Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Lea
Lekarz
Dołączył: 25 Wrz 2010
Posty: 2781
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Wto 6:09, 04 Mar 2014 Temat postu: Pojedziemy na łów, na łów... - polowanie Lei. |
|
Lasek, jakich wiele. Niespecjalnie gęsty, niezbyt wysoki... Młody lasek. Zazwyczaj liściasty. O tej porze roku jednak liści ani śladu. Czemu? Bo zima. Śnieg. Wiatr.
Liście leżą sobie na ziemi i gniją, czy co tam lubią robić liście w wolnym czasie.
Szara wilczyca idąca środkiem tej scenerii. Uśmiecha się lekko. Wiatr drażni się z nią, odgarniając grzywkę znad prawego oka. Przynosi również z pewnością wiele ciekawych zapachów... A może nie? Trudno stwierdzić - postawa wilczycy nic na ten temat nie mówi postronnemu obserwatorowi.
Oto las. W lesie - Lea. Lea... Ale po co?
By odpowiedzieć na to pytanie wystarczy zajrzeć do spiżarni jej jaskini - dość pustawo, niestety. Przydałoby się coś na ząb. Może jakiś zając czy dwa? Młoda sarenka? Coś o dobrym, delikatnym mięsie.
Wilczyca przystanęła na chwilę, po czym zaczęła węszyć w poszukiwaniu zdobyczy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Wheat
Beta Ognia, Artysta Malarz
Dołączył: 15 Wrz 2010
Posty: 4304
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z probówki. Płeć:
|
Wysłany: Wto 20:55, 04 Mar 2014 Temat postu: |
|
[Najpierw napisałam cały akapit o pięknych liściach przysłaniających niebiosa i sięgających ku nim wysokimi pniami drzew.... *failed it* wybacz długość, ale nie dałaś mi pola do popisu, nah.]
Las nie wyglądał imponująco. Nie o tej porze roku. Snucie marzeń o mnogiej zwierzynie skrywającej się w okolicy nie wydawało się zbyt realne, jako że drzewa i krzewy pozbawione zieleni nie były zachęcającym schronieniem dla tutejszych mieszkańców. Słowem, nie był to najtrafniejszy wybór miejsca na polowanie.
Choć wilczyca wytężała węch, długi czas nie docierały do niej żadne zachęcające zapachy. Dopiero po kilku minutach udało jej się wyłapać coś, co mogło oznaczać jedzenie. Niewątpliwie było to dalej, wgłąb lasu, gdzie widać było pierwsze liście na drzewach, z których powoli osuwał się śnieg. Istotnie, jeśli natura budziła się tam do życia, to może i również okoliczna fauna postanowiła otworzyć zaspane oczy i wygonić stąd zimę?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lea
Lekarz
Dołączył: 25 Wrz 2010
Posty: 2781
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Śro 5:00, 05 Mar 2014 Temat postu: |
|
Całkiem to możliwe.
Podążyła więc za nosem, biorąc kierunek na możliwą zdobycz.
Łapa za łapą, nieśpiesznym, spacerowym wręcz krokiem zmierzała do celu. Upoluje coś pysznego. A potem, jeśli po obiedzie coś zostanie, wspomoże zapewne Watahę. Albo ugotuje rosół. Dużo rosołu. Jest bardzo zdrowy. Będzie miała czym karmić pacjentów w lecznicy.
Z polowaniami jest ten problem, że trudno wymyślić coś kreatywnego, by wydłużyć dostatecznie post. No cóż...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wheat
Beta Ognia, Artysta Malarz
Dołączył: 15 Wrz 2010
Posty: 4304
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z probówki. Płeć:
|
Wysłany: Wto 17:02, 11 Mar 2014 Temat postu: |
|
Po pewnym czasie spacerek ten opłacił się wilczycy: zamajaczyły pierwsze liście wyłaniające się spod śniegu, także pierwszy ptai trel rozdzwonił się w uszach każdego stworzenia serią krótkich, falistych, wysokich dźwięków pieśni o słowach zrozumiałych tylko dla ptasząt.
Mimo pozorów życia nadawanych tematowi przez ptaszę, żaden inny dźwięk nie wskazywał na inną żywą duszę stacjonującą na pokładzie lasu.
Z nagła jednak ptak umilkł, kuląc się na gałęzi drzewa, zaskoczony. Oto bowiem przez las przetoczyło się zdławione echo odgłosu łamanej na spróżonej śniegiem leśnej ziemi. Gdzieś na lewo od Lei, a przynajmniej tak zdawało się być.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Wheat dnia Wto 17:03, 11 Mar 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lea
Lekarz
Dołączył: 25 Wrz 2010
Posty: 2781
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Wto 19:02, 11 Mar 2014 Temat postu: |
|
Uśmiechnęła się lekko, słysząc nadchodzącą wiosnę. A nadchodziła ona wielkimi krokami, pod każdym zaś trzaskały gałązki i skrzypiały schody. No... Właściwie, to nie. Ale fajnie sobie wyobrazić wiosnę w wielkich wojskowych buciorach.
Nastawiła uszu, łowiąc każdy szelest. Następnie powoli zaczęła się podkradać ku źródłu dźwięku.
Ciekawe, co to? Bo przecież nie wiosna. Brzmiało jak duże zwierzę. Może sarna? Dzik? Ospały niedźwiedź? Hmmm...
Podążyła jednak w tamtym kierunku. Nawet, jeśli nie zamierzała zabijać nic większego, ot, by napchać spiżarnie w jaskini i tę należącą do Watahy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wheat
Beta Ognia, Artysta Malarz
Dołączył: 15 Wrz 2010
Posty: 4304
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z probówki. Płeć:
|
Wysłany: Wto 13:33, 25 Mar 2014 Temat postu: |
|
Nie musiała iść zbyt długo. Przy drobnym krzewie, na którym jakby na przekór wszechobecnej śniegowej, zimowej atmosferze pojawiły się drobne owoce. Anomalia, prawda? Nieprawda? Mało było to ważne dla młodego mulaka, który pochylił smukłą szyję nad tą roślinką i od pewnego czasu skubał drobne czerwone i zielone perełki osiadłe na jego gałęziach. Przestępował przy tym z nogi na nogę, z lubością przymykał oczy, kosztując pierwszej w tym roku tej rodziny przysmaku. Nie był jeszcze tak słodki, jak zwykł bywać, gdy dojrzeje, młodemu rogaczowi nie przeszkadzało to jednak w pałaszowaniu ich. Głęboko pochłonięty napełnianiem żołądka, nie pochwycił dźwięku gałązki, która z charakterystycznym dla ciebie okrzykiem, który nam trudno określić jako takowy - ale wierzcie mi, gałąź taka również jest wysoce zdumiona, słysząc w domu jej, lesie, odgłos ten, jaki wydobywa się z gardeł rozszalałych istot ludzkich i w życiu nie nazwałaby go mową - zakończyła żywot, złamana bezkrwawo na pół. Gałęzie i ich zwyczaje, a także anatomia to nad wyraz interesujący temat i przekonana jestem, iż każdy z was raz w życiu powinien wybrać się do lasu, by podsłuchać szepty porośniętych listowiem gałązek drzew rozmaitych. Nie łamcie ich jednak - krzyk ich nie jest przyjemny, a co młodsze gałęzie nie poddają się bez heroicznej walki, nieskłonne pozwolić na pozbawienie ich żywota przez dziwadło, jakim jest człowiek, którego ciało dlań łamie się tak bezgłośnie. Gałąź taka może się zemścić - mając na rękach jej krew (metaforycznie, ponieważ wspomniane już było, iż gałąź pozbawiona została przez naturę posoki, która wypełnia ciało zwierząt), nie zdziwcie się, gdy dnia pewnego, zupełnie niespodzianie, runie na was całe drzewo, zaprzysiężone do współpracy przy morderstwie przez przyjaciółki i rodzinę zamordowanej gałązki.
Mulak, wracając do bardziej przyziemnego tematu, popełnił właśnie to okrutne morderstwo i przekonana jestem bardziej niż w zupełności, iż niedługo jego sielankowe życie wypełnione niedojrzałymi porzeczkami zostanie z nagła przerwane - czy to przez drzewo, czy to przez kły wilcze. Tak, oto nasza ofiara.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lea
Lekarz
Dołączył: 25 Wrz 2010
Posty: 2781
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Wto 18:27, 25 Mar 2014 Temat postu: |
|
Zmęczony mózg userki z trudem przetrawił ten post. Następnie uciekł, schować się pod łóżkiem. Siedzi tam i wyżera mi słodycze. Nawet podzielił się nieco z weną. Ja zaś, biedna, pod łóżkiem się nie mieszczę, więc nie nakłonię tej dwójki do powrotu i pomocy przy odpisie. Lajf jest brutalny.
Leośka ostrożnie, by nie mordować przypadkiem biednych, niewinnych gałązek zaczęła się skradać ku rogaczowi. Szykowała się przy tym do skoku, gdy tylko na miejsce dotrze.
Przy okazji uważnym spojrzeniem oceniała zdobycz. Ładny. Będzie z niego gulasz, rosół i więcej rosołu. I jeszcze kilka garów gulaszu. Bo zdrowy.
Gulasz był dobry... Nie tak dobry, jak kleik, ale i tak go lubiła. Wszyscy lubią gulasz! Rosołek również.
A wątróbkę upiecze z cebulką. Wątróbka ma dużo żelaza. Żelazo ułatwia regenerację straconej krwi.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wheat
Beta Ognia, Artysta Malarz
Dołączył: 15 Wrz 2010
Posty: 4304
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z probówki. Płeć:
|
Wysłany: Czw 11:48, 10 Kwi 2014 Temat postu: |
|
Proste, prawda? Wystarczy teraz rzucić się do przodu, kilkukrotnie uderzyć łapami o wciąż zmarzniętą ziemię (rzecz jasna nie mordując przy tym żadnych gałęzi) i schwycić naiwne mulaciątko.
Tedy to rogacz poczuł nęcącą potrzebę zerknięcia do góry, ku słońcu. Zaczął zatem unosić łeb, a na jego pysk jął wstępować niecierpliwy uśmiech na myśl o promykach ślizgających się leniwie po zmarzniętym nosku... Zatrzymał się wpół drogi. Uśmiech zastygł na jego pysku, a oczy, wyłupiaste i czarne, zdające się skrywać w głębi niewiele inteligencji, wpatrywały się z zaskoczeniem w wilka.
Lea nie skradała się niezauważona, jedynie niesłyszana. Należało uwzględnić rachunek prawdopodobieństwa i krzyżówkę genetyczną. Uniesienie przez mulaka łba było mało prawdopodobne, ale jednak spodziewać należało się wszystkiego. Stał tak więc, niwecząc jakikolwiek efekt zaskoczenia. Pierś jego falowała szybko, podczas gdy reszta drobnego ciałka była nieruchoma.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Wheat dnia Czw 12:07, 10 Kwi 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lea
Lekarz
Dołączył: 25 Wrz 2010
Posty: 2781
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Czw 11:56, 10 Kwi 2014 Temat postu: |
|
Trzy, dwa, jeden, start!
Ot, nic trudnego. Kilka skoków, zawiśnięcie całym ciężarem u gardła Pana Gulasza. Działać szybko, by nie uciekł. Nie miała ochoty gonić go przez pół lasu, skoro można skończyć to tutaj, na miejscu. Zagryźć Gulasz i zawlec do domu. Pół dla watahy, pół dla Lecznicy. I wszyscy będą szczęśliwi.
Oczywiście uważać na to, po czym się biegnie należy. Nawet nie drasnąć gałązek. One i tak nie nadają się na pożywny obiadek, więc po co je zabijać?
Podjęła więc próbę ataku, próbę zabicia mulaka. Jedno cielę starczy w sam raz na jej skromne potrzeby.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wheat
Beta Ognia, Artysta Malarz
Dołączył: 15 Wrz 2010
Posty: 4304
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z probówki. Płeć:
|
Wysłany: Czw 12:46, 10 Kwi 2014 Temat postu: |
|
Futro mulaka powoli przeczesał chłodny grzebień gęsiej skórki. Zwierzak zachłysnął się zimnym kryształem zimowego powietrza, widząc śmierć rzucającą się w trupim milczeniu ku niemu. W czarnych perłach oczu rozbłysło głębokie zrozumienie dla sceny, w jakiej brał udział, lecz także niezrozumienie dla powodu, z którego w scenariuszu zapisano mu rolę ofiary. Z gardła jego wydobył się cichy charkot, by po chwili przerodzić się w okrzyk przerażenia, zawodzenie, rozpaczliwą prośbę o pomoc, z góry skazaną na głuche milczenie odpowiedzi. Las był świadkiem żywym, ale nie stronniczym. Pozostawał obojętny na wszelkie zrodzone w jego wnętrzu historie. Być może w ogóle nie był ich świadom. A wszystko to stało się w zaledwie ułamku sekundy, szybszym niż ruch skrzydeł motyla przecinającego powietrze i starającego się prześcignąć podążającego za nim ptaka.
A w chwilę potem, nim jeszcze kły wilka dosięgły jego duszy, która zdawać by się teraz mogło, siedzibę swą obrała nierozsądnie właśnie w gardle i teraz w rozpaczliwym szarpaniu tłukła w zaciśnięte zęby zwierzaka, chcąc wyrwać się ze śmiertelnej pułapki wraz z ostatnim krzykiem, łabędzią nutą, wtedy właśnie instynkt rozpaczliwym rozkazem nakazał mu rzucić się do tyłu. Toteż mulak wystrzelił w powietrze tak wysoko, jak tylko pozwoliły mu na to cztery patykowate kończyny, lecąc przy okazji w tył na łeb, na szyję ruchem nieskoordynowanym, wyraźną próbą dramatycznego ratunku przed ostrzami kłów. Brzuchem do góry odfrunął od miejsca, w które padła wilczyca, w przerażeniu wywijając w locie nogami. Lea wskutek tego otrzymała serię uderzeń kopytami w pysk. Walka się nie skończyła, bo atak ofiary nie był czymś, czego się mogła spodziewać, a już na pewno nie po tak młodym, bezbronnym na pierwszy rzut oka mulaku.
W momencie gdy łapy wilczycy dotknęły miejsca, w którym przed momentem jeszcze sterczał rogacz, a kark tego drugiego uderzył o skostniałą ziemię nieco dalej, przez las przetoczył się przecinający liście chłodem silny podmuch wiatru, który, oglądając widowisko, nie powściągnął emocji i wydobył z siebie świst entuzjastyczny, zataczając się między gałęziami i krzewami, zderzając się z pląsającymi na tej scenie zwierzętami i zatrzymując się z odległym zakamarku i śledząc stamtąd akcję, kuląc się w opuszczonej zajęczej norze. Przestraszone liście zrywały się z drzew, opadając ku kłusownikowi i ofierze powolnymi, spiralnymi ruchami, chcąc jak najdłużej unosić się w niespokojnym chłodzie powietrza. Las zatrzeszczał posępnie, udzielając reprymendy niepokornemu, młodemu zefirowi. W odpowiedzi młodzik zachichotał cichym świstem, odpędzając od siebie zeszłojesienne listowie spoczywające na ziemi dookoła niego.
Z żalem zauważyć należy, jak ślepymi na życie lasu były dwie sylwetki spoczywające na jego dnie. Dla nich liczyła się rzecz tylko jedna - wygrać. Był ich to cel życiowy w tym momencie, co zasugerował wiatr, oskarżony o ingerencję w kreowaną przez wilka i mulaka historię. Nie przeszkodził im, nadał jedynie pewnej grozy scenie, w jakiej zamarły na drobny ułamek sekundy. Z całą pewnością nie zważał na rozmowy lasu i zefiru mulak, który natychmiast, ruchami nieskoordynowanymi, przewrócił się na brzuch i, odbiwszy się raz jeszcze od ziemi, uskoczył ponownie przed wilkiem. Potem rzucił się przed siebie, potykając w ślepocie przerażenia przysłaniającej oczy o wszystko, co rosło na skostniałej ziemi, śniącej wciąż snem zimowych i chłodnym. Byle dalej od wilka. Teraz to było ważniejsze niż krzew jagód.
OH MY, JESTEM DUMNA.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Wheat dnia Czw 12:48, 10 Kwi 2014, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lea
Lekarz
Dołączył: 25 Wrz 2010
Posty: 2781
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Czw 18:59, 10 Kwi 2014 Temat postu: |
|
Leośka, mając gdzieś wiatr, las i inne czynniki inne niż młody cielak, pognała za Gulaszem.
Z nosa płynęła jej krew, zapewne kopyta coś tam uszkodziły. No trudno. Kompres się przyłoży, naczynka się zwężą, przestanie płynąć. Problem byłby, gdyby poszła jedna z chrząstek... Była jedynym Lekarzem, nie miałby więc kto jej poskładać. A składanie się samemu, przed lustrem i na silnych przeciwbólowych kończy się źle... Leki zaciemniają osąd i odbierają pewność ruchom. Brak ich również przeszkadza - ból przy składaniu nosa również nie wpływa dodatnio na koncentrację. No cóż... Najwyżej podczepi Beherit'a do kroplówki z kawą. Niech się wreszcie obudzi, ruszy zadek!
Ale teraz to się nie liczy. Liczy się pościg, dogonienie Gulasza i zabicie. Nosem przejmować się będzie później. Nie szkodzi, że boli.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|