Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Atrita
Latający Doświadczony Wilk
Dołączył: 08 Gru 2009
Posty: 4895
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Nie 14:32, 20 Maj 2012 Temat postu: |
|
Przyjęta x) Ayano, ne!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
darkis
Nowy
Dołączył: 26 Maj 2012
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Nie 15:09, 27 Maj 2012 Temat postu: |
|
imię : darkis
ranga : na razie nie mam
historia : Wychowała mnie matka, ojca nie pamiętam ,nic o, nim nie wiem , matka nic nie mówiła, czy zmarł albo odszedł . Zawsze byłyśmy razem ,nie rozłączne,podróżowałyśmy nocą . Nie lubiłam dnia wolałam noc ciemno , cicho , spokojnie, jednak ta noc nie była taka spokojna .Oczywiście, ludzie grasowali nie daleko nas zostałyśmy okrążone , w tym momencie matka powiedziała do mnie - ja ich zatrzymam, a ty uciekaj - to były ostatnie jej słowa, które do mnie powiedziała , później słyszałam tylko huk strzelby i pisk matki. Od tego czasu jestem bez litosna dla tego ko mi stanie na drodze obrony innych przed ludźmi .
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez darkis dnia Wto 16:58, 29 Maj 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Atrita
Latający Doświadczony Wilk
Dołączył: 08 Gru 2009
Posty: 4895
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Pon 9:51, 28 Maj 2012 Temat postu: |
|
Dużo, dużo błędów, proszę poprawić. I przysięga niepotrzebna już od dawna.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
darkis
Nowy
Dołączył: 26 Maj 2012
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Wto 17:01, 29 Maj 2012 Temat postu: |
|
Zmieniłam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Arlette
Dojrzewający
Dołączył: 25 Sty 2012
Posty: 145
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Śro 22:17, 30 Maj 2012 Temat postu: |
|
Przed znakami przestankowymi nie stawiamy spacji. Po za tym nawet ujdzie, tylko powtórzenia.
Cóż, popraw.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marisa
Nowy
Dołączył: 10 Sty 2011
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Wto 12:03, 05 Cze 2012 Temat postu: |
|
Imię: Marisa
Ranga: Dorosły
Historia: Marisa urodziła się w Watasze Srebrnego Księżyca . Jej rodzice uznawali księżyc za Boga Achnae i modlili się do niego. Był najwyższym bogiem i kto by go obraził (według ich wiary ponosił śmierć, lub wygnanie). Ona nie wierzyła w niego i zawsze na modlitwach uciekała tłumacząc im że musi. Kiedy wyrosła na panienkę opuściła watahę i podążyła szukać przygód . W czasie podróży napotkała starego wilka. Ten wilk wspomniał o miejscu gdzie odnajdzie pokój. Wskazał łapą te miejsce na północ, chodziło o tą krainę. Odnalazła Watahę Nocy w oddalonej krainie, znajdującej się za zdradziecką przełęczą tzw Przełęczą Dusz.. Dlaczego opuściła bliskich , ponieważ miała dosyć wyśmiewania się z niej i obgadywania za plecami. Szukała miłości, akceptacji i zrozumienia jakiego nie doznała w tamtej watasze. Kocha księżyc i noc ponieważ przypomina jej życie jakie pamiętała z dawnych lat. Pamiętała jak matka ją całowała i kołysała ją. Trochę żałowała swojego postępu. W końcu poznała Dreama i zakochała się w nim nie do poznania. A on po zerwaniu z Siomhąą zakochał się w niej. Teraz jest Marisa w ciąży i oczekuje potomka na świat.
Oto ja, Marisa, przysięgam bronić i chronić watahę. Będę ją kochać i ufać jej całym swym mrocznym sercem i w razie niebezpieczeństwa oddawać za nią swe życie. Nie zdradzę watahy, nawet jeśli będą na mnie naciskać i torturować. Również liczę się z tym iż jeśli zdradzę, z hańbię, nie obronię, będę próbować z niej odejść zginę z łap Alfy lub innego wymiaru sprawiedliwości Watahy.
To przysięgam ja, na me życie i honor,
Marisa
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Feliksa
Dojrzewający
Dołączył: 09 Cze 2012
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Sob 17:07, 09 Cze 2012 Temat postu: |
|
Imię: Feliksa
Proponowana ranga*: Dojrzewający
Historia**:
Feliksa wzięła głęboki wdech i rozejrzała się. Ludzi nie było. Ulica była pusta. Młoda wilczyca szybko przebiegła przez ulicę. Pobiegła w dół, nad jezioro. Usłyszała znajome wycie. To był jej tata. Tuż obok jeziora znajdował się las. Mały, często wybierali się tam turyści. Byli przyzwyczajeni do wilków, a wilki do ludzi. Mimo wszystko wataha wolała trzymać się z dala od miasta, bo było tam wiele metalowych potworów...
Wadera weszła między drzewa, potem skręciła w lewo, a potem w prawo. Węszyła, by poczuć zapach rodziny. Zwietrzyła ich.
Podbiegło do niej młodsze rodzeństwo, natychmiast ocierając się o nią łbami.
Feliksa padła na ziemię, by złapać oddech.
Rodzice ją zobaczyli i uśmiechnęli się.
Wilczyca podeszła do nich.
-Po co poszłaś do miasta?
-Chciałam zobaczyć, jak tam jest. Wszyscy mnie brali za psa!- zaśmiała się.
-Trochę dziwne. Psy nie są takie duże!- zarechotał ojciec Feliksy.
-Czasami owszem, tato. Idę spać.
Feliksa poszła do jaskini i zasnęła.
<center>***</center>
Ale gdy się obudziła, nikogo nie było. Nie było, bo wilczyca była w zoo! Spanikowała. Krata była za wysoka, by się wydostać. Młoda zaczęła kopać.
-Pomocy!- krzyczała, ale nikt jej nie słyszał. Zawyła z rozpaczy.
Kopała dalej. Kopała dzień i noc, byle by nikt nie zauważyła.
Jest!
Wykopała tunel, by się z wydostać zza krat. Gdy wyszła z płot, zawyła alarm. Feliksa szybko wybiegła z pola widzenia kamer.
<center>***</center>
Zmęczona usiadła przy drzewie. Było podobne do tego, przy jej domu. Ale nie takie samo. Wadera spojrzała w lewo. Były tam wilki. Dużo wilków. Feliksa miała dosyć samotności, skierowała się w stronę doliny. Tak dotarła tutaj. I ma nadzieję, że ja tutaj zaakceptują.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Atrita
Latający Doświadczony Wilk
Dołączył: 08 Gru 2009
Posty: 4895
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Sob 18:12, 09 Cze 2012 Temat postu: |
|
Marisa, proszę poprawić błędy. I przysięga nie jest potrzebna.
Feliksa, masz kilka literówek. Przyjęta, ayano ^^
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Vaatia
Nowy
Dołączył: 10 Cze 2012
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Nie 13:33, 10 Cze 2012 Temat postu: |
|
Imię: Vaatia
Proponowana ranga*: Dorosły
Historia**: Jako szczenię Vaatia prowadziła radosne i beztroskie życie. Pewnego dnia w wirze zabawy zawędrowała aż pod ludzkie siedziby- małe domki z wielkimi ogrodami, gdzie często spacerowało wiele zwierząt, którymi nie mógłby pogardzić nawet przywódca stada. Nieświadoma zagrożenia młoda wilczyca podeszła do wielkiego psa. Mała nigdy wcześniej nie stanęła oko w oko ze śmiercią. Stary wilczur, można by rzec, bliski krewny bez zastanowienia zaalarmował o młodym intruzie. Vaatia natychmiastowo przypomniała sobie słowa pewnej piosenki, zasłyszanej od wuja
"Wilk wolny - wyje, na smyczy pies - skowycze
I bać się musi i swoich braci straszyć."
Wiedziała, że ona sama z człowiekiem nie ma szans. Usłyszała strzały, nad sobą widziała wielkie zębiska psa. "Więc przyjdzie mi zginąć"- pomyślała. Ale nie poczuła nic. Usłyszała tylko skowyt, trzaski ludzkiej broni- otworzyła oczy. Zobaczyła sceny jak z najgorszego horroru- ojciec walczący z człowiekiem, matka z krwawiącą łapą broniła ją przed kolejnymi psami, przyprowadzonymi przez człowieka. Nie mieli szans na wygraną. Vaatia nie czekała na koniec walki, gnana resztkami zdrowego rozsądku uciekła do lasu. Rodzice nigdy już nie powrócili, zamiast tego przyszli ludzie, przeczesywali las. Nie wszystkim wilkom udało się uciec przed obławą. Mała Vaatia była jedną z nielicznych, którzy przeżyli. Po długiej, samotnej wędrówce, całkiem odmieniony i dorosły już wilk trafił w to miejsce. Czy zostanie tutaj dłużej?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Atrita
Latający Doświadczony Wilk
Dołączył: 08 Gru 2009
Posty: 4895
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Wto 19:12, 12 Cze 2012 Temat postu: |
|
Przyjęta. Ayano ^^
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kematian
Młode
Dołączył: 09 Cze 2012
Posty: 119
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Śro 19:02, 13 Cze 2012 Temat postu: |
|
Imię: Kematian
Proponowana ranga*: Szczenie
Historia**:
TATO, MAMO … TU JESTEŚCIE, JAK DOBRZE ŻE WAS SPOTKAŁEM … TATO… DLACZEGO NIC NIE MÓWISZ, MAMO ….?
Siedział wygodnie – wargi czarnego poruszały się szybko i bez szmeru
– Tak?! To dobrze, bo mam do ciebie kilka pytań i nie widzi mi się żadnego z nich powtarzać.
W posępnej i ponurej jaskini siedziałem przyszpilony do ściany wzrokiem czerni. Nie mogłem się ruszyć a moje futro co chwile przeszywał dreszcz lekko je jeżąc. Nie odezwałem się ani słowem a moje wystraszone ślepia bacznie obserwowały Cień.
Czarna łapa przeszył powietrze nade mną sięgając gdzieś wyżej. Zatrzeszczały kości, a czerń powróciła do siebie z nową zdobyczą.
- A więc – zaczął ciągnąć dalej – czy z tej kotliny jest jakieś wyjście?
Zatrząsłem się i pokiwałem przecząco głową. Czerń obróciła głowę i spojrzała na mnie baczniejszym wzrokiem, jego łapa drgnęła a po kamiennym podłożu potoczyły się małe zwierzęce kosteczki. Ten, którego spowija mrok, mruknął i wydał z siebie przeciągłe hymmm.
Nie wiedziałem co to znaczy ale obawiałem się że nie będzie to dla mnie nic dobrego, jednak czarny jakby zapominając o tym pytaniu ciągnął dalej.
- Czy wiesz coś o tym co działo się tu przed laty? – jego wzrok był surowy. Byłem synem bezstadowców, którzy nigdy nie ingerowali w życie obecnych tu stad.
Jedyne co mogłem zrobić to przecząco pokiwać znów głową, bałem się że mój głos mógłby rozbudzić złość tego, którego w mroku nikt nie dostrzeże.
Czarna łapa zebrała swe kości z podłoża i jeszcze raz rozrzuciła je po kamieniu. Kości zatrzeszczały i rozpadły się w identyczną figurę co chwile temu przy pierwszym pytaniu.
Jaskinia była pogłębiona i wyraźnie wilgotna, w dalszej jej części mogłem zauważyć następną komnatę, jeszcze ciemniejszą niż tak, w której się teraz znajdowałem.
-Na pewno chciałbyś zobaczyć się ze swoimi rodzicami? – w głosie miał nutę sarkazmu wymieszaną ze szczyptą grozy – Czy chcesz abym cię do nich zaprowadził?
Byłem zdezorientowany, nie byłem jednak na tyle świadomy że pusty wzrok czerni to nie brak złych intencji a w ogóle brak uczuć. Ta subtelna, prawie niezauważalna dla mnie różnica sprawiła że byłem bardzo blisko twierdzącej odpowiedzi, ale coś w głębi mojej duszy się przemogło i zamiast tego z mojego gardła wydobył się drobny piskliwy głos
– Nie chcesz mnie spytać o... –przeciągle jakby ze strachem – nic więcej?
Po krótkiej pauzie i braku reakcji czarnego dodałem:
– Nie jestem ci już potrzebny?
Ten, który poluje w mroku nocy popatrzył się na chwilę na mnie wzrokiem już nie kogoś ale czegoś. Takiej pustki jeszcze w żadnych oczach nie było. Takie spojrzenie ma ktoś kto umiera i przechodzi na tamten świat – pusty i bezuczuciowy jakby wszystko straciło wartość i przestało być istotne.
- Ja tylko sprawdzałem czy twe słowa są prawdziwe, a me kości potwierdziły to – jego usta coraz bardziej drgały, jakby tracił cierpliwość, jednocześnie zachowując obliczę tysięcy niewzruszonych kamieni.
-To te kości mają jakąś moc ? – nie mogłem się powstrzymać aby zadać to pytanie – Jesteś szamanem?
Czarny wygiął wargi w dziwny pół paraboliczny kształt ukazując biel tylnich zębów
– Można tak to nazwać, ale stanowczo bardziej odpowiada mi określenie nekromanta. Widzisz, kości to tylko jedna z metod.
Popatrzył na niego przeciągle, a gdy tyko chciałem otworzyć buzie aby coś powiedzieć, czarna łapa opadła na mój pysk przewracając mnie na ziemię jakby byłem liściem, który nic nie znaczy dla siły wiatru.
- Dość tych pytań – głos był zdecydowany i mocny – teraz zabiorę cię do rodziców.
Czarna łapa złapała mnie za skórę na karku i szarpnęła do góry bym podniósł się z ziemi. Syk bólu był jedyną rzeczą jaka wydostała się z mojego pyska. Czarny popchnął go do głębi jaskini.
W środkowej komnacie, na samym szczycie sklepienia była dziura przez którą wpadało światło. Dwa dorosłe wilki leżały plecami skierowane do wchodzących. Nie poruszały się.
- Idź do nich, oni tylko śpią – głos był bardzo beznamiętny, prawie bezuczuciowy i bez melodyjny. Podszedłem ostrożnie do obu rodziców, wspiął się na grzbiet ojca i łapami przewróciłem go na drugą stronę. Łzy poleciały mi po obu policzkach, kiedy zobaczyłem że brzuch mego ojca jest pusty niczym worek a jego oczy są białe jak śnieg, którego w tych stronach nikt nie mógłby zobaczyć. Głos zamarł mu w gardle, utkwił niczym zatkany czopem .
- Snem … wiecznym. – dokończyła czarna mara za jego plecami.
Chwile po tym uciekłem jak najdalej od mordercy... Uciekałem, aż dotarłem do tej krainy i zaopiekowała się mną pewna miła wilczyca...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Atrita
Latający Doświadczony Wilk
Dołączył: 08 Gru 2009
Posty: 4895
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Czw 9:01, 14 Cze 2012 Temat postu: |
|
Trochę błędów, ale... ayano x)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Suferi
Dojrzewający
Dołączył: 05 Maj 2012
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: A jak sądzisz? Płeć:
|
Wysłany: Czw 6:10, 21 Cze 2012 Temat postu: |
|
Imię: Suferi
Proponowana ranga*: Młode
Historia**:Jako małe wilczątko Suferi nie miała łatwego życia. Ale zacznijmy ok początku! Gdy Suferi się urodziła to matka i ojciec bardzo się nią opiekowali. Ale pewnego słonecznego dnia jej matka urodziła jeszcze jednego szczeniaka. Dali mu na imię Gresty. Gdy Suferi dowiedziała się o nowym braciszku, bardzo się ucieszyła. Mogła się w końcu z kimś pobawić! Ale gdy mała waderka chciała dotknąć małego braciszka, rodzice zaraz ją odciągnęli i powiedzieli, że ona może mu coś zrobić. Usłyszała to nieprzyjaciółka małej Suferi. I rozpowiedziała wszystkim kłamstwo, że Suferi jest strasznie niebezpieczna i zabiła swojego brata.. Wszyscy zaczęli się jej bać. Wchodzili do swoich jaskiń, gdy ona się spokojnie przechadzała i wołali:
-Zabójca! Zabójca! Nie dopadniesz nas!
Nawet rodzice czasami cicho śmiali się z tych przezwisk, gdy ona płakała. W końcu uciekła ze swojego domu. Jak najdalej od rodziców, jak najdalej od jej wroga, ale szczególnie jak najdalej od... Gretsy'ego! Biegła daleko przed siebie.Gdy w końcu zmęczona i głodna, Suferi położyła się na niewielkim wzgórzu. Nagle usłyszała szmer. Okazało się, ze to zajączek. Podniosła się na obolałych nóżkach. Zajączek to usłyszał i pobiegł pędem przed siebie. Suferi była bardzo zmęczona, ale też i głodna. Więc pobiegła co sił w łapach za jedzeniem. Gdy tak biegła, nagle zając zniknął jej z oczu. Podniosła głowę i zobaczyła, że stoi w nowej krainie. I w tej krainie już została!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Caro
Latający Szpieg
Dołączył: 07 Sty 2011
Posty: 1232
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Czw 7:57, 21 Cze 2012 Temat postu: |
|
Przyjęta, lecz popraw jedną małą literówkę w KP.
Ayano!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Seshru
Dojrzewający
Dołączył: 21 Cze 2012
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Nadal nie wiesz? Płeć:
|
Wysłany: Czw 15:12, 21 Cze 2012 Temat postu: |
|
Imię: Seshru, przypadkowe litery, nic nie znaczące imię, jest jakaś inna
Proponowana ranga*: dojrzewający, to pewne, na inną się nie nadaje
Historia**: Seshru nie miała rodziny praktycznie. No miała, jak każdy, ale jej praktycznie nie znała. Nie wiedziała co to matka lub ojciec, znała tylko brata, jednego brata. Nie miała nikogo więcej. Zresztą... bratem też nie cieszyła się długo, po prostu umarł - jak każdy inny, bo dlaczego by miało być inaczej? Niektórzy umierają wcześniej, niektórzy później. On umarł wcześnie, za wcześnie. Zdążył nauczyć Seshru podstaw polowania i przeżycia, nie zdążył jej jednak nauczyć zachowania w stadzie. Za szybko umarł... Seshru była wtedy mała, bez rodziców, bez starszego rodzeństwa, wiele wilków twierdziło, że ona jest za mała. I słusznie. Bo jaki mały wilczek ma szanse na przeżycie w tym świecie? Szanse są niewielkie, można by powiedzieć, że nie ma szans, ale to by było błędne stwierdzenie, ona przeżyła, szansa więc jakaś jest. Pomijając to wszystko Seshru próbowała przeżyć. Po jakimś czasie zrozumiała, że lepiej jest nocą, po prostu. Nie polowała więc w dzień, nie przemykała między drzewami. Nocą polowała, biegała, była. Po prostu. Nie wiedziała jakim cudem udało jej się przeżyć. Wkońcu... ona prawie nic nie umiała. Jednak udało jej się dożyć do drugiego roku życia. Wiele rzeczy wydarzyło się szczegolnie przez ten ostatni rok. Walki, spotkania, przyjaźnie, zdobywanie nowych wrogów.
Ciągle wędrowała, nie mogła zostać w jednym miejscu dłużej niż przez 6 godzin, w ten sposób dotarła do krainy. Spodobało jej się tutaj, po prostu. Została więc tutaj.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Seshru dnia Czw 17:15, 21 Cze 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Arlette
Dojrzewający
Dołączył: 25 Sty 2012
Posty: 145
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Czw 16:27, 21 Cze 2012 Temat postu: |
|
Hmm... Niech będzie, choć w historii nie ma uwzględnionego wątku jak trafiła do krainy, chyba że się w niej urodziła, ale cóż...
Przyjęta.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Yukoshi
Dorosły
Dołączył: 28 Cze 2012
Posty: 326
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Czw 12:46, 28 Cze 2012 Temat postu: |
|
Imię:Yukoshi
Proponowana ranga*:Dorosły
Historia**:Yukoshi urodziła się na pewnej japońskiej prowincji. Jej rodzice zostali wygnani ze stada ponieważ zostali oskarżeni o zdradę. Co oczywiście było nie prawdą. Żyło im się dobrze aż do momentu gdy Yukoshi stała się nastolatką. Jej ojciec jak zwykle poszedł polować. Niestety już nigdy nie wrócił. Po drodze spotkał żerujące stado. Usiłował się powoli oddalić niestety wyczuli go i dorwali. Walczył dzielnie jednak przewaga liczebna wroga sprawiła, że szybko padł martwy. Gdy samiczka spostrzegła, że jej ojca już zbyt długo nie ma postanowiła go odnaleźć. Raptem piętnaście minut później znalazła trop który doprowadził ją do ciała jej taty. Przerażona Yukoshi czym prędzej pobiegła do nory ostrzec matkę. Tam jednak nikogo nie zastała. Wyruszyła więc na poszukiwania. Wtem usłyszała straszne odgłosy dobiegające z pobliskiej polany. Gdy do niej dotarła ujrzała swoją mamę i watahę która była odpowiedzialna za śmierć jej ojca. Czym prędzej pobiegła do walczący lecz dla jej matki nie było już ratunku. Stado odeszło zostawiając ją z umierającą samicą.
- Mamo ... proszę nie umieraj. Nie zostawiaj mnie samej - Po policzkach samiczki płynęły łzy.
- Jesteś bardzo silnym i dzielnym dzieckiem. Więc nie płacz kochanie. Wszystko się jakoś ułoży ... - Zanim samica umarła uśmiechnęła się jeszcze do swej córki. Długo Yukoshi potem opłakiwała śmierć bliskich wiedziała jednak, że musi być silna więc odeszła na zachód w poszukiwaniu miejsca które będzie mogła nazwać domem. Tułała się tak przez dwa lata aż w końcu dotarła tu. Od tego wydarzenia wadera zmieniła się nie do poznania. Jest strasznie spokojna i nieugięta. Gdy ktoś zakłóci jej spokój może stać się agresywna.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Yukoshi dnia Czw 13:30, 28 Cze 2012, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Xythuel
Latający Mag
Dołączył: 19 Sty 2011
Posty: 2519
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Pią 21:57, 29 Cze 2012 Temat postu: |
|
Z początku troszku nieskładnie, bo najpierw zaczynasz coś, że zostali wygnani, a potem nagle wyskakujesz, że dobrze im się żyło. Ale gdzie? Zresztą, mniejsza. Aż tak drastyczne to nie było. Akcept, rób KP. c:
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Xythuel dnia Pią 21:58, 29 Cze 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lestat
Dorosły
Dołączył: 28 Cze 2012
Posty: 131
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Sob 22:58, 30 Cze 2012 Temat postu: |
|
Imię:
Przyszło mu nosić niezwykle stare i rzadkie, ale jakże wyjątkowe, czysto Norweskie imię - Tord. To połączenie dwóch wyrazów - Thora, władcy pioruna, i słowa 'Fridr', które przetłumaczyć możemy na pokój jak i piękno.
Proponowana ranga*:
Tak wiele możliwości, ogrom kombinacji, tysiące rozmaitych dróg wyboru... a on jest tylko jeden. Trudno będzie mu wybrać swe powołanie, o ile w ogóle kiedykolwiek zechce się w swej watasze udzielać - ale jeśli już, to najpewniej będzie to odważny, silny Wojownik, bądź szybki i skryty Szpieg.
Historia**:
[Z góry przepraszam za wstawki pierwszoosobowe, wiem, że ten typ pisania nie jest zbytnio chwalony, ale nie mogłam się powstrzymać. x'3 No i za przekleństwa w jego wypowiedziach. Tak trochę ich nadużywa. c:]
Naprawdę, interesuje Cię skąd pochodzę? Kim jestem? Przyznaj prawdę, nawet mnie nie znasz. Czym wyróżniam się spośród tysięcy szarych jednostek, które mijasz każdego dnia? Właśnie - niczym. Pozwól więc, że pozostanę dla Ciebie anonimowym łącznikiem śmierci.
Tord urodził się w dość sporej, czy może wręcz ogromnej watasze o wdzięcznej nazwie Akershus, leżącej w bliżej nieokreślonym miejscu. Dzięki silnym wojownikom, zdolnym łowcom i cichym szpiegom stado to znane było jako dom snów, miejsce marzeń - a to, że inne osobniki grupa przyjmowała z chęcią - jeszcze bardziej powodowało jej rozrost. Każdy znalazł tam miejsce dla siebie, niczym zagubiony puzel szukający swojej układanki. Wszędzie pogodne twarze chętne pomocy, ogrom pożywienia załatwionym dzięki tropicielom i godne podziwu alfy - ostrożne i rozważne, a zarazem nie bojące się podjąć trudnych decyzji i walki. Czy nie stworzę większej bajki, gdy powiem, że rodzicielami Tord'a byli sami przywódcy stada? Bogaci, potężni i szanowani? Jakież cudowne musiało by być w takim razie życie ów samca! Ah, zapewne by takie było gdyby nie jeden, malutki szczegół - oprócz niego władczyni wydała na świat jeszcze jedno dziecko, które niefortunnie musiało urodzić się kilka minut wcześniej, niż basior - i to właśnie on - nie Tord - został mianowany na przyszłą alfę. I wtedy, wraz z pierwszym oddechem, które udało mu się złapać rozpoczął się koszmar wilka, który trzymał się jego przez długi czas, niczym okrutna klątwa, dożywotnie piętno i skażenie.
Co, to znowu ty? Naprawdę, poprzednia wiadomość Cię wystarczająco nie zniechęciła? Dobrze, byle szybko. Nie mam zbyt wiele czasu. Nikt nie ma. Co chcesz wiedzieć?
Dzieciństwo? Nie było najłatwiej. Wszystko przez to, że ten cholerny Lyn musiał urodzić się pierwszy. On miał zostać władcą, rządzić mną i całą watahą - wszyscy wokół wręcz lgnęli do niego, każdy marzył by być przyjacielem tego napuszonego, wiecznie dumnego kretyna - A ja? Zwykle odtrącany, lub ignorowany, każdy porównywał mnie z mym bratem. Nie rozumieli, że nie byłem taki jak on.
Dorastanie w cieniu rodzeństwa pozostawiło kilka ran w psychice Tord'a, dodatkowe parę zadała samotność, która trwale mu towarzyszyła. Był jeszcze dzieckiem i nie do końca zrozumiał, czy zrobił coś źle - pytał się swej rodzinny, czemu jest inny, w odpowiedzi dostając jedynie 'tylko Ci się zdaje, jesteś równy, jak my wszyscy", która jednak nie satysfakcjonowała go w pełni. Wiedział, że był gorszy, łatwo można było to rozpoznać po zachowaniu jego rodzicieli - zwykle nagradzających i chwalących Lyn'a, zaś karzących czerwonego wilka. Wilk starał się jakoś zyskać zainteresowanie ojca, ciężko trenując i pomagając rodzicom na każdym kroku - niestety, wydawało się, że basior jest dla nich zupełnie nie ważny. Z wiekiem to zrozumiał - początkowo wpadł w wielki szał i ruszył z celem zaatakowania swych najbliższych, jednak zanim wykonał choćby kilka kroków złość ustąpiła miejsce bólu i depresji. Nie było łatwo.
Tak, chciałem się zabić, masz coś do tego?! Pewnie nawet nigdy nie wiedziałeś, jakie to uczucie. Nie miałem po co żyć. Zawsze ten słabszy, głupszy, gorszy. Nie było, nikogo, dla kogo bym się liczył, NIKOGO, rozumiesz? Oczywiście, że nie. Nikt nie rozumie.
Co miałem więc zrobić innego, niż tylko pójść nad to piep*zone urwisko i skoczyć? To wcale nie było takie trudne, jak myślałem, ten jeden krok nie był aż tak wymagający, jak mówią. Nie było szans, żebym nie trafił na jednego z wielu skalnych szpikulców na dnie, praktycznie stanowiły swojego rodzaju mur, o który bezskutecznie uderzała woda. A jednak przeżyłem. Jak? - Z początku uznałem to za cud, teraz wiem, że to po prostu nie była moja kolej.
Tak - wilk przeżył. Uznał to za znak, żeby się nie poddawać, trwać dalej w tym nędznym padole łez - tak też zrobił. Efekty powoli zaczynały się ujawniać - Cassie, wilczyca dobrze sprawująca się w profesji Tropiciela została pierwszym i jedynym przyjacielem Tord'a. Basior do końca nie pamięta, jak to się stało, po prostu poznał ją i polubił. Niezbyt skomplikowane. Jednak to, co działo się niedługo potem nie mieściło się w jego głowie.
Jego ojciec został zabity, gdy wyruszył na wspólne polowanie razem z Łowcami. Został dosłownie nadziany na poroże jelenia. Nie był to normalny zgon, zwłaszcza, że Tiranus, bo tak miał na imię, był bardzo doświadczony w łapaniu zwierzyny. W przeciągu następnego tygodnia zginęła kolejne osoba - matka Tord'a. Nie będzie dziwnym, gdy powiem, że i Lyn zaliczył się do grona umarłych. Został uderzony przez piorun, o ironio. [Lyn oznacza 'piorun']
Tak, zapewne wiecie, co to oznacza - droga do władzy, a zarazem lepszego życia Tord'a właśnie stała przed nim otworem! To, o czym marzył przez tak długie lata wreszcie dostępne. Można było spokojnie przyznać, że utrata rodzina wcale go nie zasmuciła, nigdy nie uważał, by byli mu szczególni bliscy. Nigdy, przez długie 4 lata.
To wszystko było takie dziwne i działo się zbyt szybko. Żałowałem tylko, że nie zdążyłem zaśmiać się im w twarz za nim ich życie się skończyło - w moim sercu już dawno byli skończeni.
Wiedziałam jednak, że to wszystko było zbyt nieprawdopodobne, zbyt dobre. Teraz już wiem. Nadeszła moja kolej.
Wilk, przypomniawszy sobie zakrawające o cud przeżycie z dawnych lat wysunął pewną teorię - cała jego rodzina była przeklęta, a jej przeznaczeniem była śmierć. Miało to nastąpić w uzgodnionym czasie, miejscu i kolejności, dlatego próba jego samobójstwa zakończyła się porażką. Co teraz? Bezczynnie czekać na śmierć?
Basior, nie mogąc pogodzić się z tą myślą uciekł, zostawiając swą najbliższą przyjaciółkę, sławę i pieniądze. Było ciężko, ale postanowił jakoś z tym żyć. Nie wiedział, czy to koniec, czy oszukał śmierć - teraz już wie. Teraz jego kolej. Kosiarz zdaje się trwać przy nim nieustannie. Wiele razy otarł się o śmierć i zapewne na tym się nie skończy.
Każdy klif, ostre narzędzie, woda... musiałem uważać, żeby nie przespać własnego zgonu.
To w sumie nie jest takie złe. Czuję się silny. Pokonałem ją już tyle razy. Tak długi czas stara się mnie zakończyć, ale nie potrafi. Nie może mi nic zrobić. Piepr*yć śmierć.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Caro
Latający Szpieg
Dołączył: 07 Sty 2011
Posty: 1232
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Nie 8:32, 01 Lip 2012 Temat postu: |
|
Bardzo ładna historia. x3
Przyjęty, oczywiście. Ayano.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|