Polanka

Sayona

-O ja bym bardzo chciała zobaczyć jak to jest-Powiedziała to uśmiechem.Zawsze chciała zobaczyć jak to wszystko wygląda z góry.

Nellayi

- Wasz kolega chętnie wam pokarze. - odezwała się i przymknęła oczy. Położyła łeb na łapy. Co jakiś czas otwierała oczy aby zobaczyć czy cos się zmieniło.

Satrin

Starin stanął przy smoczy-cy. - Nie wtrącaj się - powiedział złym tonem i po chwili ryknął przeraźliwie. Odwrócił się do wilczyc i powiedział; - No to Sayona wskakuj. - Położył się żeby łatwiej była jej się wdrapać.

Nellayi

Nie zwróciła uwagi na zachowanie smoka. Nie będzie się przejmowała pff..nawet oczu nie otworzyła. Machnęła tylko łapą na znak ''Eee tam''i znowu ułożyła głowę na łapach.

Sayona

Nie mogła się w drapać.Udało jej się za trzecim razem.Mocno się złapała żeby nie spaść-Tylko proszę jakby co złap mnie-Uśmiechnęła się do niego

Satrin

Okej - powiedział i rozłożył skrzydła. Oderwał się od ziemi i poleciał wysoko nad czubki drzew, aż do chmur żeby jej to wszytko pokazać. - I jak - zapytał żeby się dowiedzieć czy jej się to podoba. Potem poleciał szybko zrobił spiralę i zatrzymał się w powietrzy żeby usłyszeć odpowiedź.

Nellayi

Otworzyła ślepia i zadarła w górę łeb. -Szpaner..-znowu myśl. Uderzyła ogonem o drzewo które zaliczyło glebe. Oparła na nim łapy i pysk.

Sayona

-Wow ale jazda,jest po prostu super-Popatrzyła na niego z uśmiechem-Mogłabym tak codziennie-Potem szybko dodała-No to dawaj dalej JUPPIIII-Krzyknęła i polecieli dalej

Satrin

Strin teraz leciał tak szybko że ich teraz nie było widać. Chwilkę lecieli też do góry nogami. Potem znów spirala i do chmur tam się zatrzymał. - Trzymaj się mocno teraz - powiedział i gwałtownie zlatywał głową w dół. Był już blisko ziemi kiedy nagle gwałtownie poleciał do góry. Machnął ogonem wywołując bardzo śliny wiatr. Uśmiechał się wesoło. I wylądował.

Nellayi

Jakoś zasnąć nie mogła. Podniosła cztery litery i usiadła. Wzięła drzewo które wywaliła i zaczęła zdejmować z niego korę. Nudziło jej się jak nigdy dotąd. Czy zawsze tu będzie tak nudno?

Sayona

-Ale było fajnie,nigdy jeszcze się tak nie bawiłam-Odpowiedziała Z uśmiechem-To kiedy następny raz przyjacielu-Powiedziała beż wahania.

Satrin

Satrin poczuł się zaszczycony, kiedyś wilki go nie znosiły. - Kiedy chcesz przyjaciółko - powiedział z jak zwykle uśmiechem. Już nic nie mogło popsuć jego humoru.

Nellayi

Nic? A młoda wredna smoczyca? Nie chce jej się testować. Rozprostowała wielkie skrzydła i uderzyła nimi w powietrze ze świstem robiąc duży wiatr. Później znowu je złożyła.

Sayona

-Cieszę się że ty się cieszysz i zapomniałeś o tych wszystkich złych chwilach tak jak ja-Zaczęła się śmiać-Trochę dużo wyszło tych c-Usiadła przy nim-To co robimy?-Zapytała

Satrin

Nie wiem - powiedział i naglę zauważył niedźwiedzia. Myślał że może coś zrobić wilczycy, więc wzbił się w powietrze i po cichu wleciał na niedźwiedzia. Stawiał odrobinkę opór, ale to przez chwileńkę. Potem niedźwiedź nie żył, a Satrin zdobył 50 kości. Tylko się dziwił co on tutaj robił.

Sayona

-Jesteś dobry w walce chyba-Zauważyła gdy bił się z niedźwiedziem-Poznałeś inne smoki?-zapytała z ciekawości

Satrin

Tak dwie smoczy-cę i tą tutaj, ale jej nie znam - powiedział. Spojrzał na wilczycę. Usiadł przy niej i machał skrzydłami. Potem wzbił się w powietrze. Latał w kółko. Po chwili wylądował i się zapytał; - może chciałabyś gdzieś polecieć?

Nellayi

Skrobała drzewo i tak słuchała ich rozmowy. Podniosła się i rozłożyła skrzydła. Wzbiła się w powietrze i wysoko poleciała. Zrobiła dwa salta i beczkę w powietrzu. Musiała się rozruszać. Teraz leciała głową w dół bardzo szybko. Była dwa metry nad ziemią gdy wzbiła się w górę zahaczając skrzydłem o ziemie. Wylądowała z gracją i złożyła skrzydła.

Sayona

-No to w takim razie co proponujesz-Uśmiechnęła się i patrzyła na smoka.Po chwili pomyślała sobie że naprawdę go polubiła.-Wybierz gdzie się przelecimy?-Na pyszczku cały czas widniał jej uśmiech

Satrin

Może w góry - powiedział. - Wybierz jakie. - Wstał i czekał na odpowiedź. Machnął skrzydłami i się położył obok kamienia żeby było łatwo się na niego wdrapać.