Arena Szasty

Szasta

Zapraszam wszystkie pewne siebie i odważne wilki,ale wiedzcie tu możecie stracic wszystko. :twisted:

Aron

Przydreptał a raczej przybiegł jak zawsze,nagle stanął i rozejrzał się,usiadł pod drzewem.

Szasta

Witaj braci,to kiedyś będzie twoja arena-powiedział,tutaj kiedyś walczyły najlepsze wilki tora-dodał.Spojrzał na brata z powagą.

Aron

-Wow...fajnie-.odparł i spojrzał na niego z powagą.On zmienił się prze te dni był już większy,silniejszy inaczej wyglądał nie był już taki mały,oblizał kły i ziewnął.

Desmond

Des wolnym krokiem przybył na arene. Zmierzył wilki wzrokiem, uniósł wysoko łeb. Przeciął ze świstem powietrze, zatrzymał wzok na Aronie, który sie zmienił.

Aron

Spojrzał na Desmonda,podszedł do niego.
-Witaj i znów się widzimy...-.odparł i spojrzał na niego.Teraz już nie był nieśmiały.

Desmond

- tak- powiedział, patrząc na niego.
- zmieniłeś sie- dodał, po chwili.
usiadł, otulajac łapy ogonem.

Aron

-Mhm,tak-.odparł i usiadł obok,spojrzał w chmury,zastrzygł uchem,po chwili walnął ogonem o ziemię,wcześniej tego nie robił teraz chyba to polubił.

Desmond

Des zato przeciął ze świstem powietrze ogonem. Spojrzał w strone Szaty.
- to twój brat, tak?- spytał, patrząc na niego.

Aron

-Tak...-.odparł i spojrzał na niego po chwili zaczął coś rysować pazurem w ziemi.

Desmond

- może mała, przyjacielska walka?- spytał, spojrzał an Arona.
- nie zrobie Ci krzywdy- dodał.

Aron

-Jak chcesz tylko że ja nie wiem czy umie walczyć...-.odparł i wstał patrząc na niego.

Desmond

- zobaczymy- powiedział.
- zaatakuj mnie- dodał, wstał. Był wyższy od niego. Czekał.

Aron

-No zobaczymy...-.odparł i ukazał swe kły,pokazał pazury,zaczął warczeć to mu pomagało,rzucił się na Desa,zacisnął szczękę na jego karku był blisko tętnicy ścisnął bardziej szczękę.

Desmond

Des szarpnął gwałtownie, tak że Aron odleciał kawałek ,ale nic mu sie nie stało.

Szasta

Aron na łapy i chwyć go za kark-krzyknął chciał dodać mu otuchy.

Aron

Stanął szybko na łapy zaczął biec,wskoczył mu na grzbiet wgryzł kły w kark zaczął nim szarpać,trochę to musiało boleć Desa,po chwili zaczął go przewracać,oczywiście ciągnął kark ku ziemi.

Desmond

Des upadł na grzbiet, tak że przygniótł swoim cały ciężarem Aron'a. Wyswobodził sie z jego uścisku i wstał.

Szasta

Nie źle,on ma siłe powiedział sam do siebie.

Aron

Także wstał,lecz nic mu nie było,nie bolało,Des mógłby go nawet przyciskać do nieskończoności Aron to silny wilk wytrzymie wszystko,czekał na ruch Desa.