Justin
Duch
Dołączył: 13 Lip 2012
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Nie 12:25, 15 Lip 2012 Temat postu: Justin |
|
Imię: Justin.
Wiek: 4 lata.
Proponowana ranga: Mag.
Ranga: Dorosły.
Historia: Dziwna? Okrutna? A może po połowie? Nie zdziw się...
Zaczęło się od tego, że pewna wilcza para spodziewała się szczeniąt. Była to bardzo ważna dla nich chwila, choć to będzie drugie już potomstwo. Spodziewali się, że tylko jedno ze szczeniąt przeżyje, w pierwszym miocie tak było. Przeżył samiec, który od roku towarzyszy swym rodzicom. Był bardzo zazdrosny.
Tuż po porodzie samica spojrzała na czwórkę przepięknych szczeniąt.
- Zobaczcie, jakież one piękne... - Wyszeptała zmęczona.
Ojciec kiwnął głową, tylko ich syn zrobił minę obrażoną. Nie ukrywał swej zazdrości. Po chwili uciekł z nory i zaszył się w lesie.
Czwórka szczeniąt miała dwa dni, gdy pojawił się ich starszy brat.
Rodzice go nie widzieli jak zaatakował z zaskoczenia. W mgnieniu oka zniknęły dwie młode wadery, które trafiły do jego jadłospisu. Czaił się na Justina, gdy rodzice zauważyli go i powitali radosnym okrzykiem. Nie wiedzieli co się dzieje i co jadł ich najstarszy syn, radość sprawiła, że nie zwracali uwagi na wonie i odgłosy. Nie zauważyli, że ktoś porywa pozostałą dwójkę.
Uprzedził on Roczniaka i uciekał z wilczkami dwoma. Po długim biegu zjadł ostatnią siostrę Justina, zaś jego samego zostawił na później. Młody nic nie rozumiał, nie umiał nawet chodzić. Wszystko zapowiadało się przeciw niemu.
Odgłosy pogoni, huk strzelb i szczekanie psów. Wilk biegł z Justinem w paszczy ile sił w nogach. Ludzie jechali konno, mieli większą przewagę. Dogonili olbrzymiego samca i zestrzelili go. Z jego paszczy wypadł młody wilczek, który natychmiast zaczął piszczeć.
Nie czuł się źle wśród ludzi, rozwijał się dobrze. Opiekował się nim pies, którego zazwyczaj unikał. Psa, jak i jego syna. Spędzał czas ze swym właścicielem, to o niego dwa psy były zazdrosne. Gdzie się nie spojrzał, oni zawsze byli przy nim, przy każdym jego upadku się naśmiewali, lecz kiedy miał szczęście, byli oburzeni. Takie to ciężkie chwile musiał przeżywać ów wilk w wieku 1 roku.
Od początku myślał, że jest psem, lecz ciągnęło go do wolności. Spoglądał tęsknię w jedną stronę; na północ. Ciągnęło go tam serce, wilcza zaś krew płynąca w jego żyłach wołała go. Niestety, umysł przepełniało jedno stworzenie; pies. Odrzucany, karcony i bity przez swego przybranego ojca i nieprawdziwego brata stał się uległy i mało energiczny.
Nosił na sobie wiele blizn, lecz najgorszą ranę zadał mu przybrany ojciec mówiąc, że Justin jest wilkiem. Oczywiście, dwuletni wilk w to nie wierzył, a przez to dostawał coraz częściej. Najgorsza bójka rozpętała się zimą, gdy właściciel poszedł do lasu rąbać drzewo. Jego brat sprowadził wtedy swych kumpli i postanowił całkowicie zniszczyć psychikę wilka, a wtedy przejąć nad nim kontrolę. Te plany weszłyby w życie, gdyby nie jeden przypadek...
Wszyscy z zaskoczenia rzucili się na biednego wilka i złapali go gdzie popadnie. Zaczęli go gryźć, jednak nie z całych sił, obiecali to jego bratu, który chciał potem, by Justin błagał go o litość, ale on dzielnie stawiał opór. Spisek planowany od roku nie mógł wypaść dobrze, to już od początku było pewne, gdy Ju położył jednego z najsłabszych psów. Pozostała czwórka jednak walczyła zacięcie nie robiąc dużych ran.
Jeden strzał i wszyscy się rozbiegli, bo oto wracał właściciel biegnąc i krzycząc. Zestrzelił przybłędy i podszedł do ciężko poranionego Justina.
- Gdybyś nie stawiał oporu, poszłoby lepiej. Nie miałbyś tylu ran. - Warknął pies i pobiegł do domu. Pan został przy wilku i opatrywał jego rany. Gdy skończył już to robić, wrócił do domu razem z nim.
Miał już cztery lata Justin, gdy dorosły pies przegnał go z domu. Właściciel nic o tym nie wiedział, nie mógł go uratować. Wilk pobiegł do lasu, instynktownie ruszył na północ.
Trzymał się blisko osiedli ludzkich, gdyż tam zawsze dostawał coś do jedzenia. Od miast trzymał się z daleka, lecz pewnego dnia się odważył tam zerknąć.
Znalazł on tam niebieską chustę, postanowił ją sobie zostawić. Nagle Jego uwagę przykuła grupa ludzi, podbiegł do nich i zobaczył coś, czego nigdy nie widział. Trwała bójka. Nagle nadbiegli policjanci krzycząc i strzelając w górę, natychmiast rozdzielili nieletnich chuliganów. Ich psy szczekały i warczały, jeden z nich zauważył wilka.
- Witaj, ale zmykaj czym prędzej, tu jest niebezpiecznie. - Ostrzegł.
- Dobrze, już uciekam. - Odpowiedział Justin i pobiegł na północ.
Od dłuższego czasu nie zmieniał kursu, nauczył się polować i samemu o siebie zadbać. Pewnego słonecznego dnia natrafił na tą krainę. Wiedział, że to kraina wilków, zaś fakt, że uważał siebie za psa sprawił, że postanowił żyć jako samotnik. Przecież stado to jakby rodzina, a rodzina go zdradziła.
- Po co dołączać do watahy? To tylko strata czasu. - Mruknął sam do siebie - Po co to komu?
I w ten właśnie sposób pozostał samotnikiem.
Charakter: Jest to spokojny i opanowany wilk, uległy w wielu sytuacjach. Rzadko wplątuje się w kłótnie i bójki, jest trochę nieśmiały, lecz uwielbia towarzystwo. Z rodziną ma złe skojarzenia, lecz przyjaciółmi nie pogardzi. Jedyny problem stanowi dla niego odnalezienie tej jedynej. Przeszkadza w tym fakt, że uważa siebie za psa, a przede wszystkim jest tak uprzejmi, miły i przyjemny, że można go uznać za podrywacza. No i... wszystkie wadery są piękne. Ciężki wybór.
Ekwipunek: Niebieska chusta + 50 kości.
Coś więcej: Piśnie czasem słówko po niemiecku, gdyż jego opiekun był obcokrajowcem. Dodane na szybko. x] Nie chce mi się historii edytować.
Atrybut: Wytrzymałość.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Justin dnia Nie 16:05, 15 Lip 2012, w całości zmieniany 5 razy
|
|