Krwiste jJezioro

Cierń

Aaargh!! - ryknąłem i wylądowałem na skraju jeziora.
- ale jestem spragniony... - powiedzałem i zacząłem pić
- zdrzemne się, a potem zapoluję, alnie na krowy... tylko na ludzi - powiedziałem z uśmieszkiem na paszczy.
Położyłem się pod suchym, obumarłym drzewem i zasnąłem...

Breishe

Spojrzałam się z rozbawieniem na smoka.
-Łał... krwiożerczy mutant bez zębów - mruknęła pod nosem kładąc się na trawie.

Cierń

Spojrzałem na nią lodowato
- ty, uważaj sobie, bo będzie źle... - parsknął i zapatrzył się w dal.

Breishe

Breishe zamurowało.
-Ta... Fajnie - pokazała do niego zęby w uśmiechu - Ha, wybacz! Czasami bardzo lubię robić każdemu na złość! - zażartowała podchwytliwie.

Cierń

- to rób sobie żarty na innych wilkach, a nie smoki będziesz denerwować... - szare wilczyce są dobra na kolacje - powiedział z uśmieszkiem na ustach. Odwrócił się i wzbił w powietrze. Odleciał.

Dzika Perła

Za to zaraz po nim szybować nad rzeką zaczęła Dzika Perła. Smoczyca ślizgała się leniwie na prądach powietrznych, znudzona swą samotnością i odosobnieniem, jakie nastąpiły po śmierci Paige.
Witaj, Srebrnogrzbieta. - przywitała się, będąc wciąż wysoko w powietrzu. Nie mówiła bowiem, lecz przekazywała myśli telepatycznie, jak większość smoków z jej linii. Znudzona machała leniwie skrzydłami.

Paige

Obserwowała tutejsze wilki, ale także i smoki. Mimo wolnie patrzała w oczy nowo przybyłemu smoku - wzbudził w niej ciekawość.

Breishe

Witaj... Odpowiedziała telepatycznie, zwinęła ogon, zignorowała młodego smoka. Zmrużyła oczy, przyjrzała się przybyłej wilczycy.

Paige

Skinęła łbem, kiedy zauważyła wilczycę, gadającą do niej telepatycznie :P.

Wredny

Po pewnym czasie starałem się poruszyć. Lecz nie mogłem nawet drgnąć łapą. Pozrywane mięśnie nigdy nie leczyły się szybko...

Breishe

//Em, to było do smoka... E... ^^" //
Skinęła głową do wilczycy, współczuła Wrednemu, ale nie odważyła się od niego podejść.
-Pomóc? - zapytała jednak niepewnie.

Dzika Perła

W tym też momencie z szumem i łoskotem skrzydeł uderzających by zahamować lądowanie Dzika Perła osiadła na ziemi. Wpierw łapy tylne, zamachała jeszcze kilkakrotnie skrzydłami by złapać równowagę i z łoskotem opadła na przednie łapy.
Paige? - jej zdumiony, telepatyczny głos dotknął wszystkich, nie tylko żółtej wilczycy. Zdumiona jej pojawieniem się zakołysała lekko potężnym ogonem.

Paige

Dzika Perła! - zawołała radośnie, wzbijając się w powietrze. Wpadła prosto na smoczycę, wtulając się w jej skrzydło.

Wredny

- Nie trzeba... - Po dłuższym czasie nabrałem trochę energii, by odpowiedzieć telepatycznie Breishe. Niemniej wiedziałem, że jeszcze długo nie będę mógł biegać o własnych siłach, ba nawet chodzić.

Paige

- Tęskniłam. - wtuliłam się w jej skrzydełko i polizałam pysk spojczycy

Breishe

Spojrzała się na dwie przyjaciółki, zatęskniła za Drois.

Dzika Perła

Paige - potężny pomruk radości wydobył się z jej piersi i wstrząsnął ziemią. Ze smoczycy opadły wszelkie napięcia i stresy. Wtuliła swój potężny pysk w ciało żółtej wadery i przytuliła ją do siebie jednym ze swych błoniastych skrzydeł.
Myślałam, że nie żyjesz. Że zabiłam cię zabierając tak wysoko! - powiedziała do wadery z wyrzutem w głosie.

Wardress

Podlazła do Wrednego. - Bez dyskusji. Pokaż co Ci sięstało, albo zabieram Cię do lecznicy. // o ile takowa istnieje x3

Dzika Perła

Mrugnęła otrząsając się z powitania i odwróciła bokiem głowę. Jej wielkie oko spojrzało na wilka.
Może ja się do czegoś przydam? - spytała telepatycznie, elcz tak, by usłyszeli wszyscy.

Paige