Kaidan
Dorosły
Dołączył: 04 Lut 2013
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Wto 11:56, 05 Lut 2013 Temat postu: Akta Kaidana |
|
Imię:
Nazywam się Kaidan. O, jak dziwnie od czasu do czasu je zdradzić. Nie robię tego zbyt często, ale skoro próbuję zacząć nowe życie - od czegoś trzeba zacząć.
Imię: Nieznane.
Przezwiska: Zwykle posługuje się imieniem Steave, Lawrence i Corvo. Fałszywość potwierdzona, brak powiązania.
Rasa:
Nigdy nie dochodziłem, czego mieszanką jestem, utrudnia mi też to fakt, że nigdy mych rodziców nie znałem.
Rasa: Wilk Meksykański.
Wiek:
Pozwól, że chociaż tą informację zostawię dla siebie. Jestem dorosły, niech to Ci wystarczy.
Wiek: Nieustalony, w przedziale 5 do 7 lat.
Proponowana ranga:
Nie wiem nawet, czy zostanę tu na dłużej - Może w przyszłości powrócę do gotowania, albo powalczę trochę na arenie jako Wojownik... Szpiegowanie też było całkiem fajnym zajęciem, ale zbyt przypomniałoby mi przeszłość. Zbyt przypominałoby mi Emily.
Ranga:
Niegdyś Szpieg, Kucharz, później Skrytobójca - Aktualnie niczym się nie zajmuję.
Profesja: Sktyobójca.
Historia:
Moja historia jest ostatnią rzeczą jaką chciałbym komukolwiek ujawnić.
Najgorszą rzeczą jest fakt, że nieważne, jak bym się starał, nie potrafię od niej uciec. Nie umiem po prostu zapomnieć i ruszyć dalej. Uwierz mi już próbowałem, i to cholernie wiele razy.
Wciąż nie mogę spojrzeć sobie w oczy, wciąż chce mi się rzygać kiedy spoglądam w lustro. Nie jestem godny, by tu być, by oddychać - Mimo wszystko żyje. Nie wiem, czy się cieszyć, płacząc ze szczęścia; czy może błagać żałośnie, by zabrali i mnie, tak jak w przypadku Emily. Oh, jak bardzo chciałbym ją jeszcze raz zobaczyć, podejść, przytulić i przeprosić.
Czyli jednak nie udało mi się uchronić tej tajemnicy, tak? Zawsze nie wiedziałem, kiedy powinienem się zamknąć.
Dobrze, skoro tak bardzo chcesz wiedzieć, mogę Ci coś powiedzieć. Skoro już zacząłem to wypadałoby skończyć, prawda?
Dobrze więc - posłuchaj uważnie, bo nie mam zamiaru się powtarzać. Żyłem kiedyś w dużej watasze, zajmowaliśmy tereny prawie całego Archipelagu Attano - Niezamieszkana została jedynie niewielka wysepka nazywana przez nas Czarną Przestrzenią. Nikt z nas tam się nie zapuszczał i nikt takiego zamiaru nie miał - Krążące o tym miejscu plotki skutecznie odstraszały hołotę.
Pełniłem rolę Szpiega, na co dzień pracując jako miejscowy kucharz. Lubię gotować, całkiem dobrze mi to nawet szło - przez krótką myślałem nawet, żeby porzucić moją ukrytą pracę i w pełni oddać się karierze gastronomicznej - wtedy jednak dostałem ten list. Z pozoru niby zwykły, zapisany czarnym tuszem na starym, poniszczonym papierze. Jego treść sprawiła jednak, że nigdy więcej nie zasnąłem już spokojnie. Była to pewnego rodzaju oferta - Proponowano mi przyjęcie posady Skrytobójcy w zamian za ponad przeciętne zarobki. Oślepiony wizją bogactwa przyjąłem propozycje, wmawiając sobie, że robię to tylko i wyłącznie od Emily - mojej małej córeczki. Wprawdzie po odejściu mojej partnerki nasze życie nie było usłane różami, ale dzięki posadzie kucharza jakoś sobie radziłem - nie to było powodem.
Czułem narastającą we mnie złość, której w żaden sposób nie potrafiłem pohamować... to było moje rozwiązanie.
Choć początki było dość ciężkie, spodobało mi się takie życie. Tak, jestem zabójcą, cholernym mordercą na zlecenie. Wiem. I choć teraz ciężko przechodzi mi to przez gardło, postanowiłem się z tym pogodzić. Kiedyś trzeba, prawda?
Wszystko zmieniło się jednak, kiedy porwali Emily. Starałem się jak mogłem, wszystko działo się tak szybko a zaraz ciągnęło w nieskończoność. Potem stałem tylko, mieszając łzy z kroplami deszczu lejącymi się z zachmurzonego nieba. Pamiętam to dokładnie, to zimno, które mnie otaczało, prawie takie samo jak łapy mojej córeczki... Nie żyła.
Nie mogłem tam zostać, nie ze świadomością, że nigdy więcej nie ujrzę jej uśmiechu... przeze mnie. Uciekłem. Zostawiłem wszystko, wszelkie znajomości, wszystko, co osiągnąłem. Nawet się nie pożegnałem, co z perspektywy czasu było całkiem dobrą decyzją. Nie chciałem patrzeć na ich zwiedzone twarze... z resztą, co bym im powiedział? Prawdę? Budziłbym obrzydzenie w ludziach [wilkach], których tak ceniłem.
I tak oto dotarłem tutaj, po długiej i dość wyczerpującej podróży. A teraz, jeśli wybaczysz, będę musiał się zbierać. Nie myśl sobie, że Cię tak po prostu zostawię - Widzę po tobie, że jesteś w pełni świadom tego, że wiesz za dużo. Spokojnie, nie musisz się jednak bać... To nie potrwa zbyt długo.
Historia: Bliższy życiorys nieznany. Kilkukrotnie widziany w towarzystwie dorosłej wilczycy z młodym. Prawdopodobnie jego rodzina, ich losy nieznane.
Charakter:
Jaki jestem... cóż, dość trudne pytanie. Dużo osób mówi mi, że jestem zbyt pewny siebie, arogancki i niewychowany, ale ja ująłbym to nieco inaczej. Nazywają mnie też wilkiem chorym i potrzebującym pomocy, ale takich osobników staram się unikać - Z resztą i tak większość należy do tej grupy, która niedługo później kończy na dnie jeziora. Emily, tylko ona jedna uważała mnie za kogoś wyjątkowego, za osobę dobrą i życzliwą, pełną miłości dla tych, którzy ją docenią. Starałem się więc taki być, jedynie dla niej. Trzymałem ją z dala od zła tego świata, jednak nie potrafiłem utrzymać tego zbyt długo. Wszystko zaczęło się rozpadać, po raz pierwszy poczułem prawdziwy strach - a osobą jestem dość odważną.
Kończąc to, co sądzą o mnie inni - Ja sam uważam siebie za osobę nieco zagubioną, ale wytrwałą i silną psychicznie. Momentami trochę zbyt bezuczuciową i zimną, czasami niezrozumiałą, ale wbrew wszystkiemu dobrą. Tak, wiem, dość ironiczne, że morderca tak o sobie mówi.
Gdybym tylko mógł cofnąć się w czasie podarłbym ten list na szczątki i spalił to, co po nim pozostało, ale nie mogę zmienić przyszłości, a tylko się z nią pogodzić - Tak więc też zrobiłem. No, przynajmniej tak uważam. Czasami jednak zwyczajnie się załamuję, upadam jak każdy z nas. Nie lubię się do tego przyznawać, z resztą chyba nie potrafię mówić o własnych błędach, ale czuję się dobrze wyrzucając to z siebie. Nigdy tego nie robiłem, nie jestem raczej osobą zbyt rozmowną, czy przywiązującą się do innych. Jeżeli już tworzę taką więź to jest ona niezwykle silna i tylko jedna rzecz może ją przeciąć. Wiesz o czym mówię, prawda, nie wyglądasz na głupiego?
I to w sumie wszystko, co mogę o sobie rzec. Było trudno, ale zawsze kończę to co zaczynam.
Ekwipunek:
Nie przywiązuje się raczej do dóbr materialnych, mam przy sobie trochę kości [30] i chustę. Na dłuższą metę niebywale praktyczna.
Coś więcej:
Poza kilkoma pamiątkami po wcześniejszych potyczkach nie wyróżniam się raczej zbytnio, ot normalny wilk.
Znaki szczególne: Charakterystyczna szrama na lewej, przedniej łapie.
Atrybut:
Po tylu próbach śmiało mogę sądzić, że mym atrybutem jest zręczność.
Ten kolor - Znane na jego temat dane.
Post został pochwalony 0 razy
|
|