Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Viy Curay
Shrek
Dołączył: 17 Maj 2011
Posty: 1914
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Płeć:
|
Wysłany: Sob 20:03, 09 Cze 2012 Temat postu: 'Cause Everybody Gotta Die Sometime |
|
<center>Po raz kolejny witam was serdecznie! Teraz, zamieściłabym tą notkę wcześniej, ale dopiero teraz internet działa wystarczająco dobrze. Tak więc, bez zbędnych ceregieli, zapraszam do mojego nowego opowiadania!
Opis:</center>
Jeżeli odpowiadają Ci klimaty fantasty, rzeczy, które w normalnym świecie nie mogły by mieć miejsca nie przyprawiają o ból głowy, a Zombie nie wywołują negatywnych emocji - idealnie trafiłeś, towarzyszu. Dodajmy do tego klimaty powoli rozpoczynającej się apokalipsy i BUM - możecie już zobrazować sobie zarys tematyki tej opowieści.
Przy okazji mam zamiar zaoferować wam naprawdę długą listę dość barwnych postaci - nie zabraknie odmieńców, dusz towarzystwa, potulnych bohaterów jak i typowych złych charakterów. Trochę śmierci, trochę krwi, co nieco oderwanych części ciał, szczyptę morderczych wirusów ale i chwile beztroski, odpoczynku to kolejne rzeczy, które z pewnością tu znajdziecie.
<center>Rozdział I - Każda historia zaczyna się niepozornie 1/3</center>
Słońce powoli wyłaniało się zza linii horyzontu, życiodajne promienie leniwie oświetlały jeszcze budzące się ze snu miasto. Wiatr delikatnie przeczesywał włosy wysokiego chłopaka, który siedział na jednej z nielicznych ławek w parku. Miał ze sobą małych rozmiarów, ogniście czerwoną walizkę oraz szary, wyraźnie postrzępiony i stary plecak. Zdawał się na kogoś czekać; co chwila rozglądał się w okół, lub spoglądał na zegarek znajdujący się na jego nadgarstku. Z każdą minutą robił się bardziej niecierpliwy i z większym utęsknieniem wypatrywał znanych mu osób. Zaraz jednak rozpromieniał, energicznie machając do dziewczyny, która wyłoniła się zza rogu starego bloku. Odpowiedziała mu tym samym, przyśpieszając kroku. Dwie torby, które wzięła ze sobą wcale jej tego nie ułatwiały.
- Lestat! - krzyknęła wesoło, gdy znajdowała się już tylko kilka metrów i na powitanie dała mu siarczystego buziaka. Zaraz potem usiadła obok niego, spoglądając w jego stronę swymi idealnie zielonymi oczami. To jedna z wielu rzeczy, które brunet wręcz w niej uwielbiał.
- Nie mogę się doczekać! - rzekła podekscytowana, energicznie machając nogami. Zwykle nie była tak wesoła, toteż Lestat był pozytywnie zaskoczony jej zachowywaniem. Zanim chłopak zdążył powiedzieć coś o tym, ile wieków będą czekać na resztę grupy, praktycznie znikąd pojawili się kolejni znajomi.
I oni mieli ze sobą bagaże. Wyraźnie widać było, że nie są w najlepszych nastrojach.
- Nie dość, że muszę nosić twoje walizki, to masz czelność mnie teraz obrażać?! - już z daleka dało się słyszeć ich kłótnie. Nie było się czym przejmować - Caroline i George sprzeczali się niezwykle często, by za każdym razem jedno z nich wyciągało rękę na zgodę. Ot, normalne rodzeństwo.
- Nie moja wina, że jesteś bezmózgim debilem. - dziewczyna parsknęła, poprawiając plecak, który zsunął się z jej ramienia.
Podczas gdy ona, już z radosnym i pełnym życia wyrazem twarzy, biegła w naszą stronę, George włóczył się powoli, starając nie zrzucić z siebie plecaka, nie strącić sporych rozmiarów torby i nie przewrócić żadnej z dwóch walizek, które przyszło mu było ciągnąć. Elizabeth, bo tak miała na imię zielonooka, od razu wstała, jakby już szykując na powitanie koleżanki. Brunet westchnął tylko z dezaprobatą, by zaraz począć śmiać się pod nosem na widok rudowłosego przyjaciela, nieudolnie próbującego utrzymać równowagę.
- Jak widzę Tom'a jeszcze nie ma... wątpię, by w ogóle się zjawił. Znacie go przecież. - rzekła, puszczając Elizabeth. Można śmiało powiedzieć, że nie za bardzo za nim przepadała - z resztą, mało kto go lubił. Nie przejmował się tym zbytnio i na pytania 'Czemu jesteś taki chamski?!' lub 'Nie potrafiłbyś się czasem zamknąć?!' odpowiada wiecznie żywym 'Wal się, przynajmniej nie jestem fałszywy'.
- Jak nie będzie go za godzinę jedziemy bez niego. - ozwał się dotąd milczący Lestat, rozglądając się w okół. Jednak szybko zdążył się zawieść, gdyż po Thomasie, zwykle łatwo rozpoznawalnym przez swe wiecznie nastroszone włosy, nie było śladu.
- Pewnie znowu zaspał. - wysapał rudowłosy, wreszcie kończąc swój tor przeszkód - czym prędzej więc zrzucił z siebie cały bagaż, siadając na skraju ławki.
Nie minęła chwila, a już rozłożył się wygodnie, wyciągając papierosa. Jego młodsza siostra szybko jednak mu go wyrwała.
- Wiesz co Ci mówiłam... nie dopuszczę, byś faszerował się tym... - zatrzymała się na chwilę, starając dobrać odpowiedni epitet. Wstała i cofnęła się kilka kroków, wiedząc, że brat najpewniej będzie próbował jej odebrać swą własność. - Tym czymś! - rzekła po chwili, po czym utkwiła w nim swe błękitne oczy, które to płonęły teraz rozwścieczonym blaskiem; nie spokojnymi, wesoło tańczącymi iskierkami, jak zwykle.
- Oddaj go, to był mój ostatni! - ryknął ze złością, również podnosząc się. Można było spokojnie powiedzieć, że palenie i nadmierne spożywanie alkoholu było dwoma poważnymi uzależnieniami Georga. Nawet z tak opiekuńczą siostrą, jaką była Caroline nie udało mu się rzucić nałogu. Dobrze pamięta, ile to razy rodzina chowała przed nim piwo czy wódkę, wyrzucała wszelkie znalezione paczki papierosów. W pamięci zapadło mu też to, jak wiele pieniędzy musiał podkraść swoim i tak nie za bogatym rodzicom, by uzupełnić zapasy swojego niezbędnika. Gdyby nie Lestat zapewne wciągnął by się jeszcze w narkotyki, było naprawdę blisko. Nawet do teraz przez głowę rudowłosego przechodzą myśli, by spróbować ponownie.
Już miał zamiar gonić siostrę, ale ta w porę wyrzuciła papierosa gdzieś w krzaki. Widząc zrezygnowanie na jego twarzy uśmiechnęła się chytrze, złośliwie.
- Pożałujesz tego. - warknął tylko, ponownie zajmując swoje miejsce na ławce.
Przez chwilę panowała niezręczna cisza, nikt się nie odzywał, Elizabeth zdawała się być całkowicie nieobecna - wpatrywała się w jeden punkt, nawet się nie ruszając. Nawet gdy ciemnowłosy zaczął rozmowę na temat niedawno odbytego koncertu, ta zdawała się wcale go nie słyszeć. Lestat postanowił dać jej chwilę spokoju, wdając się w
konwersacje z lekko pokłóconym rodzeństwem.
***
Thomas otworzył mozolnie oczy, ziewając przeciągle. Jego zaspany wzrok powędrował do budzika wskazującego dokładnie 8:00 - tak ładnie udało mu się w czas wpasować. Są wakacje, więc niebieskooki nastawiony jest na wstawanie minimum popołudniu - tak więc zamknął ślepia ponownie, przekręcając się jedynie na drugi bok. Dopiero po chwili dotarło do niego, że dziś miał udać się z przyjaciółmi na tygodniowy wyjazd do Anglii. George i Lestat są wielkimi fanami piłki nożnej, zaś los chciał by niedługo później rudy wygrał dwa bilety na mecz w Anglii - tylko korzystać! Kilka dni po zdarzeniu usłyszeli, że i Elizabeth miała wybrać się do tego kraju - takim to sposobem powstał pomysł na biwak. A on, głupi, zaspał.
Wyrzucił z siebie całkiem bogatą wiązankę przekleństw, po czym prędko podniósł się z łóżka, pół przytomny włożył do plecaka trochę ubrań, by potem ruszyć do łazienki.
- O, gówniarz już wstał. - dało się słyszeć zawiedziony głos jego matki. Tom szczerze jej nienawidził, podobnie ojca - nie uważał ich za nic więcej, jak tylko osoby, które zniszczyły mu życie i pogrzebały marzenia. Z pewnością gdyby dysponował odpowiednią pulą pieniędzy już dawno by się od nich wyprowadził. Cóż, nie każdy ma w domu sielankę.
Gdy wyszedł z łazienki - już w pełni ubrany i w miarę obudzony - zdał sobie sprawę, że zapomniał o jedzeniu. Wziął plecak, który przypominał bardziej zniszczony i stargany przez życie kawałek szmaty. Bez słowa minął rodzicielkę, otwierając lodówkę i pakując do niej pierwsze lepsze rzeczy, które jego ręka napotkała. Nie miał wiele do wyboru, udało mu się zgarnąć jedynie do połowy wypitą wodę, czekoladę i 2 chińskie zupki, zanim matka z hukiem zamknęła lodówkę.
- Co ty do cholery robisz? - spytała z wyrzutem, gniewnie spoglądając na plecak. Oh, jakże z wielką chęcią ciemny blondyn powiedziałby teraz, co naprawdę myśli o swoim rodzicu, jednak, jak nauczył się już wcześniej - lepiej, gdy się powstrzyma.
- Wyjeżdżam do Anglii, zapomniałaś? - odrzekł tylko i bez czekania na reakcję rodzicielki zarzucił na siebie bagaż i po prostu wyszedł z domu. Wreszcie sobie trochę od nich odpocznie. Opuścił obskurny blok i szybkim krokiem ruszył w kierunku małego, acz wiecznie zielonego parku, gdzie z pewnością czekają na niego przyjaciele.
Niestety widzę, że mi akapitów nie chcę zrobić... wybaczcie, mam nadzieję, że obędziecie się bez tego. D:
Dla ów historii założyłam również bloga, które znajdziecie pod adresem:
<center>[link widoczny dla zalogowanych]</center>
No, to tyle. c:
Stay awesome, bros.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Viy Curay dnia Sob 20:08, 09 Cze 2012, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Yakato
Artysta Malarz
Dołączył: 14 Paź 2011
Posty: 438
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 21:06, 09 Cze 2012 Temat postu: |
|
Zaiste, zacnie się zaczyna i miło się czyta. Kilka błędów jest, ale gdzieś to mieć. Bylebyś tylko się nie poddała i dotrwała do końca w pisaniu, bo już mi się podoba. c:
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Samuerian
Latający Doświadczony Wilk
Dołączył: 30 Paź 2010
Posty: 5618
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z Kryptona! Płeć:
|
Wysłany: Sob 21:10, 09 Cze 2012 Temat postu: |
|
Powiem tak: Fajne. A teraz przejdźmy do zastrzeżeń:
1. W dialogach po kropce także obowiązuje wielka litera. Czyli:
- O, gówniarz już wstał. - Dało się słyszeć zawiedziony...
albo: - O, gówniarz już wstał - dało się słyszeć zawiedziony
2. Liczebniki w podobnych tekstach piszemy słownie: dwie chińskie zupki, nie 2 chińskie zupki.
3. Poza tym znalazłam kilka drobnych błędów, jak: w okół (winno być wokół) czy przecinki.
4. Moja osobista uwaga, nie musisz na nią zwracać uwagi: Toleruję obce imiona wyłącznie w światach nierealnych, czyli na przykład w fantasy, przyszłości, etc. I wtedy też niespecjalnie lubię te już istniejące. No bo jak dla mnie Polak powinien pisać (skoro już jesteśmy w naszym pięknym świecie) o Polsce, a tak nie wiem gdzie jest miejsce akcji.
Fabuła: Podoba mi się, naprawdę. Ponoć zbliża się zombie-apokalipsa, racz nas nafaszerować radami na ten czas. x3
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Viy Curay
Shrek
Dołączył: 17 Maj 2011
Posty: 1914
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Płeć:
|
Wysłany: Sob 21:25, 09 Cze 2012 Temat postu: |
|
Ah, serdecznie dziękuję za dwie, pikne oceny. c:
Yakato - Czyli błędy są? Szwak, a cztery razy sprawdzałam. D: No cóż, mi zawsze coś umyka. x3
A w pisaniu wytrwać powinnam - na samym początku rozplanowałam sobie co znajdować się będzie w poszczególnych rozdziałach. c: Wyszło mi ich 16, w tym każdy z nich zostanie podzielony na 3/4, tak jak w tym przypadku. I mogę powiedzieć jedno - wątek apokalipsy zaczyna się już na samym początku drugiego rozdziału. :'D
Samuel -
1. Wreszcie ktoś mi to wyjaśnił, bo nigdy ma mózgownica pojąć tego nie mogła. Nie wiem czemu, jakoś tak zawsze o tym zapominałam. x3
2. A no tak, mój błąd. D: Zaraz poprawię.
3. Wokół już zmieniam - natomiast przecinki - chyba nigdy nie nauczę się ich poprawnego stawiania. :c
4. Cóż, to pewnie przez to, że niezwykle nie lubię Polskich imion. Takie one brzydkie i dziwne w wymowie. Przynajmniej dla mnie. x3
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Samuerian
Latający Doświadczony Wilk
Dołączył: 30 Paź 2010
Posty: 5618
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z Kryptona! Płeć:
|
Wysłany: Sob 21:28, 09 Cze 2012 Temat postu: |
|
Omnomnom, ja też wszystkich przecinków nie pojmuję. x3
A co do imion... Dlatego staram się wyszukiwać rzadkie, albo stwarzać światy inne, w których mam moje własne imiona. :'3 Tak jak w moim nowym projekcie, o którym miałam nie wspominać, ale to zrobiłam. 'szfak
No, ale na część dalszą czekam, bo wydaje się interesujące. :'3
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|