Bursztynowy Wodospad

Reneesme

Leżała na piasku bezczynnie. Po chwili postanowiła dobrać pewne działania. Uniosła najpierw zad, później prawą i lewą łapę postawiła przed pyskiem i wkońcu uniusła swój nie duży ciężar na cztery łapy. Otrzepała się i oczyska jej zawirowały, no tak, zakręciło jej się nieco w głowię. Zaśmiała się histeycznie i machneła ogonem, a później nie przestając się śmiać znów klapneła zadem na piachu, kładąc łapy na brzuchu i zanosząc się od śmiechu. Cóż, nikt chyba nie wiedział z czego ona wogóle chichocze.. razem z nią samą.

Soaphy

Pomyślała sobie.. jej chyba odbiło! .. Nie potrzebnie glebała na piach.
Wadera otrzepała się, podobnie jak Sat i usiadła. Wgapiła się w wilczycę przed nią, śmiejącą się z niczego.
Wstała.
Podniosła łeb do góry i dumnie krążyła wokół koleżanki. Podniosła swój szaroczarny ogon i machała nim. So usiadła przed znajomą i lekko łapą przejechała jej po pysku. Chodziło jej o to, żeby Sat przestała. Następnie spojrzała na nią przenikliwie z dziwną miną czekając aż się uspokoi.

Reneesme

Przestała momentalnie się śmiać czując na pysku łapę So. Otworzyła jedno oko i zrobiła minę przygłupa, jakby nigdy nic. Po chwili zamknęła je i znów zaczęła się śmiać lecz nieco lżej. Westchnęła i spojrzała na znajomą.
-Satsu.. - chrząkneła.

Soaphy

Miła dość głupawego śmiechu Sat. Waderze prawie ślepia wyszły z niedowierzania, z czego ta dorosła wilczyca się śmieje.
-Sat!- Krzyknęła a po chwili zaszczekała.

Reneesme

Wyprostowała się dumnie i wyniośle spojrzała na So, robiąc poważną minę. Jednak powstrzymywała się z trudem od śiechu. Udawała teraz włąśnie poważną.. Hym, czy jej się to udawało? Nie zbyt.
-Słuuuuucham? -

Soaphy

Nie mogła zrozumieć czemu wadera się śmiała. Po minie Sat, widać było, że bardzo trudno jej utrzymać śmiech. Jednak So zamierzała teraz co innego, niż zabawa w piachu.
-To co robimy ..? - zapytała, tak jakby nie mogła skończyć.
Po pytaniu podeszła bliżej do Sat, tak żeby patrzyły sobie prosto w oczy. Wilczyca zobaczyła po oczach koleżanki, że coraz bardziej nie mogła utrzymać irytującego śmiechu.

Reneesme

Starała się nieco spowaznieć, nie koniecznie z oczekiwanym rezultatem. -A na co masz ochotę... eeee? - przeciągneła gdyż chciała dodać tam imię znajomej, które było jej dotychczas nieznane. Patrzyła w oczy So oczekując na jakiś dziki pomysł.

Soaphy

Spojrzała śmiesznie na wilczycę z przekrzywioną głową. Jej szare oczy zrobiły się żółte.
- Nie wiem .. Ty coś wymyśl. - stwierdziła. Sama miała pustkę w głowie, dlatego pomyślała, że Sat ją w tym wyręczy. .

Reneesme

Sat jednak miała sporo pomysłów na minutę, lecz żadnego godnego. Siedząc wygodnie zrobiła naburmuszoną minę, udając wielce zadumaną. Myślenie nie szło jej zbyt dobrze. -Eee... yyyy.. no wiesz.. możemy kogoś podenerwować! - entuzjazm był z pewnością spory. Sat uwielbiała dręczyć innych swym śmiechowym zachowaniem, szczególnie wilki, które były gburami.

Soaphy

Na jej pysku pojawił się cwany uśmieszek, po którym było widać, że waderze spodobał się ten pomysł.
-Hmm.. dobry pomysł. Musimy stąd iść i znaleźć kogoś. - powiedziała z zamyśloną miną cały czas patrząc na Sat. Dziwne myśli chodziły jej po głowie i widać było, że So o czymś myśli.
- Jestem Soaphy... - powiedziała chłodno jak to zawsze ona. Teraz czekała na ruch wilczycy.

Reneesme

-Hym, gdzie znajdziemy kogoś ciekawego.. - w jej oku zabłysnęły czerwone obwódki źrenic, których wcześniej nie było. Podniosła zad, teraz była jakaś inna, już nie taka roześmiana i naiwna, czy dziecinna, a bardziej zafascynowana czyjąś szkodą. -Jakie miejsce proponujesz So? - uśmiechnęła się przebiegle.

Soaphy

Uśmiechnęła się cwanie. Podniosła swój niewielki ciężar i usiadła na brzegu. . Jeszcze raz spojrzała na towarzyszkę.
- Może .. eeee..? .. polana albo diamentowy wodospad ? czy jakoś takoś to się nazywa. - powiedziała z dziwaczną miną i przekrzywionym łbem na prawą stronę.
- Wybieraj. - Dodała po chwili cicho.

Reneesme

-Mam dośc wodospadu.. - mruknęła smętnie. Była jakaś inna, rzeczywiście całkiem inaczej patrzyła z oczu.-Polana? Hym, a dużo tam ofiarek? - zachichotała cwaniacko. Już się cieszyła na myśl o moltretowaniu innych.

Soaphy

Podeszła do Sat.
- Wydaje mi się, że dużoo .. ale nie jestem pewna. - powiedziała myśląc.
Uśmiech zszedł z twarzy Soaphy.
-Widzę, że masz bardzo zmienne humory. - dodała ponuro.

Reneesme

O tak, humor Satsu był zmienny jak pogoda w marcu. W jednej chwili potrafiła być dziecinnym bachorem, a następnej poważnym cwaniakiem. Jednak i tak nie zdawała sobie sprawy ze swoich sił, raczej od kąd sięga pamięcią nie walczyła, nie zabijała. Bała się zabijać.. Nawet nie polowała.-Więc chodźmy! - znów szaleńczy usmieszek wyrył się na jej podekscytowanym pysku.

Fedorra

Weszła .
Nie skomentowała rozmawiających wilczyc , bowiem czekała na pewną waderę .
Siedziała spokojnie kątem oka spoglądając na wilczyce . Zamknęła oczy i myślała o pewnym wilku .

Balaa

Wbiegła zdyszana.Rozejżała się do okoła.Zaóważyła znaną waderę,podbiegła do niej.Przysiadła nie daleko wilczycy.
-Witaj!
Powiedziała wesoło.

Abaddon

Abaddon wylazł spomiędzy leśnej gęstwiny, mrucząc pod nosem coś niezrozumiałego. Zatrzymał się w oddali od zgromadzonych nieopodal wilków i spojrzał na wodospad. Ach, jak miło było zobaczyć znów to miejsce!

Fedorra

- Cześć - odpowiedziała zaskoczona , kątem oka spojrzała na szaro-białego wilka i zwróciła się do Bali - No jak tam ? Wyżyłaś się na bracie ? - zapytała z uśmieszkiem .

Reneesme

Jej szalony wzrok momentalnie przykuł nowoprzybyły wilk. Machneła dziwacznym ogonem i zmierzyła go od głowy do łap. -Tu też się zaczęło zbiorowisko.. - mrukneła do siebie zawadiacko. Była jakaś spokojniejsza ostatnio. Mimo tego jej wariacki temperament nie zniknał z dziekiego wizerunku. Usmiechnęła się kątem pyska zadziornie.