"Wilczy Kieł"- restauracja i sklep ze wszystkim

Stille

- Dziękuję bardzo, ale niedawno piłam. Z drugiej strony... dobrze wiedzieć co tu Pani ma, huh. - odrzekła, odpinając swoją sakiewkę ze skarbami. Miała w niej mały notes z zapisaną liczbą jej specjalnego dżemu robionego tylko i wyłącznie z jej przepisu. Tylko 15 słoików?! Przez jej myśli przeszła lekka obawa, że nie zdąży zrobić tych stu sztuk na zimę. W końcu troszkę się leniła ostatnio. Shinq podrapała się po głowie, zamykając torebeczkę.
"Trzeba będzie wziąć się do roboty" - pomyślała lekko kiwając głową, niemal niewidocznie.

Cristal

Kryształowa stwierdziła że pytanie nie było do niej, więc je zignorowała. - Co tam masz? - zapytała, starając się nie patrzeć w notesik Shinq. Cris twierdziła że osobom, które się lubi, nie zagląda się do prywatnych notesów. Można co najwyżej zapytać. - Wiesz...Jesteś bardzo fajna. - stwierdziła zgodnie z prawdą. - Cieszę się, że Cię spotkałam.

Stille

- W moim notesie zapisuję ile zostało mi słoików z dżemem. Nie żebym była żarłokiem czy kimś... chcę na gwiazdkę każdemu podarować dżem mojego przepisu, z przepysznych jabłek. - szepnęła jej na ucho, po czym pokazała palcem na pyszczku, aby nikomu nie mówiła. To była słodka tajemnica, a jak! Zaledwie zdążyła się promiennie uśmiechnąć, gdy to usłyszała komplement. Wtem jeszcze bardziej rozszerzyła swojego "banana" na ustach x3
- Oh, dziękuję Ci. Jeszcze nie usłyszałam takich szczerych słów. - pomachała ogonem.
- Ja też się cieszę, że miałam zaszczyt spotkać tak wyjątkową osobę, jak ty. Mam nadzieję, że zostaniemy przyjaciółkami.

Siena

Młoda wyczołgała się spod fotela uważnie obserwując otoczenie. Więc pojawiły się nowe wilki... czyli Shathow nie powinna zauważyć, że Siena zamawiała wcześniej spaghetti. A przynajmniej w rozumowaniu szczeniaka tak to wszystko wyglądało.

Shathow

Shathow kiwnęła łbem przyjmując fakt do wiadomości. Ponownie przetarła ladę, po czym skierowała się do kuchni. Skoro nie jest na razie potrzebna, to może się zająć zadaniami na które nigdy nie ma się czasy i ochoty (czyt. zmywanie :3) Zabrała się za pakowanie zmywarki.

Suzane

Przyszła Suzane i zobaczyła swoją przyjaciólkę nie wiedziała czy może tak mówić . Krzykneła poproszę czekoladę...... jak tą czekoladę zjadła zaczela się śmiać z byle jakiego powodu i wszyscy patrzyli się na nią na wariatkę i wszyscy poszli do innego baru ,ale ją coś zainteresowało pytając barmankę ,,Gdzie są wszyscy ,, a barmanka odpowiadając,, Wyposzyłaś ich,, Suzane patrzyla i znowu się śmiala jak skończyła czekoladę zapłaciła i poszła

Cristal

Cris wysłuchała odpowiedzi na pytanie o notesie i kiwnęła łbem, zrozumiała. - Nie martw się, nikomu nie powiem. - odszepnęła po czym uśmiechnęła się. - Ja zawsze szczerze mówię i na prawdę zaszczyt by było Twą przyjaciółką zostać. - oznajmiła, lub raczej stwierdziła Kryształowa.

Shathow

/Wrr, ja ci tłumaczę, a ty swoje. 1. nie można sterować postaciami innych użytkowników. 2. na poproszę czekoladę powinnaś zakończyć post i pozwolić mi odpisać. Napisałabym że daję ci tą czekoladę czy coś w tym stylu. Poczytaj sobie może jak to wygląda bo ja już nie wiem jak tłumaczyć. Spodziewaj się awantury jak jutro pójdę do szkoły!/

Shathow zakończyła zmywanie, po czym wychynęła z kuchni niosąc dwa talerze wołowiny przygotowanej (tym razem poprawnie) przez Xissę. Postawiła je przed zamawiającą je skrzydlatą waderą.
- Należy się dwadzieścia kosteczek - oznajmiła szczerząc się do klientek - Płaci pani od razu, czy po zjedzeniu?

Stille

- To właśnie mi jest miło, że spotkałam nową przyjaciółkę! - zaczęła się przekomarzać owa brązowo-biała wilczyca. Kątem oka zerknęła na Suzane, potem zaś zapach świeżej wołowiny poprowadził jej ślepia wprost na Shathow. Złapała dwa talerze. Jeden dała Cristal, drugi zostawiła sobie.
- Od razu. Nie będę sobie rachunku robić, bo taka stara koza jak ja może szybko zapomnieć. - zaśmiała się, podając restauratorce należącą się ilość kosteczek.
- Smacznego! - krzyknęła nie za głośno i ugryzła pierwszy kęs.

Cristal

Cristal uśmiechnęła się szerzej, jak zwykle machając ogonem. - Nie powinnam się z Dowódcą Wojowników kłócić... - oznajmiła. - Swoją drogą...Nie znasz kogoś kto mógłby mnie wytrenować na wojowniczkę? Bo chociaż do testu mi jeszcze daleko, myślę iż ćwiczenie się przyda. A może sama takowe prowadzisz? - spojrzała na nią, a następnie na talerz który przed nią wylądował. Nie była pewna czy to dla niej, a wstydziła się spytać. "Weź, Cris, jesteś przecież odważną wilczycą!" krzyknęła do siebie w myślach. - To dla mnie? - zapytała po chwili. - A, no i smacznego. - skinęła do nowej przyjaciółki łbem.

Stille

- Jestem mentorką z doświadczeniem i chętnie Cię wyćwiczę na najlepsza Wojowniczkę w całej krainie. Możesz przyjść kiedy zechcesz. Cały czas tam jestem. A co do mięsa: jest ono specjalnie dla Ciebie. W końcu jestem nauczona, że rozpieszczam przyjaciółki. - zaśmiała się, próbując zakryć pyszczek, tak na wszelki wypadek. Co prawda nieładnie mówić z pełną buzią, no ale od święta chyba można... No tak. Shinq poczęła się delektować kolejnym kawałkiem pysznej wołowiny. Może wcale nie była wyjątkowa czy krwista, lecz kogo to obchodzi. Wilczyca była głodna i wszystko jej smakowało. Dawno nie jadła mięsa. Tylko te jabłka, jabłka, jabłka. I jabłka. No, dość już paplaniny. Porozmawiajmy o Cristal!

/Pod koniec makabryczny brak weny. A jak weny nie mam, to mi się słowa mieszają i lepią jak taśma xD/

Cristal

- To wspaniale, będę zaszczycona! Chętnie stanę się Twoją...Uczennicą? - zaśmiała się, wpatrując w skrzydlatą. Po chwili znów spojrzała na mięso. - Eue...Dziękuję. - z uśmiechem i wzrokiem mówiącym "dziękuję, dziękuję bardzo!" zaczęła powoli jeść. Starała się nie mówić przeżuwając, oraz nie pobrudzić futra, bo u siebie na pustyni miejsc gdzie mogłaby się wymyć raczej nie było, a to nie zbyt eleganckie w publicznym jeziorze się myć...I w tej chwili, niespodziewanie zaczęła marzyć.

Stille

Owa skrzydlata również nic nie mówiła. Cicho gadała w myślach ze sobą. Wydawałoby się, że ta rozmowa miała jakiś sens, sama zaś nie wiedziała o czym. I wtem, to małe zastanowienie wpędziło ją do dołu. A mogło się udać, że chociaż raz w życiu odpocznie od tego! Zaczęła marzyć, jak Cristal. Na szczęście na jej czujnym nosie usiadła jakaś wstrętna mucha, która zaczęła robić dziwne ruchy. Wadera od razu próbowała dwoma łapami złapać napastniczkę, lecz zanim to zrobiła, ta odleciała. Przez to uderzyła się w pysk, wydając głuchy pisk. Bogu dzięki, że się w ogóle obudziła!
- Masz rodzinę? - spytała, przełykając ostatni kawałek mięsa. Najadła się, a co!

Shathow

Shathow zgarnęła kosteczki i wróciła za ladę. Naturalnie fakt zarobku został odnotowany w kasie. Skoro obowiązkom stało się zadość, to można pozwolić sobie na chwilę przerwy. Shathow wyciągnęła więc krzyżówki! Hmmm, rasa kota na 4 litery...

Xissa

Xissa spojrzała przez ramie swej opiekunce;
-Kot na cztery litery? To może być pers.-wilczyce nagle olśniło. Spojrzała w kąt przy barze i pomyślała jakby tam wyglądał koszyk. Mogłaby go prześlicznie przyozdobić.
-Czy tutaj są myszy?

Shathow

P - E - R - S. Pasowało. Wadera przeszła do kolejnego pytania.
- Dzięki. - mruknęła - Nie, nie ma myszy. W żadnym szanującym się lokalu nie ma myszy. A kto zmierzył obwód ziemi? 11 liter.

Cristal

Otrząsnęła się, słysząc cichy pisk a następnie pytanie. - Tak. Znaczy nie. Znaczy tak. - zaplątała się. Chyba łatwiej będzie powiedzieć o kogo chodzi. Zaśmiała się cicho. - Siostrę...Gehennę. Tak, Gehenna jest moją siostrą. - odpowiedziała szybko, po przełknięciu kolejnego kawałka wołowiny. Machała ogonem i przyglądała się Shinq.

Stille

- Miałam kiedyś siostrę i brata, lecz było to dawno temu. W dzieciństwie zdążyłam ich znienawidzić. Teraz "opiekują" się mną przyszywani bracia: Viy Curay wraz z Xytherianem. Do tego jeszcze dzieci przyszywanej matki: Tod, Chillynis, Crusoo. Mam bratanicę Shenzy, trzecich przyszywanych rodziców: matka Berenika, tata Gress. No i dalsza rodzina, ale to już mniej ważne. - powiedziała spokojnie, wpatrując się w swój talerz.

Cristal

- Cieszy Cię to że masz tak liczną "rodzinę"? - zapytała cicho. Z jej talerza ubyło już prawie całe mięso. Ono znikało w pyszczku samicy tak szybko... - A masz może takiego kogoś, zwanego tym jedynym? - postanowiła zapytać.

Xissa

-Tego niestety nie wiem -Xissa uważnie przyglądała się Shathow-A może kupilibyśmy kotka? Byłby bardzo grzeczny. Mógłby się nazywać Shathow Junior-wilczyca z błaganiem spojrzała na opiekunkę-Proszę, proszę, Proszeee