Las Księżycowej Gwiazdy [polowanie Tenebrae]

Szasta

Twoja siostra-rzekł,widział siebie w Zakiro,był dumny z niego.Odwrócił wzrok na Sephire-Podejdź tu-rzekł i wrócił wzrokiem na syna.

Kain

- a gdzie reszta mojego rodzeństwa? - spytał, zastrzygł uszami. poczuł woń zwierzyny.

Szasta

Obserwował go,-masz jeszcze jednego brata...Cola-rzekł i podszedł do bizona uniósł jego cielsko na swoje barki i rzucił pod drzewo.Na słońcu mięso szybko popsułoby się-pomyślał.Spojrzał na swoje dzieci.

Sephira

Podeszła posłusznie do ojca. -Tak? - spytała

Kain

zamyślił się. coraz bardziej robił się głodny a jednocześnie myślał o tym, jaki jego ojciec jest wspaniały.

Szasta

Tą walkę...nie będziemy jej kończyć,ale będę cię szkolił masz tora we krwi.Widziałem to...-rzekł i przeniósł wzrok na Zakir'a.-Głodny?-spytał.

Kain

- trochę. mogę sam spróbować coś złapać? - spytał. poczuł się dziwnie, jakby miał w sobie jakąś energię.

Sephira

Dobrze. -powiedziała i pobiegła do jaskini.

Szasta

Proszę-rzekł wiedział,że jego syn jest silny już jako szczeniak mógłby powalić dorosłego wilka.Obserwował go,wdychał powietrze,unosił sie zapach nowego klanu tora.Uśmiechnął się kątem pyska.

Kain

zeskoczył z ojca i pobiegł w krzaki. zauważył jastrzębia. właśnie zjadał jakąś mysz. szczeniak skoczył w jego kierunku. ptak od razu wzbił się w powietrze. mały nie dał jednak za wygraną. wskoczył na gałąź i odbił się od pnia drzewa, tym samym łapiąc ptaka. zeskoczył zwinnie na ziemię z jastrzębiem.

Szasta

Zobaczył całą akcje,ślepia mu błysnęły-Dobrze-rzekł,doskonale-pomyślał.Usiadł i oblizał kły,zaszurał pazurami.

Kain

zaczął zjadać ptaka. kiedy już skończył wyrwał jedną lotkę i wsadził sobie za uchem. trzymała się. podszedł do ojca. - naprawdę dobrze? - spytał.

Szasta

tak,twoja siostra jest dużo w tyle-rzekł i zrobił pauze-ale nauczy się-dodał i wstał zaczął węszyć z krzaków wystawił łeb jeleń.Chwycił go szybkim ruchem i przegryzł mu tętnice.Pociągnął i trzymał łapa jeszcze szarpiące sie zwierzę.

Kain

- tato a mogę coś jeszcze upolować? - spytał jednak od razu ruszył w następne krzaki. akurat siedziało tam kilka królików które rzuciły się do ucieczki. mały ruszył za największym aż wkońcu wyskoczył w górę i spadł, łapiąc zwierzaka za nogę. zaraz złapał go za szyję, by przestał się szamotać.

Szasta

Obserwował go-Zabij go-rzekł i wskoczył na gałąź.Patrzył z góry na wszystko,obserwował krainę miał misje do wykonania.Czekał na syna.

Kain

szarpnął raz i pożądnie, rozszarpując tętnicę. po chwili zaczął zjadać uszatego. zamachał przy tym zadowolony ogonem.

Szasta

Zeskoczył na dół i pogłaskał syna po łepku-Mój wojownik-rzekł i usiadł rozejrzał się dookoła.Jak zjesz pójdziemy gdzieś dobrze?-spytał i spojrzał na syna.

Kain

- dobrze. - powiedział. po chwili wylizywał już kości. podniósł łeb i oblizał się. - gdzie idziemy? - spytał, od razu ruszając przed siebie.

Szasta

Nad urwisko,ale nie idziemy po ziemi.Chce cię nauczyć tak skakać z gałęzi na gałąź jakbyś biegł w powietrzu dotykając tylko opuszkami łap drzewa-rzekł i zrobił pauzę-Na pierwszy raz będziesz u mnie na grzbiecie,jak zaobserwujesz moje ruchy to sam będziesz tak umiał,nie wiele wilków to potrafi.-dodał i wziął go na grzbiet.

Kain

złapał się mocno jego sierści. - tato a my jesteśmy z jakiegoś rodu? kiedy polowałem czułem się dziwnie. - powiedział.