Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Clawdeen
Młode
Dołączył: 27 Gru 2011
Posty: 627
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Sparx. Płeć:
|
Wysłany: Śro 12:55, 28 Gru 2011 Temat postu: KP Clawdeen |
|
Imię: Clawdeen
Wiek: 1 rok
Proponowana ranga: W przyszłości szpieg lub tropiciel
Ranga: Młode
Historia: Zastanawialiście się czasem skąd biorą się te wszystkie magiczne stworzenia? Feniksy, elfy, cyklopy... Wymieniać można tak jeszcze dłuuugoooo.... Cóż, co do ich pochodzenia istnieje wiele definicji - jedne prawdziwe, drugie robiące za legendy, nijak nie powiązane z prawdą.. Jeśli jednak chcecie poznać ten pierwszy gatunek, najlepiej zapoznajcie się z przeszłością Clawdeen... A więc było sobie (i nadal jest) Sparx - planeta oddalona 960 miliardów km od naszej Ziemi. Jakim cudem istniało na niej życie? Ano dzięki gwieździe Azura, będącą centrum Układu Gwiezdnego Pyłu, spełniającą tam rolę Słońca. Równie ciepła i równie duża... Na naszej planecie, stanowi ona jedynie maleńki punkcik na nocnym niebie, widoczny tylko jeden dzień w roku. Daty nikomu jeszcze nie udało się ustalić, co akurat jest mało istotne w owej historii. A więc: Sparx było czwartą z kolei planetą od Azury. Znajdowało się na niej wszystko co niezbędne do życia - powietrze, woda, ciepło, rośliny i etc. Wraz z dniem powstania owego ciała niebieskiego, na jego powierzchnię dostała się drobinka 'promienia słonecznego' (gorący i wyjątkowo cienki odłamek skalny - jego nazwa niekoniecznie ma związek ze Słońcem - ot po prostu tak to sobie nazwano i już. c:). Z niesamowitą prędkością uderzył on w glebę Sparx'u, uwalniając ze swego wnętrza cztery smugi światła - każda z nich symbolizowała jeden z żywiołów europejskich - wodę, ogień, ziemię i powietrze. W ten sposób, owy świat podzielono na ćwiartki, w których centrum wyrosły tzw. Kryształowe Kwiaty. One zapoczątkowały tam życie...
Zajmiemy się głównie kulturą i życiem Istot Powietrza (każda ćwiartka symbolizująca jeden z żywiołów, miała swoje Istoty). Zajmowała ona południowo-zachodnią część Sparx. Tereny były to górzyste i najbardziej obfite w lasy. Z trzech wartości - wiary, nadziei i miłości, czczono tu tą pierwszą. Źródłem życia, tu, jak i zarówno na innych częściach planety, był Kryształowy Kwiat - w tym wypadku prezentujący swą 'osobą' (khem, khem... 'rośliną'?) wszystkie odcienie srebra. Dopóki białą poświata wokół niego nie gasła, życie na Powietrznym Odcinku (tak zwana była część Sparx zaludniona przez Istoty Powietrza) trwało i mogło się nadal rozwijać. Bowiem tam młode pokolenia nie rodziły się z pary zakochanych - właśnie Kryształowy Kwiat był za to odpowiedzialny. Na Powietrznym Odcinku, swój żywot rozpoczynały feniksy, wampiry, kotołaki oraz.... magiczne wilki. Raz w miesiącu następowało Rozpylenie Życia - Kryształowy Kwiat otwierał szeroko swe płatki (naturalnie będące zamknięte) uwalniając w ten sposób dokładnie 380 nowych stworzeń, początkowo będących... zwiewną mgiełką. Zabierano je do miejsca Gdzie Światła Wędrują Po Ziemi. Tam o ich 'rasie' decydował Złoty Kompas. Ceremonia ostatecznego przeobrażenia jest dosyć długa i skomplikowana, więc jej opis chyba sobie daruję...
Przejdźmy więc do wydarzeń...
Wokół Kryształowego Kwiatu Istot Powietrza już dosyć dawno nie było tak tłoczno... Kto mógł pojawił się na ceremonii Rozpylenia Życia, z taką namiętnością rozpychając się wśród tłumu, iż rekord wyproszonych osób z całą pewnością został już dawno pobity. Nawet skrzydlate istoty nie były w stanie znaleźć dogodnego miejsca. I nie bez powodu... Jak głosiła legenda, czwarte w roku narodziny młodych zyć przyniosą na świat jednego spośród nowo narodzonych, które na długie lata, a nawet i tysiąclecia zostanie w pamięci ludu Sparx. Wszyscy więc chcieli przygarnąć pod swoją opiekę chociażby jedno Nowe Życie i wychować je jak najlepiej - by to o nim w przyszłości mówiono iż dokonał czynu godnego Rubinowego Wieńca - najwyższej odznaki Istot Powietrza, przydzielanych tylko za nadzwyczajne czyny. Od powstania owej planety, tylko trzy osoby otrzymały ten honor - bowiem jedynie tyle niegdyś żyjących wychowało jedno z Młodych Żyć na Wielkie Osoby. Ale by to opisać, trzeba by już zagłębić się w dłuuugą historię kultury Istot Powietrza. A nie o to tu chodzi... Teraz najistotniejszym momentem było ukazanie się nowego pokolenia, które ku zdziwieniu wszystkich, przyszło na świat gwałtownie i niespodziewanie. Dziwne, zazwyczaj trzeba było kilku godzin nim wszystkie młode ujrzały światło dzienne. No ale różnie bywa, nie? Nom... W powietrzu unosiło się teraz kilka setek Mgiełek nie posiadających żadnych konkretnych kształtów. Całe zebrane tu towarzystwo od razu ruszyło w wiadome miejsce - byle jak najszybciej odkryć nowe tożsamości 380 Nowych Żyć. Tam Gdzie Światła Wędrują Po Ziemi, dotarli z całkiem niezłym czasem. W tym też momencie w kierunku Złotego Kompasu ustawiła się długa kolejka zwiewnych, bliżej niezidentyfikowanych tymczasowo istot. Z biegiem czasu ich rządek malał, a wśród przedstawicieli danego gatunku, usłyszeć można było okrzyki wiwatu. W końcu przed 'sądem ostatecznym' stanęło ostatnie z nowo narodzonych. Usiadło ono na kamiennej płycie, dając Kompasowi działać. Igła magnetyczna poruszyła się o 67 stopni, zatrzymując się na podobiźnie wilka. Mgiełka na chwilę zwiększyła swą objętość, zaraz zaś strasznie się kurcząc. Powtarzała tę czynność kilkukrotnie, za każdym razem nabierając coraz to konkretniejszych kształtów. W końcu przeobraziła się w szczupłe i małe szczenię. Młode mrugnęło kilka razy swoimi zielonymi oczami, z zaciekawieniem wodząc wzrokiem po zebranych. Wiedziało już, iż na tym dopiero rozpocznie się jego walka o przetrwanie zwana życiem. Mimo wrodzonej świadomości (co było tu normalne u wszystkich), cieszyło się z tego iż było... i że miało możliwość zmienić to co nieidealne. Czy to nie za duże plany jak na kogoś, kto stąpa po tym świecie zaledwie od kilku minut? Możliwe, ale to było niczym w porównaniu z jej kolejnymi myślami... Nie nimi się jednak teraz zajmiemy. Do samiczki (bo okazała się być przedstawicielką płci żeńskiej) podszedł feniks (konkretniej członek starszyzny) - najwyraźniej również 'kobieta'. Intuicja podpowiedziała małej iż jest to ktoś ważny; zastygła więc bez ruchu oczekując przebiegu wydarzeń. Została uniesiona do góry i obejrzana ze wszystkich stron. W oczy dorosłej Istoty Powietrza, głównie rzuciło się blade znamię na boku wilczka..
- Nazwana zostaniesz Clawdeen - na cześć naszej bogini radości. - oznajmiła, idąc z młodym obywatelem w stronę grupki magicznych wilków. Zatrzymała się przed Collie - dwuletnią (dorosłą!) wilczycą. Złożyła przed nią szczenie, uśmiechając się porozumiewawczo. Wszystko było już jasne. To w jej opiekę Clawdeen została złożona - od dziś to ona ja wychowa i da nadzieję na dobre życie.. Na twarzy wadery zagościł uśmiech. Pośród innych magicznych wilków przeszedł pomruk zazdrości, ale także i radosny okrzyk. Od tej chwili do ich grupy dołączyło nowe żyjątko... Fajno...
Tiaaa, fajno... Tak wszystkim, a już w szczególności Collie się zdawało - przez pierwsze dwa miesiące. Gdy samica wychowała Clawdeen, ta nie chciała siedzieć przy niej grzecznie dzień i noc... Wolała sama, bez niczyjej opieki włóczyć się po Odcinku Powietrza, odkrywając wszystko po kolei, a szczególnie to, co zakazane. Jak to mawiała: 'gdyby nie było to zakazane, zapewne nie interesowałoby mnie to tak bardzo'. I na tym wykłócanie się z młodą wilczycą przystawało. Ciężko było utrzymać ją w miejscu, a jeszcze trudniej - uchronić od złego. W ciągu jednego tygodnia, samiczka zaliczyła tyle wpadek, że od kary nijak wymigać się nie mogła. A jej ciekawość świata nadal nie gasła - wręcz przeciwnie - z każdym dniem wzrastała. Gdy po długich wędrówkach udało jej się już zwiedzić wszystko co interesujące w Odcinku Powietrza, planowała przedostać się na następne części Sparx'u. Jej tymczasowym celem był Odcinek Ziemi. Pojawienie się jej tam, zdecydowanie nie przyniosłoby pozytywnych skutków. Same nieprzyjemności i niebezpieczeństwa jak już... A więc mimo ogromnej pokusy nie śmiała opuścić swej rodzinnej części świata (gdyż jak do pewnego czasu uważała, Sparx było całym światem). Ku jej zaskoczeniu rozciągał się on dalej... nie tylko do Azury... nie tylko do Układu Gwiezdnego Pyłu... Nie! Świat był duuuużooo większy. Młoda wilczyca nawet z tej wielkości nie potrafiła zdać sobie sprawy...
A czemuż to jej ciekawość świata była potępiana i krytykowana przez dorosłych? Ano ze względu na tradycję. Cała ludność Sparx podziwiała Istoty Powietrza - za ich opanowanie, zorganizowanie i... przewagę liczebną. Clawdeen była więc taką czarną owcą w stadzie. Wszyscy starali się wpoić jej dobre maniery i zmusić do ich przestrzegania. A tak zwana przez młodą samiczkę ,,Moda na inność'' nijak nie była akceptowana przez mieszkańców Odcinka Powietrza. Przyczyniło się więc to do tego, iż wadera nie miała żadnych przyjaciół - nawet najmłodsi z wielką powagą kontynuowali swoje 'powołania' - bo według dorosłych, 'powołaniem' młodych pokoleń było zwyczajne przestrzeganie zasad kultury i etyki. Wszelkie wykroczenia poza te normy, były dla nich czymś... złym, łagodnie mówiąc. A więc i Clawdeen była dla nich czymś złym...
Powoli energia samiczki malała. Świat przestał być dla niej taki ciekawy i wielki. Dokładniej mówiąc, ograniczył się do granic jej legowiska. Wilczyca posmutniała i spoważniała. Całą duszą jednak tępiła te surowe 'tradycje' jej ludu. Cóż, być może niewiele by brakowało i dołączyłaby do grona tych wyedukowanych i nadzwyczaj moralnych Istot... Na szczęście, w końcu znalazł się ktoś, kto ją docenił...
Podczas samotnego spaceru po Lesie Everfree zaczepiła ją inna, dorosła wilczyca. Przysiadła przy młodej wędrowniczce, starając się wysłuchać jej wszystkich żalów. Była to chyba jedyna osoba, która dostrzegła, że w tej samiczce jest coś wyjątkowego. Nie chciała naśladować innych, próbowała stworzyć nową grupę społeczną wśród Istot Powietrza... Miała własny cel w życiu, przed którego realizacją nikt nie umiał jej powstrzymać. Gdyby tylko ktoś to zrozumiał... Ale na pewno nie uda się to tu - nie na Sparx'ie. Jedynym miejscem znanym waderze, gdzie żyły wilki mogące docenić odmienność Clawdeen, była Ziemia - tam oryginalność i bycie sobą, znane były jako wyjątkowe wartości istot żyjących. Spytała młodej czy tego chce - chciała, jak najbardziej. A więc w dniu najbliższej Nocy Spadających Gwiazd, młody wilczek został wysłany na naszą planetę, pod postacią gwiezdnego pyłu. A więc zjawisko przybycia Clawdeen na Ziemię nie było uznane za coś nadzwyczajnego. Wraz z zetknięciem się z glebą, powróciła do swojej dawnej, wilczej postaci. Po krótkiej wędrówce trafiła tutaj - do owej krainy. Głębokie przywiązanie do żywiołu powietrza doprowadziło do chęci wstąpienia w progi Watahy Wiatru, a szansa na zaakceptowanie młodej przez innych, dodała jej wiary w lepsze jutro...
Charakter: Mimo iż jest dopiero w szczenięcym wieku, ceni przede wszystkim wiarę - kieruje się przeczuciem i marzeniami. Nawet w najtrudniejszych chwilach góruje w niej optymizm & nadzieja na lepsze jutro... Jak na swój wiek, dobrze rozumie co jest naprawdę ważne i do czego powinna dążyć...za czym stoi również fakt, iż postawiła już sobie cel w życiu. Zwięźlej mówiąc, jest to radosna istota - bardzo pozytywnie nastawiona do świata, spontaniczna, a przede wszystkim z dużym poczuciem humoru. Nie brak jej opanowania i z pewnością nigdy nie zabraknie! Choć jak mówią, w życiu nic nie jest pewne... Ale wracając do punktu wyjścia: zawsze pozwala tryskać swej młodzieńczej energii tylko w stosownych sytuacjach. Marzy jej się też odrobina adrenaliny w życiu. Zwyczajnie nie lubi gdy wszystko jest takie idealne, ot po prostu. Życie z góry jest pełnie niedoskonałości, Clawdeen wie o tym dobrze i akceptuje to z góry, bez względu na wszelakie negatywne skutki. Ona po prostu chce doznać wszystkich uczuć i z pewnością nie raz będzie miała ku temu okazje. Może to dobrze, może to i źle, jednak jak to ona mawia: `nie chcę przed śmiercią pomyśleć, że moje życie było (nie)idealne`. W stosunkach do innych charakterów stara się być neutralna, co niestety nie zawsze jej wychodzi. Nie toleruje rasizmu. Zawsze jest sobą, nie zmienia się w celu przypodobania się komuś. Nie znosi traktowania jej jak dziecko, za czym stoi również fakt, że nie jest to jakaś 'słodka dziewczynka'. Poprzedzając z góry różne pytania - nie, nie jest też małą buntowniczką. Nikogo nie chce naśladować. Wręcz przeciwnie - stara się aby tak zwana przez nią 'moda na inność' ujrzała światło dzienne...
Ekwipunek: kolorowa bandamka, odtwarzacz mp4 i 50 kości (czy ile tam można mieć na start...)
Coś więcej: -
Atrybut: Wytrzymałość.
Edit by Samuel - 28 I 2012
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Assire
Dorosły
Dołączył: 06 Mar 2010
Posty: 899
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Śro 13:49, 28 Gru 2011 Temat postu: |
|
Akcept.
Dodam jeszcze, że bardzo ładne KP.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|