Tunel do nieba, miejsce Karenajki

Whitewind

- Ja jestem zwykłym wilkiem...- Zastanowiła się i po chwili dodała - Ale chciałabym spróbować swoich sił jako wojownik, i chaciałabym być latającym - Uśmiechnęła się dumnie. Owinęła łapy ogonem i rzekła jakby sama do siebie, jednak to było także do Karenaj - Nareszcie poznałam kogoś kto jest wesoły. - Whitewind była optymistą i prawie zawsze się uśmiechała. Jednak czasem musiała zatracić się w zmartwieniach.(Jeżeli jakieś miała)

Karenaj

-Faktycznie mało jest tu takich osób.-Powiedziała i uśmiechnęła się szczerze. Machnęła ogonem.-Umówiłaś się już z kimś na testy?-Spytała układając wygodniej skrzydła. Wiatr zaczął wiać mocniej. W sumie Karenaj lubiła wiatr, ale nie miała teraz ochoty na zimne powiewy wiatru.-Może przejdziemy do drugiej groty?-Spytała przyjaźnie.

Whitewind

Gdy usłyszała słowo 'testy' wzdrygnęła się. Nie lubiła robić testów. Zawsze się przy nich stresowała. - Nie, nie umawiałam się - Odpowiedziała spokojnie. Po chwili odparła swej towarzyszce - Jasne. Prowadź. - Wstała i czekała, aż Karenaj ją poprowadzi.

Karenaj

Wilczyca wstała i otrząsnęła się. Przeszła do "drugiego pokoju", które tak naprawdę było po prostu większą wnęką w grocie, które oddzielała tylko szczelina. Wilczyca przeszła kilka metrów i "zniknęła" w przejściu. Było tu dużo cieplej, gdyż wiatr nie miał jak tu wpadać.

Whitewind

Odprowadziła wzrokiem wilczycę, a gdy ona zniknęła Whitewind przestraszyła się trochę, że coś się stało. W końcu tak nagle zniknęła. Jednak ruszyła już bardziej uspokojona z uśmiechem na pyszczku do drugiej groty. Coś jej mówiło, że nic Karenaj się nie stało i to Coś miało rację. Usadowiła się niedaleko swej towarzyszki i znów zaczęła się rozglądać.

Karenaj

Wilczyca położyła się widząc obok lekko zdziwioną, jak jej się zdawało, Whitewind. Uśmiechnęła się do niej serdecznie i zaproponowała, aby ta się rozgościła. Trząchnęła się lekko, by jej sierść się ładnie ułożyła. Kobiety powinny o siebie dba, prawda?

Whitewind

Odwzajemniła uśmiech. Położyła się niedaleko, a łapy skrzyżowała. Łeb miała uniesiony, a uszy sterczały do góry. - Przytulne miejsce...- Szepnęła i zaczęła lekko szurać ogonem. Bolały ją trochę łapy, bo zanim tu doszła wędrowała po okolicy błądząc.

Karenaj

-Długo tu jesteś?-Spytała szczerząc zęby w uśmiechu. W jej głowie kłębiło się wiele, wiele myśli, chodź tak na prawdę nie była na niczym skupiona. Cała Karenaj, chodź ostatnio, była smutniejsza niż zazwyczaj.

Whitewind

- Można tak powiedzieć - Uśmiechnęła się najszerzej jak umiała i zapytała - A ty? - Była ciekawa odpowiedzi bety. Przez chwilę w ogóle zapomniała o tym, że Karenaj jest betą. Od razu polubiła tą wilczyca. A dlaczego? Ponieważ była jedną z niewielu wilków, które były takie wesołe.

Karenaj

-Ja, no od dość dawna, odkąd byłam szczeniakiem. Przyszłam tu jako jeszcze młode i jestem do dziś.-Zimny wiatr zawiał. Podmuchy musiały byc silne, jeśli chociaż jeden dotarł tutaj.

Whitewind

- Hmm... Musisz dobrze znać tą krainę - Powiedziała. Rozprostowała łapki, a gdy poczuła wiatr przymknęła oczy. Chwilę słuchała szumu, ale nie zapominała, że z kimś rozmawia. Whitewind potrafiła zatracić się w szumie wiatru.

Karenaj

Wilczyca zauważyła, jak jej towarzyszka rozkoszuje się wiatrem. Odczekała chwilę, patrząc z zadowoleniem na jej rozkosz.-Widzę, że kochasz wiatr..-Stwierdziła, uśmiechając się do niej.

Whitewind

- Hmm... - Zastanawiała się przez chwilę - Tak...Kocham z całego serca... - Tu urwała, a po chwili dodała czułym głosem - Ale ta miłość jest niczym w porównaniu z miłością, którą obdarzam mego... - Znowu urwała, a po chwili dokończyła mówiąc to tak miękkim i tak czułym głosem, że trudno było nie zatracić się w tym melodyjnym dźwięku - Partnera - Uśmiechnęła się słodko.

Karenaj

-Opowiadaj!-Wykrzyknęła podekscytowana wilczyca podrywając się na "równe łapy". Zwęszyła tu romans i ciekawą historię. Mrau!

Whitewind

- O czym? - Zapytała lekko przerażona tą nagłą reakcją. Chyba wiedziała o czym ma opowiadać, ale chciała się upewnić. Jej oczy zaświeciły się jasnym blaskiem, ale szybko powróciły do normalnego stanu.

Karenaj

-No o NIM!-Stwierdziła nadal podekscytowana. Patrzyła na nią, a jej oczy aż się błyszczały. Kurczę, aż jej brakowało flirtów, miała partnera i dzieci od dłuższego czasu i było jej dobrze, ale dawno nie widziała swego partnera.

Whitewind

- No więc hmm...- Zastanawiała się - Nie wiem od czego zacząć - Stwierdziła, ale po chwili powiedziała - Na początku nie byłam wobec niego miła, bo byłam zdenerwowana... Cały czas sztyletowałam go spojrzeniem... - Urwała na chwilę - Tak na prawdę to powinnam teraz kłaniać się pewnej wilczycy...- Zarumieniła się - Uważam, że gdyby nie ona to.. - Teraz dopiero przypomniało jej się, że nie mówiła jak on ma na imię.- Dante nie zauważyłby mnie w tym świetle . Choć może były jakieś szanse.

Karenaj

Uśmiechnęła się wyrozumiale.-Wiesz, czasami tak wszystko się zaczyna. A skoro już jesteście parą...-Uśmiechnęła się jeszcze szerzej, szczerze. Machnęła wesoło ogonem.

Whitewind

- No cóż... on jest spokojny zawsze zrównoważony i... -Urwała i uśmiechnęła się do niej - leniwy - dokończyła lekko rozbawiona.- A ja jestem hmm.. energiczna (?) - Rozbawiło ją to porównywanie charakterów.

Karenaj

-Ponoć przeciwieństwa się przyciągają. Wiem coś o tym.-Uśmiechnęła się tylko, machnęła ogonem i pogrążyła się we wspomnieniach, jak poznała się z Starem.