Oaza Marco

Helios

Helios poszedł za waderą i po chwili klapną na cztery litery. - Tak, więc: 3 tabliczki czekolady, 2 torby cukierków i 5 butelek coca-coli - powiedział patrząc na waderę. Uśmiechnął się szeroko patrząc na nią. Zamachał ogonem czekając na zapłatę.

Marco

Marco wypuściła z rąk gumową miske. Eee aż tyle?
-A wystarczą: 3 czekolady, 2 miski cukierków i 5 puszek coca-coli?-spytała grzebiąc w szafce i wyciągając dane rzeczy.

Helios

- Tak - powiedział poważnie. Zamachał ogonem wciąż żując gumę. Pozamiatał podłogę ogonem, a następnie na jego twarzy namalował się uśmiech. Poprawił czapkę i opadające uszka. Jego daszek świecił łagodnie.

Marco

Marco wzieła półmiski i mise ze słodyczami oraz puszki coli i położyła na stole przed wilkiem. Popatrzyła na niego i uśmiechneła sie.
-A czy pan z gazownii ma jakieś konkretne imie co?-spytała poprawiając grzywkę.

Helios

- Helios - powiedział i podszedł do stołów. Połknął gumę, a następnie wziął się za słodycze. Jadł pomału żeby się nie zadławić. Uśmiechał się do właścicielki tego domu. - A ty? - zapytał przenosząc na nią wzrok.

Marco

-Ja się nazywam Marco, panie z gazownii o imieniu Helios-powiedziała i zamerdała wesoło ogonem parę razy po czym uśmiechneła się do Heliosa i zmieniła utwór na swoim mp4.

Helios

- Może zechcesz pójść nad jezioro zmian? - zapytał wesoło patrząc na nią. Otworzył jedną puszkę coli, a po chwili napił się. - Tam lepiej się poznamy - rzekł swoim troszkę zachrypłym głosikiem. Zamachał ogonem zamiatając podłogę.

Marco

Marco zmarszczyła lekko brwi.
-A znasz inne Wieczne Dzieciaki? Może zrobimy, no niw wiem, na Polanie Życzeń wielką imprezę dzieciaków co?-powiedziała i podskoczyła z radości na myśl o wielkim przyjęciu.

Helios

- Znam - powiedział z uśmiechem. - Lecz impreza będzie w moim legowisku - oznajmił i zamachał ogonem. Uśmiechnął się chytrze myśląc o tej imprezce, ale będzie ubaw po pachy. Dzieciak zamachał ogonem.

Marco

-A kiedy? Teraz? To ja biegne do jakiegoś sklepu i kupie więcej puszek coli. A i bez cukru też się nie obejdzie!-krzykneła wesoło. Nie mogła się owstrzymać i przytuliła Heliosa, a pochwili lekko się zarumieniła. Jeszcze chwile i dałaby mu buziaka.
-Narka! Marco odmeldowuje się-dodała i wyszła z domku uśmiechając się do Heliosa.

zt.

Helios

Helios zarumienił się i spojrzał na Marco. Ona była fajna, lecz... Ach nie ma żadnego ,,lecz". Po chwili samiec wstał i się ruszył. Zagwizdał, a po chwili obok nie pojawił się Struniek. Dzieciak wskoczył na niego, a on ruszył. Helios nauczył się już nim kierować. Po chwili zniknęli.

zt.