Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Seele
Duch
Dołączył: 22 Cze 2010
Posty: 905
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Trójkąta Bermudzkiego Płeć:
|
Wysłany: Czw 15:20, 16 Wrz 2010 Temat postu: Coś napisanego przez Seele |
|
Tak, a więc Seele, czy jak wolicie Seler zamieszcza pierwszy rozdział swojego nabazgranego "czegoś tam", nazywać możecie jak chcecie.
Nikt nie pomyślałby wcześniej, że to możliwe, że mogłoby się tak stać... Siedzę spokojnie w ławce, czekam na dzwonek. Pani mówi o czymś, ale ja nie słucham. To ostatnia lekcja, czas do dzwonka odmierzają już tylko sekundy… pięć… cztery… trzy… dwa… jeden… Uczniowie wybiegli z klasy. Tylko kilku dopiero zaczęło się pakować.
Najgorszy jest korytarz. Idziesz prosto, nie zatrzymujesz się. Na lewo widzisz zdjęcia uczniów, na prawo - nauczycieli. Poza nimi nic się nie zmienia. Skończył się. Teraz schody, kilka stopni i jest się na dole. Już tylko trzeba wyjść ze szkoły, potem będzie wolność.
Nagle odczuwam niepokój. Nie znam jego źródła. Jeszcze nigdy się tak nie czułam. Przeszłam przez jezdnię, ale to się skończyło. Teraz biegłam. Nie patrzyłam na nic, tą drogę miałam w małym paluszku. Ale coś się zmieniło. Przystanęłam. Przed sobą miałam miasto, za sobą - naszą oddaloną o ładny kawałek szkołę. Może mi się tylko tak wydawało? Spojrzałam na chodnik. Teraz wiedziałam, o co chodziło. Żółte pasy, strzałki, kreski. Były z boku, przysłonięte trawą. Chwilę szłam zgodnie z tymi strzałkami, ale urwały się. Kucnęłam i zaczęłam odgarniać trawę. Nie było nic. Teraz musiałam wrócić się kawałek. Po kilku minutach zrozumiałam swój błąd. “Ktoś, kto będzie chciał coś ukryć, zrobi wszystko, żeby tego nie znaleźli.” Znowu zaczęłam iść wzdłuż strzałek, ale tym razem pod prąd. Czułam na sobie spojrzenia ludzi. Pogardę ich wzroku. “Dziewczynka, która nie może się zdecydować i biega raz w tą, raz w tamtą stronę, nie może znaleźć drogi do domu.” To było głupie, ale wiedziałam, że właśnie to kryje się w tych spojrzeniach. Starałam się nie zwracać uwagi na to wszystko, liczyło się to co było mym celem.
Wszystko poprowadziło mnie do parku, ale tam znowu ślad się urwał. Biegałam w kółko. Może gdzieś coś ukryli? Żeby nikt nie mógł tego znaleźć? Zmęczona usiadłam na ławce. Zamknęłam oczy. Dlaczego nie mogę tego znaleźć? Siedziałam tak przez dłuższy czas, po czym postanowiłam wrócić do domu. Wstałam i przespacerowałam się po ścieżce. Tak! Już wiedziałam o co chodzi. Płytka, na której skończyły się strzałki była inna. Delikatnie się ruszała i przy przechodzeniu po niej wydawała inny odgłos, pusty. Jakby nic pod nią nie było.
“Teraz odkryłam tajemnicę strzałek” pomyślałam sobie. To była prawda. Ale przypomniałam sobie o czymś. Mama czekała na mnie w domu i pewnie się już martwiła. Postanowiłam, że wrócę do domu i następnym razem się tym zajmę. Szłam dumna, bo mało kto nie byłby dumny po takim odkryciu.
Stąd do domu miałam zaledwie kilkaset metrów. O tej porze na ulicy było niewielu ludzi. Wszyscy siedzieli w pracy. Widziałam sąsiada wychodzącego ze sklepu, panią Zosię, która była bezrobotna i utrzymywała się z żebraniny o pieniądze. Kieszonkowe, które dawała mi mama, przekazywałam tej kobiecie. Zawsze serdecznie mnie gościła w swoim domu. W oddali zobaczyłam jakiegoś mężczyznę. Mój niepokój powrócił. Nasza ulica była rzadko uczęszczana i wszyscy dobrze się znali. Ten mężczyzna był obcy i mimo upału miał długi płaszcz i czarne spodnie. W połowie drogi się z nim minęłam. Dostrzegłam w jego oczach błysk. Jeszcze nigdy kogoś takiego nie wiedziałam. Ale tan błysk, to na pewno błysk zemsty, śmierci. Poczułam na sobie jego chłodne spojrzenie, a ulgę dopiero po wejściu do bloku, w którym mieszkałam. Szybko wbiegłam po schodach na drugie piętro. Nacisnęłam na klamkę, drzwi się otworzyły, ale mama nie przyszła mnie przywitać. Zawsze to robiła. Zajrzałam do pokoju, nie, tam jej nie było
- Mamo! - Zaczęłam ją wołać, ale bez skutku. Mama rzadko wychodziła, a jeśli już, to zostawiała drzwi zamknięte. Może zgubiła klucze? Nie wisiały jak zawsze na haczyku. “Pewnie poszła do sąsiadki” pomyślałam sobie i szybko się uspokoiłam.
Poszłam do kuchni. Chciałam zrobić sobie obiad, ale to, co zobaczyłam, zostało mi w głowie na zawsze. Ciało matki leżało bezwładnie na ziemi. Wszystko było w krwi. Krwi mojej matki. Ale nie to było najgorsze. Jej ciemne włosy zakrywały lekko twarz, ale głowa nie była na swoim miejscu. Leżała dwa metry od ciała. Naokoło była tylko krew. Jej pusty wzrok patrzał na sufit. Usta miała wykrzywione w strasznym uśmiechu. Coś było nie tak. Matka miała krew nie tylko w okolicach szyi, ale także na dłoniach. Widziałam fragmenty skóry, które były równiutko przycięte. Broń musiała być specjalnie przygotowana. "Tu musiała się odbyć walka. Walka na śmierć i życie." Ten ból, który wtedy czułam, ten żal i smutek, to wszystko… Złość. Bezwiednie uniosłam rękę do szyi. “Następna mogę być ja.” Zemdlałam. “Krew” to jedyne, co wokół siebie widziałam.
Nikt nie pomyślałby wcześniej, że to możliwe, że mogłoby się tak stać…
Ciąg dalszy nastąpi...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Seele dnia Wto 12:35, 21 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Roan
Duch
Dołączył: 11 Sie 2010
Posty: 134
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Pią 12:17, 17 Wrz 2010 Temat postu: |
|
Czytałam w szkole. Przydałaby się korekta, ale nie jest tak źle. Kilka zaledwie przecinków zostało przez Ciebie pominięte. Fabuła dobra, ale ścięty łeb jest zbyt obleśny. Dawaj kolejne kilka rozdziałów!!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Seele
Duch
Dołączył: 22 Cze 2010
Posty: 905
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Trójkąta Bermudzkiego Płeć:
|
Wysłany: Pią 19:06, 17 Wrz 2010 Temat postu: |
|
Ta, nic lepszego nie mogłam wymyślić. Strzał z pistoletu? Nóż w sercu? No, ale daję drugi.
Ocknęłam się. Nie pamiętałam nic. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że leżę na podłodze. Był już wieczór, leżałam jakieś cztery godziny. Krew zaschła, ale widok i tak był przerażający. Była we włosach, wszędzie. To było straszne, ale ten widok. Głowa, która leży dwa metry dalej.
Wstałam. Próbowałam o tym wszystkim nie myśleć, ale nie mogłam. Może po prostu byłam słaba? Wymusiłam ostatki sił, wzięłam telefon i zadzwoniłam po policję. Po kilkunastu minutach już byli na miejscu. Badali całą kuchnię i pytali się, czy nie mam kogoś z rodziny, z kim mogłabym zamieszkać. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że nikogo nie mam. Mama nigdy mi o nikim nie mówiła. Nawet kim był mój ojciec. Ale nie mogłam dłużej o tym myśleć. Matka już nie żyła. Straciłam swoją jedyną rodzinę. “Jak to się stało?”
Po podaniu przeze mnie dokładnych danych powiedzieli, że muszą mnie odstawić do domu dziecka. To był szok. “Czy naprawdę nikogo nie mam? Dlaczego ja?” Ciągle zadawałam sobie te pytania. Jeszcze na dodatek szkoła. Bardzo często byłam obrzucana wyzwiskami i obelgami z powodu braku ojca, teraz wszystko się nasiliło. Nie mogłam dłużej tego znieść. W domu dziecka było tyle tych wszystkich zmartwień, że musiałam się czegoś dowiedzieć o rodzinie. Wytrzymałam zaledwie tydzień. Zajrzałam do Internetu, nie mogłam uwierzyć w to, co tam przeczytałam. Pierwszy link, na który kliknęłam zaczynał się od słów: “Tomasz Nowakowski zamordowany dnia 30 października 1998 roku poprzez odcięcie głowy. Do dzisiaj nie odnaleziono mordercy…” Było tam też więcej nazwisk osób zamordowanych w ten sposób. Gdyby nie to, co widziałam, pomyślałabym, że to jakiś żart. Dokładnie przestudiowałam całą listę i doszłam do wniosku, że cała moja rodzina nie żyje. Ogarnął mnie strach. “Dlaczego ja?” Te myśli dalej tkwiły w mej głowie. Musiałam uciec, zemścić się, zabić. “Zabić, nie darować życia.” Zabić tak, jak to zrobili mojej matce. Zabić, jak zabili mego ojca. Zabić za wszelkie zło przez to spowodowane.
Teraz przypomniałam sobie wszystko. Ten mężczyzna, jego spojrzenie. Czułam, że to on jest mordercą, bo po co był mu potrzebny płaszcz. Chciał coś ukryć. Ogarnęła mnie wściekłość. Musiałam się zemścić. Teraz zemsta była dla mnie wszystkim. Czymś najważniejszym. “Dlaczego zabili moją rodzinę?” To było podejrzane. Tak podejrzane jak… Przypomniałam sobie ten dzień, te strzałki, to wszystko co odkryłam. Nie miałam ku temu wątpliwości. “Ta droga doprowadzi mnie do mordercy.” Zemsta, to była moja sprawa. Moja, nikogo innego. “Ja” musiałam to zrobić, nie policja. Nikomu nic nie mówiłam. Czy słusznie? Według mnie to był jedyny sposób.
Wieczorem przygotowałam plecak z prowiantem. Włożyłam masę potrzebnych przedmiotów; scyzoryk, latarkę, notes, ołówek, zegarek, aparat, zapalniczkę i fajerwerki. Wszystko poszło z moich oszczędności, ale nie przejmowałam się tym. Teraz liczyła się tylko zemsta. To stało się moim celem i sensem życia.
Pod osłoną nocy uciekłam z domu dziecka. Szybko odnalazłam drogę, na której były strzałki, ale teraz ich nie było. “To jest podejrzane.” I rzeczywiście, nigdzie nie było po nich ani śladu. Byłam bliska załamania. Przypomniało mi się coś. Przecież wejście było w parku, parku, do którego w dzieciństwie chodziłam z matką. Z rozpaczy ścisnęło mi się serce. Ale musiałam wziąć się w garść. Rozpaczając nic nie zmienię. Trzeba iść do przodu. Przypomniał mi się cytat: “jeśli nie idziesz do przodu, to się cofasz”. Ja nie mogłam się cofać. Szybko odnalazłam ławkę, na której siedziałam i płytkę. Podważyłam ją scyzorykiem. Podniosła się. Był pod nią szeroki tunel, do którego mógłby się zmieścić nawet grubszy, dorosły człowiek. Chwilę się wahałam, ale weszłam.
Tunel był długi, dłuższy niż się wydawał na początku. Ciągle był prosty, ale zdawał się nie kończyć. Szłam wiele długich godzin, byłam wyczerpana, ale nie zatrzymywałam się. “Muszę iść, jeżeli tego nie zrobię - przegram.” W wielu miejscach były dziury-pułapki, osy, szerszenie, a nawet żmije. Teraz tylko pilnowałam, żeby nie upaść, dalej ciągnąć nogę za nogą. Nie. Już się poddawałam. “Jeszcze tylko parę kroków, wytrzymaj…” Nie. Nie mogę się poddać. Muszę dojść. W oddali jest już światło. “Nieważne, czy to mordercy, czy nie. Muszę dojść.” W końcu doszłam, to było wyjście z tunelu i… nie mogłam w to uwierzyć… miasto. Nad głową miałam słońce. “Czyli tak, jak być powinno. Przeszłam przez kulę ziemską.” Teraz się nie wahałam, musi się znaleźć ktoś, kto mi pomoże. Ale nikogo nie widziałam. Musiałam odpocząć. Położyłam się pod drzewem i usnęłam.
Dla ciekawych:
W III rozdziale bohaterka spotka księcia krainy. Wyczekujcie Mieszka X na horyzoncie! (Tak, wiem, nic lepszego wymyślić nie mogłam, ale to są efekty pisania na lekcji i jednoczesnego odrabiania zadań z matmy)
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Seele dnia Wto 12:39, 21 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Katana
Lekarz
Dołączył: 13 Sty 2008
Posty: 2213
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z Morza Płeć:
|
Wysłany: Nie 0:27, 19 Wrz 2010 Temat postu: |
|
Czytając te obydwa rozdziały czułam się jakbym czytała czyjś spisany raport, taki, który później znajdzie się na czyimś biurku. Obydwa są bardzo krótkie i nierozwinięte, do tego nie zachęcają do dalszego czytania. Jedyne, co by mnie tu zachęciło, to zobaczenie poprawy twojego pióra w następnym rozdziale (:
Z jednej strony - niesamowicie skrócona wersja dłuższego dzieła. Napisałaś, że ogranicza Cię szkoła i obowiązki, mogę to zrozumieć, jednak, czy kiedy znajdziesz więcej wolnego czasu napiszesz coś, co stanie się o wiele lepsze niż poprzednie rozdziały?
Z drugiej strony - jeśli zamierzasz tak pisać, jak piszesz teraz, może to dla mnie oznaczać, że masz swój własny styl, co wygląda całkiem fajnie :P No, jeśli tak, to proponowałabym Ci o wieeeele bardziej rozwinąc tekst, wyposaż go w szersze opisy, zdarzeń, otoczenia, czy samych odczuć bohaterki, tak aż nie będzie to wyglądać jak zdawany raport d;
Trochę nie podoba mi sie sposób w jaki dziewczyna wpadła na to, że to być może "strzałki" doprowadzą ją do rozwiązania zagadki. Może lepiej, gdyby dostała jakąś tajemniczą notatkę, mężczyzna obserwowałby ją już od pewnego czasu, albo jakaś inna interesująca wiadomość. Baw się i rozwijaj tekst, a następnym razem wyjdzie Ci lepiej :P
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Reneesme
Wojownik
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 800
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Nie godnyś.. Płeć:
|
Wysłany: Nie 18:12, 19 Wrz 2010 Temat postu: |
|
Dobra no więc przeczytałam pierwszy rozdział.. Ehmmymy.
Zapowiadało się bajecznie, a potem cały urok zniknął. Kompletnie zgubiłaś się w opisach. Masz nawet szeroki zasób słów i widać, że starałaś się być oryginalna oraz tajemnicza. Cudownie ale nie zbyt wyszło.
Podobały mi się zdania i ich ułożenie. Było kilka błędów (ale tu się nie zagłębiam). Końcówka była zaskakująca ale nie najlepsza. Nie można wyczytać dokładnie fabuły i historii po przeczytaniu jednego rozdziału. Ale taki kawałek opowieści powinien zachęcić w taki sposób by czytelnik chciał poznać całość. Na pewno ujęłaś kilka osób ale mnie nie. Siedzę w tym, choć nie uważam się za twórcę. Piszę teksty i opowiadania, teraz pracuje nad czymś dłuższym, więc wiem jak to bywa. Masz dobre, krótkie zdania. Taki styl jest dobry, pozwala się bardziej wczuć.
Podsumowanie: Amatorska historyjka z pokręconym źródłem, kompletnie pogubiłam się w kawałku ze strzałkami, było nie stylistycznie. Nie urzekłaś mnie ale skłonna byłabym uwierzyć, że potrafisz lepiej. ; ] Nie dużo mogę już powiedzieć gdyż musiałabym przeczytać całość. Ale szczerze mówiąc - nie korci mnie do tego.
Satsu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dante de Cossa
Hybryda
Dołączył: 17 Wrz 2010
Posty: 1236
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Pon 17:22, 20 Wrz 2010 Temat postu: |
|
Przepraszam za krótkie opisy i wszystko ogólnie nieciekawe, ale dopiero po pewnym czasie się rozkręcam. Rozdział III jest dużo dłuższy, ale chwilowo daję tylko kawałek. (Wszystko piszę w zeszycie, a potem przepisuję.) Nie myślcie więc, że to koniec :D
Rozdział III
- Cześć, jak się nazywasz? - Obudził mnie jakiś głos.
- Co się stało? - To była moja pierwsza myśl. - Gdzie jestem? - Pytałam odruchowo, po chwili jednak wszystko sobie przypomniałam. - Ja szłam przez tunel, wiele godzin i dotarłam tu. Możesz mi powiedzieć, jak nazywa się to miejsce?
- Jesteś tu pierwszy raz? - Spytał, ale teraz nie był tak miło nastawiony. Miał około szesnastu lat, długie jasne włosy, jeszcze jaśniejszą twarz, i był wysoki.
- Tak, pierwszy raz - powiedziałam, po czym szybko dodałam - jestem Elżbieta. - Mimo, że chłopak wyglądał dość sympatycznie, wolałam nie podawać swojego nazwiska.
- Musisz iść ze mną - powiedział ostro - jestem książę Mieszko X, władca tej krainy. To jest Metropolia. - W jego głosie zabrzmiała duma.
- Dobrze. - W końcu co innego mogłam powiedzieć? Skoro to był książę… Poszłam posłusznie za nim. Nie chciałam się narażać. Przeszliśmy ładny kawałek i wtedy to zobaczyłam.
Wspaniały i wielki zamek koloru kości, stojący na potężnej górze pokrytej kwiatami koloru czerwonego, które razem wyglądały jak krew.
- Widzę, że ci się podoba - powiedział z uśmiechem. - Tutaj mieszkam, poczekaj, aż zobaczysz wnętrze.
- Dlaczego wszystkie kwiaty są czerwone? - Nie mogłam tego zrozumieć, przecież jest wiele innych kolorów. - I na jakim kontynencie jesteśmy? W atlasie nigdzie nie było takiego miejsca…
- Masz rację, masz rację… Wy, ludzie z Góry jeszcze nie odkryliście Metropolii. - Zmieszał się trochę, ale po chwili odparł - my jesteśmy w… środku Ziemi. - Zakończył zafascynowany i zaczął rysować koła na piachu. - Ty żyłaś tu - wskazał największe. - A teraz jesteśmy tu… - zaznaczył średnie koło, które znajdowało się w największym. - Nasze Słońce - zamalował najmniejsze kółko będące w samym środku.
- A to Słońce się porusza? Jest oddzielony dzień od nocy?
- Co? My tu ciągle mamy “dzień” - powiedział rozśmieszony. - A teraz chodźmy do zamku.
- Co chcesz przez to powiedzieć? - Spytałam przestraszona.
- Od dzisiaj będziesz mieszkać tam - rzekł lekko zakłopotany - bo wiesz, my nie możemy wypuszczać tych, co tu dotarli, mogliby zdradzić tajemnicę. U mnie dowiesz się i nauczysz niezbędnych rzeczy, walki wręcz i z bronią, oraz najważniejszego; dobrego kamuflażu i magii. Kiedyś nasi mędrcy odkryli, że każdy ma swoją ukrytą umiejętność magiczną, którą może odkryć w każdej niemal chwili, trzeba być gotowym na to, najczęściej to chwile wahania, jakaś walka. Ale kończmy już rozmowę, bo więcej o tym może ci powiedzieć mój ojciec.
Wstałam i poszłam za nim. To niesamowite, że dotychczas żyłam w takiej niewiedzy. Teraz nie bałam mu się zaufać, ale coś mnie powstrzymywało. Jakaś nieodkryta przeze mnie siła. Siła, która wydawałaby się mnie ostrzegać.
Dość krótkie, ale jest, dalszą część rozdziału dopiszę (przynajmniej tak mi się zdaje). Dla tych co lubią dialogi: będzie ich więcej.
Aha, to też ja, tylko nie chce mi się przelogowywać.
Seler
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Qedr
Lekarz
Dołączył: 18 Mar 2008
Posty: 2941
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Pon 19:14, 20 Wrz 2010 Temat postu: |
|
Powiem tak, nie czytałem i nie będę czytać, bo mi się nie chce, ale... Na pierwszy rzut oka widać, że dialogi w 3. rozdziale stanowią niemalże całość, kiedy w takiej typowej, młodzieżowej powieści na stronę mniej-więcej wypada ich od zera do dwóch - trzech wypowiedzi. Większość powinny stanowić opisy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Reneesme
Wojownik
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 800
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Nie godnyś.. Płeć:
|
Wysłany: Pon 19:30, 20 Wrz 2010 Temat postu: |
|
Dokładnie, popieram Quedr'a. Z powodów takich - żeby czytelnikowi posiadającemu wyobraźnię na poziomie ledwo większym niż 0 można było się lepiej wczuć, potrzeba dużo epitetów i synchronizacji słów, jednym słowem - opisów. Chodzi o to, żeby właśnie zgłębić się w odczucia i sytuacje, które właśnie drukujesz w swojej 'powieści'.
Również nie czytałam już reszty tego co nabazgrałaś. Skomentowałam pierwszy rozdział. Nadal nie widzę jednak rezultatów w dalszej części. Niektóre dialogi są zbędne. Żeby było bardziej tajemniczo - proste słowa zastąp potokiem, które są bardziej złożone i zafascynują potencjalnego czytelnika.
Myślę, że dałabyś sobie radę z tym wszystkim. Jednak ta cała historia jest mocno naciągana i zainteresuje może kogoś na poziomie podstawowego wykształcenia. Zapodaj coś poważniejszego. Fragment z pokojem pełnym krwi i głową oddzieloną od tułowia jest obrzydliwy (starałaś się z pewnością rozsiać styl grozy) - takie kawałki muszą być dobrze dobrane, bo nic tajemniczego nie ma w takim wydarzeniu jeśli zapchasz przekaz zbędnymi opisami krwi i krwi..
Może poczekam na coś lepszego? Kto wie..
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Phobs
Duch
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 1215
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z wyprzedaży.
|
Wysłany: Pon 19:42, 20 Wrz 2010 Temat postu: |
|
Przeszłam przez kulę ziemską
To mnie rozwaliło i rozłożyło na łopatki, rozczłonkowało i zamordowało. xD
Tak, tak... Choćby piętnastoletnie dziecko nie boi się seryjnego mordercy, który zabij jej rodzinę. A cała zagadkę rozszyfrowuje w jeden dzień. Patologia?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Seele
Duch
Dołączył: 22 Cze 2010
Posty: 905
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Trójkąta Bermudzkiego Płeć:
|
Wysłany: Wto 14:21, 21 Wrz 2010 Temat postu: |
|
Dialogów będzie coraz mniej, tylko rozdziały 3-6, to rozdziały "szczytu". Potem tylko coś typu:
- Znalazłem coś! - Powiedział wąsaty policjant. Miał podkrążone oczy od całonocnego szukania śladów. Trzymał malutką karteczkę i pokazywał ją drugiemu.
Było na niej coś napisane, ale trudno było się rozczytać. Była pognieciona i nieco naddarta. Dało się odróżnić kilka liter; Ni... ...ię ... ...ie...e ...ez ...ypa...k. Musiało to coś znaczyć, to było jakieś zdanie. Na odwrocie treść była trochę łatwiejsza do odczytania; ..ostanę ją, ...ma prz...dzie.
Minęły już dwa tygodnie od śmierci Marty, a tydzień od zaginięcia Elżbiety. Starszy policjant, Władysław prowadził śledztwo w tej sprawie. Czuł, że dziewczyna się w coś wpakowała, ale nie mówił tego głośno. Inni też to wiedzieli. To nie mógł być przypadek, że wszystkie blisko spokrewnione ze sobą osoby umarły w ten sam sposób, a jedna nagle zaginęła.
Ta karteczka to był jedyny ślad, który miał jakieś znaczenie. Po przebadaniu zwłok nie odkryto nic nowego. I to było najgorsze. Nie dało się wywnioskować zbyt wielu informacji o broni i co za tym idzie, o osobie, która popełniła morderstwo. To mógł być każdy. Marta, matka Elżbiety bardzo rzadko wychodziła z domu i nikt jej nie znał. Widziano ją tylko w drodze do i z pracy. Nikt nie wiedział, czy ma wrogów i jakich. Była zamkniętą w sobie osobą i rzadko się odzywała. Nikt nie znał jej bliżej i mógł powiedzieć najwięcej; Marta Nowakowska zamieszkała przy ulicy Długosza 16/3 pracuje w godz. 22.00-8.00...
O tej sprawie było już głośno wszędzie. Nie było nikogo, kto by o tym nie wiedział. O szczegóły wypytywano już wiele osób, ale nikt nie wiedział nic, co mogłoby się przyczynić do rozwiązania sprawy.
Jeszcze dopiszę ten fragment.
Dziękuję za wszystkie komentarze (w szczególności te z krytyką, pomogą mi) i proszę o więcej. Chcę wiedzieć, co zmienić i co dodać.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Phobs
Duch
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 1215
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z wyprzedaży.
|
Wysłany: Śro 14:30, 22 Wrz 2010 Temat postu: |
|
Wiesz ogólnie to... Historia wydaje mi się nieco dziecinna. Dla ludzi z I, max. III klasy. Jest prosta, może dialogi trochę pogmatwane. Ale imiona, sposób w jaki piszesz i fabuła skłaniają mnie do nazwania tego bajką, a nie historią.
No tak, nastąpiła pewnego rodzaju hipokryzja, gdyż zaczęłam słowem 'historia', a dalej zaznaczyłam, że nazywam to 'bajką'. Chodzi mi bardziej o charakter teksu - wydaje się być pisany jak bajka.
Marta? Tak miała na imię jej mama? Kurna-no, ja mam na imię Marta...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Phobs dnia Śro 14:33, 22 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Seele
Duch
Dołączył: 22 Cze 2010
Posty: 905
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Trójkąta Bermudzkiego Płeć:
|
Wysłany: Czw 13:41, 23 Wrz 2010 Temat postu: |
|
Skoro tak mówisz... A może powiesz mi co zmienić? Bardzo mi to pomoże i może powstanie coś więcej jak "coś tam".
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Phobs
Duch
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 1215
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z wyprzedaży.
|
Wysłany: Czw 17:28, 23 Wrz 2010 Temat postu: |
|
Po pierwsze - nie skupiaj się jedynie na akcji, ale też na doznaniach bohaterów. Nie pisze jedynie o tym co robią, ale tez o tym co myślą, czują etc. Postaraj się wprowadzić nieco intrygi - nie wal od razu odpowiedzi na każde pytanie, np.:
Ela znalazła dziwny kamień. Tak! To było to! To co widziała kilka dni temu, to co tak błyszczało w trawie... To co podniósł ten mężczyzna i to dzięki czemu zginął w krzakach. Dziewczyna podniosła kamień i pobiegła w stronę domniemanego wejścia by odkryć tajne drzwi.
Zamiast możesz napisać:
Ela znalazła dziwny kamień. Tak! To było to! Pobiegła do krzaków nieopodal w poszukiwaniu wejścia.
A dopiero dwie strony później dopisz, tj. wpleć to w kontekst:
Ten kamień... To co widziała kilka dni temu, to co tak błyszczało w trawie... To co podniósł ten mężczyzna i to dzięki czemu zginął w krzakach. Był to klucz to tajnego przejścia.
Chodzi o to, by pozostawić czytelnika niepewnego, tak by aż palił się do czytania dalej, by dowiedzieć się czemu akurat ten kamień. By brnął w książkę nie tylko czytając, ale i rozważając sytuację bohatera. Czytelnik sam nie powinien domyślać się co będzie na następnej stronie. Jeśli zrobisz tak jak w pierwszym przykładzie, czytający od razu pomysli:
Tja... To tajne przejście, a ona zaraz go znajdzie. Odszuka go w tunelu i się z nim rozprawi...
Kpw?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Phobs dnia Czw 17:34, 23 Wrz 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Reneesme
Wojownik
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 800
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Nie godnyś.. Płeć:
|
Wysłany: Czw 20:02, 23 Wrz 2010 Temat postu: |
|
Pozwolę znów wtrącić sobie dwa, czy nawet trzy grosze do Twego 'dzieła', które tak bardzo próbujesz upodobnić do kryminału, będącego całkowicie obcym dla Ciebie gatunkiem. Źle łączysz fakty wyimaginowanego świata. To, że jest to pomiędzy fantasy, a realizmem, to nie znaczy, iż ma być wręcz absurdalne.
Nie wspomnę o stylu pisania i błędach..
Phobs ma rację. By czytelnik chciał dalej kopiować do swego umysłu słowa, które wylałaś na papier, musisz pociągnąć pewne sytuacje nutką tajemniczości. To nic, że pewne sprawy będą zaplątane. O to chodzi w tworzeniu z własnej wyobraźni (bo zakładam, iż nie próbujesz wykonać taniego coveru czyjejś bajki). Z drugiej zaś strony próbuj opisywać dokładniej zdarzenia, dokładając wiele epitetów i szczegółów. Nie znaczy to jednak, że masz ciągnąć kilkunastu wyrazowe zdania, a wystarczą krótkie i treściwe.
Przebrnęłam już ładny kawałek wąskiej ścieżki, przez zagorzały od naporu drzew las. Wciąż wyobrażałam sobie drogę, która ciągnęła się niemiłosiernie przede mną. Czy mogłam się zatrzymać? Z pewnością.. Lecz na to nie pozwalał mi strach, paraliżujący z większym kalibrem niż wycieńczenie. Serce nie mogło odnaleźć swojego stałego rytmu, dech wciąż męczył gardło.. Zamglone oczy patrzyły na wprost, chcąc dostrzec kres pospiesznej gonitwy. Nagle, dostrzegłam przerzedzający się stan drzew, w jednym miejscu niedaleko mego pobytu. Ruszyłam przed siebie, nie zastanawiając się chwili dłużej i nie myśląc nawet o tym gdzie jestem i czy jeszcze kiedyś wrócę do domu. A może wcale nie chciałam wracać? Może specjalnie pragnęłam zagubić się w miejscu, gdzie nikt nie będzie mnie szukał.. Pierwsze kilka drzew. Biegnę. Gęste liście ocierają się o zdezorientowane ciało. Widzę te przestrzeń.. Staje się wyraźniejsza. Już prawie jestem. Dech nie nadąża za kończynami. Przedzierają się przez zarośla niczym nogi żołnierza, podekscytowanego ucieczką. Prawie przepadłam.. Stopa zahaczyła o wystający z namokniętej gleby korzeń, wiekowego dębu. Lekki uśmiech jawi się na znużonej twarzy. Chwila.. Stoję w miejscu. Przystanęłam? Dlaczego? To wszystko.. Całkiem zniknęło. Stoję całkiem sama, na środku opustoszałej gęstwiny. Teraz tylko ja i moje myśli, wypalające głębokie znamię w mojej wyobraźni..
To mocno skrócona wersja tej całej sytuacji, gdyż nie chciałam się zbyt rozpisywać.. Zajęło mi to nie dużo czasu. Wartościowość całej historii polega na tym, że trzeba pisać tak jak się czuje, często nie zastanawiając się nad słowami.
Życzę powodzenia. ; ]
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Reneesme dnia Czw 20:08, 23 Wrz 2010, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mavolyy
Nowy
Dołączył: 02 Paź 2010
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Kraina Potępienia Płeć:
|
Wysłany: Sob 15:11, 02 Paź 2010 Temat postu: |
|
Tworzenie opowiadanie w toku. Oby się spodobało. ;)
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Mavolyy dnia Nie 13:31, 03 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Brenda
Duch
Dołączył: 07 Paź 2009
Posty: 1866
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bodajże z nikąd Płeć:
|
Wysłany: Sob 16:02, 02 Paź 2010 Temat postu: |
|
A mi się baaaardzo nie podoba, że piszesz w nieodpowiednim temacie -.-
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|