Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kematian
Młode
Dołączył: 09 Cze 2012
Posty: 119
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Czw 19:08, 14 Cze 2012 Temat postu: Kematian |
|
Imię: Kematian
Wiek: 6 miesięcy, młode
Proponowana ranga: Później się zobaczy...
Ranga: Szczenie
Historia:
TATO, MAMO … TU JESTEŚCIE, JAK DOBRZE ŻE WAS SPOTKAŁEM … TATO… DLACZEGO NIC NIE MÓWISZ, MAMO …?
Siedział wygodnie – wargi czarnego poruszały się szybko i bez szmeru
– Tak?! To dobrze, bo mam do ciebie kilka pytań i nie widzi mi się żadnego z nich powtarzać.
W posępnej i ponurej jaskini siedziałem przyszpilony do ściany wzrokiem czerni. Nie mogłem się ruszyć a moje futro co chwile przeszywał dreszcz lekko je jeżąc. Nie odezwałem się ani słowem a moje wystraszone ślepia bacznie obserwowały Cień.
Czarna łapa przeszył powietrze nade mną sięgając gdzieś wyżej. Zatrzeszczały kości, a czerń powróciła do siebie z nową zdobyczą.
- A więc – zaczął ciągnąć dalej – czy z tej kotliny jest jakieś wyjście?
Zatrząsłem się i pokiwałem przecząco głową. Czerń obróciła głowę i spojrzała na mnie baczniejszym wzrokiem, jego łapa drgnęła a po kamiennym podłożu potoczyły się małe zwierzęce kosteczki. Ten, którego spowija mrok, mruknął i wydał z siebie przeciągłe hymmm.
Nie wiedziałem co to znaczy ale obawiałem się że nie będzie to dla mnie nic dobrego, jednak czarny jakby zapominając o tym pytaniu ciągnął dalej.
- Czy wiesz coś o tym co działo się tu przed laty? – jego wzrok był surowy. Byłem synem bezstadowców, którzy nigdy nie ingerowali w życie obecnych tu stad.
Jedyne co mogłem zrobić to przecząco pokiwać znów głową, bałem się że mój głos mógłby rozbudzić złość tego, którego w mroku nikt nie dostrzeże.
Czarna łapa zebrała swe kości z podłoża i jeszcze raz rozrzuciła je po kamieniu. Kości zatrzeszczały i rozpadły się w identyczną figurę co chwile temu przy pierwszym pytaniu.
Jaskinia była pogłębiona i wyraźnie wilgotna, w dalszej jej części mogłem zauważyć następną komnatę, jeszcze ciemniejszą niż tak, w której się teraz znajdowałem.
-Na pewno chciałbyś zobaczyć się ze swoimi rodzicami? – w głosie miał nutę sarkazmu wymieszaną ze szczyptą grozy – Czy chcesz abym cię do nich zaprowadził?
Byłem zdezorientowany, nie byłem jednak na tyle świadomy że pusty wzrok czerni to nie brak złych intencji a w ogóle brak uczuć. Ta subtelna, prawie niezauważalna dla mnie różnica sprawiła że byłem bardzo blisko twierdzącej odpowiedzi, ale coś w głębi mojej duszy się przemogło i zamiast tego z mojego gardła wydobył się drobny piskliwy głos
– Nie chcesz mnie spytać o... –przeciągle jakby ze strachem – nic więcej?
Po krótkiej pauzie i braku reakcji czarnego dodałem:
– Nie jestem ci już potrzebny?
Ten, który poluje w mroku nocy popatrzył się na chwilę na mnie wzrokiem już nie kogoś ale czegoś. Takiej pustki jeszcze w żadnych oczach nie było. Takie spojrzenie ma ktoś kto umiera i przechodzi na tamten świat – pusty i bezuczuciowy jakby wszystko straciło wartość i przestało być istotne.
- Ja tylko sprawdzałem czy twe słowa są prawdziwe, a me kości potwierdziły to – jego usta coraz bardziej drgały, jakby tracił cierpliwość, jednocześnie zachowując obliczę tysięcy niewzruszonych kamieni.
-To te kości mają jakąś moc ? – nie mogłem się powstrzymać aby zadać to pytanie – Jesteś szamanem?
Czarny wygiął wargi w dziwny pół paraboliczny kształt ukazując biel tylnich zębów
– Można tak to nazwać, ale stanowczo bardziej odpowiada mi określenie nekromanta. Widzisz, kości to tylko jedna z metod.
Popatrzył na niego przeciągle, a gdy tyko chciałem otworzyć buzie aby coś powiedzieć, czarna łapa opadła na mój pysk przewracając mnie na ziemię jakby byłem liściem, który nic nie znaczy dla siły wiatru.
- Dość tych pytań – głos był zdecydowany i mocny – teraz zabiorę cię do rodziców.
Czarna łapa złapała mnie za skórę na karku i szarpnęła do góry bym podniósł się z ziemi. Syk bólu był jedyną rzeczą jaka wydostała się z mojego pyska. Czarny popchnął go do głębi jaskini.
W środkowej komnacie, na samym szczycie sklepienia była dziura przez którą wpadało światło. Dwa dorosłe wilki leżały plecami skierowane do wchodzących. Nie poruszały się.
- Idź do nich, oni tylko śpią – głos był bardzo beznamiętny, prawie bezuczuciowy i bez melodyjny. Podszedłem ostrożnie do obu rodziców, wspiął się na grzbiet ojca i łapami przewróciłem go na drugą stronę. Łzy poleciały mi po obu policzkach, kiedy zobaczyłem że brzuch mego ojca jest pusty niczym worek a jego oczy są białe jak śnieg, którego w tych stronach nikt nie mógłby zobaczyć. Głos zamarł mu w gardle, utkwił niczym zatkany czopem .
- Snem … wiecznym. – dokończyła czarna mara za jego plecami.
Chwile po tym uciekłem jak najdalej od mordercy... Uciekałem, aż dotarłem do tej krainy i zaopiekowała się mną pewna miła wilczyca...
Charakter: Kematian to dziecko niezwykle ciekawskie i troskliwe. Zawsze myśli o stu innych rzeczach, anie o tym o czym trzeba. To patriota jakich mało! Wierny stadu i zań oddał by życie choć by w tak młodym wieku, Niestety przez swoje przeżycia panicznie boi się nieprzeniknionego mroku. On kojarzy mu się z NIM.
Ekwipunek: 50 kości, łasica o imieniu Lessa
Coś więcej: Kematian kocha mrok, ale też panicznie się go boi...
Atrybut: Zręczność
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Atrita
Latający Doświadczony Wilk
Dołączył: 08 Gru 2009
Posty: 4895
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Pon 20:37, 18 Cze 2012 Temat postu: |
|
Akcept.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|