Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ozyrys
Dorosły
Dołączył: 15 Sie 2011
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Wto 21:04, 16 Sie 2011 Temat postu: KP Ozyrysa |
|
Aut: Od razu mówię, że trochę pozmieniałam w historii , ale ta jest moim zdaniem fajniejsza :3 I wybaczcie, ze taka krótka Historia, ale nie mam weny.
Imię: Ozyrys Tiamath Hurghada. Syn pierworodny swych rodziców. To od niego zaczęły się imiona Bogów Egipskich, które ojciec nadawał swoim dzieciom.
Wiek: Gdy jest się ciągle w podróży, ciężko nadążyć. Ozyrys nigdy nie obchodził urodzin. Nawet nie jest pewny kiedy je ma. Nim się spostrzegł był już dorosły.
Proponowana ranga: Tropiciel lub łowca.
Ranga: brak
Historia:
- Ozyrys Tiamath Hurghada. - rzekł ojciec, pochylając się z dumą nad malutkim czarnym wilczkiem, który z głośnym mlaskaniem dorwał się do sutka matki. Samczyk był pierworodny. Miał czarną sierść i złote, duże oczy (które obecnie były zamknięte). Matka pochylała się nad nim z czułością, podczas gdy ojciec doglądał, by nikt ich nie wypatrzył z tataraków.
Po chwili do miotu dołączyła reszta rodzeństwa. Jedna siostrzyczka miała jasnoróżowe futerko, druga srebrne z niebieskimi przebłyskami, a trzecia była czarna z zielonymi kreskami na skroniach. Izyda, Nefretete i Kleopatra. Zaraz po nich na świat wydostały się wilki płci męskiej - Toth, Tutenchamon, Re i Ramzes. Wszyscy podobnie do Ozyrysa mieli ciemne futerka.
- Zabierz ich stąd - mruknął ojciec z obrzydzeniem - nie chcę, żeby widzieli co się teraz stanie. I umyj się... Wyglądasz obrzydliwie.
Ojciec nigdy nie miał szacunku do Matki i gdyby nie to, że zaczyna zdanie z chęcią napisałabym go z małej litery.
ððð
Mały dwutygodniowy Ozzy wpatrywał się złotymi oczami w Matkę, jak zaczarowany. Samica dokładnie tłumaczyła mu i jego rodzeństwu jak posługuje się własnym ciałem. Była sama, ponieważ ojciec wyruszył na polowanie.
- Słuchajcie moi słodcy. Ty też Toth. Nie wierć się. To jest łapa. - rzekła i uniosła jedną kończynę ku górze - A to - rzekła wysuwając szpony - Są pazury.
- Łaaaaaaał - szepnęły zgodnie dzieci i zaczęły przyglądać się własnym kończyną.
- Kiedy będziecie duzi, wasze pazurki zrobią się twarde i ostre, w sam raz do polowań.
- Wrr! - zawarczał dla zabawy Toth - Jestem złym wilkiem! Zaraz cię upoluję!
Po czym rzucił się ze śmiechem na Izydę, która przestraszona zaczęła płakać.
- Ojej - mruknął maluch - Przepraszam, nie chciałem cię przestraszyć siostrzyczko...
Matka oglądała to z czułością, gdy nagle z którejś strony usłyszała trzask łamanej gałęzi. Płożyła uszy po sobie, bo już wiedziała co się wydarzy.
- Dzieci - szepnęła przerażona - Tatuś wrócił. Pamiętacie co wam mówiłam? Musicie się schować. Tam, za legowiskiem.
Gdy tylko ogon Nefretete zniknął, do legowiska wkroczył ojciec. Nic nie upolował, więc był przeraźliwie zły.
- Kobieto - zawarczał - Do legowiska. Ustaw się.
Matka zadrżała na samą myśl o tym, co samiec chciał jej zrobić. Mimo przerażenia uniosła dumnie pysk.
- Nie - rzekła stanowczo
Samiec zawarczał wściekle, podszedł do niej i wycharczał jej w twarz.:
- Co ma znaczyć nie? Kazałem ci...
- Nie będziesz mi rozkazywał! Zawsze rozładowujesz swoją złość na mnie! We mnie! Ja nie jestem maszyną! Nie starczy ci ósemka dzieci?
- Dzieci! - sapnął pies, jakby wypluwał coś obrzydliwego. Zamilkł i nastawił uszu. W roślinności kichnęło któreś szczenię, a reszta je uciszyła.
- Ne będzie żadnych dzieci! - zadecydował i ruszył w krzaki.
- Nieeeee! - zawyła przerażona matka i próbowała go zatrzymać własnym ciałem.
Ojciec spojrzał na nią z odrazą, odepchnął i skoczył w krzaki. Kłapnął zębami, spod których wytrysnęła krew. A on tylko warczał i rozrywał, aż na posłaniu powstała kałuża krwi, wśród której błyszczało futerko: różowe, zielone, szare, niebieskie, czarne. A on jakby tego nie widział. W szale rozrywał szczątki.
Czy wy wiecie jak krzyczy rozczłonkowywany szczeniak?
- Mamo?
Samica drgnęła, potrząsnęła pyskiem by pozbyć się łez i spojrzała w bok.
- Ozyrys - szepnęła oszołomiona - Skarbie zostań tam, błagam...
Tylko tyle zdołała powiedzieć, bo ojciec skończył. Odwracał właśnie zakrwawiony pysk w stronę Matki, oblizując się.
- Zdobyłem pożywienie.
Matka zawyła przeciągle.
ððð
Ten sam dzień. Słońce chyliło się ku zachodowi. Ojciec po sytym posiłku właśnie zapadł w sen. Teraz już nic nie stało na przeszkodzie Matce. Wstała z zakrwawionego legowiska, wyszła między szuwarami i zaczęła przechadzać się nad Nilem, nawołując szeptem pierworodnego.
- Mamo? - szepnął wilczek, wyłaniając się z wody. Właśnie skończył kąpiel. Był tak szczęśliwy.
- Och Ozyrysie - szepnęła matka patrząc na niego z lękiem. Był mniejszą, ale bardzo dokładną kopią ojca - Twój tatuś jest zły. Jedziemy na wakacje. Sami.
- Jak to sami - zapytał ciekawy wilczek - A co z Tothem? Tutkiem, Re, Ramim, Kleo, Izią czy Nef?
Matce zaszkliły się oczy, więc zakryła je powiekami i odetchnęła głęboko. Potem przywołała uśmiech na twarz.
- Oni są już bezpieczni.
ððð
Minął tydzień. Rodzina ciągle podróżowała. Ani jednej nocy nie spędzili w tym samym miejscu.
- Mamo - szepnął Ozyrys - Dlaczego ciągle chodzimy? Przecież to miały być wakacje!
Kobieta spojrzała na niego z obawą w szmaragdowych oczach, odrzuciła śnieżnobiałą grzywę z pyska i przystanęła.
- Kochanie - rzuciła twardo - Muszę coś ci powiedzieć.
I mimo, iż jej pierworodny miał dopiero trzy tygodnie, powiedziała mu dlaczego uciekają. Szczeniak zniósł to twardo. Mimo to Matka widziała, że coś w nim pęka.
- Ale są już bezpieczni, tak?
Samica spojrzała na niego z czułością.
- Oczywiście.
I ruszyli w dalszą drogę.
ððð
Ozyrys miał już miesiąc i był przepiękny. Gęste czarne futro lśniło we wschodzącym słońcu, złote duże, błyszczące oczy (na razie zamknięte) zawsze z ciekawością obserwowały świat. Psiak był szczupły i umięśniony. Podczas biegu uwydatniał każdy mięsień, współgrający z ruchami łap.
Matka spoglądała na niego w świetle poranka, a przez głowę przeszłą jej myśl. Jak przecudowne byłyby teraz jej maluchy?
Po około godzinie i Ozyrys się przebudził. Mogli ruszać w dalszą wędrówkę. Po drodze uzupełnili płyny w skutym lodem jeziorze, w którym to Matce udało się zrobić dziurę. Woda byłą oszałamiająco zimna i działała bardzo orzeźwiająco.
Po jakichś dwóch godzinach przekroczyli granice państwa i Matka zarządziła postój. Schowała syna w starej stodole, a sama poszła zapolować.
Ozyrys który miał wpajane przez rodzicielkę, że pod żadnym pozorem nie może z nikim rozmawiać, ani nikomu ufać siedział w schronieniu i bawił się śniegiem, gdy nagle usłyszał głos.
- Cześć - rzucił ktoś. Chyba jakaś samiczka. Ozyrys natychmiast się odwrócił i zamarł. Stała przed nim przecudowna młoda wilczyca. Biała z błękitnymi pręgami na plechach - Jestem Inara. Co tu robisz? Myślałam, że w Kazachstanie nie ma więcej wilków.
Ozyrys patrzył na nią jak zaczarowany.
- Mama mi zabroniła rozmawiać z obcymi - burknął i spłonął rumieńcem.
- Och, ale przecież mnie już znasz! Jestem Inara!
Ozyrys stwierdził, że samica ma rację. Uśmiechnął się do niej szeroko.
- Mnie nazwali Ozyrys. I jestem z Egiptu - rzucił i wypiął pierś, by jak najlepiej się prezentować.
- Z Egiptu? - szepnęła zdumiona - O rajuśku! Opowiedz mi, jak tam jest!
I nie czekając na nic ułożyła się obok niego. Młody wilk zawstydził się bardzo, ale zaczął jej opowiadać. O gorącym słońcu, rozgrzanym piasku, wielkich piramidach, głębokiej i czystej wodzie, aligatorach, wężach, palmach i kotach.
- Niesamowite! - pisnęła oczarowana. Chwilę się mu przyglądała i nagle... - Podobasz mi się! Mogę ci dać buzi?
Ozyrysa całkiem zamurowało. Spojrzał na nią złocistymi oczami i powoli skinął głową. Wtedy to Inara przybliżyła się do niego, najpierw polizała go po nosie, a potem dała całusa. Wilczur wyszczerzył się idiotycznie.
- Muszę iść - stwierdziła nagle Inara - Wpadnę jutro! Obiecaj mi, na zawsze razem? - tu wystawiła łapę do przodu.
Ozyrys spojrzał na nią zmartwiony i zastanowił się chwilę.
- Na zawsze. - rzekł i położył swoją łapę na jej.
Już więcej się nie spotkali.
ððð
Nie przedłużając, minął rok. Nastała wiosna, wszędzie zrobiło się w końcu zielono, co oznaczało, iż pojawiła się zwierzyna łowna. Przez ten rok, rodzina przemierzyła całą Europę i Azję. Wilk wyrósł na postawne zwierzę, umięśnione, zdrowe, o lśniącej sierści i złotych oczach. I mimo, że przypominał Matce kochanka, patrzyła na niego z dumą i radością. Ale i Ozyrys ją przerastał. Był porywczy, uwielbiał krew i zło. Bardzo wdał się w ojca.
Pewnego wiosennego dnia, wilki siedziały pod pokładem statku, niepewnie trzymając się na nogach. Zmierzały do Australii, by na zawsze pozbyć się ojca. Gdy nastała noc, Ozyrys wszedł na pokład, by popatrzeć na morze. Chłodna bryza morska chłostała go po twarzy, dając ukojenie. Wilk westchnął i spojrzał na fale rozbijające się o statek. Nagle za sobą usłyszał ciche stąpanie. Ktoś wyraźnie chciał go podejść. Wilczur natychmiast się odwrócił. Przed nim stała młoda, różowa wilczyca ze skośną grzywką opadającą jej na oczy. Ozyrys natychmiast przestał warczeć i zaczął się przyglądać wilczycy z zaciekawieniem. Byłą przepiękna i przypominała mu Izydę, ale przecież nie mogła nią być.
Ukłucie bólu zagnieździło się w jego sercu w tamtej chwili. Och Izydo...
Tymczasem piękna nieznajoma uśmiechnęła się do niego nieśmiało.
- Cześć - rzuciła - Jestem Vivianna.
Ozyrys zmrużył ślepia i przyjrzał się jej, a ona speszona odsunęła się kawałek.
- Dlaczego się do mnie skradałaś? - spytał ostro.
- Bo... nie chciałam cię przestraszyć.
Ozyrys spojrzał na nią jeszcze raz, po czym odwrócił się w stronę morza, ponownie pozwalając by w jego myślach zagościło rodzeństwo. Tymczasem Vivianna powoli podeszła i usiadła obok, patrząc na niego z wręcz onieśmielającą mocą.
- Jak się... - zaczęła
- Ozyrys - przerwał jej wilk.
- Łaaał, śliczne imię...
Samiec zastrzygł uszami na znak, że usłyszał.
- To chyba imię z Egiptu... Powiedz co tu robisz?
Ozyrys zawahał się chwilę. Ale przecież i rak się więcej nie spotkają, to co mu szkodzi. Wilk opowiedział mu o swoim ojcu, za co wilczyca odwdzięczyła się mu historią o matce masochistce. I tak wywiązała się z tego całkiem ładna przyjaźń. Jednodniowa.
Minęło pół nocy, a wilki znały się już prawie na wylot. Leżeli teraz naprzeciw siebie i patrzyli sobie w milczeniu w oczy. Miała piękne, orzechowe tęczówki. I nawet nie wiedział kiedy, a musnął językiem jej nos. Vivianna uśmiechnęła się i zaczęła go całować. Kto by pomyślał, że Ozyrys się zakocha...
- Jesteś śliczny - szepnęła samiczka, a Ozyrys spłonął rumieńcem.
Wtem usłyszeli kroki i nim się spostrzegli rozległ się wrzask człowieka.
- WILKI! - wrzasnęła jakaś kobieta - LUDZIE, POMOCY! KRWIOŻERCZE BESTIE!
W tym momencie na pokład wpadła Matka.
- Ozyrys! Skacz! Natychmiast! - krzyknęła
Wilczur niewiele myśląc skoczył do wody. Gdy się wynurzył, zobaczył nad sobą przerażoną samiczkę.
- Viva! - krzyknął krztusząc się - Skacz!
- Nie umiem pływać! - odkrzyknęła, a po chwili opadła na nią siatka. - Ach! - krzyknęła i zniknęła mu z oczu.
- Nie! - zawył wilk, a po jego policzkach stoczyły się łzy.
- Kocham cię, Ozyrysie - usłyszał jeszcze, a potem już nic. Obrócił się w wodzie i spojrzał na Matkę. A raczej na jej ciało. Ona również nie umiała pływać.
Ozyrys już nigdy więcej nie płakał i nigdy nie zapomniał tego, czego się nauczył: że kochać to niszczyć i, że być kochanym, to być zniszczonym.
ððð
Ostatecznie Ozyrys wylądował w Australii, gdzie zaczął prowadzić koczownicze życie przez kilka lat. Aż w końcu postanowił coś zmienić i odnaleźć swoje miejsce na ziemi.
Charakter:
Ozyrys jest agresywny. Wie to każdy, kto chociaż raz miał z nim styczność. Łatwo wybucha, a gdy ktoś go zdenerwuje, potrafi nawet pogryźć. Jest również arogancki, bo Matka nie nauczyła go nigdy pokory. Uważała, że czasami w życiu trzeba być aroganckim. Bezczelny? Pewnie! Zawsze się odgryzie, odpyskuje i rzuci ciętą ripostą. Wilk jest brutalny. Tak jak jego ojciec. Z tym, że On ma szacunek do kobiet. Jest chamski i wredny. Lubi patrzeć jak inni tracą przy nim cierpliwość. Wilczur jest ciekawy świata, wszędzie musi wtrącić swoje trzy grosze. Dziki. Nie potrafi wysiedzieć w jednym miejscu, nosi go wtedy na wszystkie strony. Może to przez koczowniczy tryb życia? Jest bardzo inteligentny, jak każdy wilk. Zawsze prowadzi się intuicją. A poza tym można go nazwać mądrym i uczciwym.
Ekwipunek: Kryształ górski na rzemyku. Podarunek... od Matki, no bo kogóż by innego. Nigdy się z nim nie rozstaje, dostał go gdy miał trzy miesiące.
Coś więcej: -
Atrybut: Zręczność
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ozyrys dnia Śro 19:05, 17 Sie 2011, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Xythuel
Latający Mag
Dołączył: 19 Sty 2011
Posty: 2519
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Śro 17:14, 17 Sie 2011 Temat postu: |
|
Historia o.k. cud, miód i orzeszki, ale charakter nie może składać się z z samych przymiotników. Przerób je na zdania. ;3
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ozyrys
Dorosły
Dołączył: 15 Sie 2011
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Śro 19:05, 17 Sie 2011 Temat postu: |
|
Zmienione.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Atrita
Latający Doświadczony Wilk
Dołączył: 08 Gru 2009
Posty: 4895
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Śro 19:18, 17 Sie 2011 Temat postu: |
|
Akcept.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|