Grota Feuer[Dawniej Token]

Feuer

Grota niedaleko pustyni, w samym sercu oazy. Sama oaza zajmuje trzy czwarte pustyni, więc piachu prawie nie ma. Za to niedaleko jest duże jezioro, pełne wody. I to nie jest fatamorgana. A łatwo tak pomyśleć, gdy się wejdzie od strony pustyni, zamiast lasu.

__________________________________________________________

Token przybiegła tu jak najszybciej. Nie dlatego, iż goniła ją puma. To był Arcebic. Od razu wskoczyła do jaskini. Czarna puma za nią. Wskoczyła na łóżko i czekała na partnera. Było przyjemnie. Arcebic leżał tuż koło niej, dysząc.

Gallardo

Cały zdyszany wszedłem do groty. Myślałem, że padnę z tego przemęczenia. Nie zauważyłem w ogóle Arcebic'a. Widziałem tylko Token, ale nie mogłem nic powiedzieć. Całe gardło miałem suche. Uśmiechnąłem się szczerze.

Feuer

Wilczyca od razu zauważyła Gallarda. Podeszła do niego. Arcebic leżał nadal spokojnie, przyglądając się wszystkiemu. - Gallardo, zmieniłam imię na Feuer. Po niemiecku znaczy to ogień. - Powiedziała do ukochanego. Zaś czarna puma okrążyła ich jeden raz i wyszła na zewnątrz. Arc położył się pod drzewem. Feuer była szczęśliwa, bo w końcu przestanie tak myśleć o przeszłości.

Gallardo

- Pięknie. Mimo, że nie lubię niemieckiego, to kiedy ty nosisz te imię, nie czuje tej nienawiści. Naprawdę.- Powiedział czule.- I pasuje dla ciebie.- Zachichotałem lekko.
Uśmiechnąłem się szczerze i spojrzałem jej w oczy. Jaka mnie radość ogarnęła.

Feuer

Feuer zaśmiała się pod nosem. - Czemu nie lubisz niemieckiego? - Szepnęła półprzytomnie, z uśmiechem na kufie. Wcale nie miała mu tego za złe, to tak z ciekawości. Nagle na dworze jednak się rozpadało. Feu przeczuwała, co teraz będzie. Wcześniej już zaczepiła drzwiczki. Ale o nich zapomniała.

Arcebic wbiegłszybko do środka, ogonem zamykając drzwi. Wlazł do swego legowiska w innej norze koło spiżarni i zasnął.

Wadera uśmiechnęła się do Arc. Teraz znów spojrzała na Gall'a.

Gallardo

- Nie wiem. Tak po prostu mam. Nie lubię tego języka i już. Nie umiem tego wyjaśnić... Dla mnie Niemcy byli okrutni. Ale nie mówmy o tym, gdy mamy siebie.- Powiedziałem jeszcze szczerzej się uśmiechając. Nawet moje oczy się ,,uśmiechały''. Słyszałem deszcz, ale na szczęście my jesteśmy w grocie.

Feuer

Feuer położyła się na swoich kocach. - Chodź, trzeba zebrać siły na jutro. - Powiedziała. Po połowie minuty już przysypiała. Czy warto było ją budzić? Było późno, a ona od kilku dni nie spała. Na pewno nie będzie miała koszmarów. Było jej dobrze tak spać. Było dużo miejsca, więc i Gallardo by ie musiał się wciskać.

Gallardo

Było wystarczająco dużo miejsca, ale nie chciałem spać. Patrzyłem na nią i na to jak usypia. Jednak tak niekomfortowo tak patrzeć.
Położyłem się na kocu i zacząłem usypiać. Jednak oczy miałem otwarte. Nie spałem. Jakbym stał na warcie, jakbym czegoś oczekiwał. Ale w końcu zamknąłem oczy i zasnąłem.

Feuer

*Ranek*

Feuer przeeciągnęła się leniwie. Już od razu zaczęła myśleć o Raven.ie. Dawno go nie widziała. No i dobrze. To głupi wilk. Przchnęła dleikatnie ogonem Gall'a, by ten się obudził. Połechtała go nim po nosie. Zaśmiała się pod nosem i czekała, aż w końcu otworzy ślepia.

Gallardo

Byłem trochę nietrzeźwy, a jak dotknęła mojego nosa ogonem, poruszyłem się gwałtownie. Otworzyłem leniwie oczy i kątem oka spojrzałem na Feuer. Westchnąłem i wstałem. Przetarłem oczy i uśmiechnąłem się.
- Witaj.- Przywitałem się i ziewnąłem.

Feuer

Feuer również przeciągnęła się. - Dobrze, że nie ma Raven'a tu. - Kończąc te słowa ziewnęła przeciągle. Dzisiejszy dzień był słoneczny. Wysł na dwór. Arcebic wyszedł za nią i chodził po tych terenach. Feu czekała, aż Gallardo wyjdzie na zawnątrz.

[Poszukam Ci ava.]

Gallardo

Ach, dobrze- Pomyślałem.
Wyszedłem na zewnątrz i poczułem na skórze ciepłe promienie słońca. Naprawdę piękny dzień. Spojrzałem na Arcebic'a i na to jak biega. Mój wzrok spoczął na Feu. Nie wiem dlaczego, ale siedziałem cicho. Nic nie chciałem mówić, ale jakby ona się o coś zapytała to bym odpowiedział.
Milczenie.

//Dzięki//

Feuer

Feu się zamyśliła. - Czemu nic nie mówisz? - Zapytała z niepokojem z głosie. Wcześniej tyle mówił, a teraz? Nagle ucichł. Po prostu milczał. To milczenie ją denerwowało. Jednak Gallardo nie. Usiadła, spoglądając to w niebo, to w partnera.

[Brak weny. już jedną propozycję znalazłam, ale jeszcze poszukam.]

Gallardo

- Bo nie mam tematów do rozmów. A ty masz?- Zapytałem z uśmiechem na twarzy. Spojrzałem jej w oczy. Znów to uczucie... Nie ma nikogo oprócz niej. Drgnęła mi lewa łapa. Zignorowałem ją. Jest tylko Feuer.

Feuer

Ta zaśmiała się pod nosem. - Co myślisz... O dzieciach? Czy zostawimy to na później? - Ach, te myśli Feuer... Dlaczego ona taka jest? Bo pokochała Gallardo. Bo to jego odnalazła... Bo on jest tylko jej, nikogo innego. Takie myśli przechodziły przz jej umysł. Arcebic dawno poszedł polować.

Gallardo

- Nie, nie myślę jeszcze o dzieciach. Ale jak ty byś chciała, to nie ma problemu.- Zaśmiałem się cicho i westchnąłem w duchu. Lekki dreszcze przeszył mój grzbiet. Oblizałem wargi, które wyschły od słońca.

Feuer

Feuer najwyraźniej żartowała, gdyż łbem wepchnęła Gallardo do jaskini i sama skoczyła na niego. - Jeszcze zaczekamy. - Powiedziała, uśmiechając się szczerze. Zapytała tylko dla pewności, gdyż nie sądziła o gotowości. Cieczkę ma i tak dopiero za trzy dni. No to se poczekają. A może nieco więcej? Wtedy, kiedy Feu będzie gotowa.

Gallardo

Przygnieciony nieco ciężarem jej ciała, lekko się uśmiechnąłem.
- No to zaczekamy. Kiedy będziesz gotowa to mów.- Powiedziałem trochę niepewnie. Nie czułem się zbytnio gotowy, ale nie mogłem tego pokazać. Pomachałem ogonem.

Feuer

Feuer uśmiechnęła się niespokojnie. Jak to jest mieć dzieci? PEwnie trzeba umieć się nimi opiekować... - Gallardo... Ustalmy, że za pięć dni, dobrze? - Powiedziała szybko, byleby on ją tylko zrozumiał. Za pięć dni. Zdążą przed końcem cieczki, zdążą. Przecież ta trwa tylko tydzień... Tak. Ale na rrazie musi się przyzwyczaić. Po chwili wyrwała się z myśli i zeszła z partnera. Wystawiła ku niemu łapę, by pomóc mu wstać.

Gallardo

Chwyciłem łapę i wstałem. Zamyśliłem się.
- Dobrze za pięć[dokładnie już trzy dni] dni, kochana.- Powiedziałem bardzo namiętnie i pocałowałem ją w policzek. Trzy dni... wystarczą. Ale czy będzie pięknie jak to powinno być? Ja zbytnio nie lubię dzieci, ale moje na pewno pokocham. Tak jak pokochałem Feuer.