Heledore
Nowy
Dołączył: 23 Sty 2014
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Pią 13:18, 24 Sty 2014 Temat postu: KP: Heledore. |
|
Imię:
<center>To takie słowo, stworzone tylko dla Ciebie. Słowo, o które z nieznanych powodów wszyscy wypytują. Nie wiem dlaczego. Jest takie samo jak inne słowa, chociażby kwiat, kamień... ból, cierpienie, udręka. Czy posiadając inne słowo, wciąż byłbym sobą? Po co Ci moje słowo? P-proszę, nie pytaj.</center>
Heledore.
Rasa:
<center>Ja jestem sobą. Chociaż czasami wolałbym być kimś innym. Ale wszyscy inni są zajęci, więc trzeba być sobą. A Ty, kim jesteś? Mam nadzieję, że nie mną. Bo ja jestem już zajęty.</center>
Wilk.
Wiek:
<center>Lata biegną bardzo szybko. Nieraz szybciej, niż ja sam. Próbuję dogonić je już długi czas, ale one wciąż uciekają. Ciekawe dokąd? Czy szukają jakiegoś celu? Nie lubię się z nimi bawić.</center>
3 lata.
Ranga:
<center>Och, nie, nie, nie, dziękuję. Nie mam żadnych umiejętności, by móc otrzymać posadę. Nie potrafię nawet mówić. Nie mogę, bo kiedy wypowiem choć jedno słowo, on przyjdzie i pozbawi mnie głosu na zawsze. Może ty bądź kimś ważnym, a ja przysiądę z boku i porobię notatki, w razie, gdybym kiedyś miał być ważny.</center>
Dojrzewający.
Historia:
<center>Och, proszę nie pytaj! Za dużo w niej cierpienia, nie chcę o niej opowiadać. Dlaczego chcesz ją znać? Proszę, nie denerwuj się już! Ach, w tych czasach dziwne istnieją zainteresowania...</center>
Heledore przyszedł na świat podczas trwania najcieplejszej pory roku - lata. Nie urodził się w watasze, jego rodzicami była para samotnych wilków, która nie należała do żadnego zgromadzenia. Basior nosił imię Koschei, a wadera Bueno. Zaszyli się zwyczajnie na opustoszałym terenie i tam razem zamieszkali. Heledore miał dwójkę rodzeństwa, siostrę - Okotte i brata - Kotonaru. Razem byli wychowywani przez samotnych rodziców. Wraz z upływem lat, każde ze szczeniąt znalazło swe powołanie. Coś, czemu oddawało się w całości i czemu poświęcało niemalże swój cały czas.
Okotte zajęła się medycyną. Wytwarzała różnego rodzaju maści, zioła lecznicze, napary, a z biegiem czasu nauczyła się opatrywać krwawiące rany i złamania. Rodzice byli z niej niezmiernie dumni i wróżyli jej wspaniałą przyszłość jako najlepszy medyk, jaki kiedykolwiek istniał.
- Zobaczysz, jeszcze nie raz ocalisz życie jakiemuś poszkodowanemu wilkowi- powiadała matka, z uczuciem przytulając do ciepłego ciała swą zdolną córkę.
Kotonaru zaś poszedł w stronę walki. Jego ulubionym zajęciem było trenowanie z ojcem, który codziennie uczył go nowych taktyk, dawał mu wskazówki i przekazywał swoją cenną wiedzę. Wierzył, że wytrenuje najprzebieglejszego wojownika w wilczej historii.
Heledore zaś był... inny. Nie był zainteresowany ani medycyną, ani walką. Właściwie, nie interesowały go żadne typowe zajęcia, które wilki wykonywały będąc w watahach. Mimo wszystko, chciał uszczęśliwić swoich rodziców czymś innym. Jednego, niezmiernie upalnego dnia, chwycił w swe łapy jeden z niewielkich nożyków, które jego ojciec trzymał w swojej jaskini. Zazwyczaj służyły do rozcinania zwierzęcego mięsa i dzielenia go na porcje, lecz młody wilczek widział w nim zupełnie inne zastosowanie. Znalazł kawałek drzewnego pnia, po czym przysiadł na trawie i począł strugać. Wkładał w to całe swoje serce i w końcu stworzył pierwszą, drewnianą figurkę. Z czasem namnożyło się ich więcej i młodziak miał mnóstwo różnych wielkości figur. Tak właśnie odkrył swój talent. W końcu również postanowił, że pochwali się nim przed swoim ojcem, którego bardzo chciał zadowolić. Pragnął, by był z niego dumny tak, jak z jego rodzeństwa. W końcu nadszedł dzień, gdy był gotów pokazać ojcu swoje dzieła. Biegł tuż za potężnym samcem, który wybierał się na polowanie. Krzyczał i piszczał wesoło, taszcząc za sobą skórzaną sakwę pełną figurek z drewna.
- Tato, tato, zobacz! Zaczekaj! Zobacz, to jest mój talent! - krzyknął entuzjastycznie, wyprzedzając basiora i stając tuż na przeciw niego.
Koschei zatrzymał się, patrząc na to, co wyczyniał jego syn. Skrzywił się na widok wystruganych przez niego figur. Mlasnął z niesmakiem, po czym chwycił w dwa pazury niewielkiego, drewnianego dzięcioła.
- Co to ma być? To nazywasz talentem? Twoje rodzeństwo zajmuje się czymś poważnym, a Ty?! - samiec warknął donośnie, sprawiając, Heledore skulił się, kładąc uszy po sobie. - Widziałeś, ile już potrafi Kotonaru? Okotte opatrzyła ranę Twojej biednej matce, a Ty śmiesz nazywać to głupstwo talentem?! - basior wciąż mówił podniesionym głosem, pełnym pogardy. Wyrzucił za siebie zbędny kawałek drewienka, po czym przeszedł obok wilczka, przetrącając go przy tym łapą.
- Ale... ale tato! One są wspaniałe, nie widzisz tego? Robię je dla Ciebie! Dla mamy! - samczyk nie poddawał się, mimo, iż oczy dawno zaszły mu gorzkimi łzami. Popędził za swoim ojcem, znów znajdując się na przeciw niego i wlepiając weń smutne ślepia.
- Zejdź mi z oczu, rozumiesz?! Jeśli odezwiesz się chociażby jeszcze raz, przysięgam na własny żywot, że zszyję ten Twoj wiecznie niezamykający się pysk na zawsze! - Koschei schylił się w kierunku młodego, po czym trącił go pyskiem, przez co ten upadł boleśnie na ziemię. - Dopóki nie znajdziesz sobie porządnego zajęcia, nie śmiej nazywać się moim synem - dodał na końcu, kłapiąc pyskiem tuż przed łebkiem przerażonego młodzieńca, którego życie właśnie legło w gruzach. Gdy wilk odszedł w swoją stronę, Heledore podniósł się pospiesznie, wiodąc za nim wzrokiem.
- N-nie pozwolę na to... Nie zrobisz tego! Nigdy! - wilczek krzyknął za odchodzącym samcem. W jego głosie słychać było ogromny ból i cierpienie.
Zalany łzami, uciekł w przeciwną stronę, kierując się do lasu. Ze swojej sakwy wyciągnął nożyk, po czym zaczął strugać w kawałku drewna. Robił to starannie i powoli, przy tym ocierając łzy, które wciąż płynęły z jego oczu i roztrzaskiwały się na kawałku drzewa. Nareszcie, wykonał swoje największe dzieło. Maskę, którą następnie pomalował na biały kolor i założył na pysk, szczelnie ją do niego przyciskając.
- Nie pozwolę Ci na to. I już nigdy nie usłyszysz mojego głosu. Nikt nie usłyszy - powiedział do siebie, całkiem poważnie. I od tego momentu, były to ostatnie słowa, jakie wypowiedział.
Odbiegł. Jak najdalej z rodzinnego terenu. By już na zawsze zapomnieć o bólu, którego doznał tamtego dnia.
Charakter:
<center>Jestem. Egzystuję sobie cichutko, nie wadząc nikomu. Bo nie przeszkadzam Ci, prawda?</center>
Heledore to niezwykle cicha, zamknięta w sobie istota. W przeszłości był poniewierany i straszony, co odbiło się na jego charakterze. Wilk nie mówi, niemalże nie wydaje dźwięków. Jedyne, co słychać u niego nieustannie, to oddech i bicie serca. Jest niezmiernie nieufny i obawia się każdego napotkanego na drodze osobnika. Dużo zaś myśli. Jego rozmyślania są przedziwne, lecz zastępują mu rozmawianie. Często zadaje sobie filozoficzne pytania, na które nigdy nie może znaleźć odpowiedzi. Gdy ktoś zaczyna zadawać mu mnóstwo pytań, automatycznie wpada w zakłopotanie, bowiem nie może odpowiedzieć na żadne z nich. Chyba, że przy pomocy pisma. Mimo swojej skrytości i tendencji do izolowania się od innych, jest bardzo czuły na cudze nieszczęście. Jednym z jego marzeń jest pomóc komuś w nieszczęściu, wydaje mu się bowiem, że nie jest do tego zdolny, ponieważ niszczy wszystko, czego dotknie. Heledore boi się i jednocześnie nienawidzi osób, które kpią z jego przypadłości. Nie lubi osób, dla których źródłem pomocy dla niego jest powiedzenie "po prostu się odezwij". Mowa nie jest dla niego rzeczą prostą. Mimo, iż może wydawać się delikatny i podatny na złe słowa i czyny, jest bardzo wytrzymały psychicznie i fizycznie. Bolą go uraźliwe słowa, lecz za wszelką cenę unika okazywania smutku i rozpaczy. Szuka czegoś. Problem w tym, że sam nie do końca wie czego. Wie tylko, że ma mu to przynieść szczęście.
Ekwipunek:
<center>Mam kilka dóbr materialnych ze sobą. Ale nie to się liczy. Liczy się to, czego nie widać. Chcę to w sobie odnaleźć, chcę zobaczyć to, czego nie widać. Dopóki nie znajdę na to sposobu, noszę ze sobą to, co widać. Ale jest tego niewiele.</center>
Wieczne pióro, nożyk.
Coś więcej:
<center>Ach, czyli jeszcze za mało o mnie wiadomo. Poszukam w środku jakichś dodatkowych informacji, ale nie gniewaj się, jeśli nie będą wystarczające. Nie ma o mnie nic ciekawego do wiedzenia, wiesz?</center>
W związku ze zdarzeniami z jego dzieciństwa, Heledore jest niemową. Nie mówi, stara się nie wydawać żadnych dźwięków do mowy zbliżonych. Często posługuje się zaś pismem. Każdą literę stawia delikatnie, starannie i ostrożnie. Na pysku zawsze nosi maskę, którą sam wykonał.
Atrybut: <center>Czy mam jakiś specjalny atrybut, pytasz? Och, sam nie wiem. Potrafię milczeć i nie przeszkadzać. Nieprzeszkadzanie to moja zdolność, ale zdarza się, że i to się nie udaje... Mam pomysł, rzuć we mnie czymś ciężkim. Nie bój się. Dzięki temu sprawdzimy, czy jestem silny, zręczny czy wytrzymały.</center>
Wytrzymałość.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Heledore dnia Pią 13:37, 24 Sty 2014, w całości zmieniany 3 razy
|
|