Flammis Invicta [IV zebranie Ognia]

Kaji Meyit

Wyprostowała się gwałtownie, rozglądając dokoła na wpół przytomnym wzrokiem. O! Wszyscy już poszli? I nikt jej nie obudził? Nie uprzedził? Wredoty, no!
Poderwała się na równe łapy, śmiejąc z samej siebie, po czym ruszyła chwiejnym krokiem w swoją stronę. Dalej chichotała pod nosem, szczerząc przy tym swoje śliczne, białe i zdecydowanie ostre kiełki.
Cóż, wiele na tej obradzie nie przedyskutowali, ale i ta dobrze, że ją zorganizowano. O tak! I Kajeczunieczunieczukielkuczka nawet wcześniej się zjawiła na niej - to był dopiero sukces!

z.t.

Fikis

Fikis słuchała wszystkich uważnie. Nie odzywała się w ogóle z powodów prostych. Była młoda i mogła palnąć coś głupiego. Zamachała ogonem i zaczęła rozglądać się po wychodzących. Obrada szybko się skończyła. Uśmiechnęła się i pobiegła byle gdzie. Każdy wychodził, więc brała z nich przykład, ale nigdy nie zapomni tej obrady, na której była pierwszy raz.

zt.