Wodospad cierpienia

Azazello

- Toteż się nie wstydzę. Dała mi niezłą nauczkę ale nie wiem czy ta nauczka cokolwiek poskutkuje.- powiedział uśmiech zagościł w końcówkach jego pyska.

Lightning

Wbiegła z podniesioną głową strosząc sierść na karku.Zatrzymała się przy dwóch wilkach.
-Witajcie-skineła na nich głową
-Kto cię tak pokiereszował?-spytała oglądając rany czarnego wilka

Shauni

Przekrzywiła lekko łeb. Nie odrywając czarnych ślepi od jego, odezwała się tym samym srebrnym głosem:
- Pewnie nie - zrobiła pauzę w czasie której uśmiechnęła się subtelnie - Ale ta rana na karku wygląda paskudnie - dodała ze spokojem odrywając spojrzenia od żółtych oczu i przenosząc je na ranę.

Nela

Hej - zawołała na przywitanie ze swojego legowiska za wodospadem. Przyglądała się uważnie wilczycy z którą nie tak dawno walczyła.

Azazello

Uśmiechnął się. Nagle zauważył znajomą czerwoną wilczycę.
- Mniejsza z tym kto mnie pokiereszował. Ale ty też nie wyglądasz najlepiej. - powiedział do niej.

Shauni

Przez chwilę patrzyła jeszcze na ranę. Nagle wstała. Podeszła tuż pod wodospad. Po chwili wróciła niosąc jakąś obrzydliwie zieloną roślinę. bez słowa, nałożyła zieloną breje na kark wilka.

Azazello

- Dzięki. - podziękował Shauni. Roślina przyjemnie chłodziła paląca go ranę.- Czym sobie zasłużyłem na taką opiekę?- spytał.

Shauni

Z powrotem usiadła naprzeciw niego. Uśmiechnęła się delikatnie i nawet coś w jej czarnych ślepiach drgnęło.
- Można powiedzieć - odrzekła cicho i spokojnie - że to taki prezent, za odwagę.
Jej czarne ślepia spoczęły znowu na jego oczach.

Azazello

- Podjęcie walki z Dasty to aż taka odwaga? - zdziwił się., a po chwili zamyślenia powiedział - Nie to chyba raczej szaleństwo. Mogę schować swoją dumę do kieszeni. Jakbym jeszcze jakieś miał.

Shauni

Uśmiechnęła się szerzej.
- Odwagą jest to, że potrafisz się przyznać, że coś Ci nie wyszło - odrzekła spokojnie.
Spojrzała na zachmurzone niebo. Gdzieniegdzie pojawiała się jakaś gwiazdka, która odbijała się w jej oczach.

Azazello

- Gdybym się nie umiał przyznać że przegrałem to.. chyba wcale bym nie walczył. Trzeba umieć sobie powiedzieć stop.Ale mimo wszystko moja szczątkowa duma poczuła się urażona przegraną.

Shauni

Pokiwała łbem z delikatnym uśmiechem.
- Nie każdy wilk by się z Tobą zgodził - odezwała się cicho i melodyjnie, patrząc w oczy wilka.

Nela

Oni mają stuprocentową rację - pomyślała i zeszła ze skałki przez strugi spadającej wody. Powoli oddaliła się od wodospadu by iść się najeść.

Lightning

,,Zgadzam się z nimi''
-Nie wszyscy-westchnęła
-Walczyłeś z Dasty?-spytała basiora patrząc uważnie w jego żółte oczy.
//Gdzie mogę przeczytać przebieg waszej walki?//

Donn

[ Nudzi mi się, a że jestem uczynny dam ci link. Tutaj się chyba zaczyna jak się nie mylę. http://www.wilki94.fora.pl/pole-bitew,21/arena-hakuro,3968-180.html ]

Dasty

Wróciła tutaj wściekła, usiadła pod drzewem i zaciskała pazury na twardej glebie rozkruszając ją. Jej kły ukazywały się i chowały pod falującą z zdenerwowania skórą na szczęce. Jej ślepia utkwione w wodzie zwęziły się momentalnie.

Lightning

Westchnęła.Zwinnie przeskoczyła z kamienia i wbiegła do lasu,aby tam przemyśleć kilka spraw związanych z jej przeszłością.
//Dzięki Donn.Azazello fajnie jakbyś odpisał na wiadomość w moim legowisku//

D.J

Wbiegł nad wodospad. Obejrzał się za siebie czy nikt za nim nie szedł. Wszak ledwo udało mu się uciec z niewoli poza krainą. Położył sie przy brzegu.
Wyczuł znajomy zapach. Wstał i zerwał się do biegu. Kierował się ku urwisku.

Alayna

Znudzona wszystki nie miała pojęcia dlaczego akurat tutaj przyszła. Rozglądajac się dyskretnie spostrzegła basiora. Nie była typem wilczycy, która podchodziła i pytała - Jak się masz. Unikała rozmów, najwyżej on sam podejdzie. Usiadła pzred taflą wody, a blask zachodzącego słońca zza chmur oświetlał jej pysk. Wyglądała zjawiskowo.

Shauni

Cały czas z lekkim grymasem na pyszczku przyglądała się raną wilka.
- Wiesz, to potrzebuje bardziej radykalnych metod - powiedziała spokojnie patrząc w oczy Azazello - Ale tu nie mam środków, aby coś z tym zrobić.
Zawiesiła głos.
- Chodź - odezwała się ponownie cicho i wstała.