Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Karmel
Beta Wiatru
Dołączył: 11 Lip 2011
Posty: 1060
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Śro 16:42, 29 Sty 2014 Temat postu: Legowisko Horu... Tfu, tfu! Karmelka. |
|
W litej pionowej ścianie kotliny jest niewielki otwór. O tym, że jest przekonać się można dopiero wtedy, gdy odegnie się zasłaniający wejście krzaczek. A może karłowate drzewko? Czy są iglaste krzaczki? Hmm... Trudno stwierdzić. A jednak, ten tam ewidentnie BYŁ. Był tak stanowczo i zdecydowanie, że żadne wysiłki nie były go w stanie stamtąd usunąć. Zasłaniał więc ów niewielki otwór, kłując ciekawskich, którzy mogliby wpaść na pomysł zaglądania do otworu. Jednak, jako że był on praktycznie niewidoczny, a krzaczek (nazwijmy go Ździchu) wyglądał dość groźnie, by zniechęcać, nie było ich wielu, bądź też nie było ich wcale.
Gdyby jednak, mimo dość złośliwie wyglądającego Ździcha ktoś dostał się do otworu, zobaczyłby w nim grzyby. Jasnozielone, fluorescencyjne porosty wesoło porastały sufit i ściany szczeliny. Dalej, widoczny w tym mdłym świetle korytarz robił się większy, można było już w nim wyprostować uprzednio ugięty w strachu przed stropem kark. Tu grzybków było więcej.
Skręcając dostrzec można już przebłysk światła. To wyjście z tajemniczego tunelu. Wyjście jest dość obszerne, by pomieścić sporego smoka, zaś wejście maleńkie... Ciekawe, jak powstają takie jaskinie.
Wychodząc widzi się drzewa. Zimą bezlistne, latem kwitnące i dające słodkie owoce. Ziemię porasta latem bujna trawa, będąc pokarmem dla dzikich królików, wolnych tu od naturalnych wrogów. Zimą pokrywa śnieg. Dookoła lite ściany. Tylko na drugim końcu kolejna jaskinia. Ta już normalnych rozmiarów, z wieloma odnogami lecz jednym tylko wyjściem. Co ciekawe, przez jeden z większych korytarzy przepływa podziemna rzeka.
To Horus znalazł wejście do mniejszego otworu za krzaczkiem. To on też, grożąc pazurami, nakłonił Karmelka do wejścia. On też poprowadził go dalej. Skąd wiedział? Trudno powiedzieć. A może wcale nie wiedział? I to jest możliwe.
Wilk był sceptycznie nastawiony do pomysłu zwiedzania świecących grot. Miał masę papierów do przejrzenia, zaś czasu mało. Chciał wszystko ogarnąć do Narady. Między innymi trzymał pod pachą spis członków watahy (mocno nieaktualny), zapisy poprzednich narad, postanowienia Sojuszu, ogólną historię watahy i takie tam. Potrzebował wielu godzin na przeczytanie tego i załapanie, na czym właściwie stoi. A to o... Horus ciąga go po jakichś jaskiniach.
Wyszli w końcu z korytarza. Karmel rozejrzał się. Co zobaczył? Zobaczył miejsce nietknięte wilczą łapą, osłonięte, dyskretne i ciche. Całego obrazu dopełnił Horus, chwytając niewielkiego królika. Co dziwne, zwierzęta nie uciekały. Nie wiedziały, że powinny. Od pokoleń zamieszkiwały to miejsce i nigdy nie musiały się bać. Były odważne, jak na króliki. Odważne w najgłupszym tego słowa znaczeniu. Izolacja od reszty świata sprawiła też, że rosły mniej, za to więcej tyły.
Karmel obiecał sobie to wykorzystać. Założy fermę króliczą.
Horus tymczasem w najlepsze zajadał się zdobyczą. Reszta królików okrążyła go, przyglądając się ciekawie. Dziwił je bardzo ten obcy, rudy przybysz, który coś robił z jednym z nich.
Karmel, tymczasowo przez stadko niezauważony, rozglądał się po okolicy. Wszedł do jaskini na końcu skalnej doliny, przemierzył korytarze, położył papiery i torbę w głównym, po czym zawrócił.
Odgarnął nieco śniegu, wyciągając spod niego na wpół zamarzniętą trawę.
- Cip, cip cip? - spróbował.
Jeden z królików spojrzał na niego z zainteresowaniem. Trawa, która sama się wykopała? Warto to sprawdzić.
Przykicał szybko do wilka, po czym zaczął skubać trzymaną przez niego trawę.
Karmel delikatnie go pogłaskał, oczyma wyobraźni widząc nową czapkę.
- Horus, nie waż się ich tknąć. - zarządził.
Nie chciał, by nagle obudził się u nich instynkt. To wiele by utrudniło...
Ale teraz nie czas przecież na myślenie o królikach!
Wrócił do dokumentów, opierając się o jedną ze ścian jaskini. Przy okazji, prawdopodobnie nawet nie zdając sobie z tego sprawy głaskał futro króla, który najwyraźniej uznał, że może się do nieznanego przybysza przyczepić.
Hmm... W Watasze ostatnio źle się działo. Nikomu na myśl nie przyszło uzupełniać spisów... Widniały na nich też wilki, których od dawna w Krainie nie było. Stare obrady nie dawały wiele... Chociaż... Z zainteresowaniem czytał streszczenie przebiegu narady dotyczącej motta. Nie wiedział, że w ogóle jest jakieś. Doczytał się też powitania. Jakieś "Fisz na palach"... Chociaż nie... To chyba czytało się raczej "Ish nu palah". Ciekawe, co to znaczy...
Widział też dokumenty dotyczące wart przy spiżarni. Dawniej odpowiedzialny był za nią niejaki Crimson... Który, ta da! Nie widniał bynajmniej w spisie. Choć na jednej z narad wspomniano, by uczyć szczenięta w szkółce pierwszej pomocy, to nie znalazł dowodów na istnienie takowej. Ba, przemierzył te tereny wiele razy, zauważyłby z pewnością takie miejsce. Sojusz z Watahą Wody był opisany dość ogólnikowo, tyle tylko, że zobowiązują się do wzajemnej pomocy. Było też coś o terenach, wspólnej spiżarni... I owszem, również w papierach spiżarni była wzmianka, że Woda może z nich korzystać. Trzeba będzie to dopracować.
W końcu jednak musiał ruszyć zadek z jaskini, iść, załatwiać. Poszedł więc, zabierając ze sobą pomiętoszone arcyważne papiery.
zt.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Karmel dnia Wto 14:26, 20 Maj 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Karmel
Beta Wiatru
Dołączył: 11 Lip 2011
Posty: 1060
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Wto 14:40, 20 Maj 2014 Temat postu: |
|
Przybył tu, prowadząc najnowszą wielką miłość. Zatrzymał się przy wejściu, po czym maksymalnie odgiął krzaczek, umożliwiając pięknej Mathilde wejście. O ile przybyła tu za nim, nigdy nic nie wiadomo.
Horus, oczywiście, jak to on, wepchnął się pierwszy do tunelu, a potem przedostał się do kotliny. Tam, prychając na króliki, usadowił się na jednym z drzew. Puszyste szare zwierzaczki otoczyły go, przyglądając mu się z zaciekawieniem. Rzadko widywały to dziwne zwierzę. Wilki jeszcze rzadziej. Kompletnie pozbawione instynktu dawały się przez to łatwo łapać.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|