Test Blacky'iego na Alfę wspaniałej Watahy Ognia x]

Blacky

Wokół jak okiem sięgnąć rozciąga się kamienista pustynia. Żar bucha z nieba, a kamienie się rozgrzewają do niebotycznych temperatur parząc łapy. W tym monotonnym krajobrazie na szczęście zdarzył się jeden wyjątek - pojedyncza skała, rzucająca cień.
W tym właśnie cieniu przycupnął sobie Blacky i czekał na swojego egzaminatora.

Karenaj

Niebieska wilczyca przyfrunęła na miejsce kolejnego egzaminu.- Ostatnio jakieś urwanie głowy z nimi, nie będzie przecież w 4 czy 5 miejscach na raz!- Myślała sunąc po rozgrzanym powietrzu. Im bliżej miejsca egzaminu, tym bardziej jej sie to nie podobało.- Uff! co za upał!-westchnęła w duchu i wylądowała w cieniu skały, tuż przed wilkiem.-Witaj, jestem Karenaj, twoja egzaminatorka.

Blacky

Blacky skłonił głowę, ale nie spuszczał z wilczycy oczu.
- Blacky, twój egzaminowany - przywitał się - Tak więc, zaczynamy?
Uśmiechnął się lekko skanując wzrokiem wilczycę. Skrzydełka, phi.

Karenaj

Uśmiechnęła się pogodnie. -Test na alfę, tak?-pomyślała, unosząc łeb ku niebu-najpierw chcę się czegoś odeń dowiedzieć. No dobra-pomyślała i zadała pytanie.-Najpierw opowiedz mi coś o sobie.

Blacky

Blacky wytrzeszczył oczy. Opowiedzieć coś o sobie? Zaraz, kim ja jestem? Ach, no tak.
- Nazywam się Blacky, należę do Watahy Ognia, nie wiem od jak dawna w tej krainie jestem. Posiadam rangę szpiega. - powiedział i nic więcej nie dodał, bo to były jedyne pewne na jego temat informacje.

Karenaj

Wilczycy nie podobała się ta oszczędność w słowach, jednak i tacy przywódcy bywali dobrzy. Nie przekreślała Go. Przyjrzała mu się, zastanawiając, skąd ta oszczędność. Trwało to tylko chwilę.-Dobrze, a czemu chcesz zostać przywódcą?

Blacky

Blacky uśmiechnął się chytrze z powodu sobie tylko znanych powodów. Odchrząchnął.
- Porównania, metafory i tym podbne bajeczki są tobie zrozumiałe? Mam nadzieję, że tak. Więc ujmę to tak: jak świnia się przewróci i padnie, to potem leży i kwiczy. W takim wypadku istnieją dwa akty łaski: dobić ją lub pomóc jej wstać. Ja zamierzam uczynić to drugie jako swoisty pacyfista i nie pozwolę trwać w tej agonii dłużej niż potrzeba. Oczywiście wystarczy przesadzić z pomaganiem, a uzyska się zupełnie odwrotny efekt...
Zamilkł, bo zauważył, że zaczął przechodzić do pytania "Jak chcesz przewodzić watasze" lub coś w tym stylu.

Karenaj

-Dobrze, ale nie jak, tylko czemu. Z twojej wypowiedzi można się domyślać, jednak chciałabym usłyszeć to od Ciebie.-powiedziała i delikatnie zamachała białymi skrzydłami. Uśmiechnęła się do niego ciepło.