Test Shathow na Wojownika Watahy Wiatru

Shathow

Wysokie kamienne szczyty opromienione delikatnie wczesnowiosennym słońcem. Gdzieniegdzie jaśniejsze plamy topniejącego śniegu. Niewielkie krzaczki, cudem utrzymujące się na kamiennym podłożu...
Na jednym ze szczytów, obok takiego właśnie krzaczka siedziała czarna wilczyca. Jej wzrok przeszukiwał teren, zupełnie jakby na coś czekała. Lub na kogoś.
Bo właśnie czekała. Dziś nadszedł najważniejszy dzień w jej życiu, dzień, który miał na zawsze określić jej przyszłość. Dzień egzaminu na wojownika. Teraz się okaże, czy to, czego nauczyła się od Mentorki Eleny wystarczy.

Kalina · Wysłany: Nie 18:46, 03 Mar 2013 Temat postu:

Kalina pojawiła się na miejscu, z miną niezwiastującą niczego dobrego dla osoby zdającej - tak przynajmniej mogłoby się wydawać, bowiem mina tej wadery zazwyczaj do najmilszych nie należała. Zawzięty wyraz jej pyska dzisiaj jednak był nieco łagodniejszy niż zwykle - otóż Kalina, będąc przy nadziei, została chyba napchana masą jakichś podejrzanych hormonów, które nieco zmiękczyły jej charakter. Nie podobało się to jej w najmniejszym stopniu, ale naturze przeczyć nie mogła. Spojrzała na wilczycę, która miała zdawać tego dnia na posadę wojownika i skinęła jej głową na powitanie.

Shathow · Wysłany: Nie 18:56, 03 Mar 2013 Temat postu:

Także kiwnęła głową, wstając. Spojrzała uważnie na egzaminatorkę. Czego może się po nie spodziewać? Odpytywanki, ataku z zaskoczenia?
- Witaj. - powiedziała.
Jakoś nigdy wcześniej Shathow nie zastanawiała się, jak wygląda taki test. Nie wiedziała, na co się przygotować. No cóż, pozostaje mieć nadzieję, że już jest gotowa.

Kalina · Wysłany: Nie 19:01, 03 Mar 2013 Temat postu:

- Witaj - odpowiedziała samica i usiadła na przeciwko zdającej. - Jestem Kalina i dzisiaj będę sprawdzać, czy nadajesz się na stanowisko wojownika w swoim stadzie... jakie by ono nie było... - wadera uświadomiła sobie, że nie zapoznała się głębiej z danymi samicy. Trudno.
- Może teraz ty się przedstawisz i powiesz, dlaczego chcesz zostać właśnie wojownikiem - zrządziła, uważnie wpatrując się w Shathow, sprawdzając jej gesty i reakcję, cokolwiek miałoby jej to dać.

Shathow · Wysłany: Nie 19:19, 03 Mar 2013 Temat postu:

- Jestem Shathow. Należę do Watahy Wiatru. Chciałabym zdawać na stanowisko Wojownika, ponieważ sądzę, że moje umiejętności zostaną wtedy najlepiej wykorzystane.
Dalej uparcie wpatrywała się w Kalinę. Starała się jak najwięcej o niej dowiedzieć by w ewentualnym starciu zyskać przewagę. Wyglądała na silną. Coś jeszcze?
Oczy wilczycy na moment zapłonęły ognistą czerwienią, rzucając dwie jasne plamki na futro egzaminatorki. Czegóż dowiadujemy się teraz? Żadnych słabych punktów w kośćcu, nie widać nic niezwykłego. Chociaż... Shathow jeszcze raz błysnęła ślepiami, chcąc się upewnić. Tak, nie myliła się. Kalina najwyraźniej była w ciąży (lub pożarła dwa malutkie szczeniaki, kto ją tam wie XD). Podsumowując: rentgen nie wykazał słabych punktów, a uderzania w brzuch należy unikać.

Kalina · Wysłany: Nie 19:58, 03 Mar 2013 Temat postu:

/skąd masz rentgen w oczach? ;3;/

- Tylko tyle? - zapytała nieco zawiedziona Kalina, przekrzywiając nieznacznie głowę na bok. Zwykle na pierwsze pytanie dostawała najbardziej wyczerpującą odpowiedź - nic dziwnego, w końcu każdy chciał zabłysnąć od razu, wyrabiając sobie dobre pierwsze wrażenie. Ale z drugiej strony, niewiele testów przyszło jej do tej pory przeprowadzać, a w zawodzie wojownika najważniejsze są czyny i umiejętności. Mimo to, samica uważała, że trzeba umieć o tych umiejętnościach opowiadać.

Shathow · Wysłany: Nie 20:26, 03 Mar 2013 Temat postu:

/ze świątecznego losowania/

- Tak. - oświadczyła po prostu - Chcę działać dla dobra watahy. W tej profesji sprawdzę się najlepiej z uwagi na moją siłę i charakter. Czasy ostatnio zrobiły się niespokojne, wiele watah utraciło znaczące persony. Teraz wojownicy są potrzebni. Gdy nadejdzie czas każdy będzie się liczył. Ja chcę ofiarować moje długie szkolenie Watasze Wiatru.
Wilczyca machnęła ogonem, patrząc na Kalinę. Czekała na następne pytanie. Ewentualnie na atak. Była gotowa na wszystko, a przynajmniej tak się jej zdawało.

Kalina · Wysłany: Pon 16:58, 04 Mar 2013 Temat postu:

/Okej./

Samica skinęła głową na znak, że przyjmuje taką odpowiedź.
- Jakie masz doświadczenie? Byłaś na treningach, walczyłaś już "na poważnie", jakie masz umiejętności w kwestii walki? Coś, co może ci pomóc w czasie pojedynku? - zadała kolejne pytanie, jednocześnie siadając na przeciwko samicy. Chyba nie powinna się nadmiernie przemęczać... Zresztą, kto wie, nigdy wcześniej nie była w takim stanie.

Shathow · Wysłany: Pon 17:14, 04 Mar 2013 Temat postu:

- Trenowałam u Eleny. Jeśli chodzi o prawdziwe walki, to walczyłam z Śīta Havā'ą. Zaś w pojedynku pomóc mogą mi zdobyte w walce z nim pigułki na wiatry północne. Posiadam też pewną specjalną umiejętność, którą wolę się nie chwalić. Tajemnica zapewnia też swojego rodzaju przewagę. - wyrecytowała - W kwestii walki moim największym atutem jest zdolność przystosowania się do sytuacji i znalezienia nowego sposobu wybrnięcia z niej.
Wilczyca zastanawiała się, do czego prowadzą te pytania. Czy miały za zadanie znalezienie jej słabych punktów, czy wręcz przeciwnie, miały osądzić jej przydatność na wymarzone stanowisko?

Kalina · Wysłany: Pon 17:58, 04 Mar 2013 Temat postu:

Kalina nie wiedziała, czym są pigułki na wiatry (mójboże. XD) północne, Śīta Havā, czy cokolwiek innego, co padło z ust wadery i dla samicy było niezbyt zrozumiałe, więc nie odpowiadała, czekając na wyjaśnienia Shathow. Wszak w jej własnym interesie leżało, czy odpowiedzi będą dla egzaminatorki jasne i przejrzyste, czy też zaliczy ona jedynie to, co zrozumie, resztę zaś zignoruje, stwierdzając, że nie jest to ważne, skoro czarna wilczyca nie pofatygowała się wyjaśnić czegokolwiek.

Shathow · Wysłany: Pon 19:34, 04 Mar 2013 Temat postu:

Widząc brak zrozumienia na (twarzy? pysku? A, mniejsza o większość. I tak wszyscy wiedzą o co chodzi) Kaliny wilczyca czym prędzej pośpieszyła z wyjaśnieniami.
- Śīta Havā jest czymś w rodzaju pomniejszego bóstwa władającego wiatrem. Głównie tym północnym. W walce z nim zdobyłam owe pigułki. Dzięki nim mogę przywołać tornado zdolne unieść dwa dorosłe wilki. - oznajmiła - Zaś Elena była Alfą Watahy Ognia i Mentorką Wojowników. Odbyłam u niej szkolenie tuż przed jej odejściem.

Kalina · Wysłany: Pon 19:38, 04 Mar 2013 Temat postu:

/Na to też masz zgodę? W sensie na ten wiatr?/

Hmm... Wygląda poważnie.
- Ile jesteś w stanie poświęcić dla tego stanowiska, a ile dla swojej watahy? - zapytała po chwili zastanowienia nad odpowiednimi słowami Kalina, owijając puszystym ogonem swoje łapy i znów spoglądając spokojnie na Shathow.

Shathow · Wysłany: Pon 21:46, 04 Mar 2013 Temat postu:

/ Tak. To też dostałam na święta. Góra Feniksow ostatnia strona jakby co/

- Stanowisko nie jest ważniejsze od watahy. Dla stanowiska poświęciłam już lata treningów, mogę poświęcić i drugie tyle. Dla watahy zaś mogę poświęcić wszystko. Życie, dobytek... Nie mam wiele do stracenia, ale wszystko to jest mniej ważne niż dobrobyt Watahy Wiatru.
Bez rodziny, do niedawna samotniczka. Nawet śmierci by nie żałowała, gdyby śmierć owa na cos się przydała.

Kalina · Wysłany: Czw 16:13, 07 Mar 2013 Temat postu:

/okej, okej/

Kalina ponownie skinęła głową. O co może jeszcze zapytać? Niech no pomyśli...
- Jakie, twoim rzecz jasna zdaniem, cechy powinny charakteryzować dobrego wojownika? Które z nich posiadasz ty, a jakich ci brakuje? - zapytała spokojnie, dumna, że udało się jej coś w końcu wymyślić.

Shathow · Wysłany: Pią 17:49, 08 Mar 2013 Temat postu:

/sorry, że tyle nie odpisywałam, ale nie miałam kiedy./

- Są to przede wszystkim siła, zręczność i umiejętność szybkiego myślenia. Potem bardziej szczegółowe: odwaga, zdolność do pracy w grupie, umiejętność myślenia strategicznego i szacowania opłacalności ewentualnych strat. - powiedziała - Mnie zaś niestety brakuje umiejętności pracy w grupie. Nie jestem też dobra w tzw. "cichych walkach" polegających na zabiciu przeciwnika, zanim zdąży wszcząć alarm.

Kalina · Wysłany: Sob 14:28, 09 Mar 2013 Temat postu:

Kalina kiwnęła głową. W istocie, praca w grupach mogła sprawiać problemy, wadera wiedziała to z własnego doświadczenia.
- W porządku. Powiedz mi w takim razie, co byś zrobiła, gdybyś została wysłana na misję, jako ochrona szpiega, który ma przekazać Alfie innej watahy ważne dokumenty. W trakcie, okazałoby się, że ów szpieg zdradził i ma zamiar dokumenty zniszczyć, tym samym psując dobre relacje między watahami. Współpracuje z dwoma wojownikami - trzy na jedną to trochę dużo. Masz jednak możliwość ucieczki. Co robisz? - zapytała Kalina spokojnie, obserwując samicę.

Shathow · Wysłany: Nie 13:22, 10 Mar 2013 Temat postu:

- Jak wygląda teren? Czy on już zdradził swoje zamiary? W jaki sposób zamierza owe dokumenty zniszczyć? Czy rozpoczął już działania? Jeśli tak, to na jakim etapie się znajdują? Czy jako rasowy wariat opowiedział mi cały swój przebiegły plan, czy też jest zdrowy na umyśle i działa na czyjeś zlecenie, kryjąc to przede mną? Kim jest osoba zlecająca? O jakie watahy chodzi? Kto na tym skorzysta? - wypluła ciąg pytań - Niestety twój opis sytuacji jest zbyt pobieżny, bym mogła oprzeć na nim jakieś działania. Powiedzmy, że ty masz na myśli morskie wybrzeża, a ja mówię, że gubię ich w wysokiej trawie, a następnie dopadam po kolei. To raczej by nie wyszło, czyż nie?

Kalina · Wysłany: Nie 13:35, 10 Mar 2013 Temat postu:

Nieznaczny uśmiech.
- Więcej informacji nie jest ci potrzebnych. Warunki są, tak jak wspomniałam, korzystne jeżeli chodzi o ucieczkę. Nie wiesz nic więcej, jak to, że twój partner zdradził i wraz z dwoma wojownikami przejmuje dokumenty. Masz niewiele czasu, aby coś zdziałać, a walka stanowi dla ciebie jednoznaczną przegraną, chyba, że doprowadzisz do rozdzielenia grupy. Szanse są jednak nikłe, bowiem zależy im na zniszczeniu dokumentów jak najszybciej i nie będą ryzykować porażki. Co robisz? - powtórzyła spokojnie.

Shathow · Wysłany: Nie 14:02, 10 Mar 2013 Temat postu:

- Więc najpierw feniks kradnie dokumenty. Nie czekając, aż rzucą się za nim w pościg pokazuję się wrogom. Upewniam się, że mnie zauważyli ukrywam się w lesie. Jeśli zależy im na dokumentach będą zmuszeni się rozdzielić, by dogonić zarówno Bendezarra, jak i mnie. On usiądzie na gałęzi jakiegoś drzewa i tam zostanie, dopóki go nie odwołam. Przyjmijmy, że mnie goni jeden z wojowników i szpieg. Zajmuję taką pozycję, żeby porządny kawał kamienia osłaniał mi tył i boki. Najpierw zapewne zaatakuje mnie wojownik. Nie ruszając się z bezpiecznej miejscówki walczę z nim. Próbuję go zaskoczyć, zdezorientować. Cokolwiek. Zaśpiewam, zamuczę jak krowa... Będzie się zastanawiał, o co chodzi. Straci koncentrację. Ja wtedy złapię go za gardło i zabiję. - relacjonowała - Następnie w kilku skokach dopadnę szpiega. Będę dążyć do uszkodzenia mu tylnych łap, a jeśli się nie uda to będę zmuszona go zabić. Potem wołam feniksa, który przylatuje wiodąc za sobą ostatniego napastnika. Zanim tamten zdąży zareagować powalam go na ziemię i zabijam. Jeśli udało mi się obezwładnić szpiega nie zabijając go, to związanego jak świnię odstawiam przed oblicze Alfy. Razem z nim przekazuję oczywiście te dokumenty.

Kalina · Wysłany: Nie 14:41, 10 Mar 2013 Temat postu:

Kalina kiwnęła głową. Odpowiedź do przyjęcia, mimo, że nigdy nie wiadomo, co może się wydarzyć w takiej sytuacji. Wadera przez chwilę myślała nad kolejnym zadaniem.
- Co w takim razie zrobiłabyś, gdyby po otrzymaniu tego samego zadania, szpieg nie zdradził, a wciąż pozostawał z tobą w współpracy? Podczas wykonywania misji zostalibyście zaatakowani przez trzech wojowników wroga, którzy chcieliby wam zabrać dokumenty. Sytuacja podobna, jednak masz do pomocy towarzysza. Jak postępujesz? - zapytała.