Przepaść

Szasta

Odetchnął i położył sie obok.Spojrzał na Edwarda.Krew ciekła mu z pyska a jej kroplę ściekał po skałach.

Lotus

poruszył tylko w jego stronę uchem, po chwili patrząc na skały. hm. zamyślił się na chwilę. wymruczał coś pod nosem.

Szasta

Wstał,skoczył z urwiska.Leciał w dół i obracał się to była jego stara sztuczka.Przy samej ziemi odbił się dynamicznie łapami i pobiegł do strumyka.Zamoczył pysk,po chwili chlusnął łapą w taflę wody i wyłowił rybę.Zaczął się odbijać łapami skała od skały,jedna strona przepaści od drugie i po chwili był na górze.

Lotus

prychnął na jego zachowanie. powoli zeskoczył na mniejszą skałę. chociażby on miał jakiś cel i wolał mieć przy tym ostrożność. zszedł na kolejną skałę, 'wbijając' znów wzrok w martwy punkt.

Szasta

Spojrzał na niego i warknął groźnie.Przestał tolerować jego wybryki.

Lotus

a teraz on go zignorował. bo po co, słuchać jakiegoś starego wilka? pf.
zeskoczył na następną skałę. zamachał ogonem, siadając.

Szasta

Skoczył na niego rozłożył na łopatki i warknął-Jestem dorosły,ale nie stary więc uważaj szczeniaku bo moge ci zrobic krzywdę.Widzisz moje blizny pokonałem większych hojraków od ciebie,zabiłem niedzwiedzia a zachwilę mogżesz i ty oberwac.

Shadney

Dziś była taki leniwa, że nawet nie miała siły podnieść pyska i kąsnąć zwierzęcia.. zadarła tylko kawałek pod łapę.
- Dziękuję, ale jakoś mi się odechciało.. zmiana pogody tak na mnie działa.
Mruknęła pogardliwie. Spoglądnęła na wyczyny obu basiorów, przekrzywiła lekko pysk, przy czym opuściła go na łapy.

Lotus

{skąd to wiesz? on o tym nie mówił, ani nie myślał. wymysł userki.}

- zjeżdżaj. - warknął. - nie liczy się ilość a jakość. a po twoich bliznach widać, że nie umiałeś odskoczyć od ataku. - mruknął.

Szasta

Odskoczył z pogardą i powiedział do Shadnej-chcesz coś po czym będziesz miała więcej sił?

Lotus

podniósł się. - jeżeli jesteś zazdrosny, to twój problem. - mruknął, po chwili prychnął.

{26. Szczeniaki i dojrzewający są nietykalni, nie można ich uderzyć lub zranić. - nie czytałeś regulaminu twoja strata.}

Szasta

//To najwyżej dostanę osta//
Chwycił go za skurę i rzucił o skałę warknął-Zjeżdzaj do matki szczeniaku.Przeskoczył do Shadney i zignorował go.

Shadney

( widzę, ze szukasz problemów w niczym.. raczej każdy człowiek jak i wilk umie odczuć czy jest coś nie tak, czy też nie )

- Nie dziękuję.. sama sobie jakoś poradzę.
Mruknęła. Zastrzygła uchem, przy czym ściągnęła łapę z łapy, zakładając jedną z nich na pysk.

Lotus

{raczej 2 osty. ^-^}

warknął tylko. zaraz podniósł się. nagle uśmiechnął się szeroko. - ślepoto, właśnie tu chciałem się dostać. - powiedział. wziął coś w łapy po czym zeskoczył na inną skałę.

Szasta

//to do mnie Shadney?//
Nie słuchał go powiedział tylko do Shadey-Weź to będziesz się lepiej czuła,podsunął jej listki mięty.

Lotus

usiadł, oglądając to co znalazł. zmrużył ślepia i ziewnął szeroko. poruszył uchem. - hm. ciekawe gdzie jest ojciec.. - mruknął sam do siebie.

Diamond

Przyszła popatrzyła na Shadney,Szastę i o szczeniak Sam.Odrazu zeskoczyła na dół do niego i powiedziała-Witaj,jestem Diamond,pewnie mnie nie znasz jestem przyjaciółką twojej matki,ale jesteś podobny do ojca.Uśmiechneła się.

Lee

Przyszedł.
Witaj synu... A ty podrostku. Uważaj na słowa. Pokazał ogromne kły, po których cieknał azot.
Nie będzie bolało. Zarechotał i zaczał iść powoli do basiora, który zadarł z jego synem.
Machał energicznie swymi pięcioma ogonami i był coraz bliżej...

//Mam pozwolenie admina, na mienie tego azotu i długich kłów.//

Diamond

Spojrzała na Lee i krzyknęła-Nie!Lee proszę cie nie rób mu nic,on jest trochę głupi,ale proszę nie rób mu nic.Stanęła przed Lee.

Shadney

( nie.. do pana narzekacza EDAWRDA.. dwa osty ? co on grozi, czy jak.. a może próbuje zwrócić na siebie uwagę ? )

Mruknęła, przy czym przygryzła jeden z liści mięty.
- Dzięki.
Powiedziała, łyknęła pogryzioną zieleninę, podniosła się lekko do góry, zatrzymała się w pozycji siedzącej, zastrzygła uchem, po czym spoglądnęła po przybyłych.