Lodowa Pustynia

Szasta

Przypełzał wolno ciągnąc wszystkie trzy...cztery łapy.Opadł na lód,wbił w niego wzrok.Zimno teraz gościło w jego duszy więc chłód bijący od lodu mu nie przeszkadzał.Po chwili usłyszał wycie Layry i wybiegł.

Bridget · Gość

Layra szypko pobiegła za nim
ale on znikł gdzieś w oddali***

Aron

Przyszedł wolnym,spokojnym krokiem jakby nigdy nic,podniósł łeb wszędzie śnieg,za uwarzył przewalone stare już drzewo,usiadł obok.

Alayna

Basior nawet nie zauwarzył, a po drugiej stronie stała wilczyca. Wilczyca o fioletowej jak tylipan grzywce. Uśmiechnęła się pod nsoem ironicznie. Machnęła kilka razy ogonem z nudów. Przekrzywiła lekko łeb w stronę basiora. Przyglądała mu sie z zaciekawieniem. Miała już podejść, lecz sie powstrzymała. Nie będzie ponownie rozpoczynała znajomości. - Jak chce poznać to podejdzie... jak nie, trudno. Przeżyję. - pomyślała wpatrujac sie w śnieg pod jej łapami. O dziwio nie było jej zimno, może przez to, że sama w sobie jest 'ogniem'? W przenosini oraz dosłownym znaczeniu... Pokręciła oczyma, wzrok zatrzymała na horyzoncie. Oblizała swe długie kły.

Aron

Nagle obrócił łeb i za uwarzył wilczycę,uśmiechnął się kątem pyska,wcześniej jej nie widział,wstał i podszedł wolno do niej.
- Witaj ... -.powiedział trochę ochrypłym głosem.Zaczął przyglądać się jej.

Alayna

- Witaj... Alayna. A ty, jak sie zwiesz? - wymówiła swe imię, po czym zapytała. Na jej pyszczku widniał tajemniczy uśmiech. Cała była tajemnicza. Niewiele osób, mogło ją przejrzeć. Czego dokonała co zrobiła. Jedynie ona oraz dawni przyjaciele wiedzieli, że wyrządziła wiele szkud. Mordy. Miała zamiar nawet zabić, swego partnera. Prychnęła pod nosem przenosząc wzrok na wilczura. Jej oczy zrobiły sie puste, jakby przeleciały tamtędy dwie kule.

Aron

- Jestem Aron,jak długo tu jesteś?-.przedstawił się po czym spytał.Patrzył na nią zagadkowo był inna od wszystkich wilków.Uśmiechnął się kątem pyska.Zastrzygł uchem.

Alayna

- Długo? Raczek krótko. Pzybyłam z odległego miejsca, którego nikt nie może odszukać. Byłam, niegdyś Alfą Watahy Czarnego Płomienia. Lecz mój partner mnie wygnał za wiele mordów członków watahy. Dokładnie, było ich dziesięć... Gdy odchodziłam nie żałowałam... - urwała. za szybko sie otworzyła. Koniec basior usłyszy w innych okolicznościach.

Aron

- Rozumiem,ja zaś jestem tu dłużej od ciebie ... -.odparł po czym usiadł,rozumiał ją.Zastrzygł uchem po chwili machnął ogonem.

Proszę o spację po znakach interpunkcyjnych.
Jai

Smith

Przybiegł tu odbijając się nisko nad ziemią od pni drzew. Spojrzał na wilki i przywitał się - Witam - skinął lekko łbem.

Aron

- Witaj ... -. odparł i również skinął mu łbem. Zaczął go mierzyć wzrokiem wcześniej go tu nie widział cóż do tej krainy przybyło wiele nowych wilków. Zastrzygł uchem.

Spacja po znakach interpunkcyjnych...
Jai

Alayna

Nawet nie zwróciła uwagi na wilka. Jedynie na pyszczku jej sie pojawił cwaniacki uśmieszek. Wiele razy jej to się zdrzało. nawet ją to zdziwiło. Wstała. Zrobiła kilka kroków, a raczej ciągnęła za sobą łapy.

Smith

Spojrzał na waderę i uśmiechnął się tajemniczo, usiadł nieopodal nich i zamyślił się. Wiatr zawiał mocno i rozwiał jego sierść, która bezwładnie falowała. Ziewnął leniwie ukazując długie kły...

Szina

Wadera wolno weszła na otwartą przestrzeń. Była to spora, płaska przestrzeń pokryta lodem. Wydawało jej się, że to Wieczna Zmarźlina, lecz na niej zazwyczaj znajdują się lodowce. Podeszła wolno do młodego wilka.-Wiesz może, czy to Wielka Zmarźlina czy tylko zamrożony połat ziemi?-Zapytała.

Smith

Spojrzał na nową waderę i zmrużył ślepia, rozejrzał się dookoła i stwierdził - Raczej Wielka Zmarźlina - odrzekł. Zastrzygł uchem i dodał po pauzie - Nazywam się Smith tak w ogóle - ...

Szina

-Jestem Szina.-Powiedziała wadera siadając obok młodego i spoglądając w dal.-Ciekawe.-Mruknęła cicho i zaraz dodało głośniej:-Dawno tu jesteś?-Jej głos jak zwykle miał dziwny akcent. Bardzo trudny do określenia, może trochę melancholijny.

z/w

Smith

- Trochę - odrzekł z uśmiechem na pysku, uniósł lekko brew. Ptaki się spłoszyły - pomyślał widząc jak z korony dużego dębu wyleciało stado ptaków.Wstał i uszykował się do skoku...

Szina

-Kruki.-Powiedziała na widok ptaków. Dla młodego to była zabawa, dla niej znak. Kruki to Ptaki Dusz. Często szukały samotności w własnym gronie. Nic dziwnego, ze wypłoszyły je wilki.... .

Smith

Wyskoczył do góry obracając się, odbił się łapami od kilku kruków i zaczął wirować rozdzierając kłami ciała kruków. Opadł miękko na łapy z jego pyska kapała krew a na lód spadło sześć ciał kruków. Oblizał kły...

Szina

-Dlaczego zabiłeś te ptaki?-Zapytała patrząc na młodego. Nie rozumiała takich zabaw. Nie rozumiała dlaczego można niszczyc stada dla zwykłej rozrywki... .