Diamentowy wodospad

Torak

Wstałem i zaczoem tańczyć na dwóch lapach.Moj taniec był pomieszany ze sztukami walki ale to w końcu ja,zaczołem skakać na dwóch przednich łapach.

Zira

Zira zaczęła się śmiać. To co wyprawiał Torak było śmieszne. Ona również zaczęła się wygłupiać i zrobiła kilka salt w powietrzu.,

Torak

Widząc salta Ziry gdy ta stała odwrócona do mnie tyłem przeskoczyłem ją i także zrobiłem kilka salt w powietrzu a przy tym stając na jednej przedniej łapie a drugą trzymałem tylnych łap.

Zira

Zira patrzyła co robi Torak i postanowiła że spróbuje zrobić to samo ale coś jej nie wyszło i wylądowała na ziemi .

Torak

Podbiegłem do Ziry i podniosłem ją z ziemi-Nic ci nie jest?-Spytałem z uśmiechem-nie próbój tego więcej bo się połamiesz ale przyznam to wyglądało komicznie-dodałem z uśmiechem na pysku.

Zira

-Nic mi nie jest.-Powiedziała Zira śmiejąc się.
Kiedy już stała na czterech łapach otrzepała się z piasku i zaczęła merdać ogonkiem.

Torak

Gdy ja stałem na dwóch łapach Zira wyglądała przy mnie jak szczeniak
-jaka ty mała-powiedziałem z uśmiechem po czym ja stanołem na cztery łapy i także zaczołem merdać ogonem.

Zira

-No nie jestem mała.-Zira się oburzyła po czym zaczęła się śmieć.
Podeszła znowu do h2o i się napiła.

Torak

Gdy ta stała przy H2o ja podbiegłem i popchnołem ją tak że wpadła cała się mocząc lecz i ja się pośliznołem i wpadłem do wody obok Ziry.Nabrałem wody w łapy i ochlapałem Zire.

Sevi

Savi obudziła się. Znów się zdrzemnęła. Była taka zmęczona poprzedniego dnia... Lecz to nie jej wina że zrobiła się zmęczona. Wskoczyła na samą górę skałek wodospadu i popatrzała na spadającego liścia a następnie małą gałązkę. Bardzo ją to zdziwiło że gałązka spadła sama, bez niczego. Wzięła w pyszczek patyk i zaczęła go obgryzać żeby ćwiczyć mocny uścisk zębów. Nagle coś poruszyło się na drzewie z którego spadła gałązka. Nie mogła usiedzieć w niepewności i wskoczyła na głaz po czym odbiła się od niego i znalazła się na drzewie po raz pierwszy. Szczęśliwa ze swojej sprawności zaczęła machać ogonem i polowali posuwać się po grubej gałęzi. Nagle poczuła dziwne mrowienie. Jednak nikogo nie było na drzewie więc zaczęła dalej iść powoli po gałęzi. Nagle zobaczyła jakiś stary ul. Zaczęła go obwąchiwać po czym spadła z drzewa razem z nim. Obolała zaczęła się czołgać nie mając siły. Doczołgała się do ula i zobaczyła że ma szczęście bo był opuszczony. Powąchała go i wybrała plaster miodu po czym go zjadła. Słaba zaczęła się posuwać pod ulubione drzewo. Kiedy tam dotarła niemal od razu zemdlała.

Zira

Zira zauważyła że Savi zleciała z drzewa. Wyszła z wody i podbiegła do niej.
-Hej nic ci się nie stało.-Zapytała ją szturchając małego szczeniaka lekko łapą.

Torak

Widząc małą wilczycę która mdleje podbiegłem do niej zdjołem z siebie swój płaszcz i owinołem nim małą-nic ci nie jest?-spytałem.Gdy ta była owinięta ponieważ był całkiem mocny zimny wiatrwziołem ją na łapy i podbiegłem do Ciemnofutrej-Biedna mała spadła z drzewa i zemdlała-powiedziałem.Nagle na polane wleciał Feniks-Will upoluj jakiegoś jelenia całkiem dużego-powiedziałem a ten odrazu wzbił sie do lotu aby wypełnić rozkaz.

Sevi

Zaczęła odzyskiwać przytomność. Zobaczyła znajome twarze Zire i białego wilka oraz czarną wilczycę. Po chwili zaczęła znów być ciepła i widzieć normalnie.
-chyba nic...Nie jestem widocznie stworzona to wspinaczek...- Odrzekła Wadera. Po chwili czuła się lepiej.
- Cześć jestem Savi...- po raz kolejny się przedstawiła. Po kilku minutach już ogrzana wyswobodziła się z płaszczu i otrzepała z trawy która miała na plecach kiedy spadała z drzewa. Poszła pod ulubione drzewo i kulejąc na tylną łapkę zaczęła wypoczywać

/sory zw/

Zira

-Hej Sawi może powinien ktoś obejrzeć tę twoją łapkę.-Powiedziała Zira. podchodząc do szczeniaka.
Kiedy ta leżała taka skulona wyglądała na bardzo bardzo małą.

Torak

Pobiegłem za Savi-kulejesz zwichnełaś łapkę pomoge ci-powiedziałem.Wyjołem z woreczka bandaż ze skóry niedzwiedzia i prosty akurat takiej długości jak łapka Savi patyk.Nastawiłem łapkę i przyłożyłem do niej patyk owijając go skórą niedzwiedzia tak aby się nie rozwiązał i aby mała nie potrafiła tego przegryźć
-gotowe ale będziesz musiała przyzwyczaić się do takiego chodzenia to tylko kilka dni-powiedziałem z uśmiechem.Nagle przyleciał Will z dużym łosiem w łapach,położył go na ziemi i sam usiadł przy małej zasłaniając ją skrzydłami od wiatru aby nie było jej zimno.Wyjołem nóż i odkroiłem kawałek jeszcze ciepłego mięsa-jedz musisz odzyskać siły-powiedziałem z uśmiechem podając mięsko Savi.Spojżałem na Zire spokojnymi ślepiami-powinno być dobrze-powiedziały moje oczy do niej.

Zira

Zira kiwnęła w jego stronę głową na znak że przyjęła to do wiadomość. Usiadła obok nich i czekała aż przestanie wiać wiatr. Nagle na polanie zjawił się Murtagh. Usiadł na plecach swej pani i zaczął czyścić pióra.

Sevi

Po chwili udało jej się wstać. Jednak nie da długo bo po chwili znów się przewróciła. Nagle zobaczyła na tą łapkę którą skaleczyła pływając w wodospadzie kiedy jeszcze Ziry i Toraka nie było. Nagle poczuła zapach mięsa i błyskawicznie zaczęła się opychać świeżym mięsem. Pomyślała sobie że biały wilk jest dla niej wyjątkowo miły po czym uśmiechnęła się i złapała jeszcze jeden kęs mięsa.
-a jak masz na imię?-zwróciła się do białego wilka który jej dał mięso.

Torak

Klękłem przed małą-Torak sie zwe-powiedziałem z uśmiechem-nie jest ci zimno?spytałem jeszcze na wypadek,odkroiłem jeszcze od jelenia całkiem spory kawałek mjęsa i położyłem go tak aby mala miała do niego dostęp.

Zira

Zira tym czasem wspięła się niezauważona na drzewo i z góry obserwowała te dwa wilki. Była ciekawa jak się potoczy akcja.

Sevi

Chyba nie...- Odrzekła zamyślając się. Zaczęła myśleć że Torak jest całkiem fajny i że się nią interesuje. Po chwili chwyciła jeszcze jeden kawał mięsa i go zjadła. Wstała i jakoś dziwnie jej się chodziło. Potrząsnęła głową i się zamyśliła że już niedługo przestanie być szczeniakiem i zostanie dojrzewająca... Czuła to w skórze że już nie będzie taka "szczenięca" tylko stanie się większa i będzie polowała na jelenie. Zaczęła marzyć że jak będzie dojrzewać znajdzie partnera. W końcu jest taka wrażliwa... Więc czemu miała by go nie mieć. Podeszła do wodospadu i zaczęła się myć pod spadającą wodą. Strugi dokładnie ją wyczyściły po chwili zobaczyła krew. Wystraszyła się i głośno jęknęła.
-Torak!- Po raz drugi szczeknęła rozpaczliwie patrząc na krew.