Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Alabaster
Dorosły
Dołączył: 22 Lis 2013
Posty: 301
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Pią 23:33, 22 Lis 2013 Temat postu: KP Alabastra |
|
<center>THERE'S NO GOOD WAY
THERE'S NO HOPE...</center>
IMIĘ
Alabaster, co z resztą doskonale widać po nicku, pod jakim ów postać na forum egzystuje.
WIEK
Doczekał się swych dni chwały, przeżył chwile szczęścia... a potem jego świat legł w gruzach. Teraz ma już pięć lat.
RANGA
Adekwatna do wieku - to jest, dorosły, oczywiście.
HISTORIA
To ich zabiło.
Zabiło ich wszystkich.
Stał po kostki w palącej skórę, zielonej mazi. Nikt nie przeżył. Tylko on został. Dlaczego? Dlaczego los tak niegodziwie sobie z niego zadrwił? Dlaczego sprawił, że jego świat legł w gruzach?
DLACZEGO NIE MÓGŁ ICH OSZCZĘDZIĆ?!
Nie wierzył. Nie mógł wierzyć. Nie potrafił wierzyć. To był tylko okrutny żart. Jakiś chory żart. Za chwilę ktoś przyjdzie, rzuci krótkim "Hej, przecież to tylko dowcip!" i wszystko wróci do normy. Wszystko będzie tak jak dawniej.
Ale im dłużej tam stał, w tej brei, wśród martwych ciał, wśród spalonych roślin, na tym pobojowisku, tym wyraźniejsza stawała się myśl, że to jednak dzieje się na prawdę. Że to wszystko się stało, że nie ma odwrotu, żadnej dobrej drogi, którą mógłby teraz podążyć. Że nie ma już nadziei.
Ból po stracie uderzył w niego ze zdwojoną siłą. Stracił wszystko co miał. Wszystko, co było mu drogie, wszystkich, których darzył miłością i przyjaźnią. Stracił swoją ukochaną, swoje szczenięta, najlepszego kumpla. Życie tak bardzo go zraniło. Wystawiło na próbę, z której nie może wyjść zwycięsko, pozostawiło na rozstaju dróg, na którym żadna ścieżka nie jest dobra.
Po lesie poniósł się przeraźliwy krzyk, którego nikt nie mógł usłyszeć. Bo nikogo nie było. Bo wszyscy byli martwi.
Płakał. Płakał jak małe dziecko, któremu ktoś zabrał ulubioną zabawkę. Nie przejmował się poparzeniami, zieloną mazią boleśnie raniącą łapy. Bo czym był ból fizyczny w starciu z największym zawodem, jakim była strata wszystkich, na których mu zależało? Niczym.
W końcu i łzy się skończyły. Oczy wyschły, pierś przestała drżeć. Pozostała tylko świadomość i wewnętrzne cierpienie, którego nie był w stanie ukoić. Które nigdy nie zniknie z jego serca, które pozostanie na zawsze. Bo jakże mógłby zapomnieć o swojej rodzinie?
Podniósł się z ziemi i rozejrzał dokoła. Oprócz ciał i wszechobecnej brei, z której wystawały połamane drzewa, nie widział nic innego. Pamiętał to jak przez mgłę. Widział tylko wybuch, oślepiła go nagła jasność. To stało się tak niespodziewanie. Gdyby wiedział, gdyby tylko wiedział, mógłby ich zabrać. Mogliby uciec. I wszyscy by przeżyli. Znaleźliby inne miejsce zamieszkania.
Postąpił krok do przodu, chwiejąc się na poparzonych łapach. Schylił głowę ku ciału białej wilczycy, wygiętej w potwornej agonii. Uśmiechnął się blado i trącił ją nosem w policzek.
- Żegnaj, najukochańsza.
I odszedł.
CHARAKTER
Czego się można spodziewać po wilku, który stracił stado, całą swoją rodzinę i przyjaciół?
Niegdyś można go było opisać jako niepoprawnego optymistę, wzorowego partnera i ojca, basiora miłego i pomocnego. Teraz to wszystko zniknęło, prysnęło niczym bańka mydlana.
Jest pesymistą, chociaż zawsze usilnie próbował tego uniknąć. Stracił nadzieję, wolę walki, chęci do życia. Odseparował się od innych wilków, unikając towarzystwa jak diabeł święconej wody. Nie czuje się pewnie wśród innych, ba, właściwie wszędzie brak mu odwagi. Gdzie podziała się jego dawna odwaga, jego zapał? Zginęły wraz ze wszystkimi, których kochał. Tak samo jak umarło jego serce.
Zdaje się, że nie potrafi kochać. Nawet nie próbował wzniecić w sobie uczucia względem kogokolwiek, pozostając zimnym draniem, który ma w dupie wszystko wokół. Czy aby na pewno jest tak obojętny na cudzą krzywdę jak się wydaje? Nie. On po prostu nie potrafi zareagować, pomóc, nie potrafi znaleźć słów otuchy, kiedy jemu samego tak bardzo brak wiary.
Na co dzień stwarza pozory normalnego osobnika, ale uważny obserwator zauważy, że coś ewidentnie jest nie tak. Chodzi zgarbiony, włócząc nogami po ziemi zdaje się być nieco nieobecny, jakby myślami był gdzieś daleko. Jego odpowiedzi są krótkie i na ogół nic nie wnoszą, uśmiech to tylko wymuszony grymas. Najwięcej jego uczuć można jednak wyczytać z oczu, które zdają się krzyczeć o pomoc; wymalowany jest w nich smutek, żal i potworny ból, którego nie jest w stanie stłumić. Dlatego nigdy, NIGDY nie patrzy NIKOMU prosto w ślepia, błądząc wzrokiem dokoła.
On po prostu nie potrafi się otworzyć. Nie potrafi zapomnieć.
EKWIPUNEK
Zapas bandaży oraz czerwona chusta na szyję.
COŚ WIĘCEJ
- Ma heterochromię, czyli różnobarwność tęczówek; lewe oko jest czerwone, a prawe niebieskie.
- Nigdy, NIGDY nie rozstaje się ze swoją chustą, która jest dla niego przedmiotem niemal świętym.
- Może wydawać się dziwny, bo czasami zdarza mu się gadać do siebie, chociaż zwykle nie jest tego do końca świadomy.
- Ma zabandażowane łapy, mniej więcej do połowy 'ramienia' oraz brzuch. Nigdy tych opatrunków nie odwija.
Atrybut:
Wytrzymałość, ale tylko fizyczna.
<center>LIVE COULD HAVE BEEN SO DIFFERENT...</center>
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Kalina
Demon
Dołączył: 25 Gru 2011
Posty: 1982
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Skądinąd! Płeć:
|
Wysłany: Sob 12:08, 23 Lis 2013 Temat postu: |
|
Akcept, bardzo ładna KP.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|