Powołanie - obrada nr V

Karenaj

Na horyzoncie widać dwie góry, dwa szczyty nachylone do siebie. Gdy wieje wiatr z nich wydobywa się pieśń, pieśń wiatru i skał. Pieśń radosna, lub tęskna.
Lecz te szczyty majaczą w oddali. Przed sobą wilki mają ostrą skałę, wzniesioną pochyło w kształcie odwróconej litery, a na niej zieloną trawkę targaną wiosennym wiatrem.
Wiatr ten uderzał z dużą siłą, wygrywając szaleńcze melodie. Niebo było szare od chmur, jakby niebo miało sie za chwilę zwalić, runąć na nieszczęśników. Odległe na razie grzmoty zapowiadały nadejście swej pani, ulewy.

Wilczyca wleciała szybko, mocno uderzając skrzydłami. Walczyła z szalejącym wiatrem, by w końcu zapikować w dół i wylądować na wzniesieniu. Na jej grzbiecie siedział wilk. Był nim Assire, jeden z powodów owego zebrania. Czekała, aż zejdzie i gdy tylko ten to zrobił uniosła pysk do góry, wzywając inne wilki.

Assire

Assire zszedł z jej grzbietu, a następnie stanął obok Karenaj. Podniósł głowę taj samo jak ona i zawył, aby razem w nią wezwać wilki na obradę. Wiatr targał jego futro, a ogon poruszał się mu gwałtownie. Jego ślepia był zamknięte, czyli nie lśniły. Jego skrzydła były złożone, bo przecież nie umiał latać.

Siomha Lorcan

Siomha przybyła tutaj szybkimi i zwinnymi susami. Jej blady ogon powiewał na wietrze. Przyprowadził ja tutaj zew Bety- Karenaj. Kolejne zebranie? Czemu ostatnio były one tak często? No cóż. Ale powinność powinnością i trzeba uczestniczyć. Podeszła do wilczycy ze skrzydłami i jeszcze jakiegoś wilka.
-Ish nu palah. - przywitała się i skinęła łbem. Usiadła niedaleko, żeby móc dobrze słyszeć.- Mam nadzieję, że szczęście Ci dopisuje, Karenaj.- zwróciła się wo wadery z uśmiechem.- Czyżbyśmy mieli nowego samca Betę?- spytała, zwracając się do czarnogrzywego wilka.

// dzisiaj napiszę może jeszcze ze dwa razy, a jutro mam matury, więc musicie mi wybaczyć pisanie od czasu do czasu. //

Crystal

Nagle przyszła tu także Crystal. Usiadła naprzeciwko Bety, czekając na wyjaśnienie powodu tego zebrania. Z racji, że nie chciała czekać, sama o to zapytała:
- Z jakich powodów zorganizowano tą obradę? - spytała, owijając się ogonem. Zastrzygła lewym uchem, rozglądając się po otoczeniu...

Karenaj

Gdy wilczyca skończyła wyć skinęła łbem wszystkim przybyłym.
- Inshu no Palah! Dziękuję Siomho i w miarę się ze szczęściem kumplujemy - puściła do niej oczko, przekrzywiając wesoło łeb. - Oraz tak. I jest to jeden z powodów zebrania, których w sumie jest 6, z czego tylko 3 do omówienia. - Powiedziała wesoło, zerkając na wilka. Tak, o części nawet on nie wiedział.

Assire

Assire również przestał wyć.
- Ish no Palah - przywitał się i skinął głową. On jedynym samcem tutaj? Romantyk wśród samic? Klapnął na cztery litery zerkając na każdą po kolei i czekając, aż ktoś jeszcze przybędzie. Zastrzygł uszyma. Podniósł głowę wysłuchując każdego.

Mystic

Sylwetka ciemnego basiora powoli wyłoniła się zza krzaków. Usłyszał zew, idąc do lasu roślinożerców. Na szczęście po drodze upolował zająca, toteż nie był głodny. Usiadł w niedużej grupce wilków. - Inshu no Palah! - Zwrocil sie do Bet. Spojrzal na innych. Coz, malo osob cos bylo. Ale sie wytrzyma. Zaczal sie rozglodac. Nic nie dzialo sie jeszcze ciekawego.

//Karenaj, wybaczysz mi? Nagle polskie znaki mi zaginely i Alt nie dziala w ogole, choc da sie kliknac. Gomen!//

Fari

Fari wyłoniła się zza pagórka i podeszła do pozostałych wilków. Również się przywitała.
- Inshu no Palah. Witaj Karenaj. - skinęła jej łbem, kłaniając się. Potem usiadła obok Crystal. Wiedziała co Shazza powiedziała Mystic'owi o niej. Lekko wyszczerzyła kły, lecz po chwili je schowała. Teraz miała inne plany.

Mystic

[Łiii! Odzyskałam polskie znaki!:D ]

Cóż, Shazza nic specjalnego nie powiedziała mu o Fari. Zauważył ową waderę. - Witaj, Fari. - Odpowiedział, podchodząc do samicy. Usiadł niedaleko. Zainteresowała go ta mademoisele[?]. Jednak czekał, aż podadzą powód tego zebrania, a raczej tej obrady. Cóż, na razie nic ciekawego. Czekał cierpliwie na innych.

Hiretsuna Shinigami

A i Basior tu przybył spowity dookoła siebie w krwistoczerwonej mgle która to robiła kręgi dookoła basiora. Żółte jak zwykle ślepia widoczne był z daleka. Usiadł gdzieś pomiędzy Fari a Mystic'iem. Nie przywitał się jako iż przywitania klanowe uważał za głupie.

Qyntia

Po chwili zjawiła się i Qyntia. Usiadła gdzieś w tłumie wilków, przyglądając się wszystkiemu. Odkąd pojawiła się w krainie, zdołała poznać zaledwie jedną osobę, więc była to też dobra okazja by kogoś poznać. Nie okazywała jednak zbytniego entuzjazmu. Owinęła się ogonem i dopóki obrada się nie rozpocznie, planowała gapić się w ziemię...

Akeli

Na obradzie nie mogło zabraknąć szamanki. Wilczyca o brązowym futrze szła przed siebie, mijając wilki. Zajęła miejsce obok Crystal i się do niej uśmiechnęła.
-Inshu no Palah!
Przywitała się i owinęła ogon wokół łap. Spojrzała na samca, siedzącego obok Karenaj. Ach.. więc to on jest nową betą tak? Zebranie dotyczy jego...o, jakże miło.

Siomha Lorcan

Siomha rozejrzała się po zebranych. Mało ich było... Jak na całą watahę... Ułożyła się wygodnie, ale nie położyła się, tylko owinęła łapy ogonem. Wiatr przyjemnie targał jej sierść. Przyjrzała się dokładnie czarnemu wilkowi, który był Betą. Następnie spojrzała na każdego z obecnych. Większość z nich znała raczej tylko z imienia i wyrywkowo rzuconych uwag podczas sprzątania w świątyni.

Hari

W miejsce to przybył spóźniony Wojownik, krocząc przed siebie z wrodzoną, jak również nabytą dumą oraz godnością. Wcześniej przebiegł pędem kawałek, lecz nie zamierzał wkroczyć na obrady zdyszany i ledwo żywy, toteż zwolnił tempa. Spojrzał na wszystkich tu obecnych i skinął im głową, zasiadając niedaleko Karenaj - Bety Wiatru - oraz młodego wilka o ciemnej sierści. Czyżby nowy Beta? Nowa władza w ich Watasze? Uśmiechnął się zadowolony, strzygąc uszyma.
- Inshu no Palah. - Przechylił łeb odrobinę w bok. - I przepraszam za spóźnienie.

Vanilie

Na obradzie pojawiła się mała, puchata kulka. Podobno była jakaś obrada. A ona musiała być na pierwszej, aby się czegoś ciekawego dowiedzieć. Van znalazła miejsce obok wojownika, który przyszedł tu przed nią. Usiadła i wlepiła swoje oczka, niczym czarne guziczki w Karenaj.
-Inshu no..Pal..Palah!
Przywitała się z lekkim problemem, pierwszy razu używała powitania watahy. Ale nie tylko dlatego bo to nowe słowo, drugim powodem było to, że nie użyła nigdy trudniejszych słów.

Hari

Zastrzygł uszyma raz jeszcze, przenosząc spojrzenie z pary Bet na nowo przybyłe szczenię o puchatym, różowym futerku. Uśmiechnął się delikatnie słysząc, jak młoda wadera męczy się nad wypowiedzeniem tradycyjnego powitania Watahy Wiatru. Zmarszczył lekko nosek pamiętając, iż i on za młodu łamał sobie język na tych trudnych dla szczeniąt słowach. Może wymyślić coś prostszego dla tych najmłodszych? Coś łatwiejszego do wymówienia.

Fari

//Jezus Maria u mnie kulki spadają z nieba O.o Hahahaha Kauuczuukiiiii Ziiimoweeeee//

Fari przypomniała sobie Raven'a.
- Raven gdzie się wciskasz?! - warknęła zabawnie, po czym usiadła obok Mystic'a.
- Przepraszam za moje zachowanie. - mrugnęła do niego. Trochę była zaniepokojona. Wadera zaczęła niespokojnie machać ogonem i pisnęła.

Assire

Assire ro0zejrzał się po tutaj obecnych, a na jego pysku pojawił się uśmiech. Cieszył się, że nią było mało osób. Zamachał delikatnie ogonem, a następnie owinął nim sobie łapy. Jego zielone oczy zalśniły, wiatr rozwiewał jego futro na szyi, a skrzydła miał cały czas złożone. Coś podejrzewał, że zebranie odbyło się na jego temat. Tak, ten Artysta był nową Betą, ale czy komuś, to przeszkadza? Może nie, może tak.

Karenaj

Wilczyca rozejrzała się po zebranych wilkach. Było ich mało. Zdecydowanie za mało. A miała nadzieję, że wataha będzie nadal rosła w siłę. Najwyraźniej się przeliczyła. Westchnęła głęboko i postanowiła już zacząć.
- Inshu no Palah, czyli innymi słowy: Witajcie Kochani! Szkoda, że jest nas tak mało, jednak pora już zaczynać. Jeśli ktoś dojdzie, prosiłabym by osoby najbliżej siedzące powtórzyły mu co się odbyło. Za nim jednak przejdę do sedna, chciałabym powitać nowych członków naszej watahy. Miło mi, że z nami jesteście. - jak zawsze mówiła bardzo pewnie, jednak z uśmiechem na pysku i przyjaznym tonem. Spojrzała na zebranych i machnęła ogonem, jakby zdenerwowana. Milczała przez chwilę, celowo oddzielając wstęp od reszty wypowiedzi.
- A teraz do rzeczy. Wiem, że ostatnio obrady są dość często zwoływane, jednak zebrało się kilka spraw do omówienia. Na początku chciałabym Wam powiedzieć o kilku sprawach. Myślę, że sprawach bardzo istotnych, bo związanych z naszymi, że się tak wyrażę kadrami oraz ostatnim odkryciem, czyli Świątynią i Księgą.
Może od razu powiem o co chodzi. Mam dwie niewesołe wiadomości. Po pierwsze Janikna nie czuje się już na siłach, by prowadzić naszą watahę. Prosiła mnie, bym Wam to przekazała. Część z Was, ta, która ją znała i obserwowała, zapewne zauważyła, ze ostatnio zmogła ją starość. Niestety, oprócz Janiki również mój ukochany mąż, Star, nie piastuje już swej pozycji. Jego miejsce zajął natomiast ten młody wilk, który zasiadł obok mnie. Zwie się On Assire. Wspólnie uzgodniliśmy, ze będzie zajmował to stanowisko od pełni do pełni, po czym wspólnie zastanowimy się, czy się nadaje. To chyba tyle z ogłoszeń jako takich. - Powiedziała, w myślach odhaczając trzy punkty. Wzięła głęboki wdech, by dać czas zarówno sobie, jak i innym wilkom na przyswojenie informacji.
- A teraz coś, co ustaliłyśmy, zanim Janina postanowiła odejść. Postanowiłyśmy zawiązać Radę Starszych naszej watahy, która składałaby się z pięciu jej członków. Rada ta podlegała by alfie oraz betom, jednak mogłaby podejmować decyzje w sprawach watahy, jeśli byłaby jednomyślna. Jej zadaniem będzie również organizowanie wyborów na alfę watahy, której nam obecnie brakuje. Starszyznę będziemy wybierać wspólnie, a Jej członkowie muszą mieć dłuższy staż wśród nas. Nie mogą to być oczywiście osoby piastujące stanowisko alfy lub bet. Razem z Assire wytypowaliśmy pięć - zamilkła na chwilę, jakby o czymś myśląc - cztery osoby, które naszym zdaniem nadają się najlepiej. Za chwileczkę wywołam kandydatów i proszę, by Ci wstali. Pamiętajcie, że wybór należy do Was. Do wszystkich, młodych również. - Zamilkła na chwilę, by zaraz znów kontynuować.
- Owymi czterema kandydatami się: Hari, Siomha Lorcan, Akeli, Jaina oraz Lauri Iloinen.

Siomha Lorcan

Siomha spojrzała na zebranych trochę zamyślonym spojrzeniem. Słyszała, co powiedziała Karenaj, jednak nie docierało to do niej. Wzięła głęboki wdech. Jej serce zaczęło bić szybko, a łapy niespokojnie drżeć. Podniosła się z ziemi i na przemian spoglądała to na Karenaj, to na Assirego.
-Oto ja.- powiedziała. Głos miała jednak pewny i nie zdradzający uczuć, tak jak spokojne, błękitne ślepia, które lśniły tak, jak zwykle.