Melodia Gór - Zebranie III

Shinra

Szczeniak zerknął na waderę, która zabrała głos po Deinie. I znów jej myśli potoczyły się w innym kierunku. To ona tez miała skrzydła?! To musi być wspaniałe! Lecieć, czuć wiatr, który targa sierścią i głaszcze pieszczotliwie pyszczek! Lecieć... Jak to w sumie jest? Nie czuć ziemi pod łapami, lecz tylko powietrze, które znajduje się pod nimi... Dziwne, piękne i z pewnością ekscytujące! Wadera chyba już miała cel w życiu, choć z pewnością się on zmieni. Rozmarzyła się o tym, że leci wśród chmur i patrzy na wilki, które tkwią na ziemi i wpatrują się w jej poczynania. Wykonuje rozmaite obroty, koła, salta i piruety w powietrzu. Jest taka lekka! Umysł jej był już gdzieś indziej, choć spojrzenie utkwione było drętwo w skrzydłach wadery. Po chwili pokręciła głową. Musi być skupiona.
- A co w tej sprawie powie Beta, Alfa? - Spytała, spoglądając na Karenaj i Jainę. Werdykt należał raczej do nich, choć stado, lub tylko kilka jego wilków wypowiedziało się jasno.

Helios

Helios wbiegł z mokrą sierścią i skwaszoną miną zły, że przerwano mu zabawę.
-Przepraszam...-krzyknął, ale widząc napięcie dodał już całkiem cicho i mniej pewnie- za spóźnienie.-Cofnął się kilka kroków i skrył w cieniu.

Karenaj

Usiadła ciężko, na jej pysku na kilka sekund odmalował się obraz udręki, pokryty jednak delikatnym uśmiechem.
-Przyjaciele są ważni, tak samo jak rodzina. Nie ważne, z jakiej są watahy. Jednak jeśli dołączacie do jakiejś watahy robicie to świadomie, wiedząc, ze w razie konfliktu będziecie może zmuszeni stanąć naprzeciw ważnym wam osobą. Nawet je skrzywdzić.
-zamilkła na chwilę, wciąż z promiennym uśmiechem na twarzy. -Jednak przyjaźń z kimkolwiek nie oznacza słabości.
Co do wypowiedzi mojego lubego ma on rację w tym względzie, że granice między nami się zacierają. I z tym coś powinniśmy zrobić. Powinniśmy wybrać jeden cel, cel który będzie rządził naszymi wyborami, to do czego każdy z nas dąży.
Łączy nas na pewno pogodne usposobienie, ale to za mało, powinniśmy określić jasny i klarowny cel. Tylko jaki.-Zakończyła delikatnie przekrzywiając głowę, przez co fioletowa sierść zakryła jej jedno oko, z którego pociekła łza. Jej rodzina też była rozbita.

Siomha Lorcan

Spojrzała uważnie na wilczycę. Podniosła się i znów wyszła z tłumku. - Masz rację, Karenaj.- powiedziała do niej. - Zbyt mało rzeczy robimy razem. Owszem, przychodzimy na zebrania, ale to nie sprawi, że wilk siedzący obok nas będzie nam bliższy. - zamilkła na chwilę, chcąc odpowiednio dobrać słowa. - Powinniśmy zrobić coś wspólnie... razem... jako wataha. Coś tylko dla Wilków Wiatru. - zaśmiała się krótko. - - Może jestem monotematyczna, ale wspólne polowania, bądź może jakaś wyprawa, lub nawet... nie zrozumcie mnie źle... nawet impreza w watasze będzie już czymś. - jej pysk pozostał lekko otwarty, jakby chciała coś jeszcze dodać, lecz nie dobył się z niego żaden dźwięk. Patrzyła wyczekująco na Betę.

Karenaj

-Impreza? Hymmm, to naprawdę świetny pomysł!-Powiedziała ucieszona. -No dobrze, z celem możemy poczekać, zajmijmy się mniej ważnymi sprawami, a to zostawmy na koniec.-
-Tylko kiedy ją zrobić? Może....-zamyśliła się, podnosząc pysk do góry. Na odsłoniętym oku nie było widać łzawego śladu. -Może w 3 części księżyca, po święcie Kishy? Moglibyśmy je razem obchodzić. Co Wy na to?

Siomha Lorcan

- Tak, jak już powiedziałam, każda forma spędzonego razem czasu, zbliży nas do siebie, więc jestem za tym.- kiwnęła łbem i usiadła. Głupio się czuła cały czas stojąc. Rozejrzała się po okolicy.

Akeli

Uśmiechnęła się promiennie. -Jestem za impreza, to świetny pomysł. - powiedziała i owinęła ogon w okół łap. Spojrzała na betę i alfe. Alfa coś siedzi cichutko..

Setha

Setha potrząsnęła lekko pyskiem i spojrzała uważniej po zebranych wilkach. Impreza...?-zastanowiła się. Czy chciała uczestniczyć w czymś takim? Była wilkiem i należała do tej watahy... Więc powinna w to "wejść".
- Ja również jestem za tym pomysłem. - Powiedziała. Była lekko nieśmiała, lecz jak już coś powiedziała to nie mogła tego cofnąć.

Crimson

Wszedł, a raczej wgramolił się tu i Crimson. Nienawidził takich libacji... Libacji? Czy tego spodziewał się po wietrze? Tak - bał się, że powstanie taki chaos jak na zebraniu ognia.
-Dzień dobry.-mruknął dość niewesoło na powitanie. Lecz lepiej się spóźnić, niż wcale nie przychodzić. Przysiadł blisko alfy, tak by dobrze słyszeć jej wypowiedzi. Nasłuchiwał.

Jaina

Jai otrząsnęła się z pewnego rodzaju snu. Miała trudności ze skupieniem się, jej zdrowie nie było na dobrym jak niegdyś chodzie. - Wybaczcie, moi drodzy. - odkaszlnęła. Było jej trochę głupio, że zdarzało jej się to coraz częściej, ale jednakowo cieszyło ją to, że wilki same umiały zadecydować, czego najbardziej potrzebują w stadzie. - Impreza? Czemu by nie. - dodała alfa, falując ogonem na boki. - Kiedyś kilka organizowałam. Ale te czasy minęły i sądzę, że jeżeli chcecie coś takiego zorganizować, to bardzo proszę. Stwórzmy ją razem. - rzekła wracając na swoje poprzednie miejsce. Ucieszyła się również z pojawienia się drugiej bety, Stara.
Świdrowała wzrokiem po zgromadzonych. W istocie, impreza to wyśmienity pomysł. Mogłaby każdego poznać z osobna, bo wielu nie kojarzyła jeszcze. A powinna.

Akeli

-Tylko.. co by było na tej imprezie i jaki jej sens? Pomysł mi się podoba, lecz... nikt nie wie co by się znajdowało na tej imprezie.- wyjaśniła i machnęła ogonem, by później znowu ułożyć go tak jak był. Czyli znowu owinęła ogon wokół łap.

Crimson

-Może loteria?-rzucił Crim niespodziewanie. Losy po 10 kości, a z zebranych dochodów można byłoby wyznaczyć trochę na pulę i trochę dla organizatorów. a może darmowa loteria, a kości dla watahy zbiorą łowcy z pomocą tropicieli i szpiegów? Pomysł osobiście uważał za udany, ale wyczekiwał na decydujący wyrok alfy. Był cierpliwym wilkiem.

Siomha Lorcan

Zaśmiała się cichutko. Sam fakt, że już wspólnie rozmawiają o tym pomyśle, świadczył o tym, że wilki z Watahy Wiatru są sobie bliskie. Nie wypowiedziała na głos tej myśli. Wciąż z uśmiechem na kufie spojrzała po wilkach. Dłużej zatrzymała wzrok na Alfie. Cieszyła się, że jej również podoba się ten pomysł.
-A co powiecie na to, by każdy wilk przygotował coś od siebie?- spytała.- Coś jakby pokaz talentów, bez oceniania. Każdy z nas pokazał by innym w czym jest najlepszy, poprzez napisanie poematu, zaśpiewanie piosenki, zatańczenie, czy inne pokazy.
Siom wydawało się to w miarę sensowne. Każdy wilk pokazałby się przed innymi. Nie byłby już tylko zwykłym wilkiem, ale TYM wilkiem.

Akeli

-Mi się osobiście podoba.. lecz jeśli... jakiś wilk niema talentu? - zapytała i się uśmiechnęła machając spokojnie ogon. No ciekawe co teraz wilki odpowiedzą, Akeli była ciekawa.. bo jeśli naprawdę nikt nie zna swoich talentów? No.. Akeli ma tylko jeden, inaczej mówiąc potrafi wywoływać duchy.. ale czy to się zalicza do talentów?

Setha

Setha zamyśliła się... Ta wilczyca miała rację. Co będzie jeśli ktoś nie ma talentu? A jeśli ktoś jeszcze tego talentu nie odkrył? Na przykład takie szczeniaki? Ona umiała tylko tropić... Jak to ma niby pokazać? Te pytania kłębiły się w jej głowię, ale na żadne z nich nie potrafiła odpowiedzieć. Spojrzała po zebranych wilkach. Ciekawa była czy któreś z nich ma jakiś pomysł na rozwiązanie tego problemu.

Siomha Lorcan

Uśmiechnęła się łagodnie. Od jej bladego ciała bił spokój.- Nie znajdzie się wilk, który nie ma swojego talentu. Należy go tylko odnaleźć.- Uśmiechnęła się jeszcze szerzej.- To nas uczuli na nasze wnętrze, pozwoli nam samym się lepiej poznać.

Karenaj

Wilczyca uśmiechnęła się. - Loteria? - pomyślała - z tym mógłby być problem -. Milczała, zastanawiając się, dopóki nie padł drugi pomysł.
-Świetnie! - wykrzyknęła, słysząc Go. - gdy usłyszała wątpliwości, znalazła na to radę.
-Cóż, nie każdy musi coś prezentować, jeśli nie chce, nie musi. Myślę,m że każdy coś znajdzie. Może to być nawet pokaz polowania, czy walki, ważne, by wyjść z inicjatywą, pokazać,. że zwykła rzecz może przynosić radość i szczęście!-zamilkła, patrząc z pytaniem na pozostałych. Na końcu zatrzymała wzrok na Whitewind, jednak tak, by tylko owa wilczyca to zauważyła.

Helios

-Taaaak! Zróbmy pokaz talentów!-niemalże krzyknął wilczek, zrywając się na równe nogi. Nie całkiem załapał, o co chodziło z "marsowymi minami" ale pomysł z imprezką podobał mu się w stu procentach.
Jego mały ogonek zaczął kiwać się z prawa na lewą, i nazad, dość wyraźnie.

Siomha Lorcan

Ucieszyła się, słysząc poparcie.- Jasne, że nikt na siłę nie będzie zmuszany do pokazu, tylko nie będzie fajnie, jeśli chętnych będzie tylko parę wilków na krzyż.- wyjaśniła spokojnie. Jej puchaty ogon zaszurał po ziemi.

Deina

Ona tylko rozglądała się, ze zgrozą wysłuchując padających wciąż coraz to nowszych pomysłów. Takie coś nie było jej za bardzo w smak, a publiczne wystąpienia nawet jeszcze bardziej. Uch. Nie potrafiła jednak znaleźć jakiegoś słabego punktu odnoszącego się do ogółu, prócz tego, że całość była sama w sobie jednym wielkim słabym punktem, przynajmniej w jej opinii. Oczywiście, nie miała niczego przeciwko zabawie, ale nieśmiałość mogła ją mocno ograniczyć w czymś takim, oprócz tego, że od początku taka rozrywka wydała jej się pospolita, dziwnie.. ludzka? Nie, ona szukała szczęścia w czymś innym.
Pocieszała się faktem, że być może będzie jakaś szansa choćby na jakieś urozmaicenie sobie życia, choć trudno było jej w to w pełni uwierzyć.

To oczywiście nie zmieniało faktu, iż siedziała na zebraniu w milczeniu z odrobinę strapioną miną, starając się pozostać niezauważona.
Co ona mogła mieć za talent? Nieświadome olewanie ludzi?