Stara arena Mack'a

Drak

Zabolało go trochę ale nic nie pisnął,patrzył na basiora.
-Dzięki-.odparł i wstał.

Mack

Możesz już odejść - powiedział. On jedynie miał nie wielką ranę na grzbiecie. Odszedł kawałek, usiadł pod ciemnym drzewem.

Diamond

Otworzyła oczy jak szeroko,nie przypuszczał,że Mack coś takiego potrafi widocznie go nie znała.Podbiegła i popatrzyła na Draka a potem na Macka i powiedziała-Dziękuje Mack.

Drak

Spojrzał ostatni raz na basiora,zaczął powoli odchodzić.
-Diamond idziesz?-.spytał patrząc na nią.

Samanta · Gość

[masz pozwolenie, Mack?}

Diamond

Tak-odparła i ostatni raz spojrzała na Macka,była mu wdzięczna.Pobiegła za Drakiem.

Szasta

Przyszedł,cicho i bezszelestnię i rzekł-Mack,chcę walczyc!Stanął przed basiorem,który lekko krwawił.

Mack

Jesteś, zbyt pewny siebie. Bądź gotowy, że możesz zginąć a to nie będzie moja wina. Lecz twoja. - powiedział stając przed basiorem. Mack był o wiele większy posiadając skrzydła.

Szasta

Znam swoje możliwości-powiedział i spojrzał po sobie na blizny po walce z niedzwiedziem.

Mack

Więc dobrze, zacznij ty. - powiedział z szyderczym uśmieszkiem. Był jednak lekko zaniepokojony za bardzo dużą pewnością basiora.

Szasta

Świetnie-powiedział i uśmiechnął się chytro.Nagle wyskoczył w górę,leciał wprost na basiora,ale obrucił się w powietrzu i przeleciał mu pod skrzydłami.To zdezorietowało przeciwnika,a on po chwili był już na drzewię.

Mack

// Że co? To wyglądało jakbyś miał skrzydła, a nie masz. //

Zaśmiał się patrząc co robi basior. Drzewo było stare, Mack zrobił rozbieg i z całą siłą walnął w drzewo. gałąź na której był Szasta urwała się.

Szasta

Szasta przewidział to i odskoczył błyskawicznie z gałezi na ziemię,a gałąź spadłą na Macka.//siła w łapach,szybkośc i spryt wystarczy;)//

Mack

On nawet nie drgnął, gałąź była na nim. Nic nie poczuł. - Zaczniesz wreszcie? - zapytał rozbawiony.

Szasta

Szasta zgardził tym komentarzem i jak błyskawica dobiegł do Macka wskoczył mu na grzbiet stając na gałezi,której koniec przyciskał pysk Macka i wbił mu kły w krtań trzymając mocno.

Mack

On zaś jednym ruchem był już na Szaście. Zagryzł kły na jego karku. Kły dotykały tętnicy. Oderwał od niego wielki kawał ciała. Wypluł go rzucając o wielki dąb.

Szasta

Odbił się łapami od drzewa i wgryzł się mu w grzbiet.Wyskoczył razem z nim do góry i opadając na ziemię wbił go suchą glebę.Kurz podniósł się w miejscu upadku.Szasta odskoczył od Macka i czekał na jego ruch.

Mack

// Jak mogłeś mnie podnieść jak na samym początku napisałam, że jest o wiele większy? //

On rozłożył skrzydła, zaczął nimi mocno machać. Kurz się rozwiał. Jego oczy zrobiły się krwisto czerwone. Wzbił się w górę, wbił kły w jego grzbiet oraz długie pazury u przednich łap. zaczął nim machać. Kiedy go rzucił z 3 metrów, oderwała się od jego grzbietu wielki płat mięsa.

Samanta · Gość

weszła, machając ogonem. oparła się o jedno z drzew patrząc na wialkę. na jej grzbyecie było coś długiego, przykrytego czarnym materiałem. o wiele dłuższego niż sama wadera.

Szasta

//napisłaem że no ma siłe w łapach,wiec nie problem cie podniesc nie wielkośc się liczy//
Trzymał się mocno na łapach,ruszył jak strzała do Macka i chwycił go zębami ostrymi jak haczyki wyrywając kawał mięsa z boku.Stanął za nim i dyszał ze zmęczenia.