Stara arena Mack'a

Mack

Ustalmy jedną zasadę, jeżeli ktoś z nas nie jest zdolny do walki mówi STOP. Wtedy walk się kończy, dobrze... Może ty zacznij. - powiedział, obserwował uważnie basiora.

Drak

-Dobra.-.odparł,ustawił się w odpowiedniej pozycji do walki,zmarszczył nos,zmrużył oczy,nagle niespodziewanie skoczył na basiora i go przewrócił walnął go łapą w pysk,odskoczył.

Mack

Spojrzał na niego rozbawiony. Nie chciał nic mu mówić. On zaś dziwnie się poczuł, nagle nie zauważając posiadał wielkie skrzydła. Nie chciał ich używać. Basior mrugnął oczyma, zaś Mack już był przy nim i zagryzał szczękę na jego karku.

Drak

On zaś zagryzł kły na jego karku oczywiście mocno,po chwili wygrzebał się z kłów basiora,przewrócił go i przygniótł do ziemi.

Mack

Drak, nie był aż tak bardzo ciężki. Powstrzymywał się od użycia skrzydeł. Rzucił basiora mocno o dąb. Stanął na środku areny. Rozłożył skrzydła.

Drak

Otrzepał łeb,zobaczył krew,tak leciała z jego pyska,spojrzał na basiora,zaczął biegnąć,rzucił się na niego,zagryzł kły na jego karku,po chwili puścił go i walnął nim o jakieś drzewo z podwójną siłą Drak był dosyć mocny.

Mack

Wstał. zaczął biec jak gepard, lecz był także zwinny jak jaszczurka. Przygniótł basiora do dębu. zaczął ostrymi pazurami jak żyletka powoli robić rany na brzuchu. Zagryzł kły na jego karku, nie wiele brakowało by przeciął tchawicę, lecz ją ominął szerokim łukiem. Wypluł go.

Diamond

Mack,przestań zabijesz go!-krzykneła gdy zobaczyła jak Drak walczył z MACKIEM.

Drak

-Stop!-.krzyknął do basiora,był ledwo żywy ale podniósł się,spojrzał na niego.
-Dobry jesteś-.oznajmił i spojrzał na Diamond.
-Co ty tu robisz?-.spytał.

Mack

Jego kły ociekały jego krwią, cała jego sierść była w krwi, jego i swojej. Odszedł kawałek. Zwrócił się do niej - Przeżyje, chyba, że woli zdechnąć.

Drak

-Stop!-.krzyknął drugi raz.
-Dobry jesteś-.oznajmił,spojrzał na Diamond.
-Co ty tu robisz?-.spytał.

Diamond

Nudziło mi się i przechodziłam tędy jak zobaczyłam waszą walkę...przecież nie pozwolę żeby cię zabił-powiedziała.Wszystko ok?-spytała patrząc na Draka zdenerwowana.

Mack

Westchnął kręcąc oczyma - Podejdź do mnie - powiedział, złożył skrzydła. Usiadł czekając na basiora.

Drak

-Tak...jak na razie-.odparł,spojrzał na siebie będzie miał dużo blizn,z niego ciekła krew.Podszedł niepewnie do basiora,usiadł.

Diamond

Chodz zabiorę cię do lekarza-powiedziała i podeszła do Draka.

Drak

-Czekaj-.powiedział patrząc na nią,po chwili spojrzał na basiora ciekawe co on od niego chce.

Diamond

usiadła i czekała na Draka,była zaniepokojona zachowaniem Macka.

Mack

warknął delikatnie na wilczyce - odejdź troszeczkę. - powiedział do niej, uniósł łapy. Położył mocno na rany basiora. Czekał, aż wilczyca odejdzie kawałek.

Diamond

Odsunęła się na prośbę Macka,ale dalej ich obserwowała.

Mack

Zamknął oczy, po minucie odsunął łapy. Zaś rany zaczęła nie wiadomo w jaki sposób same się goić w tak szybkim tempie. Po chwili ich już nie było - Ja jedynie oczyściłem cię z ran ale nadal nie masz mocy.