Wieś

Kelir

- Też się będę zbierał. Czas się przespać - ziewnął szeroko, ukazując cały garnitur białych zębów. - To co, idziemy? I do zobaczenia jutro?

Monalisa

- oki, no to papa, do jutra - pocałowała wilka w policzek i pobiegła do swojego legowiska.

Kelir

- Do jutra! - krzyknął za nią.
Ostatni raz rozejrzał się po okolicy, zerknął z pogardą na martwe psy i ruszył truchtem w las.

Monalisa

Podbiegła do drzewa, zaczęła obserwować kury, patrzyła czy nie ma psów i ludzi,rozejrzała sie jeszcze raz i zaczęła się skradać, szybko podbiegła do jednej z kur, złapała ją i odbiegła od kurnika w głąb lasu. Trochę obskubała i jadła.

Gość

Biegnąc gdzieś, natknął się na wilczycę. - Smacznego! - powiedział przyglądając się jej z rozbawieniem - miała na nosie piórko kury.

Monalisa

Spojrzała na młodego wilka - dziękuję - uśmiechnęła się do wilka, po chwili kichnęła, zleciało z jej nosa, piórko od kury. Zajadła się końcówkami.

Bridget · Gość

Ta wieś jest tam bardzo
fajnie***i miło***
i prze dewszystkim dzieją się tam ciekawe rzeczy***

Szasta

Wbiegłem,zobaczyłem człowieka,a właściwie myśliwych,wybiegłem im na przeciw i warczałem groźnie chciałem,żeby uznali,że chce ich zaatakowac.Jeden z nich wymierzył do mnie i strzelił,oto mi chodziło.Ostatkiem sił ranny podczołgałem się do jakichś krzaków i umierałem w spokoju.

Sherii

Wbiegła widziała rannego basiora. Podeszła do niego szybkim krokiem.
- Coś Ty na robił?! - wykrzykneła, zaczęła lizać go po pysku, żeby oprzytomniał.

Szasta

Nic nie widział, tylko smugi światła słyszał tylko jej głos-Zostaw mnie,spotkało mnie to na co zasłużyłem-powiedział,ehe,eha-chrapnął i wypluł krew.

Sherii

- Nie zostawie Cię! Nie możesz teraz umrzeć jesteś potrzebny swojej partnerce i Diamond i swoimi przyjaciołom mi też!!! Szastuś, proszę Cię nie rób mi tego... Nie każ mi żyć z poczuciem winy... Nie umieraj zrób to dla mnie... - powiedziała błagalnym głosikiem, zaczęła głośno płakać. Była w panice. Nigdy nikogo tak bardzo nie prosiła.

Szasta

Chciałbym cię,ehe jeszcze raz przeprosić nigdy nie miałem rodziców i nikt mi nie wyjaśnił co znaczy kocham-powiedział i wypuścił z płuc ostatni oddech.

Sherii

Przytuliła Szastusia nie chciała, żeby on umarł. Nachyliła się nad jego raną postrzałową, a z jej mordki zaczęły spływać łzy szybko jak woda z kranu xD.
Nie odchodz! Ja Cię badzio lubię - powiedziała do basiorka.

Szasta

Przed oczami zobaczył ojca,mówił do niego-Wstań!Wstań synu,jesteś tora nie możesz się poddać.Tato-powiedział po cichu,ja nie chciałem ich zranić,ja kochałem Sherii,potem pojawiła się Layra i ją też pokochałem.Zbyt wiele ich było wtedy gdy potrzebowałem tylko jednej,tej jedynej-mówił do ojca.

Bertha

przyszła zobaczyła Szastę - W porządku - zobaczyła ranę - Głupku jakiś ty nie mądry o wiele mniej boleśnie byś umarł jakbyś zeskoczył z urwiska, tak muszę cię radować bo to mój wilczy obowiązek - spojrzała na nieznajomą wilczycę - pomożesz mi go zanieść do lecznicy?

Szasta

Wytnijcie mi serce błagam!-wrzasnął i splunął krwią.

Sherii

- No jeszcze się pytasz. Pewnie, że pomogę - odpowiedziała patrząc na waderę. Była uciachana, że wreszcie ktoś jej przybył z pomocą sama by przecież nie dała rady.

Bertha

następnym razem się powieś czy co - powiedziała po czym starała się go wziąć na swój Bark

Sherii

Pomogła wilczycy wrzucić Szastę na jej barki.
- No ruszaj, bo sie wykrwawi - powiedziała dalej była zpanikowana całą tą sytuacją.

Szasta

Zabijmnie Bertha,zabij!-krzyczał i pluł krwią to mój koniec,zaopiekujcie się Aronem on jest za mały rzeby przeżyć.-powiedział i chrapnął ogromną ilość krwi.