Forum O wilkach Strona Główna
  FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Galerie   Rejestracja   Profil  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  Zaloguj 

Jasna polana

To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Forum O wilkach Strona Główna -> Polany
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Autor Wiadomość
Obiekt #535
Młode


Dołączył: 31 Sty 2014
Posty: 122
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 12:42, 09 Mar 2014 Temat postu:

Szedł powoli, ospale, niedbale stawiając fioletoworóżowe łapki. Tuż przy jegoboku dreptał błękitny kot, towarzysz, kompan i opiekun biednego, wygłodzonego szczenięcia o dużych, błękitnych ślepiach, w których majaczyła obecnie jakaś smutna iskierka. Był nikim. Super? Chyba super-ciapa, super-oferma i super-ciamajda, a i tutaj można by polemizować. Szedł wzdłuż strumienia, kot zatem podążał dzielnie obok, od strony maksymalnie od wody oddalonej. Nie lubił. Jak widać i on nie okazał się być przedstawicielem super-rasy. Tak więc szły raźno, ramię w ramię, koło siebie dwa odrzuty genetyczne.Różnił je wiek, gatunek oraz podejście do świata i samego siebie: Obiekt #535 nie był w stanie pogodzić się z tym, jak wielu dwunogów zawiódł w dniu, kiedy okazało się, że wszelkie nadzieje są zbędne, a wilczek nie wykazuje żadnych ponadprzeciętnych zdolności ni umiejętności; Obiektowi #255 wszystko zaś, brzydko mówiąc, zwisało i powiewało, niczym chustka na wietrze. Cieszył się nawet, iż udało mu się opuścić tamto miejsce.
Kiedy zwierzaki znalazły się na polance, przysiadły gdzieś obok siebie. Głośne burczenie w wilczym brzuszku wywołało natychmiastową reakcję: oto błekitny kot poderwał się na łapy, zaoferował, iż znajdzie coś do zjedzenia oraz poprosił, aby przyjaciel na niego poczekał, po czym zniknął gdzieś w zaroślach, opuszczając Jasną Polanę. Wilczek? Poczeka. Nie miał lepszej opcji...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jaspers
Dojrzewający


Dołączył: 06 Mar 2014
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Nie 14:03, 09 Mar 2014 Temat postu:

A i kolejna osoba postanowiła udać się w to miejsce - a był nią nie kto inny, niż Jaspers. Mała, niska i lekko wychudzona osóbka dumnie kroczyła przed siebie, jaskraworóżowe oczka wlepione przed siebie. Wydawały się być dziwnie nieobecne, jakby basior intensywnie nad czymś myślał - i z resztą tak było. Głównie zastanawiał się nad tym, co powiedział mu Kasinukka - według niego przeżyje góra 3 dni. Jeżeli to miało okazać się prawdą, to może chociaż zrobi coś, na co nigdy się nie odważył?
Ale, w sumie, nie miał nic takiego. Wciąż jest zbyt przerażony wizją zamiany w syrenę, by zbliżyć się do morza, nie chce spacerować w górach czy ciemnościach. Nie, musiał sobie tylko z niego żartować! Na pewno!
Z tak pozytywną myślą wkroczył na jasną polankę. Szybkie oględziny terenu w poszukiwaniu godnego miejsca wystarczyły, by zauważył on innego wilczka, do którego po krótkim namyśle podszedł.
- Hej! - ozwał się na tyle przyjaźnie, na ile umiał.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Jaspers dnia Nie 14:07, 09 Mar 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Obiekt #535
Młode


Dołączył: 31 Sty 2014
Posty: 122
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:06, 10 Mar 2014 Temat postu:

Obiekt #535 skurczył się nieco. Większy od niego wilk. Duży wilk. Jeśli okaże się, że jest głodny? Nie było w pobliżu kota, który miał go bronić i się nim opiekować. Wilczek stracił całą pewność siebie i kwestią kilku sekund było, aby zaczął trząść się niczym osika. Zagryzł lekko dolną wargę, rozglądając dookoła. Powody miał dwa: po pierwsze upewniał się, czy przywitanie skierowane jest na pewno do niego, w końcu może był tu ktoś inny, a on stał się nagle niewidzialny i duży psowaty nie zdaje sobie nawet sprawy z jego obecności; po drugie zaś szukał nerwowo błękitnego kota, który obiecał go chronić, a obietnic łamać nie można! Tak go nauczył. A teraz? Niedobrze, Obiekt #255 łamie własne zasady! Poskarży się! Tylko... komu, tak właściwie? Thorowi się poskarży! Shaeerze się poskarży! I na tym kończy się lista jego znajomości.
- Nie zjadaj mnie! Jestem niesmaczny! - pisnął przerażony, jeszcze bardziej kuląc się w sobie. Aż dziw, iż jeszcze nie popękały mu kości. Ach, te szczenięce kręgosłupy, są takie wytrzymałe! Łapkami zasłonił oczka. Nie chciał patrzeć, jak ten tutaj ze wspaniałą kokardą rozszarpuje go na malutkie kawałeczki, które następnie pcha do pyszczka i przeżuwa lubieżnie... A nie, tego już by nie widział. Czuć też by tego nie czuł... Ale co, jeśli ten wpadnie na pomysł pożarcia go żywcem?!
- Ale jeśli już musisz, nie przeżuwaj za długo. Nie rób ze mnie paaaapkiii - jęknął błagalnie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jaspers
Dojrzewający


Dołączył: 06 Mar 2014
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Wto 18:50, 11 Mar 2014 Temat postu:

Oh, małe wilczki, jakież one kochaniutkie! Bo tak się zachowują, prawda? Tak się zachowują małe, przestraszone wilczki? Jaspers uważał, że to śmieszne i nieco dziwne, psy w końcu nie zniżają się do tak wyraźnego okazywania strachu. Pomińmy fakt, że sam jest 100% wilkiem i jeszcze chwilę temu padł na kolana przed Kasinukką, błagając o litość nad jego marnym żywotem. No, mniej więcej.
- Nie chcę Cię zjeść, spokojnie! - uśmiechnął się do wilczka przyjaźnie, ukazując szereg białych ząbków. Okej, ukazywanie kłów może nie było dobrym posunięciem. Chociaż, z drugiej strony mógł zobaczyć, że są małe i nie wyglądają zbyt niebezpiecznie. Wciąż nie mam pojęcia jak on będzie polował.
- Nie musisz się mnie bać, jestem Jaspers, miło Cię poznać. - Chłopczyna kucnął przy nim, podając mu łapkę. A przynajmniej próbując, może malec przekona się, że on nie jest taki straszny i wyjdzie z prowizorycznego ukrycia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Obiekt #535
Młode


Dołączył: 31 Sty 2014
Posty: 122
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 22:10, 12 Mar 2014 Temat postu:

KURJASNA. Zjadło mi tak pięknego, odpicowanego posta ;C .
Będzie krótko, bo mam focha.
Wilczek stopniowo przestawał się kulić. Ba, z czasem zaczął rozluźniać poszczególne mięśnie. A ja zepnę je, besztając dostawce internetu za te lagi, przez które taka perełka mi przepadła. Do rzeczy jednak. Samczyk powolutku rozluźniał poszczególne mięśnie. Jego niewielkie, fioletoworóżowe łapki odsłoniły niepewnie oczka, spoczywając następnie na podłożu. Po chwili samczyk siedział już całkiem zwyczajnie na podłożu, przyglądając się nieco od siebie starszemu wilkowi z pewną dozą nieufności, ale także ze sporą miarą zainteresowania.
- Ja... Na mnie mówią... ech... Obiekt #535... - wydukał niepewnie, wyraźnie zawstydzony mianem. Nazwą. Numerkiem, który przypisano mu krótko po tym, jak się urodził i krótko przed tym, jak oddzielili od matki. Nie widział jej nawet na oczy. Jedyne, co kojarzył, to jej słodki zapach, ciepło jej ciała czy czuły dotyk języka, którym próbowała wyczyścić jego futerko, nim zimna dłoń chwyciła g za kark i wepchnęła do ciasnej klatki. Strzykawki, kremy, masaże, dwunogi w białych kitlach, krążące wszędzie i szczerzące się cynicznie, smród unoszący się wokół... Oto jedyne wspomnienia, które mu pozostały.
Wilczątko zerknęło na wyciągniętą łapę wilka. Po chwili zastanowienia, Obiekt położył na niej własną łapeczkę. Ludzie nie witali się na jego oczach. Na ogół robili to przed rozpoczęciem pracy, jak jego klatka była jeszcze zasłonięta białym prześcieradłem. Jesli ktoś się spóźnił, powitany zostawał jedynie uniesieniem ręki i zdawkowym powitaniem, zmienianym od czasu do czasu. Młody nie rozumiał go w ogóle, bo któż nadąży za slangami ludzi?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jaspers
Dojrzewający


Dołączył: 06 Mar 2014
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Sob 15:10, 22 Mar 2014 Temat postu:

Przesyłam kilogramy współczucia, albowiem ból jest to wielki. D:
Jaspers uśmiechnął się pogodnie gdy udało mu się uspokoić samczyka. Małe, samotne wilczki zawsze wzbudzały w nim jakiś uśpiony instynkt macierzyński, który dostał najpewniej przez pomyłkę.
Pogodny nastrój osłabł jednak, gdy maluch zdradził mu swe imię. Nazwę. Numerek. Pamiętał, jak jego stary mentor, niejaki Ivan, opowiadał mu o dziwnym miejscu zwanym 'Laboratorium', do którego zesłali go, gdy był młody. Powiedział, że zwracali się do niego jak do przedmiotu i nadali numerek. Co szczęście nie był tam zbyt długo i niedługo po złapaniu udało mu się uciec. Choć miejsce, w którym znajdował się Obiekt, a to, w którym przebywał Ivan są zapewne inne i ze sobą niezwiązane, to maluch uznał, że to jedno i to samo miejsce.
- Byłeś w 'Laboratorium'? Złapali Cię? Co się stało? - Japsers wyglądał na dość przejętego tą sytuacją, ale chwilę później uświadomił sobie, że takie pytania mogą być krzywdzące. Kto w końcu chce opowiadać o takiej przeszłości?
- Znaczy, nie musisz odpowiadać jeśli nie chcesz, rozumiem to. - powiedział, uśmiechając się nikle.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Obiekt #535
Młode


Dołączył: 31 Sty 2014
Posty: 122
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 11:35, 25 Mar 2014 Temat postu:

Kilogramy współczucia to wciąż zbyt mało, aby umniejszyć mego cierpienia ;c . Zwłaszcza, że grypsko trzyma mnie za kark i nie zamierza puścić, niedobre...

Obiekcik nie widział jednak w swej przeszłości niczego hańbiącego. Ba, nadal wierzył, że ludzie są wspaniali i chcieli dla niego jak najlepiej - i chociaż pojawiały się wątpliwości czy chwile kompletnej dezorientacji, podświadomość brała górę nad zdrowym rozsądkiem. I tak po chwili racjonalizowania i doszukiwania się sensu, wszystko wracało do normy. Do normy czy raczej do 'normy' - bo ślepa wiara w ludzkość normalną nie była. Zwłaszcza, gdy ludzkość ta wywala Cię w ciemnym worku bez mrugnięcia okiem.
Jednak Obiekcik był też istotką zamkniętą czy unikającą towarzystwa. Kątem oka szukał błękitnego kota. Tylko przy nim mógł czuć się chociaż względnie bezpiecznym czy zyskiwał odrobinkę pewności siebie - na więcej bowiem nigdy stać go nie było. Niestety, Obiektu #225 nigdzie nie było. Polował. Zdobywał pożywienie. Fioletoworóżowy wilczek nie wiedział, co to dokładnie znaczy, wiedział tylko, iż wróci z jedzeniem. Jak? Skąd? Kiedy? Nie miał pojęcia.
- Oni mnie stworzyli. A Ciebie nie? - spytał, zaskoczony. Kogo nie spotkał, nikt nie słyszał o tym, że właśnie z rąk ludzkich powstał. Bo skoro do narodzin szczenięcia przyczyniła się rasa ludzka, z całą pewnością każde inne stworzenie także powstało dzięki niej, prawda? To było logiczne i zdaniem wilczka jedynie słuszne. Nie wyobrażał sobie innego stanu rzeczy... Nie znał innego świata.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jaspers
Dojrzewający


Dołączył: 06 Mar 2014
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Pią 11:53, 04 Kwi 2014 Temat postu:

Jasper wbił spojrzenie w wilczka, przez pierwsze kilka sekund myśląc, że maluch sobie z niego żartuje. Gdy jednak dotarło do niego, że to prawda uznał, że cóż, na pewno przybywał tam dłużej niż Ivan. Dobra dedukcja, kurna.
Zastanawiał się co dokładniej mu zrobili. A jak wszczepili w niego bombę, która wybuchnie właśnie za chwilę? Albo jego mowa paraliżuje i hipnotyzuje zarazem, dlatego nic jeszcze nie poczuł?
- Ale jak 'stworzyli'? Nie, ja urodziłem się raczej... normalnie - rzekł chłoptaś lekko przestraszony i lekko zmieszany, bo mimo iż niewiarygodne, wierzył nieznajomemu, a to wcale nie ułatwiało sytuacji.

/Przepraszam, że tak krótko i po takiej przerwie, czasu brak. DDD: /


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Jaspers dnia Pią 11:54, 04 Kwi 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Obiekt #535
Młode


Dołączył: 31 Sty 2014
Posty: 122
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 12:18, 04 Kwi 2014 Temat postu:

Normalnie. Ale... jak normalnie? Dla fioletoworóżowego wilczka 'normalnie' znaczyło 'w laboratorium', przy ludzkiej pomocy. Szczeniak przekrzywił lekko jaskrawy łebek, spojrzenie wielkich, błękitnych oczu wbijając w różowookiego wilczka. Niemożliwe. Przecież... inaczej, ale na pewno nie normalnie! Pokręcił powoluteńku niedużym łebkiem, machnął zamaszyście ogonem, którego końcówka - niczym u kota - wyginała się obecnie, coby odreagować stres.
- Ale... to jest normalnie - jęknął, niemniej bez większego już przekonania. W sumie jego smocza przyjaciółka też mówiła, że przy jej narodzinach nie było ludzi. Jak zatem doszło do stworzenia genów i tak dalej? (tak, podsłuchał w laboratorium, ale nie wszystko rozumiał). Jego ogonek zaprzestał jakiegokolwiek ruchu, przytuliwszy się do zadniej części wilczka.
- Dlaczego wy tutaj inaczej się rodzicie? Jak to możliwe... Znasz ludzi? - zapytał z pewną dozą nadziei, wbijając wyczekujące spojrzenie w pyszczek rozmówcy. Niczego nie rozumiał. Wilki i smoki... sam nie wiedział, które z nich są dziwniejsze. Jaspers przynajmniej nie sprawiał wrażenia, jakby bał się kotów. Jednak... żadnego tu nie było, może kiedy powróci niebieski kompan wilczka, Jaspers też wpadnie w panikę?
- Boisz się kotów?
Po prostu musiał to wiedzieć. Musiał i już.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yakato
Artysta Malarz


Dołączył: 14 Paź 2011
Posty: 438
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 13:38, 24 Kwi 2014 Temat postu:

I nagle, muzyka. Słoneczny blask skierowany w bliżej nieokreślonym kierunku. Oto nadchodził stwórca, w rytm harf, trąbek i różnych innych instrumentów, których raczej nie powinno się łączyć. Dało się słyszeć anielskie głosy i wyraźny tętent końskich kopyt.
Okej, nie, wcale tak nie było.
Zacznijmy od tego, że nie były to bynajmniej końskie kopyta. A te wszystkie dźwięki... no cóż, jak już jakieś w ogóle były, to tylko w wyobraźni Yakato. Dumnego artysty, znanego w całej krainie. No, może nie od razu w całej, to nawet nie była jedna trzecia, ani nawet jedna dziesiąta, jedna setna też nie... Ale był znany, koniec. I tenże właśnie cudowny, oświecony artysta, przybył na polanę na plecach swego dzielnego, niesamowitego lama, o jakże wdzięcznym imieniu - Pan Piernik.
Lam ledwo wyhamował, gdyż Yakato wierzgał się całą drogę i bieg w określonym kierunku był znacznie utrudniony, a co dopiero wykonanie tak niebezpiecznego manewru, jak gwałtowne zatrzymanie się.
- Witajcie, moi zgromadzeni tu fani, zebrałem was tuta... - i stało się, wypadł. Poleciał na łeb, na szczęście nie robiąc sobie nic wielkiego. Co tam kilka siniaków. Każdy artysta ma siniaki, prawda?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Obiekt #535
Młode


Dołączył: 31 Sty 2014
Posty: 122
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 13:51, 24 Kwi 2014 Temat postu:

Kiedy do fioletoworóżowych uszek samczyka dotarły dźwięki sygnalizujące czyjąś obecność, łebek jego niewielki odwrócił się gwałtownie w kierunku źródła tychże odgłosów. Ze słów, którymi zaszczycił go wilk, nie zrozumiał zbyt wiele - o ile pojął w ogóle cokolwiek. Stał zatem w miejscu, zastygnąwszy niemalże w bezruchu, o łbie nieco nienaturalnie wykręconym - co zapewne poskutkuje bólami karku - i ślepiach ogromnych niczym mandarynki. Spojrzenie jego wbite było gdzieś w punkt, gdzie kończy się lama a zaczyna wilk. A może na odwrót? Może kończył się tam wilk, zaczynał zaś jego wierzchowiec? Nieistotne. Punkt ten z resztą - jak się okazało - całkiem szybko utracił swoje właściwości czy jakikolwiek sens istnienia, wilk bowiem znalazł się na trawie. Obiekt odruchem cofnął się o dwa, może trzy kroki, wbijając tępe spojrzenie niebieskich ślepek w postać rozpłaszczonego nieopodal Yakato. Gdyby była to GeHe, na pewno nie powstrzymałaby się od kpiących uwag, nawiązujących do tego, iż właśnie Pan Świata padł do stóp kogoś innego. Na szczęście nie z nią, a z małym szczeniakiem malarz miał do czynienia.
- Wszystko... Wszystko dobrze? - zapytał niepewnie, znacznie się załamującym tu i ówdzie głosikiem. Pochylił nieznacznie głowę w stronę basiora, jednakże brak pewności czy przestrach wzięły górę nawet nad ciekawością; cofnął on zatem prędko głowę, machnąwszy krótko puszystym ogonkiem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yakato
Artysta Malarz


Dołączył: 14 Paź 2011
Posty: 438
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 14:01, 24 Kwi 2014 Temat postu:

Yakato udawał, że wszystko jest w porządku. Tak miało być, to wcale nie był przypadek, że on tak upadł i w ogóle. Yakato planował to od samego początku, o tak. Zaraz jednak wstał i się otrzepał. To też było w planie. Wszystko, wszystko co robił miało swój cel. I powinno się go podziwiać i chwalić. Nie każdy przecież umie sobie w ten sposób rozplanować życie. Artysta kaszlnął, zarzucił grzywą i spojrzał na szczenię tak, jakby pytanie które przed chwilą zadało, było co najmniej nie na miejscu.
- Nie, wszystko jest świetnie, łapy na miejscu, tułów też, nie widzisz? - po tych słowach Yakato wykonał demonstracyjny piruet. - A widzisz, mogło nie być na miejscu. Znałem raz jednego wilka, któremu łapy poprzestawiały się z tułowiem i to było naprawdę straszne, ale tak naprawdę, naprawdę. I on taki chodził, i to się okazało, że to wcale nie była jego wina, tylko przybyszów z odległej galaktyki o nazwie Masło, ale to też całkiem nie było tak, bo ta galaktyka wybuchła i wchłonęła wszystko wokół. - opowiedziawszy historię swego życia usiadł i począł bacznie przypatrywać się nieznajomemu szczenięciu.
- A tak w ogóle to jestem Yakato, pewnie mnie znasz, bo jestem artystą, ale to też niekoniecznie, bo czasem jest tak, że się zna dopiero po śmierci, ale ja mam nadzieję, że jednak mnie znasz. A ty jak masz na imię? Skąd jesteś? Masz ciocię? Widzisz, ja miałem ciocię, ale gdzieś zniknęła, to było przykre, nie polecam tego uczucia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Obiekt #535
Młode


Dołączył: 31 Sty 2014
Posty: 122
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 14:32, 24 Kwi 2014 Temat postu:

Słowotok. I to jeszcze złożony z totalnie niewłaściwie dobranych słów. Znaczy... dobrane były właściwie, jeśli Yakato miał zamiar kompletnie przerazić wilczka. Wyszło mu to idealnie. Ale żeby tak brutalnie straszyć małe, niewinne szczeniaczki? Och, wstydźże się! Zafundowałeś właśnie Obiektowi traumę do końca życia! W przestrachu tym kompletnie zapomniał o tym, czego dotyczyły pytania opuszczające pysk szalonego szaleńca, z którym przyszło biednemu samczykowi obcować. Postanowił więc działać intuicyjnie. Znał schemat. Powitanie -> przedstawienie się -> pytanie o przynaleźność do watahy i o pogodę. Może gdyby nie strach - majaczący wyraźnie w jeszcze większych od mandarynek oczętach - myślałby trzeźwo i logicznie, budując rozmowę na czymś więcej. Na razie musiało mu to wystarczyć.
- Dzień dobry, jestem Obiekt #535, należę do Watahy Nocy i ładna dziś pogoda... - wyrzucił zatem z siebie na jednym wydechu, na skutek czego zaczął następnie nieco nerwowo łapać powietrze. Jego ogon otulił ciasno i szczelnie delikatne, szczenięce podbrzusze.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yakato
Artysta Malarz


Dołączył: 14 Paź 2011
Posty: 438
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 15:01, 25 Kwi 2014 Temat postu:

Yakato nie spostrzegł chyba zdenerwowania szczeniaka. No skąd, jego zachowanie wydawało mu się naturalne, tym bardziej, że owe szczenię miało przed sobą nie byle jakiego artystę. Wilk przekrzywił głowę w lewą stronę, wcześniej usiadł, więc teraz był jakby z lekka przechylony. W każdym razie, z pewnością nie wyglądał na dojrzałego. Ech, efekty dorastania w towarzystwie ciotki-magiczki i niesamowitego lama. Miejsce, z którego pochodził, także do najnormalniejszych nie należało, więc cóż się tu dziwić.
- Ale... no ale jak to obiekt, ej, nie ma takich, ja ci podałem swoje prawdziwe imię, a ty mi tu jakieś ksywy, no ja nie wiem, czy ja ci wyglądam na niebezpiecznego złodzieja tożsamości? Jeśli tak, to ja nie jestem złodziejem tożsamości, możesz mi wierzyć, on potwierdzi - tu wskaz na - jak zwykle - znudzonego życiem Pana Piernika - A, no w każdym razie, ja to jestem z Watahy Ognia, to jest serio świetna wataha, naprawdę polecam, takie świetne wilki jak ja tam są i w ogóle, naprawdę, a pogoda to jest całkiem fajna, naprawdę, lubię taką jak dziś, ty też lubisz? Ja lubię, serio.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Obiekt #535
Młode


Dołączył: 31 Sty 2014
Posty: 122
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:09, 29 Kwi 2014 Temat postu:

Na pierwsze słowa Malarza Wszechczasów łezki stanęły w niebieskich oczętach a fioletowa bródka drżeć niebezpiecznie poczęła. Już chciał się tłumaczyć, już zamierzał wyrzucić Artyście, jaki jest niemiły, niegrzeczny, niesympatyczny (i inne 'nie'), gdy tamten ponownie oddał się słowotokowi. Uff. Jest dobrze. Wilczek - jak to szczeniętom nierzadko się zdarza - pamięć miał bardzo krótką, a więc zarzuty odnośnie rzekomej ksywy (co to na Thora i jego młot 'ksywa'?! I czym jest 'tożsamość'?) prędko odeszły w niepamięć.
- Też lubię taką pogodę. Ale bardziej lubię zimno. Jestem odporny na zimno, może to dlatego. A to kto? - zapytał, łapką wskazując Pana Lamę.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Obiekt #535 dnia Sob 9:56, 10 Maj 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Viktoria
Latający Mag


Dołączył: 03 Paź 2010
Posty: 2761
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Nie 16:46, 18 Maj 2014 Temat postu:

Samica krążyła ponad Krainą, obserwując bacznie wszystko, co działo się na dole. Po pewnym czasie poczuła zmęczenie, więc widząc polanę, wylądowała na niej. Rozejrzała się spokojnie, wciągnęła głęboko powietrze, by nasycić się otaczającymi ją zapachami i usiadła. Skrzydła złożyła na plecach, zaś ogonem zaczęła zamiatać podłoże.
Nikogo wokół? To dobrze. Skrzydlata przyłożyła łapę do podłoża i zaczęła "wyciągać" z niej mały strumyczek wody. Ot, zwykła, błyszcząca wstęga, która podążyła za każdym ruchem kończyny wilczycy. Ta zaśmiała się, gdy woda zaczęła owijać się wokół jej łapy. Zupełnie jak za dawnych czasów - jej ukochany żywioł, woda, na jej rozkazy. Uwielbiała to.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shaeera
Dojrzewający


Dołączył: 01 Sty 2011
Posty: 630
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Nie 16:55, 18 Maj 2014 Temat postu:

Sha wzięła skrzydlatą wilczą sylwetkę za smoka. Stąd w ogóle pomysł pojawienia się tutaj - pragnienie spotkania kogoś z jej rasy.
Z wysoka nie widziała wody. Zobaczyła ją dopiero później, podchodząc do lądowania. Tym bardziej przyśpieszyła, chcąc przyjrzeć się z bliska.
Nie było to mądre.
Rozbiła się jakieś trzy - cztery metry od uskrzydlonej postaci, która, niestety, smokiem nie była.
Zaraz jednak się pozbierała.
- Nic mi nie jest! Jak pani to roobi?
Padła na brzuch, obserwując z uwagą wodę. Jej ogon wesoło majtał się na wszystkie strony, nie kontrolowany.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tsukuyomi Shimazu
Dorosły


Dołączył: 27 Lut 2014
Posty: 500
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Nie 17:02, 18 Maj 2014 Temat postu:

Los tak chciał że przechodził tutaj Tsu, wracał właśnie z nietypowego i niezbyt przyjemnego spotkania. Jego zamyślenia zostały natychmiast przerwane przez dwie nietypowe istoty. Wilk z skrzydłami oraz smok. Nie muszę chyba wyjaśniać że smok w kulturze Japońskiej jest bardzo ważny? Traktowany z bardzo wielkim szacunkiem? Kolejną sprawą która go zaciekawiła to były umiejętności wilczycy, manipulowanie wodą? Wygląda to prawie jak telekineza Gehenny, może to kolejny demon? Ostrożnie podszedł do tej pary i powiedział.

- Ohayo, dloga pani.

Potem popatrzył się na smoczycę, ukłonił się łądnie i powiedział.

- Kon'nichiwa, Ryūjin.

Chciał oddać należyty szacunek, nie chciał sprowadzić na siebie nieszczęścia i złych duchów!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Viktoria
Latający Mag


Dołączył: 03 Paź 2010
Posty: 2761
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Nie 17:09, 18 Maj 2014 Temat postu:

Słysząc łomot, który wydał z siebie spadający smok, gwałtownie odwróciła łeb w jego stronę. Niestety, rozkojarzona, straciła kontrolę nad żywiołem. Woda została ściągnięta przez grawitację i rozlała się na wszystkie strony. Samic jęknęła cicho.
Spojrzenie zielonych oczu przeniosła na samca i z powrotem na smoka. Smok. SMOK!
- J-jak? Po prostu jestem magiem, specjalizuję się w kontroli żywiołu wody... - wydukała, będąc zachwycona widokiem tegoż stworzenia. Smoki fascynowały ją, odkąd tylko była małym szczenięciem.
Znowu spojrzała na wilka.
- Asake... wojowniku - odpowiedziała, przyglądając się zbroi, jaką miał na sobie. Bo chyba aktualnie miał, prawda?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shaeera
Dojrzewający


Dołączył: 01 Sty 2011
Posty: 630
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Nie 17:15, 18 Maj 2014 Temat postu:

Smoczyca spojrzała najpierw na bezskrzydłego basiora, z zaskoczeniem.
- Jestem Shaeera, a nie Ryjoucośtam.
Następnie skierowała spojrzenie różowych oczu na wilczycę.
- Ja też chcę! Nauuuuczysz mnie?
Oczy Shy zrobiły się wielkie jak spodki. Przypominała teraz szczeniaka siedzącego pod stołem i proszącego o skromną część tego, co akurat jesz.
Post krótki, bo muszę lecieć. Ale jeszcze wrócę, nie martwcie się.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Forum O wilkach Strona Główna -> Polany Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 6 z 7


Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB Š 2001, 2005 phpBB Group
Theme bLock created by JR9 for stylerbb.net
Regulamin