Treningi i walki szczeniąt

Kain

{Dobrze, nie wiedziałam. Zapamiętam na przyszłość. ;3}

Mel · Gość

Wypluł Ray'a i zawarczał
-Teraz jasteśmy kwita..-burknął i nagle zcieło go z nóg-T...ty jesteś leaderem Ohu?-spytał spoglądając na Szastę, z początku nie zauważył Smith'a.Usiadł.

Kain

- Huh, dopiero teraz do mnie dotarło. Jeżeli ty jesteś Leaderem, to kim ja? - spytał, odwracając pysk w stronę Szasty. Zazwyczaj nie interesowały go sprawdy rodu, teraz jednak to się zmieniło.

Szasta

- Jesteś Dziedzicem. - odrzekł patrząc poważnie na syna. - Jedynym prawowitym dziedzicem. - spojrzał na Mel. - Kim ty jesteś? - był jak zwykle nader spokojny. Zamiótł ogonem spoglądając po zebranych. Po co Oni są tutaj? Sam nie bardzo wiedział.

Kain

Wyszczerzył się szyderczo. - Widzę małe nieporozumienie między. - przerwał, spoglądając po szczeniakach. W jego mniemaniu. - między wami. - Ray'a kojarzył bardzo dobrze. Przez niego o mało nie wpadł w szał.

Mel · Gość

Zaczął biec, zanim wybiegł spojrzał na Ray'a
-oszust..-wyszeptał i zauważył Smith'a-Smith-szma!-krzyknął i dodal-idę mam nadzieję, że się zobaczymy Smith-sama oraz Mam także nadzieję na ponowne spotkanie z panem leaderze!-i wybiegł.

Szasta

- Dzieciaki. - westchnął pod nosem poirytowany i spojrzał na Kaina. - Dlaczego myślisz, że o tobie zapomniałem? - spytał czekając na szczerą odpowiedź. Nie zapomniał ani o nim ani o jego siostrze i bracie o Layrze też pamiętał, ale to inna sprawa.

Kain

- Miałeś nową partnerkę, kolejny miot bachorów. Opuszczenie i samotność były uciążliwe, dodatkowo moje kłopoty się na tym nie kończyły. Więc dołączyłem do bandy piratów, byli jak ja. - powiedział, patrząc w oczy Szasty.

Łowczyni

PRZYSZŁA I CZEKAŁA NA TRENERA

Lilia

-hej,Łowczyni jestem Lilia pisnęła mała
Dodała po nieco dłuższej chwili
-Walczymy?-spytała pewna siebie mała
Mała usiadła i czekała na odruch Łowczyni.Śledziła wszystko.

Sevi

do tego miejsca nagle wskoczyła biała wilczyca. Zaczęła się rozglądać czy ktoś jest w tym miejscy jednak nikogo nie dostrzegła. Zaczęła krążyć i usiadła na tyłku patrząc czy może ktoś z nią zawalczy. Machnęła ogonem i czekała aż ktoś przyjdzie i zaproponuje jej walkę.

Eshe

Weszła zaraz za nią. - Więc tu są organizowane walki dla szczeniaków.. - szepnęła i sie rozejrzała. - To jak Savi walczymy? - zapytała i przyjęła pozycje obronną. Ogon wysoko w górze.

Sevi

Także podniosła ogon.
-zaraz...powiedziała. Musze być gotowa.-po czym na chhwilke wyszła z tego miejsca

(wrócę muszę iść zjeść obiad zw)

Eshe

- No zgoda. - przyjęła normalną pozycje. Ogon jak wcześniej. Teraz siedziała i myślała co Savi wymyśli. Okręciła ogon wokół swoich łap i poprawiła włosy.

Sevi

-Dobrze...Jesteś gotowa?-zapytała bo nie chciała atakować znienacka. Wbiła pazury w ziemię czekając na odpowiedź i strosząc sierść co miało na celu wystraszenie przeciwnika. Wzięła głęboki wdech.

Eshe

- No jasne, że tak. - powiedziała, wbiła pazury w ziemię i ogon uniosła ku górze. Najeżyła sierść i wyszczerzyła długie białe kły. - Zaczynasz. - powiedziała.

Sevi

Savi najpierw zaczaiła się. Zaczęła w myślach uspokajać się a po chwili gotowa zrobiła normalną postawę. a zaraz potem skoczyła na wilczycę gryząc ją w kark. Wgryzła się tak aby ona tak łatwo jej nie zwaliła.

Eshe

Zwalać po co zwalać? Stanęła na dwóch łapach a, że ciało Savi ją przeważyło to wywaliła się na plecy przyciskając Savi do ziemi. Podniosła się i wskoczyła na nią przytrzymując jej tylnymi łapami jej tylne. Uśmiechnęła się.

Sevi

Savi Zebrała w sobie siłę mocno odepchnęła wilczycę nogami. Zmęczona lecz jednak szybko odzyskała siły i wstała. Po czym warknęła gotowa na atak.

Torak

Wbiegłem w to mjejsce widząc jak Savi walczyła z inną wilczycą,usiadłem jakieś
2 metry od nich i obserwowałem walkę-ładnie ładnie Savi trzymaj tak dalej- powiedziałem z uśmiechem.