Dom Sharon

Sharon

- Możeee...- mruknęła przejeżdżając pazurkami stanowczo po jego klatce piersiowej i zwinnym ruchem wśliznęła się swym językiem do jego pyska całując go. Końcówką ogon jeździła po jego brzuchu.

Sasori

-Hmmm... - mruknął zadowolony i oddawał się całkiem czułością Sharon. Szurał ogonem lekko po ziemi. Rozluźnił się i zrużył oczy oddając się tej chwili. Był jakby zaklęty.. nigdy nie był... taki.

Sharon

Spojrzała na niego przenikliwie i przeniosła swój pysk na jego bok szyi. Dosłownie się przyssała do niego. Łapkami wodziła po jego barkach. - No i co teraz? - spytała pół szeptem.

Sasori

Liznął ją w nos i kontem oka obserwował jej ponętne ruchy.. Machnął ogone przyciągając ciało wilczycy do siebie. Oblizał się dziwnie , a w jego oczach pojawiło się coś lekko niepokojącego. Po chwili patrzył już jak wcześniej.. Zaklęty urodą i osobą Sharon.

Sharon

Patrzyła na niego dziwnym wzrokiem lekko skrzywiona - Hmmm...więc rozumiem, że znowu brak inicjatywy z twej strony. - zagadnęła zaczepnie i przygryzła jego ucho.

Sasori

-Bo mnie kręcą Twoje koncepcje skarbie... - wymruczał arogancko przytykając swój nos do jej nosa. Patrzył jej zawadiacko w oczy.

Sharon

- Aha...- przewróciła oczami teatralnie i wbiła pazurki w jego kark. Patrzyła mu prowokacyjnie oczy i jedną łapką zjeżdżała w dół po jego klatce piersiowej z wystawionymi pazurami. Nie będzie delikatna. Teraz wychodził z niej diabełek.

Sasori

Dość tego cyrku... Zerwał się tak, że przewrócił Sharon zwinnie na grzbiet i położył się na niej.
-Dobra teraz może ja... - zaśmiał się cwanie. Machnął ogonem i wystawił kły w szyderczym uśmieszku. Przygniutł łapai łapy Sharon tak, że całkiem nie mogłaby się ruszać. Patrzył jej w oczy z szaloną nutą. Przyciskał ją mocno co ogło sprawić jej lekki ból, nie krzywdzący jednak.

Sharon

- Pfff...- uśmiechnęła się tylko i nie ruszała. - No proszę...brutalu ty mój. - dodała śmiejąc się i machała tylko co jakiś czas ogonem.

Sasori

Uśmiechnął się kontem pyska jakby coś ukrywając. Znirzył pysk powoli ku niej. Pociągnął nosem wdychając jej zapach. Dmuchnął jej w kark wypuszczając powietrze z płuc. W jednym momencie zagryzł na jej szyji swoje kły. Jak wampir żądny posiłku. Przygniutł ją bardziej. Wszystko robił nieco brutalnie.

Sharon

Nie ruszyło jej to wręcz przeciwnie bardziej ją nakręcało. Uśmiechnęła się gdy ten wbił jej kły, nie bolało to ją. Chciała coś zrobić, ale została skutecznie uziemiona przez jego ciężar.

Sasori

Szarpnął za futro na jej szyji. Wbił pazury lekko w jej łapy By zrobić jeszcze więcej by się nakręcił.. Jegi mina była tajemnicza i szaleńcza.. A w jego oczach była rządza. Trzymał wilczyce jak swoją zdobycz.

Sharon

- Mrrr...- mruknęła mu do ucha i zmrużyła ślepia. Usiłowała się jakoś wyszarpnąć chociaż jedną łapę, ale na daremne. Poddała się i skwitowała to - No to mnie masz. - przybliżyła pysk do jego ucha. - Jestem twoja panie i władco. - uśmiechnęła się demonicznie. Czyżby go chciała trochę z prowokować?

Sasori

Kątem oka spojrzał gwałtownie w jej oczy. Uśiechnął się znów szatańsko.
-Ouuu tak... - wymruczał cicho. Machnął ogone i mocno przycisł ją do podłoża gryząc jej futro. Wbijał jej pazury mocniej w łapy. Coraz niżej jeżdźił pyskiem po jej karku.. Nie był delikatny. Wkońcu wbił swój jęzor do jej pyska przygryzając przy tym jej język, jakby chciał jej go wyrwać.

Sharon

Otworzyła szerzej oczy patrząc na niego lekko zdumiona. Aż tak na niego działa? Hmm. Gdy przygryzł jej język zmrużyła oczy w uśmiechu. Odpłynęła z lekka. Dlaczego przy nim się tak czuła? Sama nie wiedziała.

Sasori

Pociągnąl za jej język. Namiętnie zatopił swój pysk w jej.. Zmrużył oczy, miał szyderczy uśieszek. Jego sierść się zjeżyła. Jakby znów coś go opętało.. tym razem całkiem co innego.. Czuł się jakby ktoś nim kierował... Albo coś..

Sharon

Poddała się mu całkowicie. Nie protestowała tylko patrzyła uśmiechnięta. Jej serce zaczęło szybciej bić, obraz jej się lekko rozmazał. Może to przez ten alkohol wcześniej...a może przez coś zupełnie innego.

Sasori

Sasori był postacią znaną ze swej bezlitości i tego, że nie znał umiaru i uczuć.. Jednakże.. Sharon miała w sobie coś co zaraz rozpalało Sasoriego ale i ograniczało do rodzaju czułości, a nie żądzy ofiar. Na jego pysku jawił się wciąż dziwny, szyderczy uśmiech jakby zaraz miał rozszarpać Sharon z nadmiaru napięcia. Puścił ją lekko i zagryzł kły ponownie na jej uchu szarpiąc go lekko, a przy tym znów przygniatając ją do podłoża swoim ciężarem.

Sharon

Złapała go jakoś kłami za bok szyi a konkretnie za sierść i przyciągnęła do siebie jego ucho, szarpnęła zdecydowanie i szepnęła zmysłowym, cichym tonem do ucha wilka - Opanuj się moja ty...'bestio'. - lekko zamruczała po czym puściła jego ucho i pocałowała go delikatnie w pysk.

Sasori

Nie popuścił uścisku , oddał pocałunek wilczycy. Zamrużył oczy. Zapach wilczycy zabrał go gdzieś daleko , a jej dodtyk powodował , że nie wiedział jak się nazywa. Działała na niego niewiarygodnie..