Diamentowy wodospad

Shade

- Mam patrzeć czy też coś robić? - spytałam wlepiając w niego swoje oczka xD

Smith

- Jakbyś mogła podawałabyś mi ciężary? - skończył na 50 pompkach xD. Odwrócił się i pierwszy wziął duży głaz i zaczął go podnosić łapami góra dół a wszystkie jego mięśnie pracowały, pokazując się i chowając.

Shade

- Mogłabym - wyszczerzyłam się i przytargałam jakiś wielki kamień. - I co? Mam Ci go dołożyć? - zaśmiałam się.

Smith

- No dawaj - przygotował łapy i czekał aż mu wrzuci drugi kamień. - potrzebuję takich cztery jeszcze ok? - jego oddech był bardzo równy przy każdym uniesieniu.

Shade

Dorzuciłam kamień, który przyniosłam. Płynnym krokiem poszłam po kolejny kamień, przyniosłam jeszcze trzy. Dołożyłam jeszcze jeden i rozłożyłam się na jednym z kamyków, wyiągnęłam się i uśmiechnęłam patrząc na Smitha.

Smith

Podnosił teraz sześć kamieni każdy ważył jakieś 30kg. - Wskakuj - zaśmiał sie i kiwnął łbem na znak żeby ona też skoczyła na jego łapy.

Shade

Zaśmiałam się i zgrabnie wskoczyłam na kamyki.
- Aleś Ty silny... - powiedziałam z nieukrywanym podziwem w głosie. - Dostaniesz buziaka w nagrodę. -zaśmiałam się.

Smith

- Dobra - zaśmiał sie i szczerze nie mógł się doczekać swojej nagrody choć trening był jego obowiązkiem a nie sposobem na podryw. Podniósł jeszcze kilka razy to i odrzucił po kolei kamienie z dołu aż Shade wylądowała bezpośrednio na jego łapach. Uśmiechnął się...i delikatnie postawił ją - muszę iść się opłukać najpierw - dodał i wlazł pod sam spływ wodospadu. Woda zmoczyła jego futro i jak zawsze po treningu było widać jego wszystkie mięśnie i wyrzeźbione ciało. Wskoczył do wody i podpłynął do lądu, ale wciąż stojąc w wodzie - Wskocz na moje łapy pokaże ci coś - rzekł tajemniczo i wyciągnął w jej kierunku łapy.

Shade

Przyglądałam się mu z uśmiechem.
- Ok. - skoczyłam tak jak mnie prosił.

Smith

Trzymał ją i powoli podniósł do góry, uniósł ją ponad swój łeb w pozycji jak baletnica. Stał dość głęboko w wodzie jednak miał grunt stojąc na dwóch łapach trzymał równowagę. teraz razem wyglądali jak motyl - Ta figura nazywana jest motylkiem - rzekł z uśmiechem i uniósł wzrok na jej pysk. Całe jej ciało połyskiwało teraz w promieniach księżyca.

Shade

Zachwyciłam się, spojrzałam na niego z uśmiechem i zamknęłam oczy.
- Jest cudownie... - powiedziałam cicho, tylko on mógł to usłyszeć.

Smith

Okręcał się tak jeszcze chwilę po czym dość brutalnie spuścił ją niżej na swe ramiona lecz nie mogła sobie nic zrobić. To była tylko taka jego męska prowokacja. Uśmiechnął się lecz miał poważną minę jakby znał ją od lat. Stał i patrzył w jej oczy, trzymając jej ciepłe ciałko w łapach...

Shade

Dałam mu obiecanego buziaka.
- Tak jak mówiłam. - powiedziałam z uśmiechem patrząc w jego oczy.

Smith

Uśmiechnął sie szerzej i wyszedł z wody było mu już zimno postawił ja i usiadł lekko drżąc z zimna. - Aaa psiuu - kichnął i ukrył zawstydzony po raz pierwszy wzrok.

Shade

- Bardzo Ci zimo? - przytuliłam go i ogrzałam. Nie chciałam, żeby się przeziębił, albo zachorował.

Smith

- Trochę, aaale to drobiazg - powstrzymał się od kichnięcia i wtulił się w nią. Była przyjemnie cieplutka - Taki kaloryferek jak ty to ósmy cud świata - uśmiechnął się i wtulił łeb i swoje ciało w jej futerko.

Shade

Pozwoliłam mu wtulić się w siebie. Mnie również było przyjemnie ciepło. Uśmiechnęłam się i spojrzałam w niebo.

Smith

- Wiesz świetnie mi się z tobą spędza czas...lubię cię - rzekł i zamknął ślepia a następnie spojrzał tak jak ona w niebo. Zamyślił się...

Shade

Nie chciałam nic mówić. Po prostu zaczęłam myśleć. Spojrzałam na księżyc i delikatnie się uśmiechnęłam. Zaczęłam się zastanawiać nad wyborami jakich dokonałam w życiu. Teraz wiedziałam, że były dobre.

Smith

Myślał o przyszłości...spojrzał kątem oka na waderę i myślał o niej. Podobała mu się , jej charakter sposób bycia. Chciałbym być kimś więcej niż zwykłym przyjacielem lecz postanowił z tym zaczekać.