Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Caro
Latający Szpieg
Dołączył: 07 Sty 2011
Posty: 1232
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Nie 22:30, 09 Gru 2012 Temat postu: |
|
Zadrżała i położyła się tuż obok brata. Konwulsje targały jej ciałem, lecz... nie mogła nic zrobić. Położyła się tuż obok zmarzniętego brata. Chciała go otulił łapą, lecz... było już za późno. Jej ciało zaczęło się deformować. Palce się rozszczepiły, powoli zamieniały się w normalne ręce. Wszystko się stawało bardziej... humanoidalne. Nawet nie wiecie, jakież to było bolesne. Wszystkie kości się przestawiały, sylwetka się wydłużała, pysk płaszczył. To było... okropne, straszne i nienormalne. Wściekłość zamieniała się powoli w panikę. Nie miała pojęcia co się z nią dzieje. Całe szczęście - wszystko trwało krótko. Zaledwie pięć minut. Pięć minut i zamiast wilka pojawiła się... złotowłosa dziewczyna. Jęknęła po raz ostatni i przykucnęła pod ścianą. Ból ustąpił, jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki. Spojrzała na swoje palce, na swoje nogi. Cholera, nie wierzyła w to, co widziała. Zerknęła jedynie na brata. Wstała natychmiast i popędziła do najbliższego lustra. Stanęła przed nim. I nie, nie widziała wilka... Jej oczom się ukazała wyjątkowo niska, drobna, chuda istotka, o długich, blond włosach trochę powyżej pasa i grzywce sięgającej do oczu. Jej tęczówki były złote jak słońce, a cera diabelsko blada. Żadnego futra. Przyodziana była w krótką, zwiewną, białą sukienkę z czarnym paskiem. Miała chude nóżki, małe dłonie i równie małe stopy. Na twarzyczce z małym noskiem, dużymi oczami i niewielkimi ustami malowało się zdziwienie i niedowierzanie. Co to wszystko miało znaczyć?!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Severus
Latający Szaman
Dołączył: 22 Sie 2012
Posty: 2430
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Pon 15:18, 10 Gru 2012 Temat postu: |
|
Nie zdążyła, huh? Poczuł, że kładzie się obok jego. Z tej perspektywy miał jedynie wzgląd na swoją zdrową łapę, wyciągniętą prosto tuż przed jego pyskiem. Obserwował ją, czując, jak jego ciało lodowacieje. Obraz zaczął się zamazywać.. Szlag.. poczuł uczucie wściekłości, zadrżał pod potęgą tej emocji - rozszarpie Galadriela! Jego oczy rozszerzyły się, gdy zdawało mu się, że po jego łapie przebiegł błękitny błysk. Zamrugał oczami, lecz błysk znikł. Podobnie jak i zapanowała ciemność.
Galadriel! krzyknął, patrząc w jego liczne oczka. Te wpatrywały się w niego zdumione, zaraz jednak zamrugały jak jeden mąż. Och. odpowiedział. Zaraz wilk cofnął się do tyłu, gdy macki chwyciły go; jednak zaraz zrozumiał dlaczego. Jego ciałem wstrzasnął dreszcz, przez co jego sylwetka wygięła się, sam on zacisnął szczęki wydając zduszony jęk. Macki przyciągnęły go do nieistniejącego cielska krakena. Zaczął drżeć; z jego pyska wydobywała się para.
- N-naw..t t-tu? - wyszczękał, spoglądając na jedyne oko, które znajdowało się w tym miejscu. Macki były ciepłe, także z wdzięcznością się w nie wtulił.
Musisz to z siebie wyrzucić! Skup się! Wyrzucić? Spojrzał na niego zdziwiony, odrywając łeb od macki. Zaraz jednak poczuł inne uczucie, cały zesztywniał. Po jego ciele rozchodził się chłód; całkowicie inny, odpędzający gorączkę, cieplejszy niż lodowata woda, która zmroziła mu ciało. Zamknął oczy. Kolejny fakt zdziwił go - macki Galadriela zrobiły się niezwykle luźne i niemal spadł na nieistniejącą posadzkę, jednak zaraz zacisnęły się na nim ponownie, przyjemnie go grzejąc. Co się stało? Otworzył oczy. Zamazany obraz? Zamrugał parę razy. Galadriel wpatrywał się w niego. Oczka nagle zmrużyły się złowrogo.
To co teraz zrobię.. nie będzie przyjemne.
- Hę? - warknął, czując dziwne uczucie - chęć ucieczki. Szarpnął się, jednak nie dało to rezultatu, bardziej zaś pogorszyło sprawę. Macki zacisnęły się na nim mocniej, zgniatając mu klatkę piersiową. Wypuścił z jękiem ostatni wdech jaki zdążył wziąć. Z ciemności w tym czasie wyłoniła się czerwona, jakby otoczona krwią maleńka główka. Nie miała oczu ani nosa, za to ogromną paszczę z długimi kłami. Wydała z siebie syk. Zamarł, próbując nie wydawać z siebie dźwięków. Główka gibała się na długiej, wężowej szyi szukając.. Zauważył tylko błękitny błysk; główka także. Jedno, głębokie wgryzienie się w kark..
Wyglądało na to, że zemdlał, podczas gdy jego ciało przechodziło, podobną do Caro, transformację, przyjmując formę człowieka. Znacznie się wydłużyło i schudło, zbladło, gips opadł z złamanej, jak się teraz okazało, ręki. Chłopak leżał przez pewien czas nieruchomo, gdy nagle rzucił się w tył z zduszonym okrzykiem. Serce waliło mu w piersi, oczy miał szeroko otwarte. Zaczął obydwoma rękoma obmacywać swoją szyję i kark, oddychając szybko i piskliwie. Galadriel.. go zdradził.. Zadrżał, przełknął ślinę uspokajając się. Zaraz. Co jest z jego ciałem.. Patrzył zdumiony na swoje ręce. Człowiek. Jest człowiekiem? Ale.. jak? Podkulił długie nogi pod siebie, dotykając zdumiony swojej twarzy. Ta.. fontanna.. To jest właśnie ta pomoc, którą Galadriel wyczuwał ale.. dlaczego on to zrobił? Te błyski.. Potrząsnął głową i z roztargnieniem odgarnął włosy z oczu, dotykając swojego mokrego czoła. Powoli się uspokajał, chociaż czuł teraz niewiarygodny smutek. Galadriel..
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Caro
Latający Szpieg
Dołączył: 07 Sty 2011
Posty: 1232
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Pon 20:19, 10 Gru 2012 Temat postu: |
|
Caro jeszcze przez chwilę patrzyła na swoje odbicie. Serce rozdzierał jej żal, a zarazem maniakalne wkurzenie. Cóż, nie wiedziała co miała rzec. Była człowiekiem. Człowiekiem, kurna! Już na zawsze będzie musiała taka być? Nie, tak nie mogło być. Musiała się natychmiast udać do Kaji. Jednak… ych, no tak, przedtem wypadałoby zająć się bratem. A skoro już o nim mowa… Beta spojrzała w stronę różowego wilka, a raczej… białowłosego człowieka. W mgnieniu oka znalazła się tuż przy nim. Kucnęła tuż przy jego ludzkim ciele i tyknęła go lekko palcem w ramię.
- S-Severus? – powiedziała cichutko, jakby nie swoim głosem. Jej głos był miękki i… trochę słodki, co dla ‘nowej’ Caroś mogło się wydawać trochę obrzydliwe. Ale jej charakter… nie przypominał niczego z dawnych czasów. Było coś pomiędzy dobrem, a złem. Huh, nie wiem czy potrafię to dokładniej sprecyzować, lecz jedno jest pewne – to był jej jakiś nowy, jeszcze nie odkryty charakter i nie było co tego żadnych wątpliwości. Wręcz… można by było ją określić jako taką małą Tsundere. Z tym, że wobec brata była już w fazie finałowej – była wobec niego miła. A skoro już o tym mowa… Przeraziła się nieco i pogłaskała go lekko po białej główce, po czym zerwała się na równe nogi.
- Poczekaj tutaj na mnie~! – krzyknęła nad odchodnym, po czym pognała wprost do najbliższej sypialni, po czym wzięła koc. Nie minęła chwilka, a znalazła się tuż obok braciszka i przykryła go nim. Może przykrywanie kogoś na zimnej podłodze nie było najlepszym pomysłem, ale taka właśnie była Caroline – najpierw zrobiła, potem pomyślała. – Chyba… chyba powinieneś wstać. Możesz? – spytała znowu kucając.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Severus
Latający Szaman
Dołączył: 22 Sie 2012
Posty: 2430
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Pon 21:26, 10 Gru 2012 Temat postu: |
|
Zamrugał parę razy, skupiając mózgownicę na Caro. Zmrużył oczy. Ciekawostka - prawe miał czerwone, zaś lewe turkusowe jak dawniej. :3 Zadrżał, patrząc na nią zdumiony, po jego ciele przeszedł kolejny dreszcz gdy go dotknęła. Czuł się dziwnie nie sobą, jakby ktoś włożył go do czyjegoś ciała i kazał tak żyć. A jeżeli on zostanie taki.. na zawsze? Zaczął oglądać teraz zszokowany swoje ręce, dłonie. Długie ręce. I okropnie chude. Przez moment miał wrażenie, że są chudsze nawet od Carośkowych rączek. Potrząsnął głową ponownie. Nie, wydaje mu się. Ale te błękitne błyski.. Przez chwilę znów migały mu przed oczami. Zaczął ściągać z lewej ręki resztki gipsu. Cała była ubrudzona.. Otworzył usta, niepewny, co się z nich wydostanie - czy nawet zaraz nie zwymiotuje, gdy został zaatakowany kocem. Caroś nie powinna się zdziwić, że jej nieogarnięty i nadal zszokowany brat odskoczył jak oparzony, zrywając się na równe nogi z zręcznością normalnego człowieka, który przez te wszystkie lata żył w swoim ciele. Ale niestety, takim nie był, bo zaraz upadł na tyłek.
- Cz-czekaj.. - wykrztusił, potrząsając znów głową. Musi to sobie poukładać. Musi to sobie poukładać. Galadriel.. Gala! Zerwał amulet z szyi, patrząc na niego zrozpaczony. Nie. Nie chce teraz do niego wracać, choćby i myślami. Przełknął ślinę, mrugając zaciekle. Musi się uspokoić. Musi. Spojrzał na Caro spojrzeniem przestraszonego zwierzęcia, które powoli zaczęło się uspokajać, powoli zaczęło być oswojone.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Caro
Latający Szpieg
Dołączył: 07 Sty 2011
Posty: 1232
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Wto 14:20, 11 Gru 2012 Temat postu: |
|
Podniosła się z ziemi, po czym wzięła koc z lekko przestraszonym wzrokiem. Jej własny brat się jej bał? Pociągnęła zakatarzonym nosem i przycisnęła krawędź materiału (który, nawiasem mówiąc, był od niej trzy razy większy, co nie wydawało się zbyt dziwne) do ust. Nie trwało to jednak długo, bowiem zaledwie kilka chwil później wypuściła pled z małych łapek, ściągnęła brwi w zirytowanym geście i skrzyżowała ręce na piersi.
- Nie – powiedziała stanowczo głosikiem małych, zbuntowanych dziewczynek. – Twojemu amuletowi na pewno nic się nie stanie. A teraz wstawaj, te płytki są Z I M N E – dodała. I pomyśleć, że powiedziała to najbardziej lekkomyślna istota na Ziemi. Cóż, najwidoczniej jeśli chodzi o opiekę (tudzież wynajdowanie pretekstów do rządzenia nad innymi) rozumu miała całkiem sporo. No kto by pomyślał…
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Caro dnia Wto 14:22, 11 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Severus
Latający Szaman
Dołączył: 22 Sie 2012
Posty: 2430
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Wto 17:15, 11 Gru 2012 Temat postu: |
|
Musi to sobie uporządkować, tak. Powolutku, całkowicie powoli. Miał dziwne czucie w palcach złamanej ręki, jakby co jakiś czas przechodził po nich słabiutki prąd. Dziwne. Wsłuchał się z dziwnym oporem w słowa Caro. Zimna posadzka, huh? Po czuciu tego lodowca w swoim wnętrzu miał wrażenie, że wszystko jest ciepłe. Zadrżał jednak i postanowił siostry nie wkurzać, tym bardziej, że przecież od tak niedawna znów się znali.. Dziwne przywiązanie, dziwne sploty sytuacji. Co jego siostra robiła w tej krainie? Oddalił się myślami od bolesnego przeżycia. Szyja nadal była odrętwiała, zaś kark promieniował bólem, jakby ból który doświadczył w nieistniejącym bycie przeszedł do świata prawdziwego. Jego umysł pracował powoli, otępiony, całkowicie obojętny. Zdrada Galadriela zabolała wilka w środku bardziej, niż gdyby zdradził go Jack. Czy nawet gdyby zabiłaby go własna siostra. Bolało to o tyle bardziej, że dopiero teraz do Severusa dotarły myśli, że kraken go nienawidzi. Za uwięzienie w amulecie, za to, jaki Severus jest. Za to, że przez niego umarł. Wstał niepewnie, opierając się zaraz dłonią o ścianę. Ciało ludzkie jest takie dziwne, całkowicie inne.. Miał ochotę potrząsnąć głową, jednak ból w szyi odgonił ten zwyczaj. Stał tak, ściskając w drugiej łapce amulet i zastanawiając się, co teraz. Galadriel jest tam uwięziony. Czuł lekki nacisk miękkich mack na swojej barierze umysłowej, jednak nie wpuszczał go. To wszystko nie miało sensu. Gdyby Galadriel chciał już wcześniej przejąć kontrolę nad jego ciałem zrobiłby to; miał pełno okazji. Do tego go uprzedził. Co jest grane? Ta woda, to wszystko co się wydarzyło.. I do cholery. Co to było za stworzenie? Zadrżał, znów czując dwie szpady wbijające mu się w kark. Wziął głęboki wdech, spoglądając teraz na Caro. Ach, była na niego zła. Urocza.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Caro
Latający Szpieg
Dołączył: 07 Sty 2011
Posty: 1232
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Wto 22:11, 11 Gru 2012 Temat postu: |
|
Urocza? Cóż, pewnie gdyby to powiedział to Caro… nie byłaby zbyt zachwycona. Nie znosiła tego określenia, szczególnie wobec siebie. Jej nosek stopniowo się zadzierał do góry, gdy wstawał. Zamrugała złotymi oczyskami, jej mimika nieco się rozluźniła i w końcu postanowiła podnieść kocyk z podłogi, którego przed momentem tak się przestraszył jej braciszek.
- Severus? – spytała niepewnie. Cóż, jej brat wyglądał jakby… był nieobecny myślami. Nie wiedziała o co chodzi. Może oszalał? A może zdenerwował się przez to, że na niego prawie nawrzeszczała? Chociaż w sumie… Gdyby to ostatnie było prawidłową myślą to pewnie by się nie przejęła zbyt bardzo. Otuliła się kocem, którego miała w łapkach i w milczeniu przyglądała się białogłowemu. Zapytałaby o co chodzi i czemu jest taki smutny, ale… chyba na to nie wpadła, albo uznała że to zbyt banalne pocieszenie. Pewnie chodziło o coś z wisiorem, który… który nawiasem mówiąc miał bardzo dziwną aurę. Wyjątkową. Ech, te uroki magicznych amuletów.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Severus
Latający Szaman
Dołączył: 22 Sie 2012
Posty: 2430
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Śro 18:53, 12 Gru 2012 Temat postu: |
|
Uroki magicznych przedmiotów? Magicznych? Przekleństwo i zamknięcie w pustce, wieczne czekanie, aż ktoś weźmie Cię do ręki - o ile się odważy, bo zaraz poczuje tą dziwną miękkość i oślizgłość, chociaż amulet był zrobiony.. Właśnie? Z czego? Z niczego. Był stworzony z niczego, taką formę przybrał otrzymując duszę Galadriela. Zamknięta, uwięziona dusza.. To mu zrobił Severus. Skazał na wieczny żywot w zamkniętych przedmiocie. Severus nie będzie żył wiecznie - co wtedy stanie się z Galadrielem? Czuł się otępiony w ciele, jakby sterował nim przez grube rękawice. Ból i gorzki żal dusiły się w nim już od dawna, szukając uwolnienia choćby w koszmarach wilka; narzekaniu, marudzeniu, chęci wygadania się komuś. Od pewnego czasu znajdował się pomiędzy istotami delikatnymi, wrażliwymi, przejmującymi się innymi. Dziwnymi. Nigdy nie rozmawiał z Jackiem o takich sprawach. Piraci muszą być twardzi, prawda? Czuł, jak dziwne, wilgotne coś napływa mu do oczu. Gdyby wiedział, że tak to się skończy.. Czy wtedy wpadłby do tej pułapki w inny sposób, tak, aby ostrze przebiło mu głowę? Cokolwiek? To byłaby szybka, bezbolesna śmierć. Żal matki, która utraciła swoje dziecię i jej żałosna nadzieja na to, że wróci kiedyś całe i żywe.
Nie czuł się jako kontroler własnego ciała, choćby najdziwniej to brzmiało, także zdziwiło go, że gdy ponure myśli na moment zeszły na dalszy plan opierał się plecami o ścianę, siedząc znów na, jak to nazwała Caro? zimnej posadzce? haha, łkając. Zdrada Galadriela zdawała się przypieczętować i przygnieść cały żal który nosił dotychczas w sobie, dobijając go do końca. Do tego ta zmiana ciała.. Pozwolił ciału ulżyć w fizyczny sposób, choćby było to najbardziej durne. Nie zatrzymywał się, pozwalając łzom płynąć. Zasłonił jednak odruchowo twarz dłońmi. Płacz, płacz dziecino.. Wzdrygnął się, biorąc głośno wdech z syknięciem. Głos Galadriela? Zamrugał załzawionymi oczami, zerkając na amulet. Leżał dosyć żałośnie na podłodze, jakby stracił swoje piękno. Zdawał się być mosiężny, ciężki i niezgrabny. Nie taki gładki, miękki i żywy jaki zdawał się Severusowi, gdy za każdym razem ściskał go w łapach. Ach. Chyba upuścił go, gdy znów padł na podłogę w rozpaczy.
Łzy leciały dalej.
Ale przecież nie można tak siedzieć i po prostu płakać, prawda? Czuł, że musi się przejść, ochłonąć. Nie chciał nawet spojrzeć na Caro. Współczuła mu? Być może. Ale teraz.. Chwycił amulet w zmarznięte dłonie, otulił się mocniej bluzą. Niedbale rękawem wytarł twarz. Lekko napuchnięte oczy szczypały go, obraz był zamazany. Płacz ludzki był iście irytujący. Nie mówiąc ani jednego słowa oddalił się, długimi nóżkami wykonując zdumiewająco szybkie kroki. Chciał zniknąć.
Amulet był niezwykle chłodny, gdy go niósł.
/zt.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Severus dnia Nie 13:07, 16 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Atrita
Latający Doświadczony Wilk
Dołączył: 08 Gru 2009
Posty: 4895
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Nie 17:48, 23 Gru 2012 Temat postu: |
|
Na zewnątrz ciemno było i niesamowicie cicho. Mrok i milczenie brały łapczywie, zachłannie w swe wspólne ramiona każdy możliwy zakamarek tegoż ślicznego miejsca. Wydawać by się mogło, iż noc to była jak każda inna na terenach tego niezbyt jasnego z charakteru stada. Jednakże coś odróżniało ją od wszystkich tych, które ją poprzedzały. Coś, co zrodziło się w jej czeluściach i wreszcie mogło wypełznąć, wypłynąć na powierzchnię wspaniałą świata. Coś, co musiało sobie znaleźć sobie... dom.
Krhe!
I nagle na głowę naszej drogiej Caro spadła podkowa, która odbiła się ciężko od jej łepetynki i zleciała na ziemię. W dwóch kawałkach. Momencik później tą samą trasę pokonało niewielkie lusterko, które rozbiło się o grunt w drobniutkie kawałeczki. A potem koniczyna, która po drodze potraciła wszystkie swoje cztery listeczki. I porcelanowy słonik z podniesioną trąbą także spotkał miał sam, roztrzaskany na podłożu los. I świnka-skarbonka. I cały worek czarnych, osmolonych guzików.
Co się dzieje?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Caro
Latający Szpieg
Dołączył: 07 Sty 2011
Posty: 1232
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Nie 18:07, 23 Gru 2012 Temat postu: |
|
Popatrzyła jeszcze chwilę na odchodzącego brata, po czym... westchnęła. No cóż, taki los. Westchnęła cicho i otuliła się szczelnie kocykiem. Nie minęła chwila, kiedy coś spadło jej na głowę.
- Au! - Krzyknęła w miarę cicho, pocierając blond główkę. Podniosła przedmiot... Podkowa? Ale chwila, skąd ona się tutaj wzięła? W dodatku... złamana. Ojej, a ona nie ma kleju. Może Kaji lub braciszek będą potrafili naprawić. Tak zamartwiała się nad losem nieszczęsnego przedmiotu, kiedy w pewnym momencie usłyszała trzask tłuczonego lustra. Pisnęła i spojrzała w tamtą stronę. Zmartwiła się piekielnie. Upuściła podkówkę i pobiegła w tamtą stronę. Ukucnęła przy szkle oglądając odłamki z każdej strony.
- Siedem lat nieszczęścia... - rzekła całkiem już zmartwiona. Potem zauważyła małą roślinkę (zapewne będącą koniczyną), słonika i swoją starą świnkę. I jeszcze guziki! Skąd one się tutaj wzięły? Caro nigdy nie miała żadnych rzeczy do szycia... Bo na co jej? O co chodziło?
- Nie rozumiem - powiedziała smutno do siebie rozglądając się po pobojowisku, które stworzyły zniszczone przedmioty.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Atrita
Latający Doświadczony Wilk
Dołączył: 08 Gru 2009
Posty: 4895
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Nie 18:15, 23 Gru 2012 Temat postu: |
|
W momencie, gdy Caro nasza droga upuściła podkowę, ta zleciała prosto na duży palec jej prawej nogi. Biegnąc natomiast ku lusterku, potknęła się i upadła przed szklanymi odłamkami, uderzając się przy tym w kolano. A oglądając owe lśniące odłamki, kilkukrotnie pokaleczyła sobie paluszki, tworząc na nich płytkie, czerwone ranki.
Pech?
A cóżby innego! Najwidoczniej przewrotny Los postanowił urozmaicić odrobinę życie panny Caro i zrzucił, dla hecy, na jej główkę, dosłownie wręcz, nieszczęście oraz pech. Pech, który będzie ją od tej właśnie chwili prześladował na każdym możliwym kroku, więc niech lepiej uważa i ma się na baczności... ne.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Caro
Latający Szpieg
Dołączył: 07 Sty 2011
Posty: 1232
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Nie 19:00, 23 Gru 2012 Temat postu: |
|
Przypatrywała się swoim wszystkim rankom z uwagą. Czyżby... jej domek był przeklęty?! Pisnęła przeraźliwie i nie myśląc o tym, jak absurdalna może być ta myśl wybiegła czym prędzej na ogród... Zapominając butów, oczywiście. Cóż, trudno ukryć - gdy jej bose stópki dotknęły mroźnego śniegu, a zimno panujące na zewnątrz otuliło jej małe ciałko - zatrzęsła się potwornie. A może to nie wina jej domu, tylko... jej?! A jeśli nawet to dlaczego? Była grzeczna! Hmm... A co jeśli to efekt uboczny tej głupiej fontanny? Ale tam pisali, że zazna wiecznego szczęścia, a nie nieszczęścia... Ojej, to takie skomplikowane.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Atrita
Latający Doświadczony Wilk
Dołączył: 08 Gru 2009
Posty: 4895
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Nie 19:06, 23 Gru 2012 Temat postu: |
|
Wybiegając czym prędzej ze swego ślicznego domku, Caro potknęła się - po raz kolejny - upadając na ziemię i 'całując ją' - czyli zaliczając piękną glebę i jeszcze na dodatek ryjąc o nią twarzą. Na domiar tego wszystkiego, na potylicy jej wylądował kolejny dzisiejszego dnia przedmiot. Przedmiot?
- Dzień doberek, ogolony czteronogu! - To coś zeskoczyło na ziemię i okazało się, iż jest to czarny, dorosły kot o białawych ślepiach. Ów istota, jakby na wpół przeźroczysta, szturchnęła jej policzek łapą. - Jestem przedstawicielem firmy Siedem Lat Nieszczęścia i Więcej sp. z o.o.! Miło mi! Wygrała u nas pani loterię w momencie, w którym zanurzyła się pani w tej cudownej wodzie, która wyprostowała panią i ogoliła przy okazji. Czyż nie jest to świetne?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Caro
Latający Szpieg
Dołączył: 07 Sty 2011
Posty: 1232
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Nie 19:32, 23 Gru 2012 Temat postu: |
|
Jęknęła cicho, kiedy to, nie dość że wpadła w śnieg to jeszcze jakieś coś znowuż na nią spadło. W dodatku - potrafiło mówić, jeszcze czego! Podniosła się ze śniegu natychmiast, kucając obok małego kotka, co było również korzystną opcją dlatego, że mogła się przy okazji szczelniej okryć kocykiem.
- ŚWIETNE?! Ani trochę! - Zapiszczała przeraźliwie, marszcząc brwi. Lubiła koty, ale ten był wyjątkowo głupiutki. Miała lubić nieszczęście? O nie! A w życiu! - Na początku myślałam, że to mój dom jest przeklęty, a to ja jestem sama sobie winna! Nie do wiary. Da się to jakoś cofnąć?! - Mówiła dalej. Nie miała ochoty na bycie wiecznym pechowcem. Lecz... pewnie właśnie takie życie jej będzie dane.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Atrita
Latający Doświadczony Wilk
Dołączył: 08 Gru 2009
Posty: 4895
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Nie 20:03, 30 Gru 2012 Temat postu: |
|
Czarny kot westchnął tylko głęboko, po czym wskoczył susem na ramię dziewczyny. Poklepał ją po główce zamaszyście, ażeby następnie wyskoczyć tym razem w puste powietrze. Jakież to dziwne było, gdy futrzak ten nietypowy zawisnął w przestrzeni niby marionetka, kukiełka trzymana za sznurki przez lalkarza.
- Pamiętaj! Pech od teraz będzie nad Tobą... czuwał! - i z tym oto okrzykiem kot o ciemnym umaszczeniu zrobił fikołka w tył... znikając.
Tak, zwierzę to na wpół materialne rozpłynęło się bez jakiegokolwiek śladu, zostawiając za sobą tylko Caro i jej... nieszczęścia. Nieszczęścia, które od tejże doby towarzyszyć jej już będą do końca jej dni. Ładny żywot, czyż nie?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|