Arena Szasty

Legenda

Spojrzała na Szastę. potem na Klotora. Zastanawiała się kto wygra. Kto lepiej walczy... Spojrzała też na Ice... Nie mogła oderwać od niej oczu. Wyglądała inaczej niż inne wilki...

Szasta

Ryknął a jego przerażający ryk niósł się po całej arenie,ale nie robił tego by kogoś przestraszyć.Robił to żeby oddać hołd ojcu.

Ice

- oczywiście! czyli przyszłeś gapić się na wilki? - prychnęła w jego stronę. jej futro na karku lekko się zjeżyło. zmarszczyła nos, wyrywając jedno czarne pióro z swych skrzydeł.

Drak

-Właśnie-.warknął z ironią w głosie,najeżył futro,lecz po chwili wstał i nagle zniknął gdzieś za horyzontem.

Legenda

- dajcie już spokój - Powiedziała do Ice i Draka - robi to wam przyjemność się kłócić? Rozegrajcie przyjacielską potyczkę - powiedziała i popatrzyła na wilki.

Ice

- tchórz. - pomyślała. łapą przejechała po swoim karku, zmuszając futro do nie-zjeżenia się. złożyła skrzydła. zaniuchała...zaraz! rozejrzała się po czym westchnęła.

Klotor

Zaśmiał się po mimo ran. Sprytnym ruchem łapy i obrotu ciała sprawił że Szasta był przygnieciony do ziemi. Złapał zębami za ucho szarpiąc. Przejechał mu pazurem po oku.

Szasta

Kopnął go tylnymi łapami,żeby go odepchnąć.Chwycił jego ogon i zaczął nim miotać w powietrzu.Uderzał jego ciałem o ziemię.

Klotor

Zniknął. Pojawił się za nim. Skoczył, wgryzł się w kark i powalił go na ziemię. Przytrzymywał go. Puścił go, a następnie wziął go i rzucił o jakiś kamień.

Szasta

///Jak mogłeś zniknąć gdy cię trzymam kłami?Chyba,że straciłeś ogon?///
Odbił się od kamienia nawet nie poczuł uderzenia.Wstał jakby nigdy nic.Wyskoczył w górę,przybił go do ziemi.Przydusił łapą.Wgryzł w kark i zrobił znaczną ranę.W końcu powtarzał ten atak cały czas.Odrzucił go w górę.Następnie wyskoczył i złapał za brzuch.Bawił się nim jak zabawką.Podrzucał i robił rany,odrzucił go o drzewo.Kończymy to zanim ci coś zrobię-rzekł ostro.Nie miał zamiaru go zabić,nawet go polubił.

Klotor

//Wilki nie ryczą tylko warczą ;) //
W jego łapach pojawiła się jakby światło niebieskiego koloru. Przyłożył sobie łapę do rany, a rana się zaczęła goic. Popatrzył się na niego - ej no weź a taka fajna zabawa - powiedział z poważną miną.

Szasta

///masz na to pozwolenie,a ryk i warkot to prawie to samo.Tyle,że ryk jest dużo głośniejszy///
Usiadł z nudów i patrzył na wyczyny Klotora.Ziewnął i przeciągnął się,ale ukazał kły.

Ice

{lew ryczy! uciekajcie dzieci. XDDDD}

zmrużyła ślepia. ona znała ten styl..ona widziała już tą walkę. tylko gdzie? poruszyła uchem, ocierając się bokiem o drzewo.

Szasta

Zszedł z środka areny za bardzo lubił Klotora żeby to kontynuować.Rzucił mu kilka ziół z jaskini-Masz to przywróci twoje siły.Dzięki za walkę-rzekł.Zjadł kilka ziół to była dobra rozgrzewka teraz czas na Ice.Stanął na arenie znów.Zapraszam Ice,jesteś gotowa?-spytał.Ustawił się w pozycji do walki.

Ice

- zawsze jestem. - powiedziała, odlepiła się od drzewa i przeciągnęła. wyszła na środek areny, mierząc wzrokiem wilka. - to tylko trening, nie zabij mnie. - zaśmiała się cicho.

Szasta

Spokojnie-prychnął,widział w Ice coś mu znajomego.Zaczynaj-rzekł,przyjął postawę zawył na cześć ojca.Naprężył się ukazują wszystkie mięśnie.Patrzył uważnie w jej oczy.

Ice

wreszcie otworzyła te lewe ślepię. krwiste..całkowicie inne, a tak podobne do pewnego upiora. ukazała kły. rozłożyła skrzydła. - ja nigdy nie zaczynam. - prychnęła.

Szasta

Ja jestem tu właścicielem areny,więc stosuj się do moich zasad i nie chciej żebym zaczął-rzekł i patrzył na nią znów spokojny jak niemowlę.Przypominała mu Okami...ta...wzdychnął i zaczął ją obchodzić dookoła.

Ice

niemowlę? zło, userka ma złe skojarzenia związane z kołyską swojego brata.
prychnęła. zniżyła pysk do 'kostek' po czym nagle szurnęła pod wilkiem. a jednak! złapała go za ucho przez co wywróciła osiłka. odskoczyła zaraz do tyłu. milczała całkowicie patrząc na rozszarpane ucho. zaraz jednak dorwała się do pyska wilka, miażdżąc go.

Szasta

Była silna,ale on miał więcej siły.Łapą odepchnął ją z pyska,którego jeszcze nikt mimo prób nie zmiażdżył.Chwycił ją za kark,wybił mocno kły.Przejechał po jej tętnicy.Rozdzierając skórę i mięso.Jej tętnica była jak na talerzu.To miało być pierwsze ostrzeżenie.Odrzucił ją,ale chwycił łapę .Zawirował nią w powietrzu i rzucił na jakąś gałąź żeby zaczepiła o nią futrem.Zawarczał.