Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Hexe
Dojrzewający
Dołączył: 05 Sty 2011
Posty: 189
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Płeć:
|
Wysłany: Pon 12:14, 10 Sty 2011 Temat postu: |
|
Wybacz, źle się wyraziłam, lub masz rację. Hexe to nie taki mutant, na jakiego się widzi. Owszem, nie wie, co to rodzice, ale to po prostu wilk z lekko zmieszanym DNA. Specjalnie napisałam jego historię. Jest dość długa, ale prosiłabym o przeczytanie.
-Panie Gorzucha, co pan robi?
-Dla ciebie dr Gorzucha, McKorzeń. To mój nowy mutator.
-Mutator?
-Zgadza się, McKorzeń. Mogę mutować DNA zwierząt, tworząc niesamowite istoty i sprzedawać je za grube miliony na czarnym rynku!
-A czy to nie jest nielegalne?
-Powiedziałem ,,na czarnym rynku’’. To za mało, byś zrozumiał? Tak, to nielegalne. I to właśnie kocham w moim zawodzie. Wiesz, co robić, jak co działa, więc jesteś wolny! Robisz, co tylko ci wpadnie do głowy!
-Rozumiem, że mam w tej sprawie milczeć?
-Rozumiesz, McKorzeń, rozumiesz. I to mi się w tobie podoba…
-McKorzeń! Chodź tu!
-Już, panie Gorzucha, o co chodzi?
-Ile razy mam ci powtarzać, McKorzeń? Dla ciebie dr Gorzucha!
-Bardzo przepraszam, dr Gorzucha, chciał pan coś?
-Tak. Chcę, byś był obecny przy narodzinach pierwszego mutanta stworzonego przez moją osobę.
-Co pan zmutował?
-DNA jest w większości wilcze. Dodałem trochę nietoperza i węża, ale to tylko 4% całości.
-Woli pan nie ryzykować na początek, panie Gorzucha?
-Pan? PAN?!
-Bardzo przepraszam, zapomniałem się.
-Jeszcze jedna pomyłka i znajdziesz się na czarnym rynku jako jeden z moich mutantów!
-Proszę pa… Dr Gorzucha, proszę spojrzeć! Rusza się!
-Widzę, McKorzeń. Widzę. Moje pierwsze dzieło nareszcie żyje! TAK!
-Rzeczywiście wygląda jak wilk. Może poza tymi skrzydełkami i ogonem jak u… moim zdaniem, to jest część DNA węża.
-Twoje zdanie nie ma tu znaczenia, McKorzeń. Ale masz rację, muszę ci to przyznać.
-Jeśli mogę, to dodam, że ta szczęka nie wygląda najlepiej.
-Z tym też się zgadzam, odnoszę wrażenie, że górna część czaszki zaraz oderwie się od dolnej.
-Za szeroka szczęka… zanotowałem. Tak na zaś, rozumie pan.
-Nie, nie rozumiem. I nie chcę rozumieć.
-Niech się pan nie martwi, jak na pierwszy raz to wyszło nieźle.
-Zamknij go w jakiejś klatce, jak przeżyje do jutra, zastanowię się, co z nim zrobić…
-Żyje?
-Co żyje? Aa, to! Tak, żyje. Ale wygląda jak lamnie dość kiepsko. Taki jakby niedożywiony i cały czas się trzęsie. Z zimna, czy ze strachu, tego to ja już nie wiem.
-Może jakieś drgawki. Chodźmy do tego, muszę to obejrzeć.
-Oto ono, dr Gorzucha, widzi pan, jak się trzęsie?
-Nie wygląda to na drgawki. Daj to na stół.
-Chce to pan rozciąć?
-Nie, przeskanować. Mam pewne podejrzenia co do tego.
-Nie ugryzie mnie?
-Pewnie, że ugryzie! Odgryzie ci całą rękę! Idioto strachliwy, załóż po prostu kombinezon, skoro tak się boisz. To jest tak małe, że mieści ci się na dłoni, ale skoro tak ci zależy, to kombinezon jest tam…
-Tak, jak myślałem. Jego kości są bardzo cienkie, dlatego tak się trzęsie. Ale są też niezwykle elastyczne, widzisz, jak bardzo wygięła się kość udowa?
-Widzę, widzę. Niesamowite, te kości wyglądają jak bambus, wyginają się jak bambus… Naprawdę, jak żyję, nie spotkałem się z czymś takim. Hm… Dr Gorzucha, niech pan spojrzy! Wcześniej tego nie zauważyłem, ale… To nie ma oczu!
-Masz rację, McKorzeń! Też tego nie zauważyłem. Masz dobre oko, więc przyjrzyj się teraz temu i powiedz-czy temu czemuś brakuje jeszcze czegoś?
-No… e… Zdaję się, że nie… ale…zaraz… Tak, wydaje mi się, że… Nie ma też nosa.
-Doskonale, McKorzeń! Te okulary na coś ci się jednak przydają!
-Dziękuję, panie… dr Gorzucha. Echem… proponowałbym zrobić coś z tym pyskiem, bo mam okropne wrażenie, że zaraz góra oderwie się od dołu…
-Dobrze już, spróbuję to zszyć. Ale to już jutro…
-I jeszcze coś! Mógłby pan coś zrobić z tymi… brakami na głowie? Wygląda to upiornie…
-Tak. JUTRO!
-Dr Gorzucha, muszę powiedzieć, że według mnie to coś…
-ST#3… Poczekaj, muszę zobaczyć w notesie… Aha, ST#33SxxU99, a nie coś, ściśle rzecz biorąc, ale mów dalej.
-Według mnie, to za dużych szans na przeżycie to, to nie ma.
-Ehh, niestety muszę się z tobą zgodzić, McKorzeń. Moje pierwsze tworzywo musi zostać zlikwidowane.
-Zlikwidowane? Uh, chyba nie za bardzo mam ochotę oglądać, jak go pan zabija…
-Nie musisz, skoro żeś taki strachliwy, to pomoże mi Mr Odpowiednik.
-Mr Odpowiednik? Ten mr Odpowiednik?
-Tak, ten. Chyba ten, zależy, o jakiego chodzi tobie… Nie, nie odpowiadaj. Nie ma innego, więc oczywiste jest, że myślimy o tym samym.
-Ah, dr Gorzucha, muszę panu powiedzieć w tajemnicy przed nim, że go nienawidzę. Zniweczył całe moje życiowe plany. I to on zajmuje stanowisko pańskiego zastępcy, które dostał po miesiącu. Ja starałem się o nie latami!
-A nie powinien wyznawać B tajemnicy o C, gdy ten ostatni stoi obok…
-Ah! Pan tu jest!?
-Jestem zawsze i wszędzie, McGoleń.
-McKorzeń, Nieodpowiedniku.
-Masz naprawdę słabą pamięć, skoro tak przekręcasz moje nazwisko. W moim przypadku było to oczywiście celowe…
-A idź zdechnij, podsłuchiwaczu!
-Zaciskasz pięści na mój widok? Wiele poradników, w tym mój, pisze, że taki odruch to strach przed osobą, która ten odruch powoduje.
-Mądrala się znalazł!
-Nic już nie mówię, tylko twoja wypowiedź przypomniała mi pewien cytat. Brzmiał on tak: ,,Obrzucanie kogoś obelgami to reakcja spowodowana strachem przed tym kimś’’.
-Ponawiam ofertę-Idź zdechnij!
Z wspomnień ST#33SxxU99
Dzień1
Nie znam dnia ani daty moich narodzin. Pamiętam tylko dwa głosy. Coś mówiły, ale echo nie pozwalało mi ich zrozumieć.
Wszystko mnie bolało, ale z biegiem czasu ból słabł. Tylko głowa ciągnęła okropnie w dół…
Dzień2
Z tego, co wczoraj zrozumiałem, urodziłem się dopiero dzisiaj, z czym muszę się jednak nie zgodzić, mam coś nie tak z głową, jestem jakby niedożywiony i się trzęsę. Tego ostatniego sam się domyśliłem, bo, jak już wspomniałem, wszystko mnie boli. A jeśli chodzi o głowę, to rzeczywiście jest z nią coś nie tak. Oczywiście, jeśli myślimy o tym samym sensie słowa głowa. A głodny wcale nie jestem, a czy tak wyglądam-nie wiem, nic nie widzę…
Dzień3
Nadal nic nie widzę. Ale teraz już wiem, dlaczego. Dowiedziałem się, że nie mam oczu ani nosa. Ale oddycham. Wiem także, czemu boli mnie głowa. Z tego, co usłyszałem, coś mi się od niej odrywa, czy jakoś tak. Poza tym jestem jak bambus, z czego, nie jestem pewien, czy powinienem się cieszyć…
Dzień4
Ból, który poczułem dziś rano, jest nie do opisania. Zanim się zaczął, słyszałem kroki i rozmowę. Tych samych głosów, które słyszałem jako pierwsze, i które jako jedyne słyszałem dotychczas. Zdaje mi się, że chcieli mi zszyć pysk. To było z pewnością korzystne dla mnie, ale kiedy to, co oni nazywają igłą, przebiło moją skórę, zacząłem się mimowolnie rzucać i szarpać. Znów poczułem ból, ale na łapie. Zakręciło mi się w głowie. Zrobiłem się w jednej chwili bardzo senny. Byłem świadomy do chwili, gdy upadłem.
Obudziłem się dopiero wieczorem, ale czułem się zupełnie inaczej. Nie mogłem otworzyć pyska tak szeroko jak dotychczas, a na głowie tkwiło coś, czego nie mogłem zdjąć. Poczułem, jak ktoś klepie mnie w kark, a potem mówi ,,nie bój się, to najzwyklejszy fragment czaszki kojota. To taka jakby cenzura, żeby McKorzeń nie bał się ciągle twojej upiornej mordy…’’.
Dzień5
Dziś rano zastanawiałem się, kim jestem. Nie musiałem się długo zastanawiać, bo po chwili posypała się słowa takie jak ,,coś’’, ,,ST-coś tam’’, ,,tworzywo’’, ,,to’’. Mówiąc na marginesie, to niezbyt wyszukane były te określenia. Ciekawe było to ,,tworzywo’’, Ale nie najciekawsze.
Byłem dziś bardzo osłabiony.
Po chwili zacząłem rozumieć, co się kroi. Ktoś A i ktoś C chciał mnie zlikwidować, a ktoś B się wycofał. Zapamiętam jego głos. Ten wysoki, lekko ochrypły, ale tak ciepły głos…
Dzień6
Jutro mam zostać zlikwidowany. Ha! Myślą, że jestem głuchy? W życiu nie dam się zlikwidować! Cokolwiek to znaczy, brzmi groźnie, jak ,,zabić’’, czy ,,zniszczyć’’.
Przynajmniej połączyłem koniec z końcem i umiem dopasować poszczególne imiona do odpowiednich głosów. Lekko ochrypły, wysoki, niepewny głos to McKorzeń. Głos nieco starczy, niezwykle pusty w sobie, należy do dr Gorzuchy. Głos beztroski i zarazem poważny, dojrzały i śmiały, to tzw. pan C, czyli mr Odpowiednik. Dwoje ostatnich panów to panowie A i C w moim schemacie. Pan nr 1 jest w nim panem B.
Dzień7
Moje podejrzenia były słuszne-panowie A & C chcą mnie najzwyczajniej w świecie uśmiercić! Doszedłem do tego rano, podczas ich rozmowy. Nadstawiałem oboje uszu. W pewnym momencie usłyszałem głos poważno-beztroski ,,nie podoba mi się ten stwór. Mam wrażenie, że nas podsłuchuje. I doskonale wie, co mówimy!’’. Pan A odparł ,,nawet jeśli, to co z tego?’’, a pac C wyraźnie się zdenerwował ,,wolę zastosować wszelkie środki ostrożności’’. Poczułem, jak ktoś chwyta mnie za pysk i czymś go obwiązuje. To samo zrobił mi z łapami. To był z pewnością pan C, bo nigdy nie miałem styczności z tak szorstkimi, tak silnymi, tak nieustępliwymi dłońmi. Dłonie małe i pomarszczone ma dr Gorzucha, zaś te delikatne i opiekuńcze, młodzieńcze ręce posiada McKorzeń. Po jakimś czasie znów coś przebiło moją skórę. Pan C zamierzał zaszyć mi uszy. Musiałem szybko myśleć. Rozchyliłem uszy najszerzej, jak mogłem w nadziei, że, po obluzowaniu ich, sznury nie będą ich ściągać. Zacisnąłem zęby i cierpliwie czekałem końca tej okropnej operacji. Skończywszy ją, pan C rozwiązał mnie i pośpiesznie się oddalił, co można było wywnioskować z cichnących kroków. Skorzystałem okazji i poluzowałem nieco uszy. Po chwili wrócił. Usłyszałem dźwięk, którego nie spotkałem nigdy wcześniej. Pan A zawołał oburzonym głosem ,,co to ma być, do stu piorunów?!’’. Odpowiedział mu obojętny głos pana C ,,strzelba, nie widać?’’. Pan A, nie zmieniając tonu, odparł ,,Nie może pan tak zabić tego zwierzęcia! To okrucieństwo!’’. Nadal obojętny głos odpowiedział ,,okrucieństwem był akt stworzenia tego, co nazywa pan zwierzęciem, profesorze, sam pan to musi przyznać!’’. ,,niczego nie muszę. Niech pan przyniesie strzykawkę, uśpimy to zwierzę, chcę, by umarło z honorem!’’. Nie wiem, czy miałem to uznać za akt miłości ze strony dr Gorzucha. Jednak tknęło mnie coś innego. ON mnie stworzył? W jakim sensie? Czyżby w sensie dosłownym? Znaczy, że on jest moim ojcem, tak? Teraz mój schemat jawił się trochę inaczej. Spróbowałem wszystko sobie ułożyć, całą historię od początku.
1. Pan A mnie stwarza. Razem z nim jest pan B, pan C odpada, pojawia się dopiero później;
2. Dowiaduję się o moich brakach na głowie;
3. Pan A ‘skraca’ mi pysk;
4. Pan A przyszywa mi maskę;
5. Pan A i B rozmawiają o moim stanie i najbardziej prawdopodobnym losie;
6. Pojawia się pan C;
7. Pan C okazuje się być za moją śmiercią;
8. Pan B okazuje się być zupełnie przeciwny tej koncepcji, co jednak nie ma zbyt dużego wpływu na decyzję panów A i C;
9. Pan C chce mnie wypchać ołowiem, pan A interweniuje, jednak nie tak, jak bym chciał;
I to chyba cała historia, pomijając drobne szczegóły. Postanowiłem odłożyć myślenie na później i znów skupiłem się na rozmowie dwóch panów.
,,Obrywanie strzałką w tyłek i padanie plackiem na ziemię to według pana umieranie z honorem?’’. Przez głowę przemknęło mi pytanie-gdzie się podziewa pan B, to jest McKorzeń? Nagle podskoczyłem, gdy drzwi z hukiem uderzyły o ścianę. Usłyszałem ,,McKorzeń? Co ty tu robisz? Po co ci ta strzelba?’’. ,,na pewno nie do strzelania, panie Gorzucha, przecież on nie umie jej nawet przeładować’’ roześmiał się jak zwykle beztrosko mr Odpowiednik, ale zamilkł, gdy rozległ się delikatny trzask. ,,O, jednak umie…!’’ dodał, już nie tak pewny siebie. ,,Zostawcie tą biedną istotę w spokoju!’’ krzyknął odważnie McKorzeń, choć w jego głosie słychać było niewyraźny strach. ,,Dobra, jak chcesz, to bierz sobie tą beczkę na koślawych łapach’’ ,,Panie Odpowiednik, jeśli mogę się wtrącić, to nie jest witanego zwierzęcia ,że w tak krótkim czasie osiągnęło taką masę, mimo że prawie nic nie jadło, a co do nóg, to są one niesamowicie giętkie, jak bambus…’’ ,,Zamilcz, stary dziadzie! Mam dość twojego wymądrzania się. Mam dość ciebie, tego chłoptasia i tego… tego… no, TEGO!’’ ,,Zamknij się, mc Odpowiednik! Nie skrzywdzisz tego zwierzęcia’’ odpowiedział najspokojniej jak umiał McKorzeń. Nawet nieźle mu to wyszło. ,,K****, zrobię to, czy tego chcecie, czy nie! Nikt mnie nie powstrzyma! Złap to, dzieciaku!’’ Usłyszałem nagle dźwięk tłuczonego szkła, krzyk mojego obrońcy i jego głowę uderzającą o podłogę. Strzelba upadła zaraz po nim i najwyraźniej wystrzeliła, bo po chwili upadła kolejna osoba, z pewnością pan A, bo rozpoznałem jego starczy głos, wołający ,,Moja noga! Moja noga!’’. Pan C roześmiał się jadowicie i powiedział ,,proszę, proszę. Reakcja łańcuchowa!’’. Usłyszałem jego kroki i dźwięk przeładowywanej strzelby. Znów śmiech i stanowcze ,,Żegnaj, gruba galareto!’’. Byłem pewien, że we mnie celuje. Był niedaleko, słyszałem jego oddech. To była moja ostatnia szansa, wiedziałem o tym. Naprężyłem się i skoczyłem przed siebie, zaciskając szczęki, które po chwili zatopiły się w czymś mięsistym. Usłyszałem przekleństwa pośród krzyków bólu pana C, pociągnął mnie ze sobą w dół. ,,Ten cholerny mutant ugryzł mnie w rękę! Puszczaj, do jasnej cholery! Puszczaj!’’. Jego dłonie zacisnęły się na mojej szyi, ale nie puściłem, przeciwnie, zacisnąłem szczęki mocniej. Ku mojemu zdziwieniu, nie rozwierając wcale szczęk, odczepiłem się od pana C. Wciąż trzymałem w pysku spory kawał jego ręki. Poczułem na łapach wilgoć, domyśliłem się, że to pan C zaczął gwałtownie krwawić. Teraz najwyraźniej tarzał się po ziemi, próbując pochwycić strzelbę, co wywnioskowałem z jego pomruków ,,Strzelba. Strzelba…’’ Skoczyłem i wylądowałem na nim. Znów zatopiłem kły w jego ciele, usłyszałem ostateczny szept pana C ,,moja szyja… Puść…’’. Więcej się już nie odezwał. Nie oddychał. Nie ruszał się. Nie żył. To był koniec pana C.
Na czuja podszedłem do pana A, przy którym także było niezwykle wilgotno. Ale żył. ,,Nie martw się, nie boli mnie. Już nie. Wybacz, że chciałem cię zabić. Teraz widzę, jak inteligentną jesteś istotą. Nie powinienem był igrać z naturą, teraz spotkała mnie za to kara… Ja już nie potrzebuję pomocy. Pomóż McKorzeniowi…’’. Już chciałem odejść, by wykonać jego ostatni rozkaz, gdy usłyszałem jego słowa ,,Tak żałuję… Tak żałuję, że nie nadałem ci imienia… prawdziwego imienia…’’. To były jego ostatnie słowa, które jeszcze przez długi czas powracały do mnie echem goryczy. Podszedłem do McKorzenia, który najwyraźniej odzyskał przytomność ,,Chciałem cię uratować, a to ty uratowałeś nas… mnie… ciebie… dr Gorzuchę… dzięki tobie odzyskał nadzieję. Nadzieję na spokój…’’ i pogłaskał mnie po karku. Chciał rozwiązać więzy na moich uszach, ale druty były mocno, naprawdę mocno związane. Usiadłem obok niego i polizałem po dłoni. Tej ciepłej, delikatnej, młodzieńczej dłoni… ,,Musisz uciekać. Ja…ja posprzątam…’’ powiedział niepewnie, westchnął, jego dłoń przebiegła raz jeszcze po moim karku. ,,Uciekaj… Bezimienny…’’. To słowo wypaliło się w mojej pamięci na zawsze. Bezimienny... Bezimienny… Bezimienny…
Wybiegłem na dwór. Uciekając, żałowałem, że nie mam oczu, że nie mogę płakać…
Dzień8
Dziś rano zastanawiałem się, kim jestem…
...I?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Hexe dnia Nie 19:36, 23 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Karenaj
Wilk Spoza Krainy
Dołączył: 03 Paź 2008
Posty: 2834
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Pon 16:35, 10 Sty 2011 Temat postu: |
|
Szczerze? Nie chce mi się czytać. Mutant to mutant, zgody nie masz i na razie nie jestem skłonna Ci jej udzielić. Jeśli masz coś, co mnie przekona zapraszam na PW tudzież GG(preferuję to drugie). Kolejny post w tym temacie, lub jakimkolwiek innym do tego nie przeznaczonym skończy się ostrzeżeniem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hexe
Dojrzewający
Dołączył: 05 Sty 2011
Posty: 189
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Płeć:
|
Wysłany: Wto 12:19, 11 Sty 2011 Temat postu: |
|
No hm, pogadam z loffcianymi adminami, bo mi zależy. Od lat (dosłownie) planowałam zrobić taką postać, niestety nie zostałam obdarowana talentem słowa. Umiem pisać, ale opowieści *x*
Jeśli znajdę konkretny powód, poza wszechobecnym pragnieniem posiadania wyjątkowej postaci, dam znać...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Hexe dnia Wto 12:20, 11 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bari
Duch
Dołączył: 18 Sty 2011
Posty: 86
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Wto 17:55, 18 Sty 2011 Temat postu: |
|
Imię: Hybryda
Trzy powody, dlaczego chcę być zamotnikiem:
- Hybryda nie lubi za bardzo wilków i Alf
- Jest on bardzo wrażliwy i do nich nie pasuje
- Jest on trzecią czwartą psa Husky i jedną czwartą wilka.
Można tak mieć? To nie jest przecież nic specjalnego... WG mnie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Yuuseki
Dorosły
Dołączył: 12 Lis 2010
Posty: 863
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Wto 18:37, 18 Sty 2011 Temat postu: |
|
Przyjęty.
/Szczegóły zostały umówione przez PW/
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Colin
Dorosły
Dołączył: 18 Sty 2011
Posty: 213
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Pią 13:11, 21 Sty 2011 Temat postu: |
|
Imię: Colin
Trzy powody? To niezwykle proste:
1. Colin dopiero się urodził i ma jeszcze czas, aby wybrć swoje stado.
2. Nie chcąc się spieszyc i pragnąć podjąć odpowiednią decyzję, postanowił wpierw przyjrzeć się wszystkim Watahom i dopiero po zapoznaniu się z jej członkami, zdecydować.
3. Jest ciekawskim wilczkiem, który wpierw chce poznać świat bez jakichkolwiek ograniczeń czy przymusów.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Karenaj
Wilk Spoza Krainy
Dołączył: 03 Paź 2008
Posty: 2834
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Pią 16:11, 21 Sty 2011 Temat postu: |
|
Przyjęty, chodź powód drugi i trzeci jest niemal ten sam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Virve
Dorosły
Dołączył: 18 Sty 2011
Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Sob 15:20, 22 Sty 2011 Temat postu: |
|
Imię: Virve
Trzy powody:
- Virve jest w większości niezależna, nie znosi, gdy ktoś nad nią pomiata
- Musi poznać inne watahy, zanim się zdecyduje
- Jest dość leniwa i zapewne niezbyt dobrze byłoby jej w watasze.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Colin
Dorosły
Dołączył: 18 Sty 2011
Posty: 213
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Sob 15:23, 22 Sty 2011 Temat postu: |
|
Przyjęta.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nadia
Dorosły
Dołączył: 14 Paź 2008
Posty: 128
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Sob 22:31, 22 Sty 2011 Temat postu: |
|
Imię: Nadia.
Powody, dla których chce pozostać samotnikiem:
- Nadia chciałaby sama decydować z kim się przyjaźnić, kto zaś ma pozostać jej wrogiem. Przebywanie w watasze zmusi ją do niechęci do wrogiej watahy oraz lubienia swoich.
- Jest raczej typem samotnika, nie potrzebuje watahy, świetnie radzi sobie sama i nie potrzebuje niczego więcej.
- No cóż wilczyca kiedyś była w tej krainie, jednakże wyruszyła w podróż i teraz znów wróciła. Jednak tym razem chce dokładniej poznać tutejsze watahy, jeśli już miałaby się zdecydować.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Atrita
Latający Doświadczony Wilk
Dołączył: 08 Gru 2009
Posty: 4895
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Nie 14:16, 23 Sty 2011 Temat postu: |
|
Przyjęta.
x]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hexe
Dojrzewający
Dołączył: 05 Sty 2011
Posty: 189
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Płeć:
|
Wysłany: Nie 19:43, 23 Sty 2011 Temat postu: |
|
to znowu ja, bóóójcie się
Imię: Hexe
Powody:
1. Hexe jest... wstydliwym raczej wilkiem, i, dopóki nie przełamie lęku przed innymi wilkami, woli chadzać własnymi ulicami
2. Dopiero przybył do tej krainy, nikogo nie zna a na dodatek jest wstydliwy (patrz powód 1) i naprawdę byłoby mu na rękę wpierw rozejrzeć się tutaj
3. Zawsze był samotnikiem, nie lubi upychać się między współtowarzyszami
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Atrita
Latający Doświadczony Wilk
Dołączył: 08 Gru 2009
Posty: 4895
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Nie 19:51, 23 Sty 2011 Temat postu: |
|
Przyjęty.
Załóż KP x]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Rosity
Dorosły
Dołączył: 03 Lis 2010
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Płeć:
|
Wysłany: Czw 13:35, 27 Sty 2011 Temat postu: |
|
Imię : Rosity
Powody:
- Samiec nie lubi podlegać innym
- Jest niezależny, robi to, co chce
- Chce być wolny, nie podlegać żadnym zasadom.
Tutaj muszę dodać, iż konto ma nowego właściciela. Proszę o wyrozumiałość, bo muszę się połapać w sytuacji Rositiego. Zrobię nowy post w KP Rositiego, z uzupełnionym KP, rozwiniętym.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Atrita
Latający Doświadczony Wilk
Dołączył: 08 Gru 2009
Posty: 4895
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Czw 14:17, 27 Sty 2011 Temat postu: |
|
Przyjęty.
.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Viltis
Dojrzewający
Dołączył: 28 Sty 2011
Posty: 202
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć:
|
Wysłany: Pią 19:58, 28 Sty 2011 Temat postu: |
|
Imię: Viltis
Powody:
1. Lubi wolność i swobodę, bez obowiązków które ją ograniczają.
2. Nienawidzi szkoleń, a gdyby się zapisała do którejś watahy to na pewno doznałaby tej nikłej przyjemności.
3. Czasem lubi być sama w ciszy i spokoju. A w watasze by tak nie mogła, bo cięgle przybywają nowe obowiązki i zadania.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Atrita
Latający Doświadczony Wilk
Dołączył: 08 Gru 2009
Posty: 4895
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Pią 19:59, 28 Sty 2011 Temat postu: |
|
Przyjęta.
..
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Neliel
Dojrzewający
Dołączył: 04 Lut 2011
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Pią 16:36, 04 Lut 2011 Temat postu: |
|
Powody:
* Neliel nie lubi watah, ponieważ do żadnej nie pasuje
* Kocha wolność
* Nie lubi obowiązków
* Nie lubi być kontrolowana i nie lubi jak ktoś jej rozkazuje
* Nal najczęściej nikogo nie słucha i robi, to co chce
* Jej przyszłość jest wolna
* Jej matka była w jakimś klanie i zginęła, a ona nie chce sobie tego cały czas przypominać
* Podąża za śladami swego kochanego Ojca.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Atrita
Latający Doświadczony Wilk
Dołączył: 08 Gru 2009
Posty: 4895
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Pią 18:18, 04 Lut 2011 Temat postu: |
|
Przyjęta...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alpen
Dojrzewający
Dołączył: 04 Lut 2011
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Pią 23:17, 04 Lut 2011 Temat postu: |
|
Powody :
-. Nie lubie byc w wiekszych grupach.
- Wole troszczyc sie o siebie sama.
- Lubie byc wolna.
- To moja natura.
- Wszystko wole robic sama
- Lubie cisze ktorej czesto nie ma w wataszy.
- Nie lubie gdy ktos mi mowi co mam robic. Jestem swoja pania i tylko siebie slucham.
- Stracilam zaufanie do innych.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|