Arena Hakuro

Decaying

Zmrużyła ślepia. Wiedziała jak może się uwolnić, jednak chciała zobaczyć co on ma zamiar zrobić. Ciekawość zwyciężyła.

Kain

Wbił kły w jej szyję. Żadnego duszenia. Co on robił? Nagle wilczyca zaczęła słabnąć. {tu muszę to napisać, ponieważ on 'coś' robi.} Wilk za to zamruczał zadowolony.

Cole

Przyszedł tu spojrzał na brata i wilczycę, która z nim walczyła. Walka zdecydowanie gonie kręciła wolał inne rozrywki. Jednak miał mimo młodego wieku duże doświadczenie w walce. Może dlatego tu przyszedł, chciał się sprawdzić.

Kydippe

Kydippe przyszła na arenę, lustrując wzrokiem wszystkich i wszystko. Była wspaniała w walce. Ale, jak widac nikt w jej wieku nie siedział na arenie, co więc oznaczało, że przeciwnika godnego siebie nie będzie posiadała.

Cole

Zobaczył ładną waderę, która przybyła i podszedł do niej. - Witaj - przywitał się i skinął jej pyskiem nisko. - Można się przysiąść? - uśmiechnął się szarmancko.

Booze

Mruczała coś pod nosem. Tak, Sep była wybitna w walce.
"Tamta wadera przerwała pojedynek...mhmmm" myślała. Zobaczyła dwa nowe wilki. Podeszła do nich.
Witam- mruknęła do nich.

Cole

Zmierzył ją wzrokiem i kątem pyska uśmiechnął się - Witam - zamiótł ogonem i usiadł. Lustrował waderę wzrokiem, dawno nie był w krainie, nawiasem mówiąc chciał pogadać z Sephirą po walce. Brata znał tylko z opowiadań.

Kain

Zamknął ślepia, mrucząc ciągle zadowolony. Jednakże wilczyca wkońcu straciła całkowicie siły. {tu też muszę tak napisać} Puścił ją z cichym sykiem. - Więc..brat na siostrę? - spytał.

Kydippe

Cole

Zamiótł ogonem i przysiadł się do wilczycy - Cole - skinął nisko łbem. - Jesteś widzem czy raczej uczestnikiem tych potyczek? - spytał patrząc na brata. Kiedyś po opowiadaniach ojca chciał być taki jak on. - Gdybym mógł się z nim zmierzyć - wyszeptał do siebie acz dość głośno, chciał wiedzieć co go tak bardzo różni od reszty dumnej rodziny rodu Tora.

Kain

I wten..siadł. {o,o nie miejcie mi tego za złe, on jest po prostu taki leniwy. xP} Poruszył ogonem. - Atakujesz? - spojrzał na siostrę, mrużąc swe wężowe ślepia.

Booze

Przewróciła oczami i spuściła bezsilnie łeb. Rozejrzała się ostatni raz.
Idzie, idzie i... już jej nie ma. Bum!
O! I tyle ją widzieli. Pff.

Sephira

Zgoda. -mruknęła do brata. -Zaczynaj. -dodała i stanęła na wprost niego.

Kydippe

Cole

- Profesjonalistów o proszę cię - zaczął się śmiać. Spojrzał na brata - Bo on nie chcę, ale zamierzam go wyzwać na pojedynek - dodał.

Kain

- To nie w moim stylu. No ale cóż. - nagle wilk zniknął. Cichy syk, i nagle Sep znalazła się w jakimś ciemnym pomieszczeniu. Śmierdziało tam śliną i było strasznie mokro. Wilk za to siedział nadal na swoim miejscu. A tam gdzie wcześniej była Sephira była..wielka dziura. Co on zrobił?!

Kydippe

- No ... tak. - zaczęła na początek. Położyła skrzydła płasko. - Ale Kain jest silny - może Ci się coś stać. Ja rozumiem, że on, leń - który widocznie ma dosyć życia, - walczy na śmierć i życie. A Ty nie masz powodów. - usiłowała Go przekonać. Po chwili jednak uniosła brwi zadowolona. - Jeżeli tak bardzo pragniesz walki, ja mogę z Tobą zawalczyć. Mam wprawę. - dodała z zadowoleniem.

Kain

- Cóż teraz zrobisz? - mruknął nagle. Do kogo on gadał? Z dziury dobiegł głośny syk oraz..zadowolone mruczenie.

Cole

- Dobrze więc atakuj...acz ja nie jestem miłośnikiem tego cholerstwa. - przyjął pozycję i wbił wzrok w jeden cel, którym była ona.

Kydippe

- Ale nie na śmierć i życie. - zamrugała oczami i ustawiła się przed wilkiem. - No. Zaczynaj.