Obrada 2

Toboe

Przyleciał z Lou podszedł do Cleo i dziobnął ją że oberwał po skrzydle.

Freya

Na zebranie zawitała także bogini, jakżeby mogło jej zabraknąć? Przyleciała, majestatycznie machając umięśnionymi skrzydłami. Zwalniała stopniowo, krążąc nad wejściem. Gdy w końcu zeszła do lądowania, trzymała się w jednym miejscu, by powoli opaść na łapy. Wbiła szpony w podłoże i złożyła skrzydła. Przygładziła je, by po chwili skinąć łbem Taihenowi. Przyjrzała się też reszcie... Ale nie powiedziała ani słowa.
Strategicznie umościła się tuż przy wyjściu- tam, gdzie miała dużo przestrzeni. Nie przepadała za towarzystwem, zwłaszcza tym masowym, jak teraz.

Cleo

Cicho Toboe - zaklekotała, gdyż nie chciała przeszkadzać Taihen. Spojrzała na niego gniewnie, bo woiedziała ze jego zachowanie jest do nie wytrzymania. Wkurzał ją powoli swoją beszczelną postawą i arogancją.

Tenshi

Mała znowu ziewnęła. Tym razem oznaczało to wyspanie się. Parę razy zamrugała powiekami, aby wyostrzyć obraz. Zorientowała się, że nadal jest na obradzie i do tego na grzbiecie Taihena. Wstała i usiadła. Nie wiedziała co robić. Czy zejść, czy zostać, jak na razie tylko siedziała. I lustrowała wszystkich swoim spojrzeniem. Zauważyła trzy nowe osoby. Przekrzywiła łepek.

Taihen

-Dobrze, że jesteście. Witajcie.-Powiedział tylko Taihen, a w kierunku Freyi posłał wymowne spojrzenie, które mówiło, ze ten cieszy się z jej przybycia.-Właśnie mieliśmy się przedstawić, ale skoro nikt nie zaczyna więc Ja to zrobię.-Uśmiechnął się, chodź Ci, którzy go znali, zobaczyli by w jego oczach starannie ukrywane iskierki niepewności.-Me imię to Taihen, w tej krainie jestem od urodzenia. Najdłużej ze wszystkich. Staram się postępować zawsze po rycersku i dbać już od dłuższego czasu o dobro tego Grona. Będę was szanować i oczekuję tego samego od was.-W jego głosie nie brzmiał rozkaz czy nakaz, już prędzej serdeczność i szacunek.

Freak

Freak rozejrzał się wokół przyglądając się nowoprzybyłym. Nie byli oni dla niego zbyt interesującymi obiektami, jednak w każdym widział potencjalnego wroga, określał w nim zalety i wady.
Na pierwszy rzut poszedł Taihen. Po jego przemowie i wcześniejszym zachowaniu zauważył, że jest nieudolnym pacyfistą, który próbuje pokazać, że jest twardy. Nie czuł się w roli przywódcy pewnie i dobrze. Zapewne został nim, bo ta posadka była wolna.
- Freak - przedstawił się. Nie podał więcej informacji, gdyż nie uważał, żeby ktoś kogo nie zna, znał go.

Tenshi

Uśmiechnęła się. Starannie zeskoczyła z grzbietu Taihena. Postanowiła, że jeżeli ma się przedstawić musi być też dla niego widoczna. A, że już niektórzy coś o sobie powiedzieli. To czemu ona ma nie spróbować? - Ja jestem Tenshi, moje imię oznacza "anioł". Nie wiem czy mój charakter pasuje do tego znaczenia, zobaczy się później. - Zaśmiała się ledwo słyszalnie. - Jestem tutaj bardzo krótko. Zaledwie parę dni. Postaram się nie sprawiać kłopotów. Na pewno nie będę nikomu wchodziła w drogę. - Mówiła. Zrobiła na chwilkę przerwę. "Bo ja na razie nie ma co się narażać." Pomyślała. - No i to na tyle. - Cofnęła się o parę kroków.

Tiza

-Jak już mówiłam nazywam się Tiza co oznacza ,,kreda''. Nie wiem czemu akurat to imię nadali mi rodzice, ale nie wydaje mi się złe.- Zaczęła gryfica.- W tej krainie jestem od niedługiego czasu. Może tygodnia... Ale już cieszę się mogę was poznać.- Powiedziała do pozostałych latających stworzeń.

Taihen

-A więc jak na razie wypowiedziały się dwie wesołe gryfice i pewien tajemniczy mężczyzna.-Uśmiechnął się do wszystkich, nie mogąc powstrzymać komentarza cisnącego mu się na usta.

Freya

Freya nie powiedziała nic. Taihen ją już znał, a reszta, jeśli nie poznaje germańskich boginek, to nie powinna siebie nazywać gryfami- istotami wrodzonej mądrości. Sama skryła dziób w cieniu, choć jej postawa ciała pozostała równie dumna co przedtem.
Posłała lekki uśmiech Freakowi, na malucha popatrzyła raczej ze zdumieniem... Patrząc na Tizę wyraz jej dzioba się nie zmienił. Znów przeniosła wzrok na Taihena. Była ciekawa, po co właściwie znów ją wezwał.

Cleo

-Ja jestem Cleo a tu siedzi mój parner Toboe i synek Lou - wypowiedziala się za nich. Kochała męża i dziecko, ale czasami miała ich zupełnie dosyć. -Chętnie sie z wszystkimi poznam i pomogę - szepnęła do pozostałych gryfów i ukłoniła im się.

lou

-lou lou -piszczało małe gryfiątko już upierzone. Machało małymi skrzydłami i piszczało jak gryfiątko.

Russmond

Russmond od dłuższego czasu siedział w cieniu, gdzie wydawał się być niemal niewidoczny. Wgapiał się beznamiętnie w różnokształtne stalaktyty z zaciętą miną. Najwyraźniej nie miał ochoty przedstawiać się po raz enty, dodając jeszcze jakieś idiotyczne informacje o swoim charakterze.
- Russmond jestem - rzucił zwięźle, nie mogąc znaleźć nic innego do dodania. Nawet nie kiwnął pozostałym łbem, ciągle wpatrując się w zwisające formy naciekowe.

Cleo

Spojrzała na gryfa z szacunkiem, który przedstawił się. Dziobnęła Toboe ostrzegając go po raz kolejny. Mały lou uderzał skrzydłami w bok matki, a Toboe szczypał ją w lapę.

Frigg

Do jaskini jak burza wpadła młoda gryfica. Jak zawsze musiała się spóźnić! Spojrzała na dorosłe gryfy.
-Przepraszam za spóźnienie...- Powiedziała nieśmiało.- Jestem Frigg. Dopiero co przystąpiłam do grona gryfów.

Yukundus

Za małą gryficą przyleciał większy gryf. Spojrzał na zebranych i skłonił głową.
-Przepraszam za spóźnienie.- Powiedział i spojrzał na przywódcę.- Jestem Yukundus.- Powiedział do pozostałych.

Freya

Gryfica cmoknęła z dezaprobatą. Robiło się coraz bardziej tłoczno- przez co coraz mniej komfortowo. Stuliła po sobie potężne skrzydła i uniosła wysoko dziób.
- Tak więc, Taihenie, po co nas wezwałeś?- nie lubiła tracić czasu na pierdoły. Przedstawianie się na forum zgromadzenia było dla niej niepotrzebną głupotą. Po co znać jej wszystkie imiona?
Zerknęła na Cleo i jej rodzinę. Skąd oni się wzięli? Dziobali się jak podlotki. Odwróciła wzrok, by utkwić go w Taihenie.

Taihen

-Chciałem dowiedzieć się czego oczekujecie ode mnie jako przywódcy, ustalić zasady życia w gronie i poznać was. No i oczywiście zająć się odpowiednimi rangami... .

Szatz

Młoda gryfica przyleciała okropnie zdyszana. Dzień dobry, czy się nie spóźniłam?-Zapytała.

Freya

Skinęła w ciszy głową. Po chwili odpowiedziała największemu tu gryfowi:
- No cóż. Jak chodzi o moją opinię to po prostu utrzymuj to wszystko w ryzach. Rządź twardym szponem i panuj tu nad wszystkim- spojrzała wymownie na Cleo i jej partnera. Zasady ustalasz przecież Ty- dodała po chwili, znów na niego patrząc.
- A i owszem, spóźniłaś się- dodała już raczej cicho do nowo przybyłej.