Przepaść

Viy Curay

Wolnym acz stanowczym krokiem, przybył tu Viy, demon o iście psychopatycznym wyrazie twarzy. Śmiesznie to brzmi. |D
Usiadł tuż koło krawędzi, pusto spoglądając w dół. Nie, nie miał zamiaru skoczyć. Po prostu chciał tu przyjść i tyle.

/Tylko wiesz - Może im nie wyjść. Time jest mało mHroczna! :c/

Maxime

Maxime wróciła na miejsce swego dawnego bytowania, przepaść... Ostatnimi czasy żywiła pewien sentyment do tego miejsca... No cóż, jak się chce zostać Szamanem, to trupami się trza interesować i już! Czarna samica podeszła do jedynej, interesującej ją osoby, to jest Vujaszka Vijaszka, gdyż reszta... Była taka zwyczajna.
- Witam.
Mruknęła jak zwykle na przywitanie, choć czy chciało jej się witać? Niee... Lenistwo rządzi! A może zwykła anty społeczność? Niee, Maxime jest zbyt... Huh, no właśnie jaka? Ja sam nie wiem. Mniejsza.

Summeru

/Hem, to ją rozmHrocznuję!! xD Rozumiem./

Time przyszła nad przepaść. I tu właśnie zaliczylibyście doła. Ona przyszła tutaj, żeby pooglądać trupy na dnie przepaści, a nie stać się kolejną ofiarą losu. Wadera zerknęła na Demona i uśmiechnęła się szatańsko. Patrzcie no, Upiór się trafił! Jakież to szczęście nad szczęściami! Ale to też nie wywiodło jej w pole. Usiadła niedaleko Viy'a i westchnęła.
- Dobry. Zwą mnie Time. - rzekła i musnęła lekko ogonem.

Viy Curay

Viy'aszek odwrócił się w stronę usłyszanego głosu, lustrując wzrokiem waderę. - Viy... - Rzucił od niechcenia, acz nigdy nic mu się nie chce. A co to, kolejna wadera przyszła by się na niego polampić? Nie odpowiedział, gdyż nie chciało mu się powtarzać swego imienia, to zbyt żmudne.

Maxime

Dało się słyszeć głuche mlaśnięcie, przyćmiony śmiech... To Maxime a jak. Ale nie żeby śmiała się z nowo przybyłej, bo tak nie było, po prostu upatrzyła wilka, który zastygł na dole w pozycji iście dziwacznej. Z jej pyska wydobyło się równie ciche 'palant, psychiczny palant'. Gdy skończyła swe podziwianie martwego, zwróciła piwne oczy ku Time. Przywita się. Chociaż jej się nie chce. Zresztą, co jej się chce?
- Witam, Maxime.
To mówiąc odgarnęła włosy na drugi bok i przerzuciła wzrok na Viy'a.
- Viy... Tak... Chyba nie przybyłeś by się zabić, czyż nie? To głupie. Skakać by zakończyć swój żywot. Tylko palanci tacy jak tamten tak robią.
Mruknęła, acz już bardziej do siebie. Wątpiła by Viy choć odpowiedział na jej pytanie.

Viy Curay

I sam Viy w to wątpił. Lecz userce nie podoba się małomówność Viy'a, więc postanowi to lekko smienić. - Nie mam zamiaru się zabić, do tego w tak żałosny sposób. - Odpowiedział, pusto spoglądając w przestrzeń, przeraźliwie alabastrowymi ślepiami. - Więc powiedz mi, Maxime - Czemu przybyłaś w to miejsce? Ty też nie wyglądasz na psychicznie załamaną osobę. - Że aż tyle chciało mu się mówić! Niewiarygodne!
Długi ogon falował delikatnie, a ten przerzucił wzrok na Time.

Summeru

/Eeee... Viy jest niebieski?/

Tim skinęła z niechęcią łbem w stronę Maxime, gdy usłyszała imię niebieskiego basiora. Jaki pech, jedyną waderę jaką spotkała dotychczas, to Maxime. No... tylko ją widziała. Wwierciła swe chłodne spojrzenie ponownie w kości i trupy wilków, mówiąc jednocześnie do Viy'a.
- Wolę trupy, krew i śmierć, niż jednorożce czy dziecinne kwiatuszki. A ty? - spytała, ponieważ nie miała niczego innego we łbie. Wszystkie myśli się jej plątały. Co to będzie...

Maxime

//Viy i jego cÓdny av! *u*

- Odczuwam do tego miejsca pewien sentyment... Patrzenie na tych wszystkich głupców... To śmieszne.
Odparła chichocząc nieco głośniej w sposób czysty, perlisty... Tak, takowy głos miała. Choć niegdyś jąkała, ciamajda... Teraz twarda samotniczka chwytająca życie w sposób nietypowy.
- A Ty jak mniemam masz w sobie demona... Dobrze czuję? Muszę się szkolić... Gdy będę szamanem przyda mi się ta wiedza...
Dodała unosząc łeb nieco wyżej. Ostatnie zdania wypowiedziała cicho, bezgłośnie wręcz... Jej marzenie. Stać się szamanką... Od dziecka.

Viy Curay

Viy zaśmiał się cicho, na pytanie Time. Czy ona śmie z niego kpić. - A ja myślę, że powinnaś się domyślić, mała. - Odrzekł beznamiętnie, spoglądać na Maxime. Tak dla odmiany. - Tak. Mam w sobie demona... - Mógłby jeszcze coś dodać, ale nigdy nie był zbyt rozmowny i to chyba raczej nigdy się nie zmieni, nawet gdy spróbuję to zrobić.

//Taa. Powracam do starego ava. Mwaha. x3//

Maxime

- Musisz być niezwykły skoro opętał, wybrał właśnie Ciebie. Nie znam wielu demonów. Tak naprawdę to tylko Ciebie. Nie zdziw się, jeśli zacznę się na Ciebie gapić jak głupia dziewczynka.
Powiedziała kierując badawcze spojrzenie na Time. Co to za... Pytanie. A myśleliście, że jaki będzie koniec, ha? Ta zarechotała ponownie, tym razem jeszcze głośniej ale i ironiczniej, podlej.
- Przecież to oczywiste! Jaki opętaniec lubiłby jednorożce... Czy tam kwiatki? Na to pytanie każdy odpowie sobie sam.
To mówiąc przewróciła oczyma i powróciła wzrokiem na trupa o zajefajnej pozie.

//A co sądzicie o nowym avku Maxime? :3

Summeru

Mała? To zbyt oschłe i stare, Viy'aszku. Na twarzy Time pojawił się lekki grymas, który szedł w parę z lekko zadartym nosem.
- Spokojnie, drogie dziecko. Nie mam zamiaru gadać ze ścierwiastym Demonem. Nie boję się Ciebie, bo co mi możesz zrobić? Nudziarz... i to wyróżniający się dużo. Tylko nie myśl, że to podryw, bo dostaniesz w zęby. Partner mi nie jest potrzebny, przecież nikogo mrocznego na tym głupim świecie nie ma, a wątpię by ktoś się we mnie zakochał. Wystarczy mi Zło. - powiedziała trzyletnia wadera bez większego zainteresowania światem. No, niech pan Curay coś wymyśli!

Viy Curay

/Mi się podoba. Faaajny jest. ^^/

Viy'aszek zaśmiał się psychicznie, jak to miał w zwyczaju, a userka mysli nad jego charakterem.... Wiem! Będzie jak Joker! Zaraz, zaraz... Joke...r. Joke. To stad wzięła się nazwa! Nevermind. Psychopatyczny szaleniec o poczuciu humoru jest fajny, przynajmniej dla właścicielki Viy'usia. - Mało ostatnio demonów w krainie... - Rzekł, a wyraz jego twarzy wskazywał, ze się nad czymś zastanawia. czym konkretnie? Kij wie... Zaraz jednak prychnął, usłyszawszy zdania Time. - Słuchaj mała, uważaj kogo nazywasz dzieciaczkiem, bo taki ktoś może Cię z łatwością zabić.- Niski, chrypliwy głos wydobył się z paszczy Viy'aszka.

Maxime

- Myślę, że próbuje podnieść sobie ego... Ale, nie wtrącam się, nie przeszkadzam...
Mruknęła ku Viyaszkowi. Tak, w zaledwie ułamku sekundy Time, wydała jej się niedojrzałą samicą... Ha, Maxime też taka była! Ale kto by chciał dorastać? Kto chciałby pozbyć się tej frywolności, nic nie robienia przez calutki dzień? Z pewnością nie ona. Ale ona właśnie, rozumiała pewne osoby. Jedni są milsi, inni podlejsi, ot, równowaga wszechświata.

Viy Curay

- Pewnie masz racje. - Rzekł krótko, śmiejąc się psychopatycznie. Zwrócił się do Time. - Podryw, partner? Co ty pieprz*sz? Zło? I tym myślisz, że jesteś 'zła"? - Przewrócił oczyma, choć nie było to zbyt widoczne, gdyż jego ślepia są pozbawione źrenic czy tęczówek. [/i] - Skończył, strzelając biczowatym ogonem.

Maxime

//piszemy 'masz' nie 'maż' ;3
A biedna Time chyba jest skończona u Viy'ka oO

Maxime oblizała pysk i ułożyła się niczym lew, tygrys czy co to tam, na ziemi. Machała końcówką ogona powoli, spokojnie, bez celu...
- Niewiedza nie usprawiedliwia, do czynienia, mówienia rzeczy pochopnych... Mogą być fatalne w skutkach.
Mruknęła ku Time, jakby przepuszczała, że ta powie coś w stylu 'ale ja nie wiedziałam, że tak się nie mówi' albo 'skąd miałam wiedzieć, że tak zareagujesz'. Normalka.

Viy Curay

//Yh, ja to zawsze muszę bezsensownym błąd walnąć. |D
Co do Time... nie wiem. Szczerze nie wiem.//

- W takich chwilach jestem z aborcją. - Miał na myśli zachowanie Time, oczywiście. Do Maxmime nic nie miał, mieli podobny punkt widzenia na świat.... Dobrze, może to o aborcji było przeraźliwie głupie, zwłaszcza, ze tu nie ma chyba aż tak rozwiniętej medycyny, ale po prostu nie miałam pomysłu co napisać. W tym czasie Viy, z nudów zaczął bawić się mgłą, starając się opanować kolejną umiejętność. To co robi Viy'owata łapa - To mgła też ma to czynić.

Maxime

Piórka jak i włosy samicy powiewały na lekkim wietrze, zwiastującym powolne nadejście jesieni. Koniec lata, koniec wakacji dla kochanych uczniów... Ech... Życie jest brutalne.
- Sądzę iż masz na myśli, nigdy nie narodzenie... Czegoś. Wyjawisz czego, chciałbyś się pozbyć?
Spytała przewalając się na bok i ani śmiąc się stąd ruszyć. A niech spada, jeśli zechce zabić Maxime. Retesiu przyjdzie i obroni przyszłą szamankę, tak!

Viy Curay

Viy'uś na razie nikogo nie zabije, zwłaszcza, że Maxime wydawała się być interesującą osobą. - Nie wiem czego dokładnie...Choć muszę przyznać, ze praktycznie wszystkich. -Odpowiedział, naturalnym jak dla niego, oschnąłbym tonem. Spojrzał po raz ostatni na Time, po czym postanowił ją ignorować, przynajmniej na jakiś czas.

Maxime

Ta uniosła brew i przechyliła lekko głowę.
- To, że jesteś anty społeczny, nie oznacza, że musisz wszystkich od razu zabijać... Choć, rozumiem Cię... Mimo wszystko chyba masz rodzinę i przyjaciół, którym ufasz a w szczególności swojego kochanego braciszka Xythusia i których nie chciałbyś zabić, mylę się?
Spytała spokojnie i rzuciła okiem na Time. Coś ją zatkało...

Summeru

/q.q Viy'aszku, przesadzasz! Przez Ciebie i twoje przeklinanie straciłam wenę! A co do szans: Nie mam takowych >.< /

- Skończ już. Nie mam ochoty na wsłuchiwanie się w twoją budowę zdania. Przeklinanie nie jest wskazane. A propos: Nagrabiać sobie wrogów nie będę. - rzekła szara wilczyca, odwróciwszy się do Maxime w tym momencie, kiedy skończyła mówić. Wszyscy na tym świecie to wariaci... Oprócz Maxi. Dla Time to tylko ona była normalna.