Bursztynowy Wodospad

Ray

Taa to teraz jego natura wzięła górę i bez wahania złapał ją kłami dość delikatnie jak na niego i skoczył w dół. Silny wiatr wręcz podwiewał ich do góry rozwiewając maksymalnie futro. On śmiał się w głos. Spadali a woda chlapała ich z każdej strony.

Charlie

Ona była otwarta na nowe doznania. Nie sprzeciwiła się zamiarom wilka
- Wow - rzekła robiąc wielkie oczy. Spojrzała na Ray'a i uśmiechnęła się zaborczo.

Ray

Wpadli niespodziewanie do wody. Samo zetknięcie z taflą wody z tej wysokości było dość bolesne. Jego ciało opadało z olbrzymią siłą na dno wodospadu. Wypłynął po chwili odchrząkując wodę i śmiejąc się głośno.

Luna

Stanęła nad brzegiem i patrzyła zdziwiona i rozbawiona na parę wilków siedzących w wodzie. Wygladąło to bardzo zabawnie.

Charlie

Uśmiech, ani na chwilę nie schodził z jej pyszczka. W efekcie zetknięcia z wodą, zabolały ją pewne części ciała, jednak emocje wszystko wyeliminowały. Po chwili, wypłynęła i spojrzała na Ray'a z błyskiem w oku.

Ray

Nie zauważył nowo przybyłej. Podpłynął do niej i jedną łapę położył na jej głowie w efekcie zatapiając ją pod wodą i zaczął się śmiać. Wypluł jeszcze trochę wody. Była zimna, ale na razie mu nie przeszkadzała.

Charlie

- Ty brutalu - rzekła patrząc na zachowanie wilka
- Jak możesz traktować w taki sposób małego, biednego szczeniaka? - jej słowa przesiąknięte były ironią. Ledwo co, powstrzymywała się od śmiechu.

Ray

- Brutalu?! To zbyt mocne słowo. - uniósł jedną brew przekrzywiając pysk na bok. Podpłynął do nie bliżej - Teraz będę brutalny. - mruknął zadziornie i wpłynął pod nią. Złapał za jej tylną łapę i z ciągnął ją na dno. Trzymał ją mocno lecz mogła go kopnąć i się wydostać. Więc złapał ją w objęcia przednimi łapami mocno i teraz mu sie na 100% nie wyrwie - pomyślał. On miał spory zapas tlenu, ale zobaczymy jak będzie z nią.

Luna

Luna patrzyła na to widowisko z wielkim rozbawieniem. W głębi siebie nie sądziła by młoda Charlie dała radę temu jak to nazwała "brutalowi". Zanurzyła głowę by lepiej widzieć.

Charlie

Ona także wzięła spory zapas powietrza - intuicja jej podpowiadała. Z łobuzerskim uśmieszkiem zaczęła robić to co on. Objęła go łapami i patrzyła na jego reakcję. Nie miała zamiaru męczyć się wypływaniem na powierzchnię.

Ray

No to ją trochę tu potrzyma. Zobaczymy kto będzie wytrwalszy. Uśmiechnął się cwanie ściskając mocniej łapami a wręcz przyduszając do siebie. W wodzie robiło mu sie powoli zimnom, ale wytrzyma to.

Charlie

W myślach, Char snuła mały plan. Przybliżyła swój pyszczek do jego i tajemniczo się uśmiechnęła, by rozpalić jego wyobraźnię. Jedną łapą musnęła go po barkach, po czym nagle uszczypnęła go w pewne miejsce. Musiało go to zaboleć. ^^

Luna

Luna wybuchła śmiechem, aż zachłysnęła się wody. Cóż, może nie doceniła wilczycy? To wszystko było coraz ciekawsze.

Ray

No pięknie się wpakował. - pomyślał, ale nie odpuści jej. Zagryzł kły mocniej i lekko się po czerwienił, ale przez czarne futro tego nie było widać. Skoro ona stosuje takie sztuczki. Przetarł pyskiem po jej boku szyi.

Charlie

Ona lubiła tylko uwodzić, nic więcej. Niewinnie zamrugała oczyma, ukazując swoje długie rzęsy. Jej ogon splótł się z jego ogonem, a pyszczek dotknął jego pyszczka. Mając wolne łapy, drapnęła go zaborczo po barkach.

Ray

On też był całkiem nie zły w te klocki, ale podaruje sobie to na razie bomu tlenu zabrakło. Wywinął się z jej objęć i wypłynął na powierzchnie łykając hausty powietrza.

Charlie

Wypłynęła zaraz za nim. Rozejrzała się dokoła
- Hm, i kto tu jest wytrwalszy? - zapytała z wyrazem tryumfu na pyszczku. Po jej ciele przeszedł dreszcz, było jej zimno.

Ray

- Nie prowokuj mnie mała. - mruknął zaczepnie i obrócił się w jej stronę. - Jakbyś się tak do mnie nie kleiła to powietrza starczyło by mi na jeszcze dłuuugo, dłuuugo. - zaczął się z nią droczyć. Zobaczył, że jej zimno - Ooo ktoś przemarzł? - stwierdził z cwanym wyrazem pyska.

Charlie

- Kto tu się do kogo kleił? - odrzekła równie zaczepnie
- Przyznaj się po prostu. Jesteś cieniasem! - powiedziała prowokująco śmiejąc się
- Tak ktoś przemarzł. Może Ci kołderkę przynieść? - zapytała patrząc na niego z cwaną minką.

Luna

-To było świetne. Długo wytrzymaliście. Podziwiam.
A tobie Ray zimno nie jest?- spytała z lekką ironią, ale zaraz się roześmiała przypominając sobie cąłe zdarzenie.