Renna: Moje miejsce

Renna

- Osz ty - mruknęła.
Wyjęła małej papierosa z pyska i wsadziła go sobie. Na szczęście nie zgasł.
- Lepiej znajdź sobie innego - powiedziała spokojnie.
- Co ja, koń jestem?- spytała oburzona.

Mimic

A Mimic siedziała w jednym miejscu i gapiła się na pustą szklankę. Ona była taka pusta. Po chwili kiedy usłyszała jakieś gadanie o jakimś Flablu coś tam, zachciało jej się słodyczy. - Yuki! Daj żelkę! - wrzasnęła jej do ucha, jeszcze zanim wsiadła na Renne. Mimic leżała teraz na plecach z otwartym pyskiem, czekając aż jakaś żelka wpadnie do niego.

Alliance

Yuki zsunęła się z Renny. - Żelki? - zapytała, a jej oczy na chwilę zmalały. Po chwili ponownie wymachiwała "mieczem świetlnym" przed oczami Mimic. - A więc to tyyy! - ryknęła - Tyyy masz z nimi zmowę! - ryknęła po raz drugi.

Mimic

Mimic zamknęła pysk i zrobiła słodką minkę - Z kim? - zapytała i parę razy mrugnęła, coś co zrobiło że wyglądała na jakiegoś maluszka - Przecież ja nic nie zrobiłam... - powiedziała patrząc na Yuki. Z dołu przypominała mutanta.

Alliance

- Flabludziki! - ryknęła potężnie - Gumiżelki, które buntują się przed jedzeniem! - powiedziała, wymachując wciąż igłą. Jednak kac ją powoli opuszczał. Nagle usiadła, a jej oczy wyraźnie zgasły. - Oh, moja głowa.. - jęknęła, podtrzymując się o łapą o ścianę.

Scarlett

-Yuki może połóż się na chwile to ci ból głowy przejdzie dobrze?-powiedziała spokojnie Scarlett patrząc na Yuki.
-A Tuki ty jesteś siostrą Renny?

Alliance

- Nie. Nie. Nie. - szybko pokiwała głową w przeczącym geście - Dam sobie radę. - na drugie pytanie spojrzała na Rennę. - Nie, nie jestem jej siostrą. Znajomą. - powiedziała, jakby całkiem normalnie, bez jej chrypliwego głosu i wyzywającego i drwiącego akcentu.

Mimic

Mimic czuła się już o wiele lepiej. Łeb ją mniej bolał, lecz świat nadal był ozdobiony w różne kolorowe świecące plamki, które latały przed Mimic. - Ze mną lepiej! - powiedziała patrząc na Scarlett. Mi wstała powoli , nawet bez większych problemów stała w miejscu i chodziła - Jej trzeba żelek! - powiedziała i znalazła paczuszkę z żelkami, i wepchnęła garść żelek do pyska Yuki.

Alliance

- Niemimipfhh.. - zdążyła wydać z siebie zduszony protest, który okazał się nieskuteczny. Jednakże musiała je w końcu zjeść, tak? Więc zaczęła memłać dziesiątki kolorowych gumisiów, a że było ich dużo, za dużo, na tak małą szczękę, trochę jej to zajęło.

Shire

Shire zamyślił się chyba nieco podczas, gdy działy się tu dość dziwne rzeczy. Kolorowa wilczyca, która wcześniej wydawała się pijana, teraz przeżuwała dość dużą ilość żelków, ale co mu do tego? Wilk klapnął na ziemię i z zaciekawieniem przyglądał się jak akcja potoczy się dalej.

Alliance

Yuki w końcu przełknęła dużą ilość żelków. - A Ty? Ty palaczu? Jak się nazywasz? - zapytała, zwracając się wzrokiem do dorodnego samca, który popadł w nałóg. Ona osobiście niezbyt lubiła papierosy. Tak samo jak nie lubiła wódki. Yuki w używkach była wybredna.

Shire

- Ja...? Mam na imię Shire. - odpowiedział wilk kolorowemu - cosiowi. Ciekawa istotka. Szybko uporała się z garścią pełną żelek. On nie przepadał za żelkami. W ogóle nie lubił słodyczy.

Alliance

- Shire, agent 666, kryptonim P.A.L.A.C.Z - Profesjonalny Agent Laleczka Adorujący Cekinowe Zęby, oł je - mówiąc to, wyszczerzyła się w szerokim uśmiechu. Jak mówiła o cekinowych zębach, naturalnie chodziło jej o ubytki w uzębieniu, które stwarza dym i nikotyna.

Renna

Przysłuchiwała się rozmowie Yuki z panem palaczem.
- Tia. - mruknęła, szczerząc kły w wrednym i cwanym uśmiechu.
Uniosła brew i uzyskała sceptyczny wyraz twarzy. Podeszła do szafki i wyjęła niebieską świecę. Zapaliła ją i podeszła do Yuki i Shire'a.
- Nowy Rok! - ryknęła im prosto do ucha.
Coś jej odbiło? Chyba.

Alliance

Yuki aż podskoczyła z wrażenia, gdy usłyszała podniesiony głos Renny. - Dopiero teraz się skapłaś? - zapytała, unosząc brew. - A Ty, Shire, wstań, jak Wandzia Wielka do ciebie przemawia. - powiedziała i wyszczerzyła się ponownie.

Renna

- Taak - mruknęła do Yuki.
Znowu się wyszczerzyła i oparła łapy na samcu.
- Słuchaj jej, bo gniew tej istoty będzie wielki - pogroziła.
Padła na ziemię. A po ludzku, usiadła. Wywijała wariacko swoim ogonem, po czym odrzuciła baaardzo długą grzywkę do tyłu.

Shire

Shire uśmiechnął się mimowolnie, ale jednak wydawało mu się tu dość... tłoczno. Musiał przyznać, że polubił nieco dzieci, ale nie aż tak, żeby długo z nimi przesiadywać. W końcu jak się ostatnio dowiedział miał młodszą siostrę.

Renna

Spojrzała na szalik Shire'a.
- Mogę - powiedziała, patrząc na szal wielkimi oczami.
Jej ogon, tak jak niegdyś Yuki wywijał dzikie harce...Ich skutkiem było to, iż parę razy Yuki mogła oberwać po nosie. Mogła. Ale zależy, jak się los potoczy. A Renna nadal patrzyła na szalik. Wyciągnęła łapę w geście ,,DAJ!" i rozdziawiła pysk. Milczała teraz.

Shire

Shire spojrzał na swój szalik. Renna chciała jego szalik? No cóż, czego to się nie robi dla przyjaciół. Wilk zdjął z szyi kawałek materiału, a na ziemię spadła w połowie pusta paczka papierosów. O! Więc to tutaj się skryły. Shire podał przyjaciółce szalik, a sam zgarnął paczkę cennych fajek.

Renna

Owinęła sobie go radośnie wokół szyi. Machnęła jego końcem.
- Dzięki - palnęła, patrząc na szalik.
Grzywkę miała nad szalikiem, a sam szalik był niechlujnie zawiązany na jej szyi. Ale Rennie to pasowało.

/ Nie rozumiem siebie. Raz piszę króciutkie posty, a raz takie, że gdybym była kimś innym, nie czytałabym ich../