Diamentowy wodospad

Wardress

- Tak. Jeszcze niedawno byłam w ciąży ale walka o honor tej krainy poza jej granicami pozbawiła mnie szczenięcia. - dodała ciszej jakby bała się o tym mówić, że ktoś ją usłyszy.

Szasta

Spuścił łeb...- wybacz - nie namyślając się zbyt długo przysunął się i przytulił ją - Na pewno będziesz miała jeszcze małe - starał sie ją pocieszyć.

Wardress

- To chańba dla matki. Stracić dziecko w walce. - mruknęła ze łzami w oczach. Wtuliłą nos w sierść wilka.

Szasta

Nie wiedział co powiedzieć...- Wiesz zanim przybyłem do tej krainy miałem syna...zmarł ponieważ ja musiałem bronić dawnych terenów mojej watahy. Zostawiłem go w jaskini miał być bezpieczny lecz gdy wróciłem po wygranej walce zastałem jego martwe ciało, zaatakowała go puma - jego głos drżał. Przytulił ją mocniej i jedna łza spłynęła po jego futrze. -Nikomu wcześniej tego nie mówiłem - westchnął. - Ward...jesteśmy tak podobni...z każdą minutą rozmowy i czasu spędzonego z tobą bardziej mi na tobie zależy - wyszeptał by tylko ona to słyszała.

Wardress

- Szasto, czy to aby nei za szybko na takie wyzwania? - zapytała nieśmiało spoglądając mu głęboko w oczy. Fakt, coś w nim przyciągało Wardress, ale czy to już była miłość?

Szasta

- Wybacz - wstał i zamknął oczy, otrzepał łeb i zamiótł ogonem. - Muszę już iść - speszył się trochę nie chciał tego jej wyznawać wiedział, że na to za wcześnie, ale samo wyszło. Odszedł...Może zbyt szybko się przywiązywał do kogoś acz czuł więź z War, czuł jakby była jego odbiciem.

Wardress

- Szasta! Zostań. - krzyknęła za Nim, chodź wiedziała, że już jest daleko. Westchnęła. Jak wykle ona musiała coś spieprzyć.

Po chwili i ona wyszła. o.

Shade

Wybrałam się na spacer i znalazłam się nad wodospadem. Zaczełam się bacznie rozglądać. Usiadłam i spojrzałam w wodę...

Diamond

Przybiegła tutaj prosto ze spotkania z Layrą i była trochę zdenerwowana zobaczyła Shade i podeszła - Witam ponownie. - rzekła i usiadła niedaleko.

Shade

- Cześć. - uśmiechnęłam się do niej delikatnie. Przypomniało mi się o co chciałam spyać Diamond tylko nie miałam okazji. Podeszłam do niej bliżej. - Kiedy byliśmy nad przepaścią... Zawyłaś wzywając kogoś. Mogę spytać kogo wezwałaś?

Diamond

- Akio, Szaste i Smitha. Zjawił się któryś czy mnie olali jak zwykle - zaśmiała się i zawinęła ogon wokół łap patrząc w niebo.

Shade

- Zdaje się, że Cię olali. - zaśmiałam się. - Nic nie szkodzi, Wasp i Sune mnie wsparli i to dość mocno. Smith mi wyjaśnił... co nieco... - wetschnęłam. - Mam tylko nadzieję, że się jakoś ułoży...

//Twojemu bratu chyba się nie chce odpisać xD //

Diamond

- Na pewno - dodała uśmiechając się do niej. - Coś cię jeszcze przygnębia czy mi się wydaję? - spytała. - Co do olania to nie często mnie lekceważą a zwłaszcza mój niedoszły narzeczony Szasta - zaśmiał się.
//ma doła^^//

Shade

- Coś jeszcze... No tak. Smith myśli, że nie zasługuje na mnie, że ja go nie chcę. Tak bardzo się mysli... - powiedziałam spoglądając na nią.

//Filip czy Łukasz? Coś się stało? //

Diamond

- To mu powiedz, że się myli. - dodała i zrezygnowana położyła sie w wodzie. Wiatr spokojnie i płynnie rozwiewał liście, które opadły na ziemię z drzew.
//obaj^^Mała sprzeczka...//

Shade

- Powiedziałam mu. Chciałabym, żebyśmy tak długo sobie porozmawiali. Powiedzieli wszystko... Naprawdę wszystko... Żebyśmy znów byli szczęśliwi.

//Heh... Tak właśnie myślałam. Filip ostatnio bez humoru był... Możesz mu powiedzieć, że jak będzie chciał pogadać to mozę do mnie śmiało pisać. Lubię słuchać ludzi. //

Diamond

- Oo tak szczęście. pf...głupotą jest się zakochiwać - mruknęła.
- Na pewno jak z nim pogadasz to się ułoży. Nie myśl o tym tyle, nie można się zadręczać cały czas jedną rzeczą - trzepnęła ją ogonem ze śmiechem. Jak zwykle udzielała swych mądrości.

Shade

- Nie zadręczam się cały czas. - uśmiechnęłam się do niej. - Jest już przecież ok, dzisiaj byłam u siebie w jaskini, Wan ma problem... Żle jej z tym, że Szasta jest jej przyszywanym dziadkiem. - zaśmiałam się. - Przykro jej, że moi rodzice i rodzice Smitha nie żyją, tak to odebrałam. Ale będę starała sie dla niej jak najlepiej... Dla mojej całej trójeczki. - rozmarzyłam się trochę. - Chciałabym zabrać je na jakąś wycieczkę, pokazać im jak się poluje i tak dalej... A tymczasem przychodzi Kristal i mąci jej w głowie. Nie wiem wprawdzie skąd mała jest, ale Kristal jest jej siostrą. Cały czas nazywa Wan zdrajcą. - rozgadałam się trochę.

Diamond

- Kristal to osoba o chwiejnym charakterze - ujęła to najdelikatniej jak umiała. - Mnie zaatakowała bo jej przyjaciółka mnie nie lubi...no więc pokazałam gdzie jest jej miejsce i na razie mam spokój. Zrób to samo radzę ci jako nauczyciel i jako normalny wilk. - po chwili analizy jej słów skumała, że ma dzieci - Masz szczeniaki...to wspaniale. Dzieci to największy skarb pamiętaj o tym, każda miłość może przeminąć, ale miłość matki do dziecka i odwrotnie nigdy. - westchnęła w duszy zrobiło jej się smutno. Nie chciała jednak tego pokazać.

Shade

- To nie są moje prawdziwe dzieci... W sensie, nie biologiczne. - mruknęłam cicho. Wiedziałam, że zaraz znów zejdę na tem Smitha. Zaśmiałam się więc sama z siebie. - To śmieszne, ale dwa dni przed tym jak miałam dostać cieczkę Smith pytał mnie czy nie chcę własnych dzieci, odpowiedziałam mu, że jasne, że chcę... Ale tym razem nic z tego nie wyszło. - uśmiechnęłam się. - Pokłóciliśmy się, ale jak juz wróci do normy... - zaśmiałam się. - Obiecałam jednemu takiemu, że będzie miał szcześć wnucząt na raz... Ciekawe jak to zrobię...