Wieczny Ogień. [II zebranie]

Kira

...Czyli, oczywiście, obrada przed Świątynią Ognia. Tam, gdzie płomień nigdy nie gaśnie, na przekór wszystkiemu. Wokół gęste lasy i chaszcze, przez które całkiem trudno się przedostać. Życzymy powodzenia.
_____________________________________

Czarna sylwetka Kiry kontrastowała z jasnym światłem w tle. Obrada w obecnej sytuacji była wręcz niezbędna. Brakowało jej dawnych kompanów, których za wszelką cenę postanowiła sprowadzić. Tymczasem... Liczyła, że na zebranie przybędą przynajmniej trzy wilki. Musi odbudować watahę i przywrócić jej dawny blask, potęgę, którą już wielokrotnie okazywała. Jeżeli jej, Kirze, się to nie uda, zrezygnuje z posady Alfy na rzecz życia włóczykija. Jednak postanowiła nie poddawać się tak łatwo, jeszcze aż tak nisko nie upadła, aby rezygnować po jednym niepowodzeniu. Da radę.
Ogień wystrzelił wysoko za sprawą silniejszego powiewu. Wzięła głęboki wdech. Zawyła długo, donośnie. Niewyraźny uśmiech malował się na jej kufie. Przedstawienie czas zacząć.

Chiyo

Pojawiła się w oddali. Zaraz! 9 ogonów szurało se o ziemię, a uszy co chwila poruszały się to na sztorc to na dół. Dziwnie brzmi, no ale. ;3 - Bry! - Kyuu miała dobry {c}humor. Grzybki halucynki..

Kira

- Kyuu... Taaak... - mruknęła do siebie, mierząc ją z ukosa. Czyżby jej kolejna reinkarnacja? Złożyła ściślej skrzydła, wdychając z rozkoszą woń dymu... I grzybków halucynków. Tylko skąd tutaj halucynki? Świat potrafi zaskakiwać... x.x

Chiyo

- No baaa! - mruknęła. Mniejsza, że avatar z Okami. Usiadła dzieś w ciemnym kątku, ciesząc się swoją urodą i swoimi puszystymi, nie grubymi, ogonami. Na końcu doda swe trzy grosze, ot co.

Artemis

Przyszedł na obradę. Prychnął. Nie ważył spojrzeć się na Kirę.
- Wiecie, że sojusze się sypią? - zapytał cicho. Gapił się w przestrzeń przed sobą, zły i zniecierpliwiony.

Kira

Za to Kira spojrzała na Sasa. Przekrzywiła łeb na bok, próbując przywołać wspomnienia.
- Wataha Ognia nigdy nie miała żadnych sojuszy. Jedynie rozejm z Nocą, ale to już zupełnie inna sprawa. - odparła, powoli wypowiadając każde słowo. W ogóle, ostatnio zrobiła się jakaś taka sielanka. Na hura, sojusz, każdy z każdym, wspólne watahy, ooch, wielka przyjaźń... Śmieszne.

Artemis

- Warto to wykorzystać.
Sasuke zamiótł niecierpliwie powietrze, jakby unosiły się w nim drobiny kurzu, którego nie znosił. W ogóle dziś tylko muchy w nosie miał. xD

Diamond

Przybyła na obradę powolnym i bezszelestnym krokiem. Usiadła nie daleko wilków i obserwowała wszystkich, nie odzywała się ponieważ nie słyszała o czy rozmawiają a dopiero przybyła.

Chiyo

- Jakoś nie pamiętam, żebyśmy mieli jakieś kontakty z Nocą. Dodatkowo chciałabym zaznaczyć że jest ich więcej..cóż, więcej ale są słabsi. Mamy przewagę..siły. - wymamrotała ledwo słyszalnie, a raczej wogóle nie było tego słychać.

Kira

Czekała na jeszcze dwie osoby. Miała nadzieję, że zjawią sie jak najszybciej. Nie można niczego przedłużać w nieskończoność.
Zatrzymała wciąż błądzący wzrok na Kyuu, próbując powstrzymać mimowolne wykrzywienie warg. Ma rację. Nie liczy się ilość, lecz... Jakość.
- Nie mam w zamiarach żadnych sojuszy. Póki co. - ta wypowiedź nie miała odbiorcy. Bardziej tak rzucona w powietrze.

Artemis

- Warto ich rozgromić, póki ich sojusze chwieją się w posadach. A ta durna duszyczka w tym pomaga. - Powiedział cicho, mrukliwie.

Diamond

Jeśli zrobimy to teraz gdy wataha jest słaba łatwo pokonamy jej większą część. Są tam silne i wytrwałe wilki, ale do watahy zostało przyjętych wiele wilków o bardzo niskie wartości nawet łącznie. Jednymi słowem to okazja dla nas, słyszałam również, że sojusz pomiędzy Wodą a Nocą stoją pod znakiem zapytania. Jeśli Noc zostanie zaatakowana przez naszą watahę watahę wody zostanie rozniesiona w pył w ułamkach sekundy. Choć i tak myślę, że sami dalibyśmy radę rozgromić watahę lecz czy tego chcemy? - zadała pytanie przy, którym nad odpowiedzią należy się zastanowić. - Co nam to da? - wstała i wyszła z cienia patrząc na wszystkich.

Artemis

Przytaknął na jej słowa. miał jeszcze sporo do dodania, ale nie lubił strzępić jęzora. Jeśli wtrąciła mu się, niech mówi dalej. Popatrzył ukradkiem na Kirę.

Diamond

Zerknęła na Sasuke i na Kirę, wbiła wzrok w ziemię i zrobiła kilka kroków w tył. Położyła się znów w cieniu i obserwowała wilki. - Wybacz, że ci się wcięłam w wypowiedź...- uśmiechnęła się kątem pyska a w mHroku błysnęły tylko niebieskie ślepia.

Artemis

Nie odpowiedział, nie spojrzał na nią. Czekał, jakież to postulaty pojawią się teraz. Każdy przecież ma tu swoje zdanie... Jeszcze.

Chiyo

- A może na odwrót? - mruknęła. - Sojusz...szybciej pakt byłyby lepszy. Jednakże mamy jeszcze Wiatr..a co z nim? - powolne, nieskładne słowa. Czyżby to kolejna wada alergi?

Artemis

- Na sojuszu stracimy- burknął. Przymknął oczy, chyba zaczynał mu doskwierać ból głowy. Zazdrościł Alfom- jak oni to wytrzymują? Kiedy otworzył ślepia, blask ognia zakłuł go w oczy. Zamknął je najszybciej, jak dał radę.

Chiyo

- ale ja nie o tym mówię. - prychnęła. - jeżeli zrobimy coś, by Noc zerwała z Wodą..np. zabić jakiegoś członka i zostawić na nim zapach Wody? trudne, ale i ryzykowne.

Artemis

- Nie wiem, czy słyszałaś, ale mówiłem dosadnie, że te sojusze JUŻ się sypią. - Powiedział, zaciskając zarówno oczy, jak i zęby.

Chiyo

- sypią, ale oni je poprawią. pomyśl. - warknęła. zmrużyła ślepia. czyżby nad sobą nie panowała?