Wieczna pustka...

Shauni

Ni to westchnęła ni to prychnęła. Wyczyściła się ponownie z myśli i uczuć. Była jak ożywiony trup, bez celu życia....

Sherii

Pojawiła się tutaj ni stąd ni z owąd, ale jeśli tutaj przybyła to na pewno miała jakiś z góry zamierzony cel. Na moment, do słownie ułamek sekundy stanęła jak wryta, gdy zobaczyła swoją przyjaciółkę Shauni. Po chwili pod biegła do niej i rzuciła się ze szczęścia wprost na nią.
- Cześć przyjaciółeczko! Jak dawno Cię nie widziałam - powiedziała wręcz krzycząc no, ale cóż ona po prostu nie posiadła się z radości, że wreszcie znalazła kogoś kto ją zawsze zrozumie.

Pein

{x,x Przeczytaliście pierwszą stronę? Myślę, że ktoś kto zginął nie miałby chęci gdyby pisały sobie tutaj osoby o różowych kwiatkach. Naprawdę.}

Shauni

Uśmiechnęła się delikatnie do przyjaciółki, ale uśmiech nie obejmował oczu.
- Też cię dawno nie widziałam, ale uważaj bo mnie zgnieciesz - odrzekła spokojnie i bez życia.
W głębi ducha bardzo cieszyła się, że widzi swoją przyjaciółkę, ale jej organizm miał poważne problemy z okazywaniem szczęścia. W ogóle wyglądała mizernie. Była o wiele za chuda i jakby delikatniejsza. Czarnymi ślepiami patrzyła na przyjaciółkę.

Pein

Wbiegł, runął tuż przed grób. Czyżby miał z tą wilczycą coś wspólnego? Skąd! To był najbliższy grób, a podobno miał ją znać. Taka była przepowiednia. Otarł załzawione oczy, ale i to nie pomogło bo następny strumień znalazł nową barwę - czerwień.
Syknął cicho, ukrywając łeb w łapach.

Shauni

Zerknęła na nowo przybyłego wilka pustymi oczami. Przyjrzała mu się uważnie, mrużąc delikatnie ślepia.
- Muszę już iść - szepnęła cicho do przyjaciółki, po czym powolnym krokiem oddaliła się w bliżej nieokreślonym kierunku.

Pein

Otarł znów ślepia łapą. Krew..krew! Zamknął ślepia, unosząc pysk w proteście. Jęknął dość głośno i znów padł na zimną glebę, czując że nic z tego nie będzie. Choroba wyniszczała go od środka.

Chiyo

- Ładne oczy. - pyknęła wilka w ucho. Tak, też by takie chciała. Drugie jakie chciała ma, a teraz to. Krew. Zgarnęła ją na pazur po czym oblizała. - Hmpuf. - prychnęła. - Widzę, że z tymi oczami coś nie tak.

Pein

- Zostaw. - warknął. Wstał i czym prędzej udał się do wyjścia. Demon! Co od niego chciała? Sam nie wiedział, jednakże wybiegł, nie chcąc wiedzieć.

Sherii

- Co się stało? Jak tu trafiłaś? - zaczęła zadawać miliony pytań przyjaciółce, przy czym rozglądała się po okolicy. Nie podobało jej się tutaj, było tak jakby mrocznie. -.-

Chiyo

Załamanka. TT - Za takie oczy bym mogła oddać me ogony! - syknęła po czym oddaliła się, z swoim znanym machnięciem łapą.

Tasha

Kiedy tylko sie tu znalazła, jej głowa napełniona była jedna pyślą-"Nic". Nie wiedziała co powiedziec o tym miejscu. al jedno było pawne. otoczone było kręgiem tajmnicy. Tasha obwąchała ziemię. Czuła, że nikt dawno po niej nie stąpał. Usiadła. teraz był czas na przemyślenia.

Atrita

Przybyła wyczuwszy ponurą atmosferę miejsca. Stanęła kawałek przed dołem, skryta w cieniu i niemal niewidoczna. Swymi białymi ślepiami obserwowała obecne tu wilki, nie odzywając się ani słowem.
Trwała niczym posąg, tkwiła w jednym miejscu bez zbędnego ruchu. Wtem jej śnieżne tęczówki zalśniły, a w ironicznym uśmieszku ukazały się szpiczaste zęby. Zawyła głośno, po czym najzwyczajniej w świecie opuściła to miejsce.

Jerome

Pusto, ciemno, cisza. Idealne dla niego miejsce. Nie miał ochoty na spotkanie tłumu rozgadanych wilków. Stawiał wolne kroki rozglądając się po tym miejscy, krzywe powyginane drzewa. Opadł na twardą popękaną glebę pod drzewo aż kurz się uniósł. Zmrużył ślepia z nadzieją, że może ktoś znajomy tu zawita.

Charlie

Biegała sobie po całej krainie, aż natknęła się na obszar, w którym jeszcze jej nie widziano. Z zaciekawieniem na pysku i błyskiem w oku zaczęła kroczyć ku nowo poznanemu miejscu.

Jerome

Nastawił uszy słysząc czyjeś kroki i lekko uchylił jedną powiekę. Od razu uśmiechnął się szeroko ukazując rządek białych kłów - Kogo my tu mamy? - spytał z szatańskim akcentem wręcz sycząc. Tak Charlie poznał ją nad urwiskiem.

Charlie

Uniosła łeb słysząc czyjeś jakże miłe powitanie. Przymrużyła lekko ślepia - Witaj Jerome - rzekła nieco przygaszonym tonem. Przysiadła spokojnie niedaleko wilka.

Jerome

- Mhmm...humorek nie dopisuję? - spytał podnosząc sie i podszedł do wilczycy stając jakiś metr od niej. - Co taka dama robi w takim pustym, brudnym i...specyficznym miejscu? - zamiótł ogonem lustrując ją wzrokiem.

Charlie

- Dlaczego? Humorek jak najbardziej w porządku - odrzekła spokojną barwą głosu - Przechodziłam tędy i odezwała się we mnie moja ogromna ciekawość, która kazała mi tu zajrzeć - dodała z delikatnym uśmiechem na pysku.

Jerome

- Ciekawość to pierwszy stopień do piekła panno Charlie. - rzekł z niesamowicie dyplomatyczną barwą głosu i obszedł ją dookoła niczym swoją ofiarę siadając tuż na przeciw wilczycy. - Miło cię znów widzieć. Coś nowego się wydarzyło w twoim życiu? - dodał pospiesznie - Od razu mówię, że moja ciekawość jest nieposkromiona gdyż jestem już na samym dnie piekła...- uśmiechnął się szarmancko.