Diamentowy wodospad

Baks

Jak widzisz jej nie ma. Z nią wsio zakończone. I'm free.-powiedział i uśmiechnął się

Sherii

- Więc zostawiłeś ją dlatego, że jej długo nie widziałeś? Dziwny jesteś... Jakbyś ją na prawdę kochał to byś jej nie zostawił... Wy jesteście wszyscy tacy sami - powiedziała i oparła łeb o łapy.

Baks

Byłem z nią raptem 1 dzień-wyznał
Nie dlatego że jej długo nie widziałem. Po prostu nie chce z nią być.

Sherii

- I wolisz być sam niż z nią... Eh... To po co w ogóle z nią zaczynałeś, ona będzie na mnie zła jak się dowie, a ja ją tak bardzo lubię - powiedziała i ciężko sobie wzdychnęła.

Baks

Life is brutal. Nie zawsze się ma z górki. I nie wole być sam..-zaczął lecz nagle przerwał i popatrzył w oczy wilczycy.
-Dobra nie gadajmy już o tym-powiedział

Sherii

- Jak tam chcesz... Tylko pamiętaj nie chce mieć problemów przez Ciebie - powiedziała i nadal leżała, teraz co kilka minut spoglądała w niebo, a później na Baksa, w niebo i znowu na Baksa i tak w kółko.

Baks

Podszedł znów do wilczycy i położył się naprzeciw jej. Cały czas na nią patrząc.
-O jakich problemach mówisz?-zaciekawiony zapytał

Sherii

- No, co myślisz, że ja tego nie wiedzę, czy coś... Wiem,że Ci się podobam i jeśli Bertha się do wie, że ją zostawiłeś to pomyśli, że to moja wina i się zacznie dla mnie piekło na ziemi - powiedziała i odwróciła od niego łeb, nie chciała na niego patrzeć...

Baks

Posmutniał, nie wiadomo czemu.
-Niech myśli sobie co chce-powiedział i oparł łeb na łapach
-Co mnie ona obchodzi, jak by co to zrozumie...

Sherii

- Ta jasne zrozumie... Ale wybacz, ja nie chce mieć partnera już nigdy - powiedziała i spuściła łeb na ziemie, nie chciała już nikogo po tym, co się stało.

Baks

Jak tam sobie chcesz-powiedział i wstał, popatrzył na wodę usiadł i patrzył

Sherii

- Więc najlepiej będzie jak znajdziesz inna piękność - powiedziała, otuliła łpay ogonem, szykowała się do za śnięcia.

Baks

Odwrócił się do wilczycy
-Nie znajdę-wyznał i również się położył

Sherii

- Jak tam wolisz... Twoje życie, Twoje wybory, nie moje... Kiedyś znajdziesz lepszą - odparła i zamknęła oczy, była zmęczony, cały dzień przesiedziała w wodzie.

Baks

Nie znajdę-powtórzył po czym położył się na boku i głośno oddychał. Spojrzał na Sherii i zamknął oczy...

Sherii

Obudziła się, wstała, rozprostowała już dość stare kości, ziewnęła parę razy i pod biegła do wodospadu, napiła się i usiadła, teraz obserwowała taflę wody i swoje odbicie w niej.

Abgey

Brązowa pojawiła się tuż za wodospadem. Machnęła zwiewnie ogonem, przy czym zadarła lekko pysk do góry. Ruszyła przed siebie, ominęła wodospad, niemniej jednak nie chciało jej się dążyć dalej, dlatego też przysiadła tuż obok jakiejś jak dla niej nieznanej wilczycy.

Sherii

- Witaj, Sherii jestem - powiedziała, podała jej łapę od tak, taki skromny gest na przywitanie i zmierzyła ją wzrokiem od łap po czubek nosa, nigdy wcześnie jej tu nie widziała.

Abgey

- Witaj. Ejmi.
Mruknęła bez wykazywania większego entuzjazmu. Czuła jak wadera ją mierzy, aczkolwiek nic sobie z tego nie robiła. Była obojętna wobec innych. Tylko sprawna do rozmowy.

Sherii

- Nie jesteś tutejsza prawda? - zapytała, nie zmiernie ją ciekawiło to jak się tutaj znalazła, te zjawisko było u niej w pełni normalne zawsze była ciekawska.