Arena Szasty

Dreyk

To dopiero początek-rzekł nadzwyczaj spokojny.Wgryzł się kłami i ścisnął tak mocno,żeby Szasta nie mógł już nawet ruszyc szczęką.

Szasta

Zaczął charczeć,brat miał naprawdę siłę,ale znał jego słaby punkt "NOSEK" HEH,wbił mu pazury w nos wiedział,że podskoczy z bólu.

Desmond

Dreyk, MG decyduje czy otworzy szczeke czy nie xD

Szasta- Dreyk mocno wbił kły w Twoją szczeke, poczułeś jak ją miażdzy.
Dreyk- Szasta wbił Ci pazury w nos i straciłeś węch, [ na 3 posty] xD

Dreyk

Czuł ból,ale nie czuł żadnego zapachu.Pościł Szaste,zaczął nawąchiwac,zmylił go jego własny nos.Po chwili ocknął się,że walczy i przyduł pys brata łapą do ziemi.

Szasta

Wykorzystał chwilę nie uwagi brata,chwycił go kłami i rzucił o drzewo.Otrząsnął się z krwi.Przyjął pozycje oblizał kły i czekał.

Sherii

Przybiegła, chciała po kibicować. xD Usiadła w cieniu niedaleko drzewa.
- Eh... Troche się spuźniłam. Kto wygrywa? - spytała sama nie wie kogo Oo

Szasta

Desmond

Szasta- Dreyk przygwożdził Twój pysk do ziemi, to bolało. Ale zdołałes rzucic go o dzrewo.
Sreyk- walnąłes o drzewo i to bardzo mocno, zauroczyło Cie. Czułeś ból w łapie.

Dreyk

Wstał,jego łapy były mocne,Szasta może i miał dużo siły,ale nie dopracowywał ruchów.Jego uczyli ludzie,wiedział jak walczyc żeby pokonac wilka pomimio,że sam nim był.Begł prześliznął się pod Szastą,był delikatnie mniejszy od niego.Chwycił za ogon i miotnął do góry.

Szasta

Wygiął się w powietrzu i zatopił kły w jego czaszce.Jego pysk był cały we krwi,ale choć miałby poświęcić życie musi zmienić jego tok myślenia.Serce mu waliło,ale był spokojny nawet gdy myślał o śmierci.

Sherii

- Oni się pozabijają. Coż za bez sens walczyć, żeby sie zmienić. Chyba nigdy nie zrozumię samców - powiedziała i w dalszym ciągu bacznie obserwowała zacietą walkę.

Desmond

Wasze ataki były mocne, bardzo mocne. Ale Des nie mógł pozowlić żeby ktoś zginął. Nagle pojawił sie między Wami.
- to koniec- powiedizął, a jego głos rozległ sie po całej arenie.

Szasta

Nie jeśli on nie zrozumie,że przez to co kiedyś przeszedł nie może wszystkich chcieć zabijać .-rzekł twardo i patrzył na Dreyka.Jeśli ja przeżyje i on też to znaczy,że się zmienił-dodał.

Sherii

- No wreszcie ktoś zainterweniował. Nudne to było jak flaczki z olejem - powiedziała z radościa w głosie.

Dreyk

Nie twoja sprawa-warknął i miał ochotę zabic go,ty nigdy się mną nie interesowałeś i nie wszystkich chciałbym zabic,ale konkretnie ciebie-warknął a jego oczy były czerwone.

Desmond

- nie- powiedział, ostrym głosem. Skierował łeb w strone Szasty.
- nie pozwole by ktoś zabił swoją rodzine- dodał po chwili.
- jest remis- powiedział.

Sherii

- Dreyk uspokój, uspokój. To miała być tylko towarzyska walka dla zabicia czasu... chyba - powiedziała była lekko zdenerwowana.

Szasta

Nie chcę go zabić to on chce mnie wypatroszyć za to,że się urodziłem wcześniej i nie znałem go-rzekł spokojnie,ale oburzony.

Dreyk

Teraz się zainteresowałeś,że masz brata-warczał i patrzył wściekle,gdzie byłeś jak przechodziłem piekło-warczał jeszcze głośniej.

Desmond

-spokój- powiedział, ostrym głosem. Des znikł, a Was otoczyła mgła.

koniec, walki. Remis.